Elektryki tylko na eksport? Niemcy chcą pozostać przy samochodach spalinowych

Co musisz wiedzieć:
-
Po 2035 roku zostaną wycofane auta z silnikami spalinowymi
-
Niemcy nie zgadzają się na przymusową elektromobilność
-
Najwięcej przeciwników „zielonych” rozwiązań jest wśród zwolenników AfD
Zaledwie jedna czwarta niemieckich ankietowanych opowiedziała się za wycofaniem silników spalinowych w 2035 roku. Kolejne 19 procent domaga się, aby rząd opowiedział się za przesunięciem terminu. 24 procent oczekuje od rządu, że opowie się za utrzymaniem przepisów w roku 2035.
Najsilniejszy sprzeciw wyrazili zwolennicy Alternatywy dla Niemiec (AfD). Wspierają ich przedstawiciele CDU/CSU oraz zaniepokojone narzucaniem kosztownych zmian kręgi gospodarcze.
Ankietę przeprowadzono w dniach 12-15 września wśród 2057 uprawnionych do głosowania. Według instytutu sondaż jest reprezentatywny.
- Pilny komunikat dla mieszkańców Białegostoku
- Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia
- Wyłączenia prądu w Pomorskiem. Ważny komunikat dla mieszkańców
- Złe wieści dla kierowców. Od dzisiaj nowe stawki za przegląd techniczny
- Fatalny błąd PAP w depeszy nt. Polski i Donalda Trumpa. "Największa dezinformacja od lat"
- Polak przejmuje stery w Ikei. Zmiana w globalnym koncernie
- Agencja ratingowa Moody's po agencji Fitch obniżyła perspektywę Polski na negatywną
Niemcy bez stacji ładowania
Jak zauważa dw.com Niemcom, którzy nota bene stawiają na eksport samochodów elektrycznych między innymi do Polski, brakuje stacji ładowania.
„Fakt, że prawie co druga gmina w kraju nie ma możliwości ładowania samochodów elektrycznych, jest żenującą porażką transformacji transportowej”
– powiedział Dietmar Bartsch (Lewica) w wywiadzie dla „Rheinische Post”. Polityk właśnie w brakach infrastrukturalnych upatruje klęskę niemieckiej elektromobilności.
Podwójna gra Niemiec?
Problem może mieć jednak drugie dno, podobnie jak i cała transformacja energetyczna. Nie jest bowiem tajemnicą, że ta ostatnia została nakręcona w celu wzmocnienia niemieckiego przemysłu, który stworzył „zielone” produkty i szukał dla nich rynków zbytu. Ponieważ jednak zarówno elektrownie wiatrowe, panele fotowoltaiczne, jak i samochody elektryczne były de facto nieopłacalne w zakupie i użytkowaniu stworzono system dopłat mający zachęcić konsumentów do korzystania z „zielonych” rozwiązań. Nie jest wykluczone, iż Niemcy nie inwestowali w stacje ładowania elektryków, ponieważ uważali, że nikt nie zmusi ich do eliminacji aut napędzanych paliwami kopalnymi, dokładnie tak, jak skutecznie oparli się unijnej dekarbonizacji, która tak bardzo dotknęła polską gospodarkę i społeczeństwo.
Skutki przymusowej elektromobilności
Warto uzmysłowić sobie, jaki wpływ będzie miał przymus elektromobilności na gospodarkę i społeczeństwo. Przede wszystkim uzależni transport od dostępu do energii, której – jak podkreślają specjaliści – będzie brakowało dla zwykłych konsumentów, o właścicielach aut nie wspominając. Po drugie drastycznie wzrosną koszty transportu, stanie się on reglamentowany i dostępny tylko dla wybranych. Przełoży się to gwałtownie na wzrost cen żywności i wszystkich innych produktów, które przecież są transportowane do miejsca przeznaczenia głównie z użyciem transportu samochodowego. Ponadto zostaną złamane prawa obywatelskie, w tym prawo do swobodnego przemieszczania się.