Prof. Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": Beduini dzisiaj poruszają się bardziej na toyotach niż na koniach

Dwie pustynie, czyli półwysep Synaj i zachodnia Sahara, gdzie zamieszkują Beduini – dziś poruszający się zwykle na toyotach raczej niż na koniach – to ważne punkty zapalne. Tlą się non stop, ale wybuchają na całego tylko od czasu do czasu. Wtedy świat o nich słyszy. Dużo mniej wie natomiast o chronicznych konfliktach, jak na przykład walkach rojalistów przeciw secesji na zachodniej Saharze (1975-1991).
 Prof. Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": Beduini dzisiaj poruszają się bardziej na toyotach niż na koniach
/ Pixabay.com/CC0
Na Synaju i Saharze mamy do czynienia z koczownikami, apostatami oraz świętymi wojami – czyli z Beduinami, władzą cywilną i wojskową oraz buntującymi się przeciwko nim dżihadystami. Ci ostatni uznają swych muzułmańskich przeciwników za apostatów nie tylko dlatego, że władze zwykle odmawiają przyłączenia się do globalnego dżihadu i przyjęcia ideologii kalifatyzmu, ale również dlatego, że rządy państwowe w różny sposób współpracują ze Stanami Zjednoczonymi oraz szeroko rozumianym Zachodem, jak również z Izraelem. Jako regiony muzułmańskie i pustynne Synaj i Sahara mają pewne cechy wspólne, ale lokalny koloryt również odgrywa poważną rolę. I pamiętajmy, że na politykę w takich regionach nakładają się też rozmaite interesy, a w tym i działalność pospolitych kryminalistów, szczególnie szmugiel.
Półwysep Synaj w większości należy do Egiptu, choć jego fragment znajduje się też w Izraelu. Już w starożytności Synaj odgrywał rolę strategiczną. Dla Egiptu, a potem Rzymu, rozmaitych sułtanatów i kalifatów, łącznie z osmańskim, Synaj był swego rodzaju pomostem i barierą między rozmaitymi prowincjami. Do dziś w handlu i wojnie ważny jest system dróg zbudowanych jeszcze przez Rzymian. Z kulturowego punktu widzenia półwysep jest doniosłym miejscem historycznym związanym z trzema wielkimi religiami monoteistycznymi. To tutaj wędrowali Abraham i Mojżesz, który na Górze Synaj otrzymał 10 Przykazań, zaś Jezus, Maria i Józef uciekli na półwysep przed prześladowaniami.

Synaj był i pozostaje matecznikiem Beduinów. Jest ich około 600 tys. Lud ten nadal ma świadomość klanowo-szczepową, a nie narodową. Co więcej, plemiona są wysoce zdecentralizowane. Na północy z 9 podstawowych szczepów najbardziej prominentne to Tarabin i Tiyaha. Na południu zamieszkuje dziesięć głównych klanów, najstarsze z nich to Saualha i Alleget. Ich pobratymcy to militarna kasta w Jordanie oraz całe rzesze zamieszkujące Arabię Saudyjską. Synaj jest przeraźliwie biedny, brakuje infrastruktury. Tubylcy czują się zaniedbani i wyzyskiwani przez Kair. Region żyje głównie z rządowych subsydiów i z turystyki, którą obsługują głównie „cudzoziemcy”, czyli napływowi Egipcjanie. Jest ich około 900 tys., z czego przynajmniej 500 tys. w Port Said.

Natomiast zachodnia Sahara to kresy islamu w północnej Afryce. Region ten od tysięcy lat był traktowany jako korytarz dla karawan oraz wypraw po niewolników w głąb czarnej Afryki. Właściwie jedyną religią w regionie jest islam sunnicki. Nałożyło się na niego kilka odmian sufizmu. Chrześcijaństwo pojawiło się tylko jako wiara kolonialistów hiszpańskich od drugiej połowy XIX w. Madryt zachęcił część koczowników do przeniesienia się do nielicznych miast, szczególnie do Laayoune (El Aaiún), oraz do zajęcia się handlem, rzemiosłem i pracą w przemyśle rybnym i kopalniczym. Lud lokalny obecnie jest znany jako Sahraui. Są to Beduini, potomkowie arabskiego plemienia Beni Hassan oraz Berberów. Jest ich ok. 500 tys. Siedliska klanów pobratymców Sahraui rozciągają się na południu w Mauretanii, a na północy aż w głębi Maroka. Podstawowe bogactwo to ryby u wybrzeży atlantyckich, a wewnątrz lądu – dość nikłe pokłady fosforanu. Pojawiły się duże agrofarmy, ale dominuje bieda, bezrobocie, brak infrastruktury. Główny przemysł to subsydia państwowe. Miejscowi jednak uważają, że są eksploatowani i dyskryminowani przez Rabat.

Z Synajem nie ma podobnego kłopotu, bo od zawsze właściwie należał do Egiptu, a króciutka okupacja przez Izrael była – z historycznego punktu widzenia – właściwie mało znaczącym epizodem. Nie stała się katalizatorem do powstania synajskiego nacjonalizmu beduińskiego, który przecież nie istnieje. Nacjonalizm pojawił się natomiast wśród Sahraui, pod wpływem hiszpańskiego kolonializmu. Jego polityczno-militarną emanacją był socjalistyczno-narodowy Front Polisario. Gdy Hiszpania wycofała się z regionu w 1975 r., Maroko i Mauretania podzieliły się przestrzenią postkolonialną. Lwia część przypadła Rabatowi. Polisario zwróciło broń przeciw swoim dotychczasowym sponsorom.

Marokańczycy zbudowali pustynny wał naszpikowany elektroniką, chroniony polami minowymi, który ograniczał Polisario możliwość manewru na zachód. Niemal całkowicie odcinał rebeliantów od sahauradzkich klanów, które ich wspierały. Rojaliści nie potrafili jednak pokonać definitywnie pustynnej partyzantki wspomaganej przez narodowo-socjalistyczną Algierię, gdzie również znajdowały się główne obozy sahauradzkich uchodźców. W 1991 r. doszło do zawieszenia broni. Mimo kilku inicjatyw dyplomatycznych nie podpisano pokoju. Trwa stan dziwnej niewojny. Obie strony oczekują na iskrę, aby region znów podpalić.

Ale dziś napływa fala islamskiego fundamentalizmu. Wśród Beduinów pojawili się dżihadyści: Al-Kaida w Islamskim Magrebie (AQIM) czy Państwo Islamskie – Prowincja Synaj (Islamic State-Sinai Province – ISSP). Traktują oni innych muzułmanów jako apostatów. W Maroku takim „apostatą” ma być król Mohammed VI i jego zwolennicy. Na Synaju przedstawiciele egipskiego reżimu ze stolicą w Kairze, czyli prezydent Abdel Fattah el-Sisi i jego ekipa, oraz ich lokalni klienci. Dżihadyści atakują siły bezpieczeństwa „apostatów” oraz ich zwolenników. Marokańskie siły bezpieczeństwa na razie są bardzo skuteczne. Rozbiły właściwie doszczętnie domorosłą terrorystyczną Marokańską Islamistyczną Grupę Walki. Stąd potencjalni „święci wojownicy” wolą operować w Algierii i Mali, a szczególnie w Europie. To oni właśnie są odpowiedzialni za zamach bombowy na madrycki pociąg w 2004 r.

W Egipcie jest inaczej. Od wybuchu „arabskiej wiosny” w 2011 r. na samym Synaju operuje kilkanaście grup skrajnych. Większość z nich ma specyfikę lokalną, ale najpotężniejsze to salafici i kalifatyści. Szczególnie prężne są Al-Kaida na Półwyspie Synajskim (AQSP) oraz ISSP. Terroryści znajdują poparcie wśród części Beduinów. Władze starają się temu zapobiegać. Niestety, w trakcie operacji kontrterrorystycznych dochodzi do brutalnych ataków na koczowników. Napędza to naturalnie zwolenników kalifatystom. Co więcej, starszyzna plemienna współpracująca z egipskim wojskiem i policją staje się celem dżihadistów, którzy również uznają plemiennych szejków za „apostatów”. Czasami takie zabójstwa pomagają terrorystom w infiltracji szczepów, gdzie zlikwidowano część warstwy przywódczej. Ale z drugiej strony klany przywołują prawo zemsty na zabójcach, które dla nich jest silniejsze niż wezwania do globalnego dżihadu. Co przeważy?
 
Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, 7 grudnia 2016
www.iwp.edu


Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (51/2016) dostępnego też w wersji cyfrowej tutaj

 

 

POLECANE
Nocna prohibicja coraz bliżej? Polacy zaskoczyli w sondażu z ostatniej chwili
Nocna prohibicja coraz bliżej? Polacy zaskoczyli w sondażu

Ponad dwie trzecie Polaków mówi jasno: chcą ograniczeń w nocnej sprzedaży alkoholu. Najnowszy sondaż pokazuje, że poparcie dla prohibicji rośnie – i to nie tylko wśród seniorów. Zaskakuje szczególnie wynik młodych dorosłych, którzy wcale nie opowiadają się za pełną swobodą.

Putin znów grozi. Nie wykluczył ataku nuklearnego w sytuacji „krytycznego zagrożenia suwerenności z ostatniej chwili
Putin znów grozi. Nie wykluczył ataku nuklearnego w sytuacji „krytycznego zagrożenia suwerenności"

Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział w poniedziałek, że Moskwa będzie przestrzegać limitów broni nuklearnej jeszcze przez rok po wygaśnięciu ostatniego pozostałego paktu nuklearnego ze Stanami Zjednoczonymi w lutym. Nie wykluczył jednak ataku nuklearnego w sytuacji „krytycznego zagrożenie dla suwerenności Rosji".

Mobilizacja Polaków za granicą? Nowe zasady już obowiązują – kto zostanie wezwany do wojska Wiadomości
Mobilizacja Polaków za granicą? Nowe zasady już obowiązują – kto zostanie wezwany do wojska

Zmieniona ustawa o obronności jasno mówi: w razie wojny mobilizacja obejmie także emigrantów. Kogo nie obejmie obowiązek, a kto będzie musiał stawić się do służby?

Zapowiadała podpalenia polskich obiektów. Za Tuska reprezentuje Polskę na konferencji bezpieczeństwa z ostatniej chwili
Zapowiadała podpalenia polskich obiektów. Za Tuska reprezentuje Polskę na konferencji bezpieczeństwa

Mowa o Natalii Panchenko, ukraińskiej aktywistce i współorganizatorce Euromajdanu. „Na zaproszenie U.S. Department of State oraz U.S. Embassy Warsaw przebywam teraz w USA, gdzie biorę udział w prestiżowym programie International Visitor Leadership Program (IVLP)” – poinformowała w mediach społecznościowych ukraińska aktywistka.

Wysocka-Schnepf składa zawiadomienie do prokuratury. Na celowniku kolejny dziennikarz pilne
Wysocka-Schnepf składa zawiadomienie do prokuratury. Na celowniku kolejny dziennikarz

Dorota Wysocka-Schnepf poinformowała w poniedziałek wieczorem za pośrednictwem platformy X o skierowaniu zawiadomienia do prokuratury przeciwko kolejnemu dziennikarzowi. Chodzi o „hejt” i „nękanie”.

Drony nad Kopenhagą. Otwarto lotnisko po nocnym incydencie z ostatniej chwili
Drony nad Kopenhagą. Otwarto lotnisko po nocnym incydencie

Lotnisko w Kopenhadze we wtorek wznowiło działalność po niemal czterech godzinach przymusowego wstrzymania ruchu. Powód? Niebezpieczna ingerencja dronów, która sparaliżowała największy port lotniczy w Danii.

Prof. Jan Dziuban: Strategiczne informacje znajdują się całkowicie poza kontrolą polskiego rządu gorące
Prof. Jan Dziuban: Strategiczne informacje znajdują się całkowicie poza kontrolą polskiego rządu

– Rosjanie mogą dostać – oprócz swoich własnych informacji z zasobów informatycznych, wynikających z penetrowania krajów ościennych, w tym Polski – zasób informatyczny znajdujący się w rękach chińskich. A wtedy będziemy mieli koniec świata techniki w naszym kraju – mówi prof. Jan Dziuban, specjalista w zakresie mikrosystemów Politechniki Wrocławskiej.

Drony nad lotniskiem w Kopenhadze. Loty całkowicie wstrzymane z ostatniej chwili
Drony nad lotniskiem w Kopenhadze. Loty całkowicie wstrzymane

Samoloty nie mogą obecnie lądować ani startować na lotnisku Kastrup w Kopenhadze z powodu obecności dronów – poinformowała w poniedziałek wieczorem duńska policja.

Oglądałem wywiad z Trumpem na Fox News, kiedy zobaczyłem depeszę PAP, byłem w szoku tylko u nas
"Oglądałem wywiad z Trumpem na Fox News, kiedy zobaczyłem depeszę PAP, byłem w szoku"

Przy takich polskich mediach, Putin może zwolnić speców od dezinformacji. Obejrzałem rozmowę z Donaldem Trumpem na kanale Fox News. Po kilku godzinach czytam polskie portale i własnym oczom nie wierzę!

Macron: Francja uznaje państwo palestyńskie z ostatniej chwili
Macron: Francja uznaje państwo palestyńskie

Prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił w poniedziałek w Nowym Jorku, że jego kraj uznaje państwo palestyńskie. Wyraził przekonanie, że jest to rozwiązanie, które przyczyni się do pokoju między Palestyńczykami i Izraelczykami.

REKLAMA

Prof. Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": Beduini dzisiaj poruszają się bardziej na toyotach niż na koniach

Dwie pustynie, czyli półwysep Synaj i zachodnia Sahara, gdzie zamieszkują Beduini – dziś poruszający się zwykle na toyotach raczej niż na koniach – to ważne punkty zapalne. Tlą się non stop, ale wybuchają na całego tylko od czasu do czasu. Wtedy świat o nich słyszy. Dużo mniej wie natomiast o chronicznych konfliktach, jak na przykład walkach rojalistów przeciw secesji na zachodniej Saharze (1975-1991).
 Prof. Marek Jan Chodakiewicz dla "TS": Beduini dzisiaj poruszają się bardziej na toyotach niż na koniach
/ Pixabay.com/CC0
Na Synaju i Saharze mamy do czynienia z koczownikami, apostatami oraz świętymi wojami – czyli z Beduinami, władzą cywilną i wojskową oraz buntującymi się przeciwko nim dżihadystami. Ci ostatni uznają swych muzułmańskich przeciwników za apostatów nie tylko dlatego, że władze zwykle odmawiają przyłączenia się do globalnego dżihadu i przyjęcia ideologii kalifatyzmu, ale również dlatego, że rządy państwowe w różny sposób współpracują ze Stanami Zjednoczonymi oraz szeroko rozumianym Zachodem, jak również z Izraelem. Jako regiony muzułmańskie i pustynne Synaj i Sahara mają pewne cechy wspólne, ale lokalny koloryt również odgrywa poważną rolę. I pamiętajmy, że na politykę w takich regionach nakładają się też rozmaite interesy, a w tym i działalność pospolitych kryminalistów, szczególnie szmugiel.
Półwysep Synaj w większości należy do Egiptu, choć jego fragment znajduje się też w Izraelu. Już w starożytności Synaj odgrywał rolę strategiczną. Dla Egiptu, a potem Rzymu, rozmaitych sułtanatów i kalifatów, łącznie z osmańskim, Synaj był swego rodzaju pomostem i barierą między rozmaitymi prowincjami. Do dziś w handlu i wojnie ważny jest system dróg zbudowanych jeszcze przez Rzymian. Z kulturowego punktu widzenia półwysep jest doniosłym miejscem historycznym związanym z trzema wielkimi religiami monoteistycznymi. To tutaj wędrowali Abraham i Mojżesz, który na Górze Synaj otrzymał 10 Przykazań, zaś Jezus, Maria i Józef uciekli na półwysep przed prześladowaniami.

Synaj był i pozostaje matecznikiem Beduinów. Jest ich około 600 tys. Lud ten nadal ma świadomość klanowo-szczepową, a nie narodową. Co więcej, plemiona są wysoce zdecentralizowane. Na północy z 9 podstawowych szczepów najbardziej prominentne to Tarabin i Tiyaha. Na południu zamieszkuje dziesięć głównych klanów, najstarsze z nich to Saualha i Alleget. Ich pobratymcy to militarna kasta w Jordanie oraz całe rzesze zamieszkujące Arabię Saudyjską. Synaj jest przeraźliwie biedny, brakuje infrastruktury. Tubylcy czują się zaniedbani i wyzyskiwani przez Kair. Region żyje głównie z rządowych subsydiów i z turystyki, którą obsługują głównie „cudzoziemcy”, czyli napływowi Egipcjanie. Jest ich około 900 tys., z czego przynajmniej 500 tys. w Port Said.

Natomiast zachodnia Sahara to kresy islamu w północnej Afryce. Region ten od tysięcy lat był traktowany jako korytarz dla karawan oraz wypraw po niewolników w głąb czarnej Afryki. Właściwie jedyną religią w regionie jest islam sunnicki. Nałożyło się na niego kilka odmian sufizmu. Chrześcijaństwo pojawiło się tylko jako wiara kolonialistów hiszpańskich od drugiej połowy XIX w. Madryt zachęcił część koczowników do przeniesienia się do nielicznych miast, szczególnie do Laayoune (El Aaiún), oraz do zajęcia się handlem, rzemiosłem i pracą w przemyśle rybnym i kopalniczym. Lud lokalny obecnie jest znany jako Sahraui. Są to Beduini, potomkowie arabskiego plemienia Beni Hassan oraz Berberów. Jest ich ok. 500 tys. Siedliska klanów pobratymców Sahraui rozciągają się na południu w Mauretanii, a na północy aż w głębi Maroka. Podstawowe bogactwo to ryby u wybrzeży atlantyckich, a wewnątrz lądu – dość nikłe pokłady fosforanu. Pojawiły się duże agrofarmy, ale dominuje bieda, bezrobocie, brak infrastruktury. Główny przemysł to subsydia państwowe. Miejscowi jednak uważają, że są eksploatowani i dyskryminowani przez Rabat.

Z Synajem nie ma podobnego kłopotu, bo od zawsze właściwie należał do Egiptu, a króciutka okupacja przez Izrael była – z historycznego punktu widzenia – właściwie mało znaczącym epizodem. Nie stała się katalizatorem do powstania synajskiego nacjonalizmu beduińskiego, który przecież nie istnieje. Nacjonalizm pojawił się natomiast wśród Sahraui, pod wpływem hiszpańskiego kolonializmu. Jego polityczno-militarną emanacją był socjalistyczno-narodowy Front Polisario. Gdy Hiszpania wycofała się z regionu w 1975 r., Maroko i Mauretania podzieliły się przestrzenią postkolonialną. Lwia część przypadła Rabatowi. Polisario zwróciło broń przeciw swoim dotychczasowym sponsorom.

Marokańczycy zbudowali pustynny wał naszpikowany elektroniką, chroniony polami minowymi, który ograniczał Polisario możliwość manewru na zachód. Niemal całkowicie odcinał rebeliantów od sahauradzkich klanów, które ich wspierały. Rojaliści nie potrafili jednak pokonać definitywnie pustynnej partyzantki wspomaganej przez narodowo-socjalistyczną Algierię, gdzie również znajdowały się główne obozy sahauradzkich uchodźców. W 1991 r. doszło do zawieszenia broni. Mimo kilku inicjatyw dyplomatycznych nie podpisano pokoju. Trwa stan dziwnej niewojny. Obie strony oczekują na iskrę, aby region znów podpalić.

Ale dziś napływa fala islamskiego fundamentalizmu. Wśród Beduinów pojawili się dżihadyści: Al-Kaida w Islamskim Magrebie (AQIM) czy Państwo Islamskie – Prowincja Synaj (Islamic State-Sinai Province – ISSP). Traktują oni innych muzułmanów jako apostatów. W Maroku takim „apostatą” ma być król Mohammed VI i jego zwolennicy. Na Synaju przedstawiciele egipskiego reżimu ze stolicą w Kairze, czyli prezydent Abdel Fattah el-Sisi i jego ekipa, oraz ich lokalni klienci. Dżihadyści atakują siły bezpieczeństwa „apostatów” oraz ich zwolenników. Marokańskie siły bezpieczeństwa na razie są bardzo skuteczne. Rozbiły właściwie doszczętnie domorosłą terrorystyczną Marokańską Islamistyczną Grupę Walki. Stąd potencjalni „święci wojownicy” wolą operować w Algierii i Mali, a szczególnie w Europie. To oni właśnie są odpowiedzialni za zamach bombowy na madrycki pociąg w 2004 r.

W Egipcie jest inaczej. Od wybuchu „arabskiej wiosny” w 2011 r. na samym Synaju operuje kilkanaście grup skrajnych. Większość z nich ma specyfikę lokalną, ale najpotężniejsze to salafici i kalifatyści. Szczególnie prężne są Al-Kaida na Półwyspie Synajskim (AQSP) oraz ISSP. Terroryści znajdują poparcie wśród części Beduinów. Władze starają się temu zapobiegać. Niestety, w trakcie operacji kontrterrorystycznych dochodzi do brutalnych ataków na koczowników. Napędza to naturalnie zwolenników kalifatystom. Co więcej, starszyzna plemienna współpracująca z egipskim wojskiem i policją staje się celem dżihadistów, którzy również uznają plemiennych szejków za „apostatów”. Czasami takie zabójstwa pomagają terrorystom w infiltracji szczepów, gdzie zlikwidowano część warstwy przywódczej. Ale z drugiej strony klany przywołują prawo zemsty na zabójcach, które dla nich jest silniejsze niż wezwania do globalnego dżihadu. Co przeważy?
 
Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, 7 grudnia 2016
www.iwp.edu


Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (51/2016) dostępnego też w wersji cyfrowej tutaj

 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe