Burza w Pilchowie. Trwa spór o prywatne lądowisko

Co musisz wiedzieć?
- Spór o lądowisko w Pilchowie trwa - mieszkańcy domagają się jego likwidacji lub ograniczenia działalności
- Pod petycją w tej sprawie podpisało się już 74 mieszkańców
- Właściciel zapewnia, że obiekt działa zgodnie z prawem i może w przyszłości służyć także Lotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu
- Twierdzi, że hałas helikoptera jest mniejszy niż wielu samochodów i występuje tylko kilka razy w roku
Burza w Pilchowie. Trwa spór o prywatne lądowisko
Właściciel lądowiska postanowił odnieść się do zarzutów w liście przesłanym do redakcji gs24.pl. Zastrzegł anonimowość, ale w obszernym oświadczeniu wyjaśnia, że jego działalność jest zgodna z przepisami prawa lotniczego.
Jak podkreśla, lądowisko powstało na prywatnej posesji jako utwardzone miejsce postojowe i od sierpnia 2025 roku funkcjonuje wyłącznie jako parking dla helikoptera. - Lądowisko działa zgodnie z przepisami Prawa lotniczego jako lądowisko nieewidencjonowane. Przestrzegane są wszystkie wymogi bezpieczeństwa operacji lotniczych, z pełnym uwzględnieniem ochrony osób i mienia na ziemi - wyjaśnia.
Zaznacza, że prawo nie wymaga uzyskania pozwolenia na budowę ani decyzji administracyjnej, ale mimo to zwrócił się do gminy o opinię, aby móc w przyszłości zalegalizować lądowisko jako obiekt ewidencjonowany. - Chcę, by w razie potrzeby mogło ono służyć także jako punkt lądowania Lotniczego Pogotowia Ratunkowego - dodaje.
- Pilny komunikat dla mieszkańców Białegostoku
- Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia
- Wyłączenia prądu w Pomorskiem. Ważny komunikat dla mieszkańców
- Złe wieści dla kierowców. Od dzisiaj nowe stawki za przegląd techniczny
- Fatalny błąd PAP w depeszy nt. Polski i Donalda Trumpa. "Największa dezinformacja od lat"
- Polak przejmuje stery w Ikei. Zmiana w globalnym koncernie
- Agencja ratingowa Moody's po agencji Fitch obniżyła perspektywę Polski na negatywną
Właściciel odpowiada mieszkańcom
Właściciel odpiera zarzuty o nadmierny hałas. Jego zdaniem porównania do samochodów są bardziej korzystne dla śmigłowca, niż sugerują protestujący. - Argumenty o rzekomym nadmiernym hałasie są nieadekwatne: normy hałasu dla starszych samochodów przekraczają 90 dB, a mój helikopter ma certyfikowaną emisję około 80 dB. Proponowany przez sołtysa limit 50 dB jest niższy niż hałas generowany przez najnowsze samochody osobowe - pisze w liście.
Podkreśla, że loty odbywają się sporadycznie - maksymalnie kilka, kilkanaście razy w roku - i trwają zaledwie kilka minut. - Jedna czy dwie operacje lotnicze w tygodniu są zdecydowanie mniej uciążliwe niż np. zapachy z pobliskiego wysypiska czy stały hałas z sąsiedniego zakładu przemysłowego - zauważa. Właściciel przekonuje również, że transport lotniczy stanie się wkrótce powszechniejszy, a przydomowe lądowiska - codziennością.