Uczniowie Marksa? Prof. Marek Bankowicz: Socjalizm narodowego socjalizmu nader kłopotliwy dla światowej lewicy. Cz. 2
Socjalizm narodowego socjalizmu zawsze był sprawą nader kłopotliwą dla światowej lewicy, która uczyniła naprawdę wiele, aby zakryć go kurtyną milczenia, przenieść do sfery tabu, a także ugruntować myślowy schemat, iż nazizm to prawica ― najpełniejsza i zarazem najskrajniejsza jej odmiana, jaka kiedykolwiek się pojawiła. W opisach i ocenach hitleryzmu unikano ambarasującego określenia „narodowy socjalizm”, ponieważ drugi człon tego określenia nastręczał problemów, a także mógł rodzić ciekawość, skąd on tutaj się wziął i co oznacza. Zamiast tego lansowano skrótową nazwę „nazizm”, pozbawioną właściwości ideowopolitycznej, a poprzez to niewskazującą zarówno na pochodzenie doktryny i ruchu, jak i ich umiejscowienie na politycznym spektrum. Ponadto tradycyjna, to jest internacjonalistyczna, lewica zadbała, aby porównywanie ideowo wzniosłego (rzekomo) komunizmu i z natury złego faszyzmu, wyłapywanie i studiowanie zachodzących między nimi podobieństw, paraleli i styczności, nie było dobrze widziane oraz, jako usiłowanie z gruntu niestosowne i niepoprawne, nie znajdowało miejsca w głównym dyskursie badawczym.
Ponad wszelką wątpliwość udowodniono, że młody Hitler, stały bywalec bibliotek publicznych najpierw w Wiedniu, a potem w Monachium, z wręcz żarłoczną pasją ― jak sam mówił ― „połykał” książki, a zwłaszcza literaturę socjalistyczną. Klasycy marksizmu, Karol Marks i Fryderyk Engels, należeli do jego ulubionych autorów. Marksizm był jedyną doktryną polityczną, której twórca Trzeciej Rzeszy poświęcił naprawdę systematyczne studia. Prowadził je zresztą nie tylko w okresie przed pierwszą wojną światową, ale również w latach 1923 – 1924, gdy po nieudanym puczu monachijskim (8–9 listopada 1923 r.) przebywał w celi więzienia w Landsbergu. Sporo wtedy czytał, głównie Nietzschego i Marksa, co sam otwarcie odnotował w Mein Kampf, skądinąd dziwacznej i niespójnej książce, łączącej formułę autobiografii z manifestem politycznym, a przede wszystkim pokazującej, iż jej autor postrzega świat jako arenę wiecznego konfliktu, którego siłą napędową są rozliczne fobie i uprzedzenia. Hitler zajmował się przy tym zawsze marksizmem nie tylko z pobudek krytycznych, lecz również dlatego, że znajdował tam treści, z którymi głęboko się identyfikował i z których uczynił później kanon swojego programu politycznego. G. Watson, znowu wypada się z nim zgodzić, twierdzi, że Mein Kampf jest „mieszaniną fascynacji i odrazy” [9], jakimi to sprzecznymi uczuciami Hitler kierował się zawsze wobec marksizmu. Zdaniem E. Noltego narodowy socjalizm jest reakcją na komunizm.
„Zawsze postrzegałem ― powiada ― marksizm jako ruch bardziej pierwotny, głębiej zakorzeniony, a faszyzm jako reakcję o charakterze wtórnym, w dużej mierze sztuczną” [10]
Hitler był pod szczególnym wrażeniem artykułu Engelsa "Węgierska walka" (Der magyarische Kampf), który swój pierwodruk miał na początku 1849 r. na łamach redagowanego przez Marksa pisma „Neue Rheinische Zeitung”. W tekście tym, wielokrotnie potem włączanym do zebranych dzieł Marksa i Engelsa [11], autor otwarcie wzywał do eksterminacji „reakcyjnych narodów”. Dowodził, że narody stojące na drodze rewolucji stanowią „rasowe odpadki” i jako takie powinny „zniknąć z powierzchni ziemi”, bo są „fanatycznym nośnikiem kontrrewolucji”, a „całe ich istnienie jest niczym więcej niż protestem przeciwko wielkiej historycznej rewolucji” [12]. Do grona „reakcyjnych narodów” klasycy marksizmu zaliczali między innymi Żydów i Słowian, choć wyjątkiem byli tu Polacy, których Marks cenił za nieustawanie w podejmowaniu walki narodowowyzwoleńczej, co uważał za wariant aktywności rewolucyjnej. Z kolei Niemcy w ich przekonaniu mieli wszelkie dane ku temu, by odgrywać rolę nosicieli postępu i awangardy narodów.
Marks, mimo iż sam był Żydem, szczerze nienawidził narodu, z którego się wywodził. Uważał bowiem Żydów za największych zwolenników własności prywatnej i kapitalizmu. Często kapitalizm nazywał wprost „żydowską zachłannością”. W słynnym eseju W kwestii żydowskiej [13] zawarł już nie tylko wyraźne akcenty antysemickie, lecz dość jednoznaczny program eksterminacji Żydów jako naturalnych piewców i obrońców kapitalizmu. Uważnym czytelnikiem W kwestii żydowskiej był Hitler, który nie poprzestał tylko na lekturze, ale z czasem zawarte tam zalecenia zaczął wcielać w życie. Dla Marksa Żydzi byli rzecznikami kapitalizmu, zdaniem Hitlera stworzyli plutokrację i stali się jej głównymi beneficjentami, a co więcej ― okazali się największymi wrogami rasy aryjskiej. W związku z tym należy wydać im bezwzględną walkę i w końcu fizycznie wytępić. „Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej” (Endlösung) Hitlera wykazuje zaskakująco dużą ― nie tylko semantyczną ― zbieżność z „kwestią żydowską” rozważaną przez Marksa.
Te usprawiedliwiające ludobójstwo całych narodów szaleńcze teorie przejął Hitler w znaczeniu dosłownym, uznając, iż powołaniem Niemców jako „rasy panów” (Herrenrasse) jest panowanie ― w imię postępu ― nad światem. Wstępem zaś do tego panowania i zarazem jego warunkiem było, poza wspomnianym już „ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej”, wywalczenie sobie przez „rasę panów” „przestrzeni życiowej” (Lebensraum) kosztem „niższych ras” słowiańskich. Hitler nie podzielał w najmniejszym nawet stopniu sentymentu twórców marksizmu do Polaków. Niewykluczone, że głębokie źródła antysemityzmu i ogólnie rasizmu Hitlera tkwią w marksizmie, z którego doktryną się zapoznał, a pewne jej elementy z pewnością zaadaptował, choćby w sposób zniekształcony, do własnych celów. Rasistowskie komponenty marksizmu są ewidentne, lecz sprawa ta nie jest eksponowana i popadła nawet w zapomnienie. G. Watson pisze:
Wiele może być, jak sądzę, powodów, dla których dług Hitlera w stosunku do marksizmu jest do tego stopnia pomijany. Jednym z nich jest fakt, że składnik rasistowski w doktrynie marksowskiej został w naszych czasach powszechnie zignorowany, mimo że przed 1914 r. znajdował zrozumienie i aplauz wśród samych socjalistów. A skoro nie zauważa się marksistowskiego rasizmu, to tym samym już na samym początku neguje się jakąkolwiek możliwość, że Hitler zawdzięcza cokolwiek istotnego Marksowi [14].
Wprawdzie w Mein Kampf Hitler z wściekłością rozprawia się z samym marksizmem, który uznaje za jeszcze jedną kreację żydowską i określa mianem „trucizny” mającej na celu „spowodować szybszą destrukcję niepodległych bytów wolnych narodów świata” [15], ale atak ten wyprowadza nie tylko z pozycji nacjonalistycznych, lecz również socjalistycznych i antykapitalistycznych. Po prostu rywalizuje z marksizmem o socjalistyczną palmę pierwszeństwa. Istotę narodowego socjalizmu upatruje w tym, że odzyska on „niemieckiego robotnika dla niemieckiego narodu i uratuje go przed szaleństwem internacjonalizmu” [16].
Interesujące jest spostrzeżenie G. Watsona, który dowodzi:
Niechęć Hitlera do marksizmu nigdy nie była instynktowna czy naturalna. I wcześniej, i później w jego politycznej karierze, nawet u szczytu wojny z ZSRR, stanowiła ona wybuchową mieszaninę wstrętu i podziwu, podsycaną przez nienawiść. Ponieważ podobne spiera się z podobnym, również faszyzm i komunizm były sobie wrogie na całe pokolenie po roku 1918 ―
współzawodnicząc, na podobieństwo dwóch pędzących wozów pancernych, o to samo miejsce w tym samym czasie [17].
Niedługo po przejęciu władzy Hitler miał powiedzieć:
Wiele się od marksizmu nauczyłem. Przyznaję to bez chwili wahania. Nie chodzi oczywiście o nudną naukę społeczną i materialistyczne ujęcie historii, o jakieś tam absurdalne teorie krańcowej wartości użytkowej i temu podobne. Ale nauczyłem się z ich metod. Tylko że ja poważnie podszedłem do tego, co te kramarsko-sekretarskie dusze nieśmiało tylko zaczęły.
Jest w tym cały narodowy socjalizm [18].
To wyznanie Führer poczynił wobec Hermanna Rauschninga, autora głośnych książek pt. "Rewolucja nihilizmu i Rozmowy z Hitlerem", które odsłaniały socjalistyczne oblicze hitleryzmu. Rauschningowi wytłumaczył także, dlaczego po przejęciu władzy, mimo rozwiązania Komunistycznej Partii Niemiec, zarządził łaskawe obchodzenie się z samymi komunistami, a nawet uznał, że powinni oni bez żadnych trudności być przyjmowani do NSDAP.
To nie Niemcy ― mówił Hitler ― staną się bolszewickie, tylko bolszewizm nabierze cech czegoś w rodzaju narodowego socjalizmu. [...] Zresztą, jeśli idzie o bolszewizm, to więcej nas łączy, niż dzieli. Przede wszystkim prawdziwie rewolucyjna istota tego ruchu, która także w Rosji jest żywa wszędzie tam, gdzie nie zdążyli się jeszcze wmieszać żydowscy marksiści. Zawsze uwzględniałem tę okoliczność i wydałem polecenie, aby natychmiast przyjmować do partii byłych komunistów. Z drobnomieszczańskich socjaldemokratów i związkowych bonzów nigdy nie będą narodowi socjaliści, z komunistów zawsze [19].
Hitler z iście dialektyczną logiką uznawał się zarówno za tego, który pokonał marksizm, jak i za realizatora jego przesłania.
Jestem ― mówił ― nie tylko tym, który przezwyciężył marksizm, jestem też wykonawcą jego idei, jeśli to, co marksizm chciał i co w nim uzasadnione, odrzeć z żydowsko-talmudycznego dogmatyzmu [20].
Przyznawał, że środki walki politycznej stosowane przez NSDAP, zakładające pobudzenie mas i uruchomienie ich do działania, wprost wywodzą się z marksizmu. Uznawał się, powtórzyć wypada to raz jeszcze, za socjalistę i rewolucjonistę.
„Jesteśmy ― twierdził ― ruchem, jesteśmy wieczną rewolucją” [21].
Swój model socjalizmu definiował w następujący sposób:
Tak czy inaczej, chciałbym, abyście wynieśli stąd pewność, że socjalizm taki, jak ja go rozumiem, nie zajmuje się szczęściem pojedynczych jednostek, lecz wielkością i przyszłością całego narodu. Jest to socjalizm heroiczny. Jest to wspólnota tajnego braterstwa broni, w której nie ma nic osobnego, tylko wszystko jest wspólne [22].
Konserwatysta Rauschning przyłączył się do nazistów, gdyż żywił nadzieję, iż ten dynamiczny ruch odbuduje potęgę Niemiec. W 1936 r. uciekł z kraju, bo uświadomił sobie, że hitleryzm jest politycznym kuzynem bolszewizmu i zmutowanym dziedzicem marksizmu.
C.D.N.
[Tekst pierwotnie ukazał się w czasopiśmie "Studia nad Faszyzmem i Zbrodniami Hitlerowskimi"]
Przypisy:
[9] G. Watson, op. cit., s. 21.
[10] O pokrewieństwie…
[11] Na przykład F. Mehring (red.), Aus dem literarischen Nachlass von Marx, Engels und Lassalle, Stuttgart 1902 (powtórna edycja: Stuttgart 1913). Po książkę tę sięgał Adolf Hitler przed pierwszą wojną światową w monachijskiej Staatsbibliothek.
[12] Cyt. za: G. Watson, op. cit., s. 12–13.
[13] K. Marks, W kwestii żydowskiej, [w:] K. Marks, F. Engels, Dzieła, t. 1, Warszawa 1976, s. 420–456. W eseju tym Marks pisał: „Jaka jest świecka podstawa żydostwa? Praktyczna potrzeba, własna korzyść. Jaki jest świecki kult Żyda? Handel. Jaki jest jego świecki bóg? Pieniądz. Otóż właśnie! Emancypacja od handlu i od pieniądza, a zatem od praktycznego, rzeczywistego żydostwa byłaby autoemancypacją naszych czasów” (s. 450). I dalej: „Przez żydostwo rozumiemy więc pewien powszechny współczesny element antyspołeczny, który osiągnął swą obecną skrajną postać przez rozwój historyczny, do którego Żydzi, w tym sensie ujemnym, gorliwie się przyczynili; w tej obecnej zaś skrajnej postaci element ten musi nieuchronnie ulec likwidacji” (s. 450). Utrzymaną w dość podobnym tonie gwałtowną napaść na Żydów i żydostwo zawarł Adolf Hitler w Mein Kampf, Dyneburg 1998. Pisał: „Aby istnieć jako pasożyt wewnątrz narodu, Żyd musi się posłużyć pracą, aby zaprzeczyć swojej prawdziwej wewnętrznej naturze. Im bardziej inteligentny jest poszczególny Żyd, tym większe osiągnie powodzenie w swoim oszustwie” (s. 84). W innym miejscu: „Jeżeli przyjrzymy się przyczynom upadku Niemiec, ostatecznym i rozstrzygającym powodem okaże się brak zrozumienia problemów rasowych, a szczególnie zagrożenia żydowskiego” (s. 88)
[14] G. Watson, op. cit., s. 22.
[15] A. Hitler, op. cit., s. 105.
[16] Ibidem, s. 92.
[17] G. Watson, op. cit., s. 19.
[18] H. Rauschning, "Rozmowy z Hitlerem", Warszawa 1994, s. 201.
[19] Ibidem, s. 143–144.
[20] Ibidem, s. 201.
[21] Ibidem, s. 190.
[22] Ibidem