Król Europy abdykował. Woli być w menu

Nie było Polski. Która przewodniczy Unii Europejskiej. Która jest najsilniejszym państwem wschodniej flanki NATO. Która od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę odgrywa kluczową rolę w pomocy Zachodu dla Kijowa. Która przyjęła na sobie większość ciężaru pomocy humanitarnej dla Ukraińców. Której wsparcie zbrojeniowe w pierwszych tygodniach wojny pozwoliło Ukrainie odeprzeć pierwsze uderzenie Rosjan.
- Niepokojące informacje z granicy polsko-niemieckiej. Komunikat niemieckich służb
- Komunikat dla mieszkańców Krakowa
- Przepisy resortu zdrowia ignorują głos ekspertów? Nowe badania niepokoją
Król Europy Tusk
Donald Tusk szedł do wyborów przekonując, że jego kontakty w Europie i jego background brukselski dadzą Polsce korzyści, o jakich nie ma co marzyć przy wojującej z UE ekipą Kaczyńskiego. Miała być furmanka piniendzy i powrót do głównego nurtu, i to na poczesnym miejscu. Cóż z tego udało się zrobić? Nic. Jak z 99% innych obietnic przywódcy koalicji 13 grudnia. Polska została zmarginalizowana na scenie międzynarodowej. Nikt się z nami nie liczy. USA? Wiadomo, wszak premierem polskiego rządu jest facet, który nazwał Trumpa rosyjskim agentem i chwalił się durnowatym zdjęciem, jak przystawia mu palec-pistolet do pleców. A szefem MSZ jest mąż kobiety, która miesza regularnie Trumpa z błotem i zrównuje z największymi zbrodniarzami. No to naturalne by się wydawało, że skoro Tusk robi za takiego harcownika w imieniu UE (Berlina), to swoje odbierze w Europie. Nic z tych rzeczy. Wszystkie ważne rzeczy w Europie dzieją się bez udziału Polski. I to na własne życzenie Tuska. Bo wszyscy wiedzą, że to śmierdzący leń. Tak było już w czasie jego pierwszego premierostwa. Funkcja brukselska rozleniwiła go jeszcze bardziej. No ale „musisz Tusku!” (gdybym znał ten język, napisałbym po niemiecku). Więc wrócił do Polski i wrócił na stanowisko premiera – zapewne dziwiąc się głupocie rodaków-wyborców. A przecież mówił w TVN24, jak nie cierpi zaglądać do Sejmu. Cóż, zadanie wykonał. Prawicę, co śmiała żądać reparacji wojennych od Niemiec, rozbujała gospodarkę, zaoferowała Polakom coś lepszego niż zbiory szparagów za Odrą, włożyła walny wkład w uratowanie Ukrainy przed klęską (którą Berlin brał za pewnik), od władzy odsunął. Państwo demontuje, gospodarczych czempionów tudzież, stara się, by popsuć kompletnie relacje z USA. No to dostał nagrodę. Nie zawraca mu głowy Berlin czy Bruksela, by angażował się w budowę „koalicji chętnych” dla Ukrainy, nie zaprosił na rozmowy z Amerykanami, którzy właśnie dojrzeli do myśli, że strategia rozmów z Rosją ponad głowami Ukraińców i przy kompletnej izolacji europejskich sojuszników jest drogą donikąd.
- "Jej uśmiech zostanie z nami na zawsze". Wrocławskie zoo wydało komunikat
- Komunikat dla mieszkańców Wrocławia
- To jest zdjęcie syna Putina? Najbardziej tajemnicze dziecko Rosji
- "To jak naplucie widzom w twarz!" Burza w sieci po decyzji TVN
Bez Polski
Były wspomniane rozmowy w Paryżu, w środę będzie ciąg dalszy. Oczywiście bez Polski. Oprócz Amerykanów mają być ministrowie spraw zagranicznych i doradcy ds. bezpieczeństwa z Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Ukrainy. To ma być kluczowe spotkanie uzgadniające wstępnie przedstawioną w Paryżu amerykańską koncepcję pokoju na Ukrainie. W skrócie: Ukraina rezygnuje z NATO, zamrożony konflikt wzdłuż linii frontu, uznanie faktycznej kontroli Rosji nad Krymem i złagodzenie sankcji, jeśli ugoda zakończy się sukcesem. Waszyngton dał jasno do zrozumienia, że taka oferta będzie ostatnią. W Londynie dojdzie jeszcze kilka kwestii. Po pierwsze, europejskie siły pokojowe w ramach gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Ale z dala od linii rozgraniczenia. Po drugie, utworzenie komisji pokojowych do monitorowania zawieszenia broni z udziałem przedstawicieli Rosji, Ukrainy i nienazwanego trzeciego kraju spoza NATO. Oczywiście Moskwa na zdecydowaną większość tych pomysłów się nie zgodzi. Ale nie o tym tutaj. Tutaj warto zadać pytanie: dlaczego w tych rozmowach nie ma Polski? Pal sześć to że przewodniczy UE w tej chwili. Wszak Amerykanie raczyli dopuścić do rozmów trzy kraje europejskie, a nie całą Unię. Bardziej chodzi o to, że wszystko wskazuje na to, że w tych planach Polska odgrywać rolę jedynie usługową. Bez wpływu na rozwiązania. No bo wyobraźmy sobie choćby transport „sił pokojowych” z Europy na Ukrainę. No którędy się tam udadzą? No oczywiście, że przez Rzeszów. Jak cała pomoc od lutego 2022 roku. Dlaczego Polska nie chce wykorzystać swojej strategicznie ważnej pozycji? Zresztą brakowało mi tego także w przypadku rządu Morawieckiego i prezydenta Dudy w czasie tzw. wojny zbożowej z Kijowem. Czy przy ciągnących się negocjacjach ws. ekshumacji polskich ofiar ukraińskich nacjonalistów.
Prawica nie chciała się narażać Bidenowi i Ukrainie (?), Tusk robi tylko to, co mu każą Niemcy. A jak każą nic nie robić, to wspaniale dla tych trutni dziś rządzących Polską. Rządu, który właściwie nic nie robi. Trwa. I tylko szkoda, że w Warszawie nie ma dziś partnerów dla Trumpa i jego ludzi. Gdyby byli, to w Paryżu i Berlinie przy stole by była grupa E4. Czyli Polacy przy stole, a nie w menu.