[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Ryszard Nazarewicz - czerwony partyzant i czerwony "historyk". Spoczywa na Powązkach

W kwietniu 1997 r. Ryszard Nazarewicz wygłosił referat w 55. rocznicę powołania Gwardii Ludowej: „GL była pierwszą, a przez dość długi czas, jedyną polską organizacją niepodległościową, która zainicjowała w kraju systematyczną walkę zbrojną, a przede wszystkim walkę partyzancką. (…) GL dokonała łącznie (do 31 grudnia 1943 roku, gdy weszła w skład Armii Ludowej) około 400 zamachów na linie komunikacyjne, stoczyła około 120 bitew i potyczek, dokonała łącznie 1500 różnych akcji bojowych i sabotażowo-dywersyjnych. (…) Partyzantka GL – była pierwszą w Europie Środkowej”.
Grób Ryszarda Nazarewicza na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach
Grób Ryszarda Nazarewicza na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach / Wikiepdia CC BY-SA 3,0 Mateusz Opasiński

Niezależnie od tych kłamliwych tez i kłamliwych liczb (stoczone przez GL bitwy, jeśli w ogóle miały miejsce, były bitewkami, a „akcje sabotażowo-dywersyjne” to np. podpalenie stogu siana), Nazarewicz „zapomniał” o sprawie najważniejszej: że ta „niepodległościowa organizacja” tylko sporadycznie walczyła z Niemcami, a przede wszystkim z „reakcjonistami” z AK. W jednej ze swoich prac pośrednio przyznał się do tego, ale – rzecz jasna - bagatelizował: „ostrze wywiadu GL i AL było skierowane tylko w niewielkim stopniu na rozpoznanie zagrożenia ze strony prawicy polskiej”. Dodajmy - do końca życia owa mityczna „prawica” pozostawała dla Ryszarda Nazarewicza największym wrogiem.

Kim był Ryszard Nazarewicz? To urodzony w 1921 r. we Lwowie jako Ryszard Raps „ludowy” partyzant Gwardii, a potem Armii Ludowej (szef informacji i wywiadu Okręgu Częstochowa, ps. Stefan), podpułkownik MO, „oficer” łódzkiej bezpieki Moczara, wiceszef stołecznego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, zwalczał niepodległościowe podziemie. Potem, jako „oficer” PRL-owski historyk, wychwalał osiągnięcia „ludowej” partyzantki i walkę z „reakcyjnymi bandami”.

Przyszło Powstanie Warszawskie. W licznych publikacjach ten partyzant-historyk rozpisywał się o wielkim udziale w nim Armii Ludowej, której siły miały liczyć 2400 żołnierzy. Były to dane znacznie wyższe nawet od tych, które podawali inni politrucy. W rzeczywistości komuniści posiadali w Warszawie ok. 300-500 osób i kilkadziesiąt sztuk broni (prawie wyłącznie krótkiej).
Wzorem innych komunistycznych ideologów Nazarewicz obrzucał błotem dowództwo Armii Krajowej - którzy jako reprezentanci wielkiego kapitału „zawsze usiłowali się zasłonić, jak tarczą, bohaterstwem powstańców i ludności stolicy, a tragicznymi skutkami swej polityki obciążyć obóz lewicy polskiej i dowództwo radzieckie” (tekst „Polityczne aspekty Powstania Warszawskiego”, „Nowe Drogi”, sierpień 1977).

Nazarewicz podsumowywał Powstanie: „Po raz ostatni klęska koncepcji burżuazyjnej mogła stać się jednocześnie klęską narodową. Odtąd o losach narodu decydować już będzie polska klasa robotnicza, cały lud polski”. W tym nieszlachetnym dziele autor niniejszego paszkwilu miał niemały udział.

Odnośnie podawanych przez Nazarewicza danych. Fałszował chyba wszystkie. W czasie wojny AL miała liczyć – jego zdaniem - 60 tys. żołnierzy (książka „Drogi do wyzwolenia. Koncepcje walki z okupantem w Polsce i ich treści polityczne 1939-1945”, Warszawa 1979), co jest liczbą zawyżoną przynajmniej… dwukrotnie.

Aby uwiarygodnić podawane przez siebie „fakty”, Nazarewicz świadomie nie przytaczał źródeł, wybierał tylko ich fragmenty, lub nawet zniekształcał. W ten sposób okazywało się, że w czasie wojny to nie wysłannicy i sługusi Moskwy, ale przedstawiciele legalnych polskich struktur podziemnych współpracowali z Niemcami, że to AK-owcy, a nie AL-owcy mordowali niewinnych cywili i Bogu ducha winnych Żydów, że to polska „reakcja”, głównie spod znaku NSZ, a nie narzucona Polsce przez Sowietów władza i jej zbrojne ramię w postaci UB, KBW, NKWD jest winna „bratobójczym” walkom podczas „wojny domowej” po 1945 r.

Ale skąd taka wiedza Ryszarda Nazarewicza o powojennych dziejach Polski? Przecież nie z „ludowej” partyzantki. Otóż ten późniejszy „naukowiec” zwalczanie antykomunistycznego podziemia znał z autopsji.

Gdy w lutym 1945 r. w Łodzi powstał Miejski Urząd Bezpieczeństwa Publicznego (powołany, aby odciążyć funkcjonariuszy miejscowego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, którzy nie wyrabiali się z robotą) został zastępcą szefa. Późniejszy profesor Ryszard Nazarewicz był wówczas kapitanem bezpieki. Funkcję pełnił do czerwca 1945 r. Potem w dokumentach jest kilkumiesięczna przerwa. Na początku stycznia 1946 r. Nazarewicz - już jako major - przenosi się z łódzkiego MUBP do tamtejszego WUBP, tzw. Moczarni, od przybranego nazwiska jego kierownika – słynnego Mieczysława Moczara (naprawdę nazywał się Mikołaj Demko vel Diomko). Pracował tam, na stanowisku naczelnika Wydziału V, do końca maja 1946 r. Do zadań Wydziału V, tzw. społeczno-politycznego, należała m. in. (na podstawie rozkazu szefa MBP Stanisława Radkiewicza z 27 listopada 1945): „operacyjna obsługa oraz ochrona partii i ugrupowań politycznych przed atakami reakcji”. Prócz tego „obsługiwał”, czyli rozpracowywał „instytucje oświatowe i kulturalne, wolne zawody, administrację państwową, organizacje młodzieżowe i duchowieństwo”.

Miesiąc później major Nazarewicz był już w Warszawie. W stołecznym UBP objął ten sam Wydział V, którym kierował aż do grudnia 1951 r. Przede wszystkim jednak - między grudniem 1951 r. a listopadem 1956 r. - pełnił zaszczytną funkcję zastępcy szefa całego „urzędu”. Mimo wysokiej pozycji w ubeckiej hierarchii Ryszard Nazarewicz nie siedział tylko za biurkiem. Schodził też do piwnicy, gdzie osobiście przesłuchiwał wielu polskich patriotów. Jerzy Kasprzycki, słynny Varsavianista, opowiadał mi kiedyś o swoich „spotkaniach” z Nazarewiczem w podziemiach warszawskiej bezpieki przy ul. Koszykowej. Podobno major bezpieki nigdy nikogo nie uderzył, ale mimo to wielu złamał podczas śledztwa.
Na tym nie koniec. Według danych resortowych Nazarewicz brał udział „w okresie od dnia 21.II.1945 r. do dnia 31.XII.1947 r. [...] w walce z bandami i reakcyjnym podziemiem”.

Z akt wynika, że swoją bezpieczniacką służbę dla Ojczyzny Ryszard Nazarewicz zakończył 30 października 1959 r., nagrodzony stopniem pułkownika (za udział w „ludowej” partyzantce dostał Krzyż Grunwaldu).
Po kilkunastoletnim „epizodzie” w bezpiece „ludowa” władza rzuciła byłego partyzanta na inny front walki z „reakcją” - walki piórem. Wtedy narodził się Nazarewicz – profesor historii. Jako pracownik m. in. Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR przez kolejne dekady dbał o „właściwy” obraz najnowszych dziejów Polski. Nie zapomniał oczywiście o swojej bojowej i wywiadowczej karcie – wychwalał dzieje Częstochowskiego Okręgu GL-AL. W ramach twórczości „naukowej” wydał wiele książek, nawet w III RP.

W numerze z lutego 2003 r. wspomnianego już „Głosu Kombatanta Armii Ludowej”, którego był stałym autorem, Ryszard Nazarewicz napisał: „Prawda jest dlatego po naszej stronie, że od kilkunastu lat dominuje w radio, telewizji i prasie prawicowa wersja historii. Mało tego, że jest naświetlana pod kątem działania obecnej prawicy, ale jest również naświetlana w sposób obraźliwy, obelżywy dla nas, dla lewicowego ruchu oporu. Dla tych, którzy walczyli wtedy, kiedy inni zajmowali się wyszukiwaniem i mordowaniem ludzi, których uznawali za komunistów, za agentów itd. Ale i nadal to pojęcie „agenci” tkwi. Mamy ciągle w prasie prawicowej w kraju tego rodzaju czkawkę.”

A jaka była „prawda”? W „Trybunie” (18-19 lipca 1998) Nazarewicz twierdził (mimo, że pod tekstem się nie podpisał; wstyd w wolnej Polsce pisać takie brednie?), że po zakończeniu działań wojennych „ostrze represji zaczęło kierować się przeciwko ludziom związanym z lewicowym ruchem niepodległościowym…”. Czyli komunistyczna bezpieka miała szczególnie zwalczać komunistycznych partyzantów. Ciekawe, że takie rzeczy głosił ktoś, kogo droga życiowa całkowicie temu przeczyła.
Z „prawicową wersją historii” Nazarewicz rozprawiał się nie tylko w „Trybunie” i jej podobnych, ale w… „Gazecie Wyborczej”. To właśnie na jej łamach wielokrotnie występował jako autorytet, zresztą obok innych tuzów, jak Maria Turlejska, Andrzej Werblan, czy Kazimierz Kąkol. W 2004 r. w dzienniku Michnika ten były wiceszef warszawskiego UB opublikował duży tekst rocznicowy o tym, jakim doniosłym, niemal epokowym wydarzeniem w dziejach Polski było powstanie marionetkowego tworu Stalina - Krajowej Rady Narodowej (miało to nawet zapobiec sowieckiej okupacji). Pod materiałem znalazła się krótka nota o autorze: „prof. dr hab. Ryszard Nazarewicz jest emerytowanym pracownikiem naukowym byłego Instytutu Historii Ruchu Robotniczego Akademii Nauk Społecznych”. O jego komunistyczno-partyzanckiej i ubeckiej przeszłości ani słowa. W swoim „kombatanckim” środowisku był z kolei przedstawiany jako pułkownik Wojska Polskiego w stanie spoczynku, choć w WP nigdy nie służył.

W „Wyborczej” polemizował też z autorami książki „Tajne oblicze GL-AL i PPR” - Markiem Janem Chodakiewiczem, Piotrem Gontarczykiem i Leszkiem Żebrowskim, którzy – jego zdaniem - usiłują „od kilku lat przez oszkalowanie [sic!] i oczernianie lewicy, wybielić i oczyścić bratobójców i kolaborantów i uczynić z nich tzw. niepodległościowców” (książka „Armii Ludowej dylematy i dramaty”, Warszawa 1998, wznowiona w 2000).

Marek Jan Chodakiewicz odpowiadał: „Wywodzący się z UB profesor Ryszard Nazarewicz w swych pracach chyba bezkrytycznie przepisuje własne notatki śledcze z okresu, gdy był pułkownikiem UB, starając się wybielić konspirację komunistyczną kosztem niepodległościowców.”

Ryszard Nazarewicz zmarł w 2008 r. w Warszawie. Spoczywa na Powązkach Wojskowych.
 


 

POLECANE
Nie żyje legenda polskiego jazzu Wiadomości
Nie żyje legenda polskiego jazzu

W wieku 82 lat zmarł Michał Urbaniak - jazzman, kompozytor i aranżer. Zasłynął w świecie nagrywając płytę „Tutu” z legendą jazzu Milesem Davisem. Znany był jako współtwórca i kreator muzyki Fusion. Nagrał kilkadziesiąt autorskich płyt, był twórcą muzyki do filmów.

Nowa edycja „Tańca z Gwiazdami”. W mediach wrze przez jedno nazwisko Wiadomości
Nowa edycja „Tańca z Gwiazdami”. W mediach wrze przez jedno nazwisko

Wiosną 2026 roku na antenie Polsatu wróci osiemnasta edycja „Dancing With The Stars. Taniec z Gwiazdami”. Choć lista uczestników nie jest jeszcze oficjalna, nazwiska potencjalnych gwiazd już krążą w mediach.

Komunikat dla mieszkańców Kielc Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Kielc

W dwuetapowym konkursie zostanie wyłoniona koncepcja rozbudowy siedziby urzędu marszałkowskiego w Kielcach. Planowany obiekt ma liczyć około siedmiu kondygnacji i 10 tys. m kw. powierzchni użytkowej, z częścią biurową, konferencyjną oraz salą obrad sejmiku.

Niemcy mają dość migrantów? Jest sondaż Wiadomości
Niemcy mają dość migrantów? Jest sondaż

Większość Niemców zgadza się z ministrem spraw wewnętrznych Alexandrem Dobrindtem (CSU), który chce mocno ograniczyć napływ osób ubiegających się o azyl. Z badania instytutu YouGov dla agencji dpa (12–15 grudnia, ponad 2100 osób) wynika, że 53% badanych w pełni popiera ten cel, a 23% raczej go popiera. Tylko 15% jest przeciwko, a 9% nie ma zdania.

Domen Prevc wygrywa po raz piąty z rzędu. Jak wypadli Polacy? Wiadomości
Domen Prevc wygrywa po raz piąty z rzędu. Jak wypadli Polacy?

Kacper Tomasiak zajął 13. miejsce w sobotnim konkursie Pucharu Świata w szwajcarskim Engelbergu. Zwyciężył Słoweniec Domen Prevc. To jego piąty z rzędu triumf w konkursie Pucharu Świata.

Gratka dla miłośników astronomii. Zobacz, co pojawi się na niebie Wiadomości
Gratka dla miłośników astronomii. Zobacz, co pojawi się na niebie

W niedzielę 21 grudnia rozpocznie się astronomiczna zima. O godzinie 16.03 Słońce osiągnie punkt przesilenia zimowego, co oznacza najkrótszy dzień i najdłuższą noc w roku. Od tego momentu dni będą się stopniowo wydłużać, choć wieczory jeszcze długo pozostaną bardzo ciemne.

Francuska policja zabiła napastnika. Incydent w centrum Ajaccio Wiadomości
Francuska policja zabiła napastnika. Incydent w centrum Ajaccio

Francuska policja zabiła mężczyznę, który groził przechodniom i sprzedawcom nożem w centrum Ajaccio, stolicy Korsyki - poinformowała w sobotę rzeczniczka policji Agathe Foucault. W trakcie interwencji jeden z policjantów został lekko ranny.

Co robi papież, kiedy nie może spać? Internauci odkryli jego tajemnicę gorące
Co robi papież, kiedy nie może spać? Internauci odkryli jego tajemnicę

Gdy papież Leon XIV nie może w nocy spać, czasem uczy się np. języka niemieckiego w popularnej aplikacji - poinformowała w sobotę włoska „La Repubblica”. Wypatrzyli go tam inni użytkownicy tej platformy.

Wyszło słabo. Znany dziennikarz sportowy trafił do szpitala Wiadomości
"Wyszło słabo". Znany dziennikarz sportowy trafił do szpitala

Mateusz Rokuszewski, dziennikarz sportowy związany z portalem Meczyki.pl, trafił do szpitala po udarze. Jak sam podkreśla, nic nie zapowiadało problemów zdrowotnych - czuł się dobrze i uważał się za osobę zdrową.

Pogoda na Święta: zdecydowane ochłodzenie z ostatniej chwili
Pogoda na Święta: zdecydowane ochłodzenie

W Wigilię Bożego Narodzenia pogoda w Polsce wyraźnie się ochłodzi. Na termometrach zobaczymy od -2°C na Suwalszczyźnie, przez około 1°C w centrum i na południowym wschodzie, do 2°C na zachodzie. Niebo będzie głównie pochmurne, ale na północy mogą pojawić się przejaśnienia.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Ryszard Nazarewicz - czerwony partyzant i czerwony "historyk". Spoczywa na Powązkach

W kwietniu 1997 r. Ryszard Nazarewicz wygłosił referat w 55. rocznicę powołania Gwardii Ludowej: „GL była pierwszą, a przez dość długi czas, jedyną polską organizacją niepodległościową, która zainicjowała w kraju systematyczną walkę zbrojną, a przede wszystkim walkę partyzancką. (…) GL dokonała łącznie (do 31 grudnia 1943 roku, gdy weszła w skład Armii Ludowej) około 400 zamachów na linie komunikacyjne, stoczyła około 120 bitew i potyczek, dokonała łącznie 1500 różnych akcji bojowych i sabotażowo-dywersyjnych. (…) Partyzantka GL – była pierwszą w Europie Środkowej”.
Grób Ryszarda Nazarewicza na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach
Grób Ryszarda Nazarewicza na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach / Wikiepdia CC BY-SA 3,0 Mateusz Opasiński

Niezależnie od tych kłamliwych tez i kłamliwych liczb (stoczone przez GL bitwy, jeśli w ogóle miały miejsce, były bitewkami, a „akcje sabotażowo-dywersyjne” to np. podpalenie stogu siana), Nazarewicz „zapomniał” o sprawie najważniejszej: że ta „niepodległościowa organizacja” tylko sporadycznie walczyła z Niemcami, a przede wszystkim z „reakcjonistami” z AK. W jednej ze swoich prac pośrednio przyznał się do tego, ale – rzecz jasna - bagatelizował: „ostrze wywiadu GL i AL było skierowane tylko w niewielkim stopniu na rozpoznanie zagrożenia ze strony prawicy polskiej”. Dodajmy - do końca życia owa mityczna „prawica” pozostawała dla Ryszarda Nazarewicza największym wrogiem.

Kim był Ryszard Nazarewicz? To urodzony w 1921 r. we Lwowie jako Ryszard Raps „ludowy” partyzant Gwardii, a potem Armii Ludowej (szef informacji i wywiadu Okręgu Częstochowa, ps. Stefan), podpułkownik MO, „oficer” łódzkiej bezpieki Moczara, wiceszef stołecznego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, zwalczał niepodległościowe podziemie. Potem, jako „oficer” PRL-owski historyk, wychwalał osiągnięcia „ludowej” partyzantki i walkę z „reakcyjnymi bandami”.

Przyszło Powstanie Warszawskie. W licznych publikacjach ten partyzant-historyk rozpisywał się o wielkim udziale w nim Armii Ludowej, której siły miały liczyć 2400 żołnierzy. Były to dane znacznie wyższe nawet od tych, które podawali inni politrucy. W rzeczywistości komuniści posiadali w Warszawie ok. 300-500 osób i kilkadziesiąt sztuk broni (prawie wyłącznie krótkiej).
Wzorem innych komunistycznych ideologów Nazarewicz obrzucał błotem dowództwo Armii Krajowej - którzy jako reprezentanci wielkiego kapitału „zawsze usiłowali się zasłonić, jak tarczą, bohaterstwem powstańców i ludności stolicy, a tragicznymi skutkami swej polityki obciążyć obóz lewicy polskiej i dowództwo radzieckie” (tekst „Polityczne aspekty Powstania Warszawskiego”, „Nowe Drogi”, sierpień 1977).

Nazarewicz podsumowywał Powstanie: „Po raz ostatni klęska koncepcji burżuazyjnej mogła stać się jednocześnie klęską narodową. Odtąd o losach narodu decydować już będzie polska klasa robotnicza, cały lud polski”. W tym nieszlachetnym dziele autor niniejszego paszkwilu miał niemały udział.

Odnośnie podawanych przez Nazarewicza danych. Fałszował chyba wszystkie. W czasie wojny AL miała liczyć – jego zdaniem - 60 tys. żołnierzy (książka „Drogi do wyzwolenia. Koncepcje walki z okupantem w Polsce i ich treści polityczne 1939-1945”, Warszawa 1979), co jest liczbą zawyżoną przynajmniej… dwukrotnie.

Aby uwiarygodnić podawane przez siebie „fakty”, Nazarewicz świadomie nie przytaczał źródeł, wybierał tylko ich fragmenty, lub nawet zniekształcał. W ten sposób okazywało się, że w czasie wojny to nie wysłannicy i sługusi Moskwy, ale przedstawiciele legalnych polskich struktur podziemnych współpracowali z Niemcami, że to AK-owcy, a nie AL-owcy mordowali niewinnych cywili i Bogu ducha winnych Żydów, że to polska „reakcja”, głównie spod znaku NSZ, a nie narzucona Polsce przez Sowietów władza i jej zbrojne ramię w postaci UB, KBW, NKWD jest winna „bratobójczym” walkom podczas „wojny domowej” po 1945 r.

Ale skąd taka wiedza Ryszarda Nazarewicza o powojennych dziejach Polski? Przecież nie z „ludowej” partyzantki. Otóż ten późniejszy „naukowiec” zwalczanie antykomunistycznego podziemia znał z autopsji.

Gdy w lutym 1945 r. w Łodzi powstał Miejski Urząd Bezpieczeństwa Publicznego (powołany, aby odciążyć funkcjonariuszy miejscowego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, którzy nie wyrabiali się z robotą) został zastępcą szefa. Późniejszy profesor Ryszard Nazarewicz był wówczas kapitanem bezpieki. Funkcję pełnił do czerwca 1945 r. Potem w dokumentach jest kilkumiesięczna przerwa. Na początku stycznia 1946 r. Nazarewicz - już jako major - przenosi się z łódzkiego MUBP do tamtejszego WUBP, tzw. Moczarni, od przybranego nazwiska jego kierownika – słynnego Mieczysława Moczara (naprawdę nazywał się Mikołaj Demko vel Diomko). Pracował tam, na stanowisku naczelnika Wydziału V, do końca maja 1946 r. Do zadań Wydziału V, tzw. społeczno-politycznego, należała m. in. (na podstawie rozkazu szefa MBP Stanisława Radkiewicza z 27 listopada 1945): „operacyjna obsługa oraz ochrona partii i ugrupowań politycznych przed atakami reakcji”. Prócz tego „obsługiwał”, czyli rozpracowywał „instytucje oświatowe i kulturalne, wolne zawody, administrację państwową, organizacje młodzieżowe i duchowieństwo”.

Miesiąc później major Nazarewicz był już w Warszawie. W stołecznym UBP objął ten sam Wydział V, którym kierował aż do grudnia 1951 r. Przede wszystkim jednak - między grudniem 1951 r. a listopadem 1956 r. - pełnił zaszczytną funkcję zastępcy szefa całego „urzędu”. Mimo wysokiej pozycji w ubeckiej hierarchii Ryszard Nazarewicz nie siedział tylko za biurkiem. Schodził też do piwnicy, gdzie osobiście przesłuchiwał wielu polskich patriotów. Jerzy Kasprzycki, słynny Varsavianista, opowiadał mi kiedyś o swoich „spotkaniach” z Nazarewiczem w podziemiach warszawskiej bezpieki przy ul. Koszykowej. Podobno major bezpieki nigdy nikogo nie uderzył, ale mimo to wielu złamał podczas śledztwa.
Na tym nie koniec. Według danych resortowych Nazarewicz brał udział „w okresie od dnia 21.II.1945 r. do dnia 31.XII.1947 r. [...] w walce z bandami i reakcyjnym podziemiem”.

Z akt wynika, że swoją bezpieczniacką służbę dla Ojczyzny Ryszard Nazarewicz zakończył 30 października 1959 r., nagrodzony stopniem pułkownika (za udział w „ludowej” partyzantce dostał Krzyż Grunwaldu).
Po kilkunastoletnim „epizodzie” w bezpiece „ludowa” władza rzuciła byłego partyzanta na inny front walki z „reakcją” - walki piórem. Wtedy narodził się Nazarewicz – profesor historii. Jako pracownik m. in. Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR przez kolejne dekady dbał o „właściwy” obraz najnowszych dziejów Polski. Nie zapomniał oczywiście o swojej bojowej i wywiadowczej karcie – wychwalał dzieje Częstochowskiego Okręgu GL-AL. W ramach twórczości „naukowej” wydał wiele książek, nawet w III RP.

W numerze z lutego 2003 r. wspomnianego już „Głosu Kombatanta Armii Ludowej”, którego był stałym autorem, Ryszard Nazarewicz napisał: „Prawda jest dlatego po naszej stronie, że od kilkunastu lat dominuje w radio, telewizji i prasie prawicowa wersja historii. Mało tego, że jest naświetlana pod kątem działania obecnej prawicy, ale jest również naświetlana w sposób obraźliwy, obelżywy dla nas, dla lewicowego ruchu oporu. Dla tych, którzy walczyli wtedy, kiedy inni zajmowali się wyszukiwaniem i mordowaniem ludzi, których uznawali za komunistów, za agentów itd. Ale i nadal to pojęcie „agenci” tkwi. Mamy ciągle w prasie prawicowej w kraju tego rodzaju czkawkę.”

A jaka była „prawda”? W „Trybunie” (18-19 lipca 1998) Nazarewicz twierdził (mimo, że pod tekstem się nie podpisał; wstyd w wolnej Polsce pisać takie brednie?), że po zakończeniu działań wojennych „ostrze represji zaczęło kierować się przeciwko ludziom związanym z lewicowym ruchem niepodległościowym…”. Czyli komunistyczna bezpieka miała szczególnie zwalczać komunistycznych partyzantów. Ciekawe, że takie rzeczy głosił ktoś, kogo droga życiowa całkowicie temu przeczyła.
Z „prawicową wersją historii” Nazarewicz rozprawiał się nie tylko w „Trybunie” i jej podobnych, ale w… „Gazecie Wyborczej”. To właśnie na jej łamach wielokrotnie występował jako autorytet, zresztą obok innych tuzów, jak Maria Turlejska, Andrzej Werblan, czy Kazimierz Kąkol. W 2004 r. w dzienniku Michnika ten były wiceszef warszawskiego UB opublikował duży tekst rocznicowy o tym, jakim doniosłym, niemal epokowym wydarzeniem w dziejach Polski było powstanie marionetkowego tworu Stalina - Krajowej Rady Narodowej (miało to nawet zapobiec sowieckiej okupacji). Pod materiałem znalazła się krótka nota o autorze: „prof. dr hab. Ryszard Nazarewicz jest emerytowanym pracownikiem naukowym byłego Instytutu Historii Ruchu Robotniczego Akademii Nauk Społecznych”. O jego komunistyczno-partyzanckiej i ubeckiej przeszłości ani słowa. W swoim „kombatanckim” środowisku był z kolei przedstawiany jako pułkownik Wojska Polskiego w stanie spoczynku, choć w WP nigdy nie służył.

W „Wyborczej” polemizował też z autorami książki „Tajne oblicze GL-AL i PPR” - Markiem Janem Chodakiewiczem, Piotrem Gontarczykiem i Leszkiem Żebrowskim, którzy – jego zdaniem - usiłują „od kilku lat przez oszkalowanie [sic!] i oczernianie lewicy, wybielić i oczyścić bratobójców i kolaborantów i uczynić z nich tzw. niepodległościowców” (książka „Armii Ludowej dylematy i dramaty”, Warszawa 1998, wznowiona w 2000).

Marek Jan Chodakiewicz odpowiadał: „Wywodzący się z UB profesor Ryszard Nazarewicz w swych pracach chyba bezkrytycznie przepisuje własne notatki śledcze z okresu, gdy był pułkownikiem UB, starając się wybielić konspirację komunistyczną kosztem niepodległościowców.”

Ryszard Nazarewicz zmarł w 2008 r. w Warszawie. Spoczywa na Powązkach Wojskowych.
 



 

Polecane