Ukraina – największe wyzwanie polskiej polityki

Zagadnienie ukraińskie będzie największym wyzwaniem polskiej polityki i jest w tym jakiś tragizm. Kijów mimo wszelkiej możliwej pomocy i serdeczności od Polski z żelazną konsekwencją robi wszystko, by te relacje psuć.
Ukraińcy, demonstracja, zdjęcie podglądowe
Ukraińcy, demonstracja, zdjęcie podglądowe / Pixabay

Zagadnienie ukraińskie będzie największym wyzwaniem polskiej polityki w kilku najbliższych dekadach. Będzie to temat numer jeden kładący się cieniem na wszystkie dziedziny naszego życia publicznego. Nie byliśmy i nie jesteśmy przygotowani na to wyzwanie od 1989 roku. W powszechnej świadomości Polaków Ukrainy i Ukraińców przez ostatnie dekady po prostu nie było. Były dla nas ważne Niemcy, UE, był lęk przed Rosją, jednak nasza świadomość co do mozaiki i złożoności dawnych Kresów została zniwelowana przez okres PRL i przyjaźń ze Związkiem Radzieckim, kiedy na każdego ze Wschodu mówiło się po prostu „Ruski”. Dopiero teraz zaczynamy rozróżniać, że inaczej zachowują się Białorusini, inaczej Ukraińcy, a jeszcze inaczej Litwini. Nabieramy świadomości, która dla naszych przodków była oczywista, że na Wschodzie są różne narody z odmienną mentalnością. 

 

W oparach powinności

Przez ostatnie trzy lata dowiedzieliśmy się też, że Ukraina jest dla nas bardzo „energetyczna”, kosztuje nas dużo uwagi, aktywów państwa, nadziei, frustracji i pieniędzy. W tej wojnie Rosji przeciw Ukrainie uświadomiliśmy sobie, że państwowość Ukrainy jest nam nieprzychylna, jest często wroga. Ukraińcy nam nie sprzyjają, nie są wdzięczni we wzajemnych stosunkach, są niegrzeczni, a klasa polityczna jest bezczelna. W kontaktach z Polską Ukraina wybrała model konfrontacyjny. 

Polska polityka nie odrobiła lekcji ukraińskiej, jak czynią to Czesi, Słowacy i Węgrzy. Nasza klasa polityczna uwiązana w giedroyciowskie teorie o UBL [idea utrzymania niepodległości Ukrainy, Białorusi i Litwy jako strategicznych sąsiadów Polski na Wschodzie – przyp. red.] narzuca sobie narrację, że jedynym losem Polski na Wschodzie jest Ukraina. Skoro tak, to logiczne jest postawienie w tym kluczu kilku pytań. Czy jesteśmy gotowi łożyć na państwo, które już przed wojną w wielu miejscach pozostawiało wiele do życzenia? I nie chodzi tylko o monstrualną korupcję. Leżał tam poziom usług publicznych, dostęp do służby zdrowia, szczepień itd. A co, jeśli Ukraina upadnie i zostanie rozczłonkowana? Co, jeśli zostanie z niej jakieś kadłubowe państewko? Czy Polskę nadal będzie stać na „utrzymywanie dwóch narodów”? 

Jest jakiś tragizm, niezrozumienie w poczynaniach ukraińskich władz, no bo kto przy zdrowych zmysłach w czasie takiej wojny konfliktuje się z najbliższą zagranicą? Jak to się stało, że ukraiński prezydent mający ogromny kredyt zaufania na początku wojny jest teraz niemile widziany w państwach ościennych? Jeżeli jego jedynym oknem na świat jest lotnisko w Jasionce, a mimo to pozwala sobie krytykować Polskę na forum ONZ i lekceważyć prezydenta Andrzeja Dudę, to jak wytłumaczyć takie zachowanie?

Kolejna sprawa: jak państwo, które chce wejść do UE i NATO, może jawnie czcić faszystowskich zbrodniarzy? To zresztą strzelanie do własnej bramki przed światową opinią publiczną. Pierwszy pocisk ze strony MSZ Izraela już trafił w Ukrainę. Tutaj rodzi się kolejne pytanie: Jak traktować państwo i naród nam nieprzyjazne, z oficjalną ideologią sławienia zbrodniarzy nazistowskich, którego obywatele osiedlają się u nas? Czy pytanie o to, jak zachowają się Ukraińcy w Polsce po wybuchu ewentualnej wojny rosyjsko-polskiej, kwalifikuje jeszcze do bycia „ruską onucą”, czy już nie? Jeżeli tak, to Polacy są masowo „ruskimi onucami”, ponieważ rozmawia się o tym niemal w każdym polskim domu.

Policjanci, czy to w prywatnych rozmowach, czy publicznie, jeśli są już na emeryturze, mówią, że w kategoriach najcięższych przestępstw w Polsce przodują Ukraińcy i polski półświatek też do nich należy.

 

Mur na granicy z Ukrainą

Jak na razie rozmowy o budowie muru na granicy z Ukrainą należą jeszcze do tych z kategorii „ruskich onuc”, jednak to wyzwanie nie da nam spokoju, będzie coraz bardziej natarczywe wraz ze wzrostem przestępczości ze Wschodu, bo nie o samych Ukraińców tutaj chodzi. Być może problem rozwiąże UE, nakazując Polsce uszczelnienie granic z Ukrainą, kiedy przestanie rozpościerać się nad nią parasol ochronny.

Trzeba poruszyć jeszcze jedno zagadnienie związane z umizgami mającymi zdobyć serca i umysły Ukraińców. Otóż Rosja nigdy nie zrezygnuje z Ukrainy i będzie robić wszystko, by pracować nad ukraińskimi sympatiami i antypatiami. Polska, chcąc budować sobie przychylność Ukraińców, zawsze będzie musiała się mierzyć z rosyjską propagandą i wojną informacyjną toczoną na Ukrainie. Znane są historie z ostatnich trzech lat, kiedy wśród szpiegów pozyskanych przez Rosjan na terenie Polski byli Ukraińcy. Nie ma jednej Ukrainy, na wschodzie mimo straszliwej wojny i złości na Putina jest pewna duma z przynależności do kręgu kultury rosyjskiej. Dla nas to niezrozumiałe, ale nawet gdy się jest ukraińskim patriotą, można z szacunkiem patrzeć na dziedzictwo Rosji, odrzucając jednocześnie Putina.

Rosyjska propaganda wymierzona w Polskę działa już pełną parą i wśród Ukraińców krążą historie, że Polska ma ochotę odebrać im Lwów i jest współwinna wybuchu tej wojny. 

Nie tylko z Rosją musi się mierzyć Polska w walce o dusze Ukraińców, potężnym przeciwnikiem są tutaj także Niemcy. Już od XIX wieku w swojej Ostpolitik uznawały Ukrainę za ważny czynnik dezintegracji Polski i Rosji. Politykę „dziel i rządź” stosowały Cesarstwo Austro-Węgierskie i Niemcy głównie rękami Ericha Ludendorffa i Paula von Hindenburga. I chyba skutecznie, bo o ile animozje między Polakami, Czechami, Słowakami i Węgrami się zmniejszyły, o tyle Ukraina nadal w nich tkwi. Mer Kijowa Witalij Kliczko za polskie czołgi Leopard podziękował nie Polakom, którzy dali ten sprzęt za darmo, ale Niemcom. Wszystko to w warunkach, gdy w polskich szkołach uczyło się wtedy prawie 250 tys. ukraińskich dzieci, a ich rodzice pobierali na nie 800+. Niemieckie fundacje nie przespały momentu uzyskania przez Ukrainę niepodległości w 1991 roku i od czterech dekad mocno pracują nad kształtem ukraińskich elit i polityki. 

 

Polityka prometejska

To wszystko nie oznacza, że należy skończyć z pomocą dla Ukrainy. Wspomaganie tego kraju jest w naszym interesie, ale nie jest to imperatyw moralny. Po 1989 roku nasze elity intelektualne i polityczne wzięły na siebie jednostronne zobowiązanie bycia adwokatem oraz rzecznikiem krajów wyzwolonych z sowieckiej dominacji w Europie Wschodniej. Ale Polska obecnie nie ma siły na politykę prometejską wobec Ukrainy, nie mamy na to ani zasobów twardych, ani soft power. Polska nie posiada swoich aktywów politycznych na Ukrainie. Zwykła sympatia części Ukraińców jest chwiejna i działają na nią potężne siły rosyjskie i niemieckie. Nie jesteśmy Ukraińcom nic winni moralnie. To oni muszą się rozliczyć ze zbrodnią wołyńską. Idea prometejska promowana przez Józefa Piłsudskiego już się zdezaktualizowała lub wymaga głębokiej korekty, powinności historyczne urojone w naszych głowach powodują teraz nasze straty. 

Jeżeli Polska chce być Europą, to musi naśladować Europę w stosunkach z Ukrainą, czyli musi wrócić do egoizmu narodowego i rozumować kategoriami pieniędzy i wpływów politycznych, na chłodno. 

Zagadnienie ukraińskie będzie największym wyzwaniem polskiej polityki przez lata i dobrze by było, gdyby ten temat nie stał się specjalnością partii skrajnych. Jak na razie w głównym nurcie naszej polityki, wśród największych partii, panuje doskonała, wręcz wzorcowa poprawność polityczna w kwestii ukraińskiej. Zresztą inauguracja tak wyklinanej w Polsce poprawności politycznej zaczęła się wraz w wojną na Ukrainie. 

Jeżeli PiS, PO, PSL, Polska 2050 i lewica będą chodzić wokół spraw ukraińskich na palcach, to powstałą niszę i emocje związane z tym krajem przejmą radykałowie. Nie jest to dobre, o Ukrainie trzeba rozmawiać spokojnie, na chłodno i bez nakręcania nienawiści. Trzeba wiedzieć, gdzie jest rosyjska propaganda wymierzona w Ukraińców, ale równocześnie rzeczy trudne nazywać po imieniu i bez taryfy ulgowej, jak było do tej pory. Na ten moment naszej polityki i kampanii prezydenckiej narrację o Ukrainie narzucają Grzegorz Braun i Sławomir Mentzen. 


 

POLECANE
Łódzkich uczniów nakłaniano do wysyłania kartek świątecznych do Tuska wideo
Łódzkich uczniów nakłaniano do wysyłania kartek świątecznych do Tuska

Do niecodziennej sytuacji doszło w Łodzi, gdzie dzieci były nakłanianie w szkołach, aby wysyłać świąteczne kartki do Donalda Tuska. Treść życzeń była już wydrukowana, wystarczyło się tylko podpisać. Skandal nagłośnił łódzki radny Piotr Cieplucha (PiS).

Prokuratura kieruje sprawę do sądu ws. tzw. afery wizowej. Zarzuty wobec byłego wiceszefa MSZ z ostatniej chwili
Prokuratura kieruje sprawę do sądu ws. tzw. afery wizowej. Zarzuty wobec byłego wiceszefa MSZ

Prokuratura Krajowa skierowała akt oskarżenia w sprawie tzw. afery wizowej. Wśród oskarżonych znalazł się były wiceszef MSZ, wobec którego śledczy nie postawili zarzutu przyjęcia korzyści majątkowych, miał natomiast "przekroczyć uprawnienia".

Polacy wskazali Człowieka Roku 2025. Karol Nawrocki zdeklasował konkurencję pilne
Polacy wskazali Człowieka Roku 2025. Karol Nawrocki zdeklasował konkurencję

W nowym sondażu Karol Nawrocki uzyskał zdecydowanie najwyższe poparcie jako osoba najbardziej zasługująca na tytuł Człowieka Roku 2025. Jego wynik jest ponad dwukrotnie lepszy od kolejnych kandydatów.

Zbrodnia lubińska z 1982 r. – jest akt oskarżenia przeciwko b. funkcjonariuszom MO wideo
Zbrodnia lubińska z 1982 r. – jest akt oskarżenia przeciwko b. funkcjonariuszom MO

Prokuratura IPN skierowała akt oskarżenia przeciwko dziesięciu byłym funkcjonariuszom MO. Jak wyjaśnił podczas wtorkowej konferencji prasowej wiceprezes IPN Karol Polejowski, są oni podejrzani „o popełnienie czynów przestępczych w czasie zajść w Lubinie 31 sierpnia 1982 r.”.

To nie żart. Sejm zajmie się projektem ustawy o uznaniu osobowości prawnej rzeki Odry z ostatniej chwili
To nie żart. Sejm zajmie się projektem ustawy o uznaniu osobowości prawnej rzeki Odry

8 stycznia 2026 roku w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o uznaniu osobowości prawnej rzeki Odry.

Groźny trend na Kasprowym Wierchu. TPN mówi wprost: to skrajnie ryzykowne Wiadomości
Groźny trend na Kasprowym Wierchu. TPN mówi wprost: to skrajnie ryzykowne

Zjazdy na plastikowych jabłuszkach i na pośladkach z Kasprowego Wierchu stają się coraz większym problemem. Tatrzański Park Narodowy ostrzega, że takie zachowanie jest zakazane i może skończyć się ciężkimi wypadkami.

Miliony z rządowego programu energetycznego trafiają do okręgu Hennig-Kloski pilne
Miliony z rządowego programu energetycznego trafiają do okręgu Hennig-Kloski

Prawie jedna piąta środków z rządowego programu budowy magazynów energii ma trafić do Wielkopolski. Znaczna część projektów realizowana jest w okolicach Konina, z którego startuje minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.

Rolnicy na drogach protestują przeciwko umowie UE–Mercosur z ostatniej chwili
Rolnicy na drogach protestują przeciwko umowie UE–Mercosur

Oflagowane traktory zablokowały m.in. węzeł Piątek na autostradzie A1 w woj. łódzkim, DK11 między Jarocinem a Środą Wielkopolską oraz drogę S3 na węźle Pyrzyce w woj. zachodniopomorskim. Hasło protestu to „Stop Mercosur”. Utrudnienia w ruchu mogą być do godz. 16–17.

Kreml: Zaostrzymy nasze stanowisko w rozmowach o Ukrainie z ostatniej chwili
Kreml: Zaostrzymy nasze stanowisko w rozmowach o Ukrainie

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapowiedział we wtorek, że Moskwa zaostrzy swoje stanowisko w rozmowach dotyczących Ukrainy. Ma to być odpowiedź na rzekomy ukraiński atak z użyciem dronów na rezydencję Władimira Putina – poinformowała Agencja Reutera.

Krakowski sędzia blokuje działania prokuratora powołanego przez Korneluka. Mocne orzeczenie pilne
Krakowski sędzia blokuje działania prokuratora powołanego przez Korneluka. Mocne orzeczenie

Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że prokurator występujący jako zastępca prokuratora rejonowego nie ma do tego umocowania. W tle orzeczenia pojawia się nierozstrzygnięty spór o to, kto legalnie pełni funkcję Prokuratora Krajowego.

REKLAMA

Ukraina – największe wyzwanie polskiej polityki

Zagadnienie ukraińskie będzie największym wyzwaniem polskiej polityki i jest w tym jakiś tragizm. Kijów mimo wszelkiej możliwej pomocy i serdeczności od Polski z żelazną konsekwencją robi wszystko, by te relacje psuć.
Ukraińcy, demonstracja, zdjęcie podglądowe
Ukraińcy, demonstracja, zdjęcie podglądowe / Pixabay

Zagadnienie ukraińskie będzie największym wyzwaniem polskiej polityki w kilku najbliższych dekadach. Będzie to temat numer jeden kładący się cieniem na wszystkie dziedziny naszego życia publicznego. Nie byliśmy i nie jesteśmy przygotowani na to wyzwanie od 1989 roku. W powszechnej świadomości Polaków Ukrainy i Ukraińców przez ostatnie dekady po prostu nie było. Były dla nas ważne Niemcy, UE, był lęk przed Rosją, jednak nasza świadomość co do mozaiki i złożoności dawnych Kresów została zniwelowana przez okres PRL i przyjaźń ze Związkiem Radzieckim, kiedy na każdego ze Wschodu mówiło się po prostu „Ruski”. Dopiero teraz zaczynamy rozróżniać, że inaczej zachowują się Białorusini, inaczej Ukraińcy, a jeszcze inaczej Litwini. Nabieramy świadomości, która dla naszych przodków była oczywista, że na Wschodzie są różne narody z odmienną mentalnością. 

 

W oparach powinności

Przez ostatnie trzy lata dowiedzieliśmy się też, że Ukraina jest dla nas bardzo „energetyczna”, kosztuje nas dużo uwagi, aktywów państwa, nadziei, frustracji i pieniędzy. W tej wojnie Rosji przeciw Ukrainie uświadomiliśmy sobie, że państwowość Ukrainy jest nam nieprzychylna, jest często wroga. Ukraińcy nam nie sprzyjają, nie są wdzięczni we wzajemnych stosunkach, są niegrzeczni, a klasa polityczna jest bezczelna. W kontaktach z Polską Ukraina wybrała model konfrontacyjny. 

Polska polityka nie odrobiła lekcji ukraińskiej, jak czynią to Czesi, Słowacy i Węgrzy. Nasza klasa polityczna uwiązana w giedroyciowskie teorie o UBL [idea utrzymania niepodległości Ukrainy, Białorusi i Litwy jako strategicznych sąsiadów Polski na Wschodzie – przyp. red.] narzuca sobie narrację, że jedynym losem Polski na Wschodzie jest Ukraina. Skoro tak, to logiczne jest postawienie w tym kluczu kilku pytań. Czy jesteśmy gotowi łożyć na państwo, które już przed wojną w wielu miejscach pozostawiało wiele do życzenia? I nie chodzi tylko o monstrualną korupcję. Leżał tam poziom usług publicznych, dostęp do służby zdrowia, szczepień itd. A co, jeśli Ukraina upadnie i zostanie rozczłonkowana? Co, jeśli zostanie z niej jakieś kadłubowe państewko? Czy Polskę nadal będzie stać na „utrzymywanie dwóch narodów”? 

Jest jakiś tragizm, niezrozumienie w poczynaniach ukraińskich władz, no bo kto przy zdrowych zmysłach w czasie takiej wojny konfliktuje się z najbliższą zagranicą? Jak to się stało, że ukraiński prezydent mający ogromny kredyt zaufania na początku wojny jest teraz niemile widziany w państwach ościennych? Jeżeli jego jedynym oknem na świat jest lotnisko w Jasionce, a mimo to pozwala sobie krytykować Polskę na forum ONZ i lekceważyć prezydenta Andrzeja Dudę, to jak wytłumaczyć takie zachowanie?

Kolejna sprawa: jak państwo, które chce wejść do UE i NATO, może jawnie czcić faszystowskich zbrodniarzy? To zresztą strzelanie do własnej bramki przed światową opinią publiczną. Pierwszy pocisk ze strony MSZ Izraela już trafił w Ukrainę. Tutaj rodzi się kolejne pytanie: Jak traktować państwo i naród nam nieprzyjazne, z oficjalną ideologią sławienia zbrodniarzy nazistowskich, którego obywatele osiedlają się u nas? Czy pytanie o to, jak zachowają się Ukraińcy w Polsce po wybuchu ewentualnej wojny rosyjsko-polskiej, kwalifikuje jeszcze do bycia „ruską onucą”, czy już nie? Jeżeli tak, to Polacy są masowo „ruskimi onucami”, ponieważ rozmawia się o tym niemal w każdym polskim domu.

Policjanci, czy to w prywatnych rozmowach, czy publicznie, jeśli są już na emeryturze, mówią, że w kategoriach najcięższych przestępstw w Polsce przodują Ukraińcy i polski półświatek też do nich należy.

 

Mur na granicy z Ukrainą

Jak na razie rozmowy o budowie muru na granicy z Ukrainą należą jeszcze do tych z kategorii „ruskich onuc”, jednak to wyzwanie nie da nam spokoju, będzie coraz bardziej natarczywe wraz ze wzrostem przestępczości ze Wschodu, bo nie o samych Ukraińców tutaj chodzi. Być może problem rozwiąże UE, nakazując Polsce uszczelnienie granic z Ukrainą, kiedy przestanie rozpościerać się nad nią parasol ochronny.

Trzeba poruszyć jeszcze jedno zagadnienie związane z umizgami mającymi zdobyć serca i umysły Ukraińców. Otóż Rosja nigdy nie zrezygnuje z Ukrainy i będzie robić wszystko, by pracować nad ukraińskimi sympatiami i antypatiami. Polska, chcąc budować sobie przychylność Ukraińców, zawsze będzie musiała się mierzyć z rosyjską propagandą i wojną informacyjną toczoną na Ukrainie. Znane są historie z ostatnich trzech lat, kiedy wśród szpiegów pozyskanych przez Rosjan na terenie Polski byli Ukraińcy. Nie ma jednej Ukrainy, na wschodzie mimo straszliwej wojny i złości na Putina jest pewna duma z przynależności do kręgu kultury rosyjskiej. Dla nas to niezrozumiałe, ale nawet gdy się jest ukraińskim patriotą, można z szacunkiem patrzeć na dziedzictwo Rosji, odrzucając jednocześnie Putina.

Rosyjska propaganda wymierzona w Polskę działa już pełną parą i wśród Ukraińców krążą historie, że Polska ma ochotę odebrać im Lwów i jest współwinna wybuchu tej wojny. 

Nie tylko z Rosją musi się mierzyć Polska w walce o dusze Ukraińców, potężnym przeciwnikiem są tutaj także Niemcy. Już od XIX wieku w swojej Ostpolitik uznawały Ukrainę za ważny czynnik dezintegracji Polski i Rosji. Politykę „dziel i rządź” stosowały Cesarstwo Austro-Węgierskie i Niemcy głównie rękami Ericha Ludendorffa i Paula von Hindenburga. I chyba skutecznie, bo o ile animozje między Polakami, Czechami, Słowakami i Węgrami się zmniejszyły, o tyle Ukraina nadal w nich tkwi. Mer Kijowa Witalij Kliczko za polskie czołgi Leopard podziękował nie Polakom, którzy dali ten sprzęt za darmo, ale Niemcom. Wszystko to w warunkach, gdy w polskich szkołach uczyło się wtedy prawie 250 tys. ukraińskich dzieci, a ich rodzice pobierali na nie 800+. Niemieckie fundacje nie przespały momentu uzyskania przez Ukrainę niepodległości w 1991 roku i od czterech dekad mocno pracują nad kształtem ukraińskich elit i polityki. 

 

Polityka prometejska

To wszystko nie oznacza, że należy skończyć z pomocą dla Ukrainy. Wspomaganie tego kraju jest w naszym interesie, ale nie jest to imperatyw moralny. Po 1989 roku nasze elity intelektualne i polityczne wzięły na siebie jednostronne zobowiązanie bycia adwokatem oraz rzecznikiem krajów wyzwolonych z sowieckiej dominacji w Europie Wschodniej. Ale Polska obecnie nie ma siły na politykę prometejską wobec Ukrainy, nie mamy na to ani zasobów twardych, ani soft power. Polska nie posiada swoich aktywów politycznych na Ukrainie. Zwykła sympatia części Ukraińców jest chwiejna i działają na nią potężne siły rosyjskie i niemieckie. Nie jesteśmy Ukraińcom nic winni moralnie. To oni muszą się rozliczyć ze zbrodnią wołyńską. Idea prometejska promowana przez Józefa Piłsudskiego już się zdezaktualizowała lub wymaga głębokiej korekty, powinności historyczne urojone w naszych głowach powodują teraz nasze straty. 

Jeżeli Polska chce być Europą, to musi naśladować Europę w stosunkach z Ukrainą, czyli musi wrócić do egoizmu narodowego i rozumować kategoriami pieniędzy i wpływów politycznych, na chłodno. 

Zagadnienie ukraińskie będzie największym wyzwaniem polskiej polityki przez lata i dobrze by było, gdyby ten temat nie stał się specjalnością partii skrajnych. Jak na razie w głównym nurcie naszej polityki, wśród największych partii, panuje doskonała, wręcz wzorcowa poprawność polityczna w kwestii ukraińskiej. Zresztą inauguracja tak wyklinanej w Polsce poprawności politycznej zaczęła się wraz w wojną na Ukrainie. 

Jeżeli PiS, PO, PSL, Polska 2050 i lewica będą chodzić wokół spraw ukraińskich na palcach, to powstałą niszę i emocje związane z tym krajem przejmą radykałowie. Nie jest to dobre, o Ukrainie trzeba rozmawiać spokojnie, na chłodno i bez nakręcania nienawiści. Trzeba wiedzieć, gdzie jest rosyjska propaganda wymierzona w Ukraińców, ale równocześnie rzeczy trudne nazywać po imieniu i bez taryfy ulgowej, jak było do tej pory. Na ten moment naszej polityki i kampanii prezydenckiej narrację o Ukrainie narzucają Grzegorz Braun i Sławomir Mentzen. 



 

Polecane