Nie jest istotne kim jest nowa szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. A ściślej rzecz biorąc jest to kwestia drugorzędna. Na stole nie leżeli idealni dla nas kandydaci. I nie leżeli w żaden sposób w naszym zasięgu. Jest oczywistym, że nie jest to wymarzony dla Polski szef Komisji Europejskiej. Jest też dość oczywistym, ze tak jak inni szefowie KE, będzie zakładnikiem interesów Niemiec i brukselskiej biurokracji. Choć jej niewątpliwą zaletą jest to, że nie jest kompletnie opętanym na punkcie Polski Fransem Timmermansem
To co w tej sytuacji jest istotne, to to co w zamian za poparcie von der Leyen, zdaje się, że zdecydowane w ostatniej chwili, a najwyraźniej decydujące o jej wyborze, udało się wytargować.
- Będziemy zabiegali o bardzo ważne teki. To kluczowa sprawa
- mówił podczas briefingu po wyborze von der Leyen premier Morawiecki. Oby był to sygnał, że dysponujemy w tym zakresie mocnymi kartami i że już po wyborze niemieckiej polityk, nie zostaniemy na lodzie
- Jestem ostrożnym optymistą. Daje nadzieje na nowe otwarcie
- mówił premier.
Weryfikacja nastąpi niebawem, podczas procesu wyboru poszczególnych komisarzy.
Cezary Krysztopa