Rodzina daje nam siłę - żyjmy jak Ulmowie

Historia rodziny Ulmów jak w soczewce pokazuje nam, czym jest miłość, poświęcenie, odpowiedzialność i człowieczeństwo. Pokazuje również wartości, którymi niemal każdy z nas chce budować swoje życie. Jednak czy w chwili próby pozostalibyśmy im wierni? Skąd czerpać tak niezwykłą siłę ducha i niezłomność? Odpowiedź brzmi: z rodziny.
Rodzina Ulmów po chrzcinach jednego z dzieci (lato 1941) Rodzina daje nam siłę - żyjmy jak Ulmowie
Rodzina Ulmów po chrzcinach jednego z dzieci (lato 1941) / fot. arch. Mateusza Szpytmy

Józef i Wiktoria Ulmowie wraz ze swoimi dziećmi powoli przebijają się do świadomości naszego społeczeństwa jako postaci tragiczne, a zarazem heroiczne. Ulmowie wobec nieludzkiego terroru dokonali nadludzkiego poświęcenia. Widzimy w nich bohaterów, a przecież byli tacy sami jak my. To właśnie dlatego musimy ich bliżej poznać, by odkryć nas samych oraz to, co w nas drzemie.

 

Ulmowie - zwykła rodzina

Józef Ulma urodził się 2 marca 1900 roku w Markowej, małej wsi nieopodal Rzeszowa, kiedyś leżącej w województwie lwowskim, dziś w podkarpackim. Ukończył zwykłą szkołę rolniczą i miał kawałek swojej ziemi. Na tamte czasy czyniło go to człowiekiem ze wszech miar zwykłym, normalnym. Był za to naprawdę łebski i przedsiębiorczy. W dorosłym życiu zajmował się – co naturalne – uprawą roli, ale też jako jeden z pierwszych w najbliższej okolicy zaczął uprawiać sad z drzewami owocowymi. Lubił próbować nowych rzeczy i eksperymentować, dlatego parał się też hodowlą pszczół w swoich pasiekach, a także… jedwabników! Dużo czytał, by poszerzać swoje horyzonty, a także zdobywać praktyczną wiedzę przydatną w codziennym życiu. Kiedy w jego ręce wpadła książka o wykorzystaniu energii wytwarzanej przez wiatr, sam zbudował obok swojej chaty wiatrak, który stał się przydomową elektrownią wiatrową. Tym samym jego rodzina jako pierwsza w wiosce miała prąd. Zafascynowany fotografią, która na tamte czasy była światową nowinką, sam złożył aparat fotograficzny. Robienie zdjęć stało się jego pasją i dzięki temu życie rodziny Ulmów jest tak dobrze i bogato udokumentowane. Do dziś zachowało się ponad 1000 zdjęć, które pokazują nam codziennie życie Józefa, Wiktorii oraz sześciorga ich dzieci.

 

Wiktora Ulma - matka Polka

Wiktorię (z domu Niemczak) poślubił w 1935 roku. Wielu komentatorów badających dzieje rodziny Ulmów zwraca uwagę na jej oczy, w których widzą ciepło i dobro. Bo taka też była młoda dziewczyna zakochana w zaradnym Józefie. Młodsza o 12 lat od swojego męża Wiktoria urodziła szóstkę dzieci, a siódme nosiła pod sercem. To ona była panią domu, dbała i wychowywała dzieci, prowadziła gospodarstwo domowe i przydomowy ogródek. Współcześnie domową pracę matki wychowującą poniżej trójki dzieci wycenia się na przeszło 5800 zł. Ile warta była praca Wiktorii, która pod swoimi matczynymi skrzydłami miała sześcioro dzieci? Czyja praca była ważniejsza? Józefa czy Wiktorii? Żadnego z nich z osobna – stanowili jedność i uzupełniali się w swoich codziennych obowiązkach. Józef nie mógłby uprawiać roli i realizować swoich nowatorskich pomysłów, gdyby nie opiekuńcza rola Wiktorii. Z kolei ona nie mogłaby wychowywać dzieci, gdyby Józef nie zapewnił im dachu nad głową, jedzenia i pieniędzy. Wspólnie pracowali na to, co najważniejsze: na dzieci. Ileż szczęścia musiało być w ich chacie przy szóstce radosnych szkrabów bawiących się razem. Z kolei ile musiało być też nerwów i zniecierpliwienia, gdy dzieci dokazywały, a ile zmęczenia, gdy chorowały i wymagały szczególnej opieki oraz atencji. Ten, kto ma dziecko, wie, ile ciepła w sercu budzi śmiech małej pociechy, a co dopiero szóstki! Z drugiej strony każdy rodzic wie, ile zmęczenia niesie ze sobą całonocna opieka nad niemowlakiem… a tu była jeszcze pozostała piątka do okiełznania.

Ulmowie dawali radę, bo byli rodziną, tą podstawową jednostką społeczną, której członkowie wzajemnie się wspierają i nie zostawiają w potrzebie. Mieli swoich najbliższych z rodzinnych domów: rodziców, braci, siostry, którzy mogli pomóc w wychowaniu dzieci i na gospodarce.

Dzięki tym więziom i małej wspólnocie, która stoi u podstaw każdego zdrowego społeczeństwa, byli w stanie założyć tak liczną rodzinę, która dziś dla wielu ludzi młodego pokolenia jest czymś niewyobrażalnym.

 

Instytucja rodziny kiedyś i dziś

Dziś dla wielu młodych par decyzja o założeniu rodziny jest sprawą niemal życia i śmierci. Wygnani ze swoich małych miejscowości i wiosek przez bezrobocie i brak perspektyw zostają odcięci od codziennego kontaktu ze swoim domem rodzinnym, rodzicami i rodzeństwem. Ściśnięci w kilku dużych miastach w Polsce, żyjący w wynajmowanych mieszkaniach, w ciągłym pędzie uważają, że nie mają odpowiednich warunków, które chcieliby zapewnić swojemu potomstwu. Skupieni na pracy i rozwoju zawodowym, przy tym niejednokrotnie pozbawieni stabilnego zatrudnienia, wypchnięci poza Kodeks pracy przez śmieciówki i kontrakty B2B młodzi ludzie boją się o swoją przyszłość w kontekście rodzicielstwa, bo ciąża i macierzyństwo to niejednokrotnie wyrok na karierze zawodowej kobiety i odcięcie jej od dochodów.

Wolny rynek ukierunkowany na zysk przedsiębiorstw, ciągłe pomnażanie kapitału i konsumpcję dóbr zbywalnych nie jest sprzymierzeńcem trwałej instytucji, którą jest rodzina. Kapitalizm determinuje w ludziach postawę hedonistyczną, w której liczy się życie tu i teraz, przeżywanie emocji dzięki wydawaniu pieniędzy.

Jednocześnie ludzi pozbawia się czynników stabilizujących życie takich jak własny dom, samochód, stabilna praca. Dziś wszystko można wynająć i mieć na chwilę. Wypożyczyć auto, wynająć kawalerkę w centrum, pracować jako freelancer w kilku miejscach jednocześnie dzięki pracy zdalnej. Nawet miłość łatwo i szybko znajdziemy na chwilę w aplikacji mobilnej. A jak się znudzi, to można z tego łatwo zrezygnować.

Ulmowie wszystko mieli na stałe, a przede wszystkim mieli siebie. Silnie zakorzenieni swoimi więzami potrafili trwać w zgodzie z wartościami, które wyznawali, podczas gdy my, współcześni Polacy, często się chwiejemy przy najdrobniejszym niespokojnym wietrze jak samotne drzewa pozbawione oparcia, płytko zakorzenione w niepewnej glebie.

Rodzina daje nam siłę

Rzeczywistość, w której przyszło żyć rodzinie Ulmów, dla nas jest abstrakcją. Czytając czy słuchając opowieści o II wojnie światowej, pewnie wielu z nas myślało sobie: „Dobrze, że nie żyjemy w tamtych czasach”, ale przecież wojna na Ukrainie pokazuje, że czasy wojen i zbrodni wcale nie są minione. Czy jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, co byśmy zrobili, gdybyśmy znaleźli się na miejscu Ulmów?

Zachowanie człowieczeństwa wobec tak nieludzkiego okrucieństwa i terroru wymagało nadludzkiego poświęcenia Ulmów. Dokonali tego, nie dlatego że byli nadludźmi. Nie, to ich oprawcy uważali się za takich. Ulmowie byli zwykłą rodziną, ze swoimi problemami i radościami.

Byli tacy jak my, choć znając ich historię, nieprzyzwoicie się z nimi równać. Nie chodzi o to, że każdy z nas byłby w stanie pójść ich śladem. Sęk w tym, że każdy z nas jest stworzony do bycia dobrym, do czynienia dobra. W każdym z nas drzemie taka siła, która była też w Józefie i Wiktorii. Tę siłę może w nas obudzić, zbudować i utrzymać właśnie rodzina, którą sami założymy, o którą dbamy i którą kochamy. To dzięki rodzinie poznajemy znaczenie miłości bezwarunkowej i chęć jej obrony za wszelką cenę.

Dziś nie potrafimy postawić siebie w sytuacji, w jakiej został postawiony Józef i Wiktoria, gdy do jego drzwi zapukała rodzina Żydów uciekająca przed niemieckim Holocaustem. Obyśmy nigdy nie musieli zmierzyć się z takim wyborem, ale gdyby jednak, to czy znaleźlibyśmy w sobie tę siłę, którą mieli „samarytanie z Markowej”?

Do wybuchu wojny Ulmowie wiedli proste, uczciwe życie. Nie różnili się niczym od nas, nie mieli nadludzkich zdolności. Mieli za to siebie, byli klasyczną, kochającą się rodziną, dobrze ugruntowaną w swojej małej ojczyźnie. To rodzina daje ludziom siłę, dzięki której są zdolni do robienia rzeczy niezwykłych. Każdy z nas może widzieć w Józefie czy w Wiktorii autorytet, bo będąc zwykłymi ludźmi, stali się herosami, błogosławionymi, na których dziś możemy się wzorować. I nie chodzi o to, że mamy być gotowi oddać swoje życie w imię sprawy. Spróbujmy być tak jak oni zwyczajni i dobrzy, dbajmy o najbliższych i twórzmy szczęśliwe rodziny. Żyjmy jak Ulmowie.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Uszyły im serce z pasiaka. 79 lat temu Brygada Świętokrzyska wyzwoliła obóz w Holiszowie Wiadomości
Uszyły im serce z pasiaka. 79 lat temu Brygada Świętokrzyska wyzwoliła obóz w Holiszowie

5 maja 1945 roku Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych wyzwoliła niemiecki obóz koncentracyjny w czeskim Holiszowie, położonym niedaleko Pilzna. Żołnierze uratowali życie ponad tysiąca kobiet: w tym Polek, Francuzek, Rosjanek, a także kilkuset Żydówek, które Niemcy planowali spalić w barakach żywcem. Jest to jedyny w historii przypadek, kiedy polski odział partyzancki wyzwolił niemiecki obóz koncentracyjny.

Bójka na ulicy w Poznaniu. 33-latek w stanie krytycznym z ostatniej chwili
Bójka na ulicy w Poznaniu. 33-latek w stanie krytycznym

33-letni Mołdawianin w ciężkim stanie trafił do szpitala po zdarzeniu, do jakiego doszło w sobotę po południu na poznańskich Jeżycach. W sprawie zatrzymano 36-letniego mężczyznę.

Protasiewicz bez ogródek do Kierwińskiego: Czekam na twoich chłopców, dostaną kawkę i... z ostatniej chwili
Protasiewicz bez ogródek do Kierwińskiego: "Czekam na twoich chłopców, dostaną kawkę i..."

"Czekam na twoich chłopców. Dostaną kawkę i ponarzekają na pensje. Ich szef to pewnie mój kolega z SP lub liceum" – pisze do ministra Marcina Kierwińskiego były wicewojewoda dolnośląski Jacek Protasiewicz.

Nie żyje najcięższy człowiek w Wielkiej Brytanii. Lekarze nie pozostawiali złudzeń z ostatniej chwili
Nie żyje najcięższy człowiek w Wielkiej Brytanii. Lekarze nie pozostawiali złudzeń

Nie żyje Jason Holton, uważany za najcięższego człowieka w Wielkiej Brytanii. Zmarł w wieku 33 lat z powodu niewydolności narządów. Ważył około 317 kilogramów.

Nie żyje znany aktor, odtwórca roli króla Theodena z ostatniej chwili
Nie żyje znany aktor, odtwórca roli króla Theodena

W wieku 79 lat zmarł brytyjski aktor Bernard Hill, znany z ról w filmach "Titanic" i "Władca Pierścieni".

Koniec dominacji polskich siatkarzy. Jastrzębski Węgiel przegrał w finale Ligi Mistrzów z ostatniej chwili
Koniec dominacji polskich siatkarzy. Jastrzębski Węgiel przegrał w finale Ligi Mistrzów

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla przegrali z włoskim Itasem Trentino 0:3 (20:25, 22:25, 21:25) w finale Ligi Mistrzów rozegranym w tureckiej Antalyi.

Dziennikarz pokazał wydruk z badania alkomatem: Każdy może z ulicy wejść z ostatniej chwili
Dziennikarz pokazał wydruk z badania alkomatem: "Każdy może z ulicy wejść"

– Podjechał, przebadał się, dostał kwit bez wypełnionych danych, ja go opublikowałem. Kolega pokazał mi, jak wygląda kwit wystawiany w takiej sytuacji. Choć mój znajomy nie planował nagrywać badania, to dyżurni na komendzie sami, z pewną nerwowością, mówili, aby niczego nie filmować. Chcieli nawet wyłączyć mu telefon – mówi serwisowi wpolityce.pl dziennikarz i publicysta Samuel Pereira.

Nowy wpis Kierwińskiego. Grozi prawnymi konsekwencjami z ostatniej chwili
Nowy wpis Kierwińskiego. Grozi "prawnymi konsekwencjami"

Osoby, które stały i stoją za szkalowaniem mojego dobrego imienia - poniosą prawne konsekwencje tych nienawistnych działań – zapowiada minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej.

Izrael odrzuca żądanie Hamasu w sprawie zakończenia wojny z ostatniej chwili
Izrael odrzuca żądanie Hamasu w sprawie zakończenia wojny

– Zakończenie wojny w Strefie Gazy utrzymałoby Hamas przy władzy – powiedział w niedzielę premier Izraela, odrzucając żądania Hamasu. Rząd Izraela podjął też decyzję o zamknięciu działalności katarskiej telewizji Al-Dżazira.

IMGW przestrzega: nadciągają burze z ostatniej chwili
IMGW przestrzega: nadciągają burze

W niedzielę IMGW wydał ostrzeżenie hydrologiczne pierwszego stopnia dla południa Polski w związku z prognozowanymi opadami burzowymi.

REKLAMA

Rodzina daje nam siłę - żyjmy jak Ulmowie

Historia rodziny Ulmów jak w soczewce pokazuje nam, czym jest miłość, poświęcenie, odpowiedzialność i człowieczeństwo. Pokazuje również wartości, którymi niemal każdy z nas chce budować swoje życie. Jednak czy w chwili próby pozostalibyśmy im wierni? Skąd czerpać tak niezwykłą siłę ducha i niezłomność? Odpowiedź brzmi: z rodziny.
Rodzina Ulmów po chrzcinach jednego z dzieci (lato 1941) Rodzina daje nam siłę - żyjmy jak Ulmowie
Rodzina Ulmów po chrzcinach jednego z dzieci (lato 1941) / fot. arch. Mateusza Szpytmy

Józef i Wiktoria Ulmowie wraz ze swoimi dziećmi powoli przebijają się do świadomości naszego społeczeństwa jako postaci tragiczne, a zarazem heroiczne. Ulmowie wobec nieludzkiego terroru dokonali nadludzkiego poświęcenia. Widzimy w nich bohaterów, a przecież byli tacy sami jak my. To właśnie dlatego musimy ich bliżej poznać, by odkryć nas samych oraz to, co w nas drzemie.

 

Ulmowie - zwykła rodzina

Józef Ulma urodził się 2 marca 1900 roku w Markowej, małej wsi nieopodal Rzeszowa, kiedyś leżącej w województwie lwowskim, dziś w podkarpackim. Ukończył zwykłą szkołę rolniczą i miał kawałek swojej ziemi. Na tamte czasy czyniło go to człowiekiem ze wszech miar zwykłym, normalnym. Był za to naprawdę łebski i przedsiębiorczy. W dorosłym życiu zajmował się – co naturalne – uprawą roli, ale też jako jeden z pierwszych w najbliższej okolicy zaczął uprawiać sad z drzewami owocowymi. Lubił próbować nowych rzeczy i eksperymentować, dlatego parał się też hodowlą pszczół w swoich pasiekach, a także… jedwabników! Dużo czytał, by poszerzać swoje horyzonty, a także zdobywać praktyczną wiedzę przydatną w codziennym życiu. Kiedy w jego ręce wpadła książka o wykorzystaniu energii wytwarzanej przez wiatr, sam zbudował obok swojej chaty wiatrak, który stał się przydomową elektrownią wiatrową. Tym samym jego rodzina jako pierwsza w wiosce miała prąd. Zafascynowany fotografią, która na tamte czasy była światową nowinką, sam złożył aparat fotograficzny. Robienie zdjęć stało się jego pasją i dzięki temu życie rodziny Ulmów jest tak dobrze i bogato udokumentowane. Do dziś zachowało się ponad 1000 zdjęć, które pokazują nam codziennie życie Józefa, Wiktorii oraz sześciorga ich dzieci.

 

Wiktora Ulma - matka Polka

Wiktorię (z domu Niemczak) poślubił w 1935 roku. Wielu komentatorów badających dzieje rodziny Ulmów zwraca uwagę na jej oczy, w których widzą ciepło i dobro. Bo taka też była młoda dziewczyna zakochana w zaradnym Józefie. Młodsza o 12 lat od swojego męża Wiktoria urodziła szóstkę dzieci, a siódme nosiła pod sercem. To ona była panią domu, dbała i wychowywała dzieci, prowadziła gospodarstwo domowe i przydomowy ogródek. Współcześnie domową pracę matki wychowującą poniżej trójki dzieci wycenia się na przeszło 5800 zł. Ile warta była praca Wiktorii, która pod swoimi matczynymi skrzydłami miała sześcioro dzieci? Czyja praca była ważniejsza? Józefa czy Wiktorii? Żadnego z nich z osobna – stanowili jedność i uzupełniali się w swoich codziennych obowiązkach. Józef nie mógłby uprawiać roli i realizować swoich nowatorskich pomysłów, gdyby nie opiekuńcza rola Wiktorii. Z kolei ona nie mogłaby wychowywać dzieci, gdyby Józef nie zapewnił im dachu nad głową, jedzenia i pieniędzy. Wspólnie pracowali na to, co najważniejsze: na dzieci. Ileż szczęścia musiało być w ich chacie przy szóstce radosnych szkrabów bawiących się razem. Z kolei ile musiało być też nerwów i zniecierpliwienia, gdy dzieci dokazywały, a ile zmęczenia, gdy chorowały i wymagały szczególnej opieki oraz atencji. Ten, kto ma dziecko, wie, ile ciepła w sercu budzi śmiech małej pociechy, a co dopiero szóstki! Z drugiej strony każdy rodzic wie, ile zmęczenia niesie ze sobą całonocna opieka nad niemowlakiem… a tu była jeszcze pozostała piątka do okiełznania.

Ulmowie dawali radę, bo byli rodziną, tą podstawową jednostką społeczną, której członkowie wzajemnie się wspierają i nie zostawiają w potrzebie. Mieli swoich najbliższych z rodzinnych domów: rodziców, braci, siostry, którzy mogli pomóc w wychowaniu dzieci i na gospodarce.

Dzięki tym więziom i małej wspólnocie, która stoi u podstaw każdego zdrowego społeczeństwa, byli w stanie założyć tak liczną rodzinę, która dziś dla wielu ludzi młodego pokolenia jest czymś niewyobrażalnym.

 

Instytucja rodziny kiedyś i dziś

Dziś dla wielu młodych par decyzja o założeniu rodziny jest sprawą niemal życia i śmierci. Wygnani ze swoich małych miejscowości i wiosek przez bezrobocie i brak perspektyw zostają odcięci od codziennego kontaktu ze swoim domem rodzinnym, rodzicami i rodzeństwem. Ściśnięci w kilku dużych miastach w Polsce, żyjący w wynajmowanych mieszkaniach, w ciągłym pędzie uważają, że nie mają odpowiednich warunków, które chcieliby zapewnić swojemu potomstwu. Skupieni na pracy i rozwoju zawodowym, przy tym niejednokrotnie pozbawieni stabilnego zatrudnienia, wypchnięci poza Kodeks pracy przez śmieciówki i kontrakty B2B młodzi ludzie boją się o swoją przyszłość w kontekście rodzicielstwa, bo ciąża i macierzyństwo to niejednokrotnie wyrok na karierze zawodowej kobiety i odcięcie jej od dochodów.

Wolny rynek ukierunkowany na zysk przedsiębiorstw, ciągłe pomnażanie kapitału i konsumpcję dóbr zbywalnych nie jest sprzymierzeńcem trwałej instytucji, którą jest rodzina. Kapitalizm determinuje w ludziach postawę hedonistyczną, w której liczy się życie tu i teraz, przeżywanie emocji dzięki wydawaniu pieniędzy.

Jednocześnie ludzi pozbawia się czynników stabilizujących życie takich jak własny dom, samochód, stabilna praca. Dziś wszystko można wynająć i mieć na chwilę. Wypożyczyć auto, wynająć kawalerkę w centrum, pracować jako freelancer w kilku miejscach jednocześnie dzięki pracy zdalnej. Nawet miłość łatwo i szybko znajdziemy na chwilę w aplikacji mobilnej. A jak się znudzi, to można z tego łatwo zrezygnować.

Ulmowie wszystko mieli na stałe, a przede wszystkim mieli siebie. Silnie zakorzenieni swoimi więzami potrafili trwać w zgodzie z wartościami, które wyznawali, podczas gdy my, współcześni Polacy, często się chwiejemy przy najdrobniejszym niespokojnym wietrze jak samotne drzewa pozbawione oparcia, płytko zakorzenione w niepewnej glebie.

Rodzina daje nam siłę

Rzeczywistość, w której przyszło żyć rodzinie Ulmów, dla nas jest abstrakcją. Czytając czy słuchając opowieści o II wojnie światowej, pewnie wielu z nas myślało sobie: „Dobrze, że nie żyjemy w tamtych czasach”, ale przecież wojna na Ukrainie pokazuje, że czasy wojen i zbrodni wcale nie są minione. Czy jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, co byśmy zrobili, gdybyśmy znaleźli się na miejscu Ulmów?

Zachowanie człowieczeństwa wobec tak nieludzkiego okrucieństwa i terroru wymagało nadludzkiego poświęcenia Ulmów. Dokonali tego, nie dlatego że byli nadludźmi. Nie, to ich oprawcy uważali się za takich. Ulmowie byli zwykłą rodziną, ze swoimi problemami i radościami.

Byli tacy jak my, choć znając ich historię, nieprzyzwoicie się z nimi równać. Nie chodzi o to, że każdy z nas byłby w stanie pójść ich śladem. Sęk w tym, że każdy z nas jest stworzony do bycia dobrym, do czynienia dobra. W każdym z nas drzemie taka siła, która była też w Józefie i Wiktorii. Tę siłę może w nas obudzić, zbudować i utrzymać właśnie rodzina, którą sami założymy, o którą dbamy i którą kochamy. To dzięki rodzinie poznajemy znaczenie miłości bezwarunkowej i chęć jej obrony za wszelką cenę.

Dziś nie potrafimy postawić siebie w sytuacji, w jakiej został postawiony Józef i Wiktoria, gdy do jego drzwi zapukała rodzina Żydów uciekająca przed niemieckim Holocaustem. Obyśmy nigdy nie musieli zmierzyć się z takim wyborem, ale gdyby jednak, to czy znaleźlibyśmy w sobie tę siłę, którą mieli „samarytanie z Markowej”?

Do wybuchu wojny Ulmowie wiedli proste, uczciwe życie. Nie różnili się niczym od nas, nie mieli nadludzkich zdolności. Mieli za to siebie, byli klasyczną, kochającą się rodziną, dobrze ugruntowaną w swojej małej ojczyźnie. To rodzina daje ludziom siłę, dzięki której są zdolni do robienia rzeczy niezwykłych. Każdy z nas może widzieć w Józefie czy w Wiktorii autorytet, bo będąc zwykłymi ludźmi, stali się herosami, błogosławionymi, na których dziś możemy się wzorować. I nie chodzi o to, że mamy być gotowi oddać swoje życie w imię sprawy. Spróbujmy być tak jak oni zwyczajni i dobrzy, dbajmy o najbliższych i twórzmy szczęśliwe rodziny. Żyjmy jak Ulmowie.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe