[Tylko u nas] Cezary Krysztopa: Pasterze i "odpowiedzialność" pasanych

Na początek zastrzeżenie. Bardzo proszę żeby mnie, pomimo tego co napiszę, nie obsadzać w żadnym z dyżurnych dziś okopów. Nie czuję się przynależny ani do grupy, która obraża chorych czy medyków, ani do grupy, która odbiera innym prawo do wątpliwości. Raczej przy tej okazji składam hołd pracownikom służby zdrowia borykającym się na co dzień z groźną chorobą, wspominam tych, dla których okazała się śmiertelna i życzę dużo zdrowia tym, którzy z nią walczą. Ale.
krowy w zagrodzie [Tylko u nas] Cezary Krysztopa: Pasterze i
krowy w zagrodzie / Pixabay.com

Z jednej strony borykamy się z prawdziwym zagrożeniem. Ludzie naprawdę chorują i naprawdę umierają. Sam znam przypadki ciężkie i przypadki śmierci. To nie jest temat, w którym pozwalałbym sobie na żarty. Oczywiście nie mam pojęcia jak poziom zachorowalności i poziom śmiertelności związanej z koronawirusem, ma się do poziomu zachorowalności i poziomu śmiertelności związanych z innymi chorobami. Nie znam się na tym i nie potrafię tego ocenić. Jednakowoż zagrożenie jest realne i sam mając od zawsze kłopoty z drogami oddechowymi, zastanawiam się, czy gdybym zachorował i zmarł, ktoś machnąłby ręką i powiedział - "e tam, choroby współinstniejące" i czy w związku z tym moja śmierć byłaby mniej śmiertelna.

No ale jest to "ale". Zawsze jakieś jest.

Otóż wydaje mi się dość oczywiste, że tak jak każdy kryzys przecież, ten kryzys jest wykorzystywany do pomnożenia dóbr jednych i poszerzenia władzy innych, kosztem większości, której metody pasania z każdym rokiem osiągają niewyobrażalne wcześniej poziomy technologicznej jakości. Zdziwiłbym się gdyby było inaczej. Metody wykorzystywania kryzysów należą do podstawowych technik warsztatowych globalnych cwaniaków. Szczęście maluczkich polega tu jedynie na tym, że czasem pomiędzy różnymi globalnymi cwaniakami występują sprzeczne interesy.

W ostatnich latach batem, przy pomocy którego nas pasają jest słowo "odpowiedzialność".

I tak w imię "odpowiedzialności" w krajach zachodnich, tu jaskrawym przykładem są Niemcy, gdzie w zasadzie w przestrzeni medialnej zanikł pluralizm, a co za tym idzie wolność słowa. Przecież "odpowiedzialnym mediom" nie wolno informować głupiego ludu o byle czym, bo jeszcze mógłby wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Tak więc trudno poznać narodowość zamachowca jeśli był śniady, natomiast jest nabroił coś Polak, to nie ma z tym najmniejszego problemu. A i u nas żeby nie niepokoić niepotrzebnie widzów zdjęto program, w którym pojawiły się "nieoficjalne" opinie.

W imię "odpowiedzialności" koncerny prowadzące media społecznościowe odmawiają nam prawa do konserwatywnych opinii i niektórych, nie pasujących do z góry założonej tezy, informacji. Teoretycznie w imię obrony dobrego samopoczucia mniejszości, a w istocie wykorzystując to jako pretekst, zmonopolizowawszy główne kanały przepływu informacji koncerny prowadzące media społecznościowe, ograniczają przepływ w tych kanałach opinii i faktów "wstecznych" i niezgodnych z oficjalną linią. Tak, trudno nie odnieść wrażenia, że socjalowa "walka z fake newsami" nie jest w istocie walką o to żeby informacja była prawdziwa, a o to żeby była zgodna z oficjalnym przekazem.

W imię "odpowiedzialności" usuwa się z cokołów i podręczników "wsteczne" postacie historyczne i fakty, a "nowe szkoły historii" dbają o to żeby historia nie dążyła do osiągnięcia prawdy obiektywnej na jakiś temat, a raczej żeby była wygodnym narzędziem osiągania właściwego "efektu społecznego". O "odpowiedzialnej" walce z "rasistowską" matematyką, nie wspomnę.

Ba, w imię "odpowiedzialności" usuwa się w ramach "cancel culture" z przestrzeni publicznej żywe osoby, ponieważ ośmieliły się wyrazić opinię niezgodną z "oficjalną", tym samym pozbawiając rzesze odbiorców możliwości dostępu do pluralistycznego spektrum opinii. No dobrze, może niektórym z wyklętych pozwala się po odpowiedniej samokrytyce rodem z zebrania partyjnego w komunistycznych Chinach czasów Rewolucji Kulturalnej, "wrócić na oficjalne łono", ale czy to tworzy choć minimalny pluralizm?

I tak na różne sposoby plasterek po plasterku, w imię "odpowiedzialności", odbiera nam się wolność. Ludzie w coraz większym stopniu dzielą się na pasanych i tych, którzy uzurpują sobie prawo do pasania.

Przykłady wymieniać można długo. Jednak wydaje mi się, że jednym z istotniejszych jest to wszystko co dzieje się właśnie wokół pandemii. I to w jaki sposób na różnych poziomach wykorzystuje się pandemię do tego żeby w imię "odpowiedzialności", skrócić nam łańcuch. Kiedy słyszę opinię o tym, że "wprawdzie maseczki na zewnątrz nie mają już sensu, ale nie można pozwolić ich zdjąć, bo się przyzwyczają i przestaną nosić również wewnątrz", słyszę jego brzęk. Ja nie twierdzę, że obostrzenia są niepotrzebne, myślę, że nikt do końca nie wie czy są i jakie, sytuacja jest eksperymentalna i używa się eksperymentalnych środków, jednak czym innym jest sytuacja pospolitego ruszenia z początku pandemii, a czym innym obecne swego rodzaju "wychowywanie" społeczeństw.

Rozumiem, że po to żeby walczyć z pandemią trzeba mieć różne narzędzia. Nie dyskutuję na temat kształtu lockdownów, za cienki bolek jestem, choć chaos i niekonsekwencję widzę. Jednak biorę również pod uwagę właśnie eksperymentalność sytuacji. Nie widzę powodów żeby nie podejmować podstawowych środków bezpieczeństwa, nic mnie nie kosztuje, że będę mył ręce, nie będę się na powitanie całował, czy że założę tę głupią maseczkę. Rozumiem, że potrzebne są szczepionki (z kolei nie rozumiem niechęci do badań nad lekami, ale to temat na inny tekst). I rozumiem to dopóki szczepienia są dobrowolne. To znaczy przedstawiamy ludziom za i przeciw - proszę oto jest zagrożenie, jak widzicie poważne, a tutaj mamy szczepionki, mieliśmy trochę mało czasu na ich wynalezienie, więc trzeba się liczyć z takimi i takimi, rzadkimi skutkami ubocznymi. OK. Każdy podejmuje decyzję ważąc zagrożenia i zyski.

Przestaję sytuację rozumieć, kiedy zaczyna prowadzić to do segregacji medycznej. Otóż jak dotąd żadne państwo nie wymagało na przykład żeby palacze płacili za leczenie raka płuc, a alkoholicy za leczenie marskości wątroby. A tutaj pojawia się postulat, żeby "niezaszczepieni płacili za leczenie jeśli zachorują na koronawirusa". Ciekawe. A jak zachorują na zapalenie płuc, to mają płacić za terapię, bo nie zaszczepili się na pneumokoki? Od dawna dostrzegam dość oczywisty mechanizm, w ramach którego im bardziej oficjalny system naciska na ciągle rozszerzane listy szczepień obowiązkowych, im bardziej jest głuchy na wątpliwości i pytania, im więcej w tym wszystkim instytucjonalnej przemocy i odgórnej presji, a mniej rozmowy, dyskusji i wyjaśniania, tym... mniejsze zaufanie do systemu szczepień.

A już czerwona lampka zapala mi się przy "paszportach covidowych". Oczywiście rozumiem, że jakieś państwo, a być może wszystkie państwa nie chcą przyjmować na swoim terytorium niezaszczepionych z innych państw. To stawia pod znakiem zapytania integralność Unii Europejskiej, ale nie będę nad tym płakał.

Ale argumenty których się przy tym używa już mnie niepokoją. Mówi się oczywiście o "odpowiedzialności". Odpowiedzialności "za zbiorowość". Ja oczywiście uznaję jak najbardziej jej istnienie, ba całą swoją działalnością staram się ją rozwijać, ale tutaj usiłuje się postawić "odpowiedzialność za zbiorowość" ponad odpowiedzialnością za siebie i rodzinę. To znaczy jeśli ktoś uznał, że zagrożenia związane ze szczepieniem nie pozwalają mu się zaszczepić, ma postawić "odpowiedzialność za zbiorowość" ponad odpowiedzialnością za siebie i swoje dzieci? Ma np. w swoim mniemaniu skrzywdzić swoje dziecko w imię "odpowiedzialności za zbiorowość"? Coś tu jest chyba nie po kolei.

Wnioski ze stosowania takich argumentów są jeszcze bardziej niepokojące. Skoro już ktoś będzie odpowiednio "oznaczony" jako zaszczepiony, to dlaczego miałoby go to uprawniać tylko do przekraczania granicy? A dlaczego nie do korzystania z komunikacji miejskiej, albo z kina? A dlaczego miałoby dotyczyć tylko koronawirusa? A skoro już pasterze będą dysponowali takimi metodami znakowania, to dlaczego jedynym kryterium miałoby być kryterium medyczne? 

Idąc dalej, można by sobie wyobrazić nowe społeczeństwo kastowe, które dzieliłoby się na "zgodnych z systemem" i tych "niezgodnych". A przepraszam, to byłyby tylko kasty pasanych, bo kasty pasterzy pewnie byłyby ponad to.

Możecie oczywiście uznać, że Krysztopa zwariował, ale możecie też mieć wątpliwości, póki co, pomimo intensywnych starań, wątpliwości jeszcze nie są zakazane.


 

POLECANE
Ławrow wypadł z łask? Kreml zaprzecza: szef MSZ ma rozmawiać z Rubio z ostatniej chwili
Ławrow wypadł z łask? Kreml zaprzecza: szef MSZ ma rozmawiać z Rubio

Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow oświadczył, że jest gotów spotkać się z sekretarzem stanu USA Markiem Rubio. Jak podkreślił, warunkiem jakichkolwiek rozmów o pokoju w Ukrainie jest poszanowanie interesów Rosji.

GIF wycofuje popularny lek na tarczycę. Może być niebezpieczny pilne
GIF wycofuje popularny lek na tarczycę. Może być niebezpieczny

Główny Inspektorat Farmaceutyczny poinformował o natychmiastowym wycofaniu z obrotu jednej serii leku Euthyrox N. W preparacie stwierdzono zbyt wysoką zawartość lewotyroksyny, co może prowadzić do objawów nadczynności tarczycy

Kosiniak-Kamysz bez konkurencji? Ludowcy wybiorą nowe władze PSL polityka
Kosiniak-Kamysz bez konkurencji? Ludowcy wybiorą nowe władze PSL

W sobotę 15 listopada odbędzie się kongres Polskiego Stronnictwa Ludowego, podczas którego wybrane zostaną nowe władze partii. Wszystko wskazuje na to, że Władysław Kosiniak-Kamysz pozostanie na stanowisku prezesa, a o fotel szefa Rady Naczelnej powalczą Waldemar Pawlak i Piotr Zgorzelski.

Brutalny atak izraelskich osadników na Palestyńczyków podczas zbioru oliwek z ostatniej chwili
Brutalny atak izraelskich osadników na Palestyńczyków podczas zbioru oliwek

Co najmniej 15 osób zostało rannych, gdy izraelscy osadnicy zaatakowali Palestyńczyków i dziennikarzy podczas zbioru oliwek na Zachodnim Brzegu. Wśród poszkodowanych znalazła się fotoreporterka agencji Reutera, Raneen Sawafta.

Koniec mitu Ławrowa? Łukasz Jasina zdradza kulisy spotkań z rosyjskim dyplomatą tylko u nas
Koniec mitu Ławrowa? Łukasz Jasina zdradza kulisy spotkań z rosyjskim dyplomatą

Przez ponad dwie dekady Siergiej Ławrow był twarzą rosyjskiej polityki zagranicznej i symbolem dyplomatycznego cynizmu Kremla. Dziś coraz częściej pojawiają się sygnały, że jego czas dobiega końca – nie prowadzi już delegacji Rosji na szczytach G20, mówi się o jego odsunięciu. Były rzecznik MSZ Łukasz Jasina wspomina spotkania z Ławrowem i pokazuje, jak naprawdę wyglądała rosyjska dyplomacja „od kuchni”.

Zimowa przerwa w Tatrach. „Elektryki” znikają z trasy do Morskiego Oka Wiadomości
Zimowa przerwa w Tatrach. „Elektryki” znikają z trasy do Morskiego Oka

Elektryczne busy na trasie do Morskiego Oka w połowie listopada przestaną kursować na okres zimowy. Przerwę Tatrzański Park Narodowy (TPN) wykorzysta na przegląd techniczny pojazdów. W tym czasie na popularnym szlaku nadal będą kursować tradycyjne zaprzęgi konne, ale wozy zastąpią sanie.

Gazeta Wyborcza pochowała żyjącego Powstańca. W sieci zawrzało gorące
Gazeta Wyborcza "pochowała" żyjącego Powstańca. W sieci zawrzało

W piątek Wojska Obrony Terytorialnej poinformowały o śmierci ppłk. Zbigniewa Rylskiego „Brzozy”, ostatniego z obrońców Pałacyku Michla. O wydarzeniu napisały również Gazeta.pl i Gazeta Wyborcza, jednak w publikacjach zamieszczono zdjęcie innego, wciąż żyjącego Powstańca – ppłk. Jakuba Nowakowskiego „Tomka”. Błąd szybko zauważyli internauci, którzy wezwali redakcję do sprostowania.

Julia W. skazana w UK: twierdziła, że jest zaginioną Madeleine McCann Wiadomości
Julia W. skazana w UK: twierdziła, że jest zaginioną Madeleine McCann

24-letnia Julia W. z Dolnego Śląska została skazana na sześć miesięcy więzienia przez brytyjski sąd za nękanie rodziców zaginionej Madeleine McCann. Kobieta przekonywała, że jest zaginioną dziewczynką, co wzbudziło duże zainteresowanie mediów społecznościowych już na początku 2023 roku.

Kompromitacja rzecznika rządu Donalda Tuska Adama Szłapki na platformie X gorące
Kompromitacja rzecznika rządu Donalda Tuska Adama Szłapki na platformie "X"

W relacjach między premierem Donaldem Tuskiem a prezydentem Karolem Nawrockim doszło do kolejnego sporu – tym razem o zasady współpracy ze służbami specjalnymi. Prezydent poinformował, że premier zakazał szefom służb kontaktów z głową państwa, co Biuro Bezpieczeństwa Narodowego uznało za „groźne dla bezpieczeństwa Polski”. W związku z brakiem kontaktu z szefami służb Karol Nawrocki wstrzymał nominacje oficerskie.

Rosja w gotowości nuklearnej. Putin reaguje na decyzje Trumpa Wiadomości
Rosja w gotowości nuklearnej. Putin reaguje na decyzje Trumpa

Prezydent Rosji Władimir Putin polecił rozpoczęcie przygotowań do potencjalnych prób broni jądrowej. Decyzja Kremla jest odpowiedzią na wcześniejsze zapowiedzi Stanów Zjednoczonych dotyczące wznowienia testów nuklearnych. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow potwierdził, że polecenia zostały już przyjęte do realizacji.

REKLAMA

[Tylko u nas] Cezary Krysztopa: Pasterze i "odpowiedzialność" pasanych

Na początek zastrzeżenie. Bardzo proszę żeby mnie, pomimo tego co napiszę, nie obsadzać w żadnym z dyżurnych dziś okopów. Nie czuję się przynależny ani do grupy, która obraża chorych czy medyków, ani do grupy, która odbiera innym prawo do wątpliwości. Raczej przy tej okazji składam hołd pracownikom służby zdrowia borykającym się na co dzień z groźną chorobą, wspominam tych, dla których okazała się śmiertelna i życzę dużo zdrowia tym, którzy z nią walczą. Ale.
krowy w zagrodzie [Tylko u nas] Cezary Krysztopa: Pasterze i
krowy w zagrodzie / Pixabay.com

Z jednej strony borykamy się z prawdziwym zagrożeniem. Ludzie naprawdę chorują i naprawdę umierają. Sam znam przypadki ciężkie i przypadki śmierci. To nie jest temat, w którym pozwalałbym sobie na żarty. Oczywiście nie mam pojęcia jak poziom zachorowalności i poziom śmiertelności związanej z koronawirusem, ma się do poziomu zachorowalności i poziomu śmiertelności związanych z innymi chorobami. Nie znam się na tym i nie potrafię tego ocenić. Jednakowoż zagrożenie jest realne i sam mając od zawsze kłopoty z drogami oddechowymi, zastanawiam się, czy gdybym zachorował i zmarł, ktoś machnąłby ręką i powiedział - "e tam, choroby współinstniejące" i czy w związku z tym moja śmierć byłaby mniej śmiertelna.

No ale jest to "ale". Zawsze jakieś jest.

Otóż wydaje mi się dość oczywiste, że tak jak każdy kryzys przecież, ten kryzys jest wykorzystywany do pomnożenia dóbr jednych i poszerzenia władzy innych, kosztem większości, której metody pasania z każdym rokiem osiągają niewyobrażalne wcześniej poziomy technologicznej jakości. Zdziwiłbym się gdyby było inaczej. Metody wykorzystywania kryzysów należą do podstawowych technik warsztatowych globalnych cwaniaków. Szczęście maluczkich polega tu jedynie na tym, że czasem pomiędzy różnymi globalnymi cwaniakami występują sprzeczne interesy.

W ostatnich latach batem, przy pomocy którego nas pasają jest słowo "odpowiedzialność".

I tak w imię "odpowiedzialności" w krajach zachodnich, tu jaskrawym przykładem są Niemcy, gdzie w zasadzie w przestrzeni medialnej zanikł pluralizm, a co za tym idzie wolność słowa. Przecież "odpowiedzialnym mediom" nie wolno informować głupiego ludu o byle czym, bo jeszcze mógłby wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Tak więc trudno poznać narodowość zamachowca jeśli był śniady, natomiast jest nabroił coś Polak, to nie ma z tym najmniejszego problemu. A i u nas żeby nie niepokoić niepotrzebnie widzów zdjęto program, w którym pojawiły się "nieoficjalne" opinie.

W imię "odpowiedzialności" koncerny prowadzące media społecznościowe odmawiają nam prawa do konserwatywnych opinii i niektórych, nie pasujących do z góry założonej tezy, informacji. Teoretycznie w imię obrony dobrego samopoczucia mniejszości, a w istocie wykorzystując to jako pretekst, zmonopolizowawszy główne kanały przepływu informacji koncerny prowadzące media społecznościowe, ograniczają przepływ w tych kanałach opinii i faktów "wstecznych" i niezgodnych z oficjalną linią. Tak, trudno nie odnieść wrażenia, że socjalowa "walka z fake newsami" nie jest w istocie walką o to żeby informacja była prawdziwa, a o to żeby była zgodna z oficjalnym przekazem.

W imię "odpowiedzialności" usuwa się z cokołów i podręczników "wsteczne" postacie historyczne i fakty, a "nowe szkoły historii" dbają o to żeby historia nie dążyła do osiągnięcia prawdy obiektywnej na jakiś temat, a raczej żeby była wygodnym narzędziem osiągania właściwego "efektu społecznego". O "odpowiedzialnej" walce z "rasistowską" matematyką, nie wspomnę.

Ba, w imię "odpowiedzialności" usuwa się w ramach "cancel culture" z przestrzeni publicznej żywe osoby, ponieważ ośmieliły się wyrazić opinię niezgodną z "oficjalną", tym samym pozbawiając rzesze odbiorców możliwości dostępu do pluralistycznego spektrum opinii. No dobrze, może niektórym z wyklętych pozwala się po odpowiedniej samokrytyce rodem z zebrania partyjnego w komunistycznych Chinach czasów Rewolucji Kulturalnej, "wrócić na oficjalne łono", ale czy to tworzy choć minimalny pluralizm?

I tak na różne sposoby plasterek po plasterku, w imię "odpowiedzialności", odbiera nam się wolność. Ludzie w coraz większym stopniu dzielą się na pasanych i tych, którzy uzurpują sobie prawo do pasania.

Przykłady wymieniać można długo. Jednak wydaje mi się, że jednym z istotniejszych jest to wszystko co dzieje się właśnie wokół pandemii. I to w jaki sposób na różnych poziomach wykorzystuje się pandemię do tego żeby w imię "odpowiedzialności", skrócić nam łańcuch. Kiedy słyszę opinię o tym, że "wprawdzie maseczki na zewnątrz nie mają już sensu, ale nie można pozwolić ich zdjąć, bo się przyzwyczają i przestaną nosić również wewnątrz", słyszę jego brzęk. Ja nie twierdzę, że obostrzenia są niepotrzebne, myślę, że nikt do końca nie wie czy są i jakie, sytuacja jest eksperymentalna i używa się eksperymentalnych środków, jednak czym innym jest sytuacja pospolitego ruszenia z początku pandemii, a czym innym obecne swego rodzaju "wychowywanie" społeczeństw.

Rozumiem, że po to żeby walczyć z pandemią trzeba mieć różne narzędzia. Nie dyskutuję na temat kształtu lockdownów, za cienki bolek jestem, choć chaos i niekonsekwencję widzę. Jednak biorę również pod uwagę właśnie eksperymentalność sytuacji. Nie widzę powodów żeby nie podejmować podstawowych środków bezpieczeństwa, nic mnie nie kosztuje, że będę mył ręce, nie będę się na powitanie całował, czy że założę tę głupią maseczkę. Rozumiem, że potrzebne są szczepionki (z kolei nie rozumiem niechęci do badań nad lekami, ale to temat na inny tekst). I rozumiem to dopóki szczepienia są dobrowolne. To znaczy przedstawiamy ludziom za i przeciw - proszę oto jest zagrożenie, jak widzicie poważne, a tutaj mamy szczepionki, mieliśmy trochę mało czasu na ich wynalezienie, więc trzeba się liczyć z takimi i takimi, rzadkimi skutkami ubocznymi. OK. Każdy podejmuje decyzję ważąc zagrożenia i zyski.

Przestaję sytuację rozumieć, kiedy zaczyna prowadzić to do segregacji medycznej. Otóż jak dotąd żadne państwo nie wymagało na przykład żeby palacze płacili za leczenie raka płuc, a alkoholicy za leczenie marskości wątroby. A tutaj pojawia się postulat, żeby "niezaszczepieni płacili za leczenie jeśli zachorują na koronawirusa". Ciekawe. A jak zachorują na zapalenie płuc, to mają płacić za terapię, bo nie zaszczepili się na pneumokoki? Od dawna dostrzegam dość oczywisty mechanizm, w ramach którego im bardziej oficjalny system naciska na ciągle rozszerzane listy szczepień obowiązkowych, im bardziej jest głuchy na wątpliwości i pytania, im więcej w tym wszystkim instytucjonalnej przemocy i odgórnej presji, a mniej rozmowy, dyskusji i wyjaśniania, tym... mniejsze zaufanie do systemu szczepień.

A już czerwona lampka zapala mi się przy "paszportach covidowych". Oczywiście rozumiem, że jakieś państwo, a być może wszystkie państwa nie chcą przyjmować na swoim terytorium niezaszczepionych z innych państw. To stawia pod znakiem zapytania integralność Unii Europejskiej, ale nie będę nad tym płakał.

Ale argumenty których się przy tym używa już mnie niepokoją. Mówi się oczywiście o "odpowiedzialności". Odpowiedzialności "za zbiorowość". Ja oczywiście uznaję jak najbardziej jej istnienie, ba całą swoją działalnością staram się ją rozwijać, ale tutaj usiłuje się postawić "odpowiedzialność za zbiorowość" ponad odpowiedzialnością za siebie i rodzinę. To znaczy jeśli ktoś uznał, że zagrożenia związane ze szczepieniem nie pozwalają mu się zaszczepić, ma postawić "odpowiedzialność za zbiorowość" ponad odpowiedzialnością za siebie i swoje dzieci? Ma np. w swoim mniemaniu skrzywdzić swoje dziecko w imię "odpowiedzialności za zbiorowość"? Coś tu jest chyba nie po kolei.

Wnioski ze stosowania takich argumentów są jeszcze bardziej niepokojące. Skoro już ktoś będzie odpowiednio "oznaczony" jako zaszczepiony, to dlaczego miałoby go to uprawniać tylko do przekraczania granicy? A dlaczego nie do korzystania z komunikacji miejskiej, albo z kina? A dlaczego miałoby dotyczyć tylko koronawirusa? A skoro już pasterze będą dysponowali takimi metodami znakowania, to dlaczego jedynym kryterium miałoby być kryterium medyczne? 

Idąc dalej, można by sobie wyobrazić nowe społeczeństwo kastowe, które dzieliłoby się na "zgodnych z systemem" i tych "niezgodnych". A przepraszam, to byłyby tylko kasty pasanych, bo kasty pasterzy pewnie byłyby ponad to.

Możecie oczywiście uznać, że Krysztopa zwariował, ale możecie też mieć wątpliwości, póki co, pomimo intensywnych starań, wątpliwości jeszcze nie są zakazane.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe