[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Kurdyjskie zawiłości

Kurdystan to naród rozdarty między przynajmniej pięcioma ościennymi państwami: Turcją, Syrią, Irakiem, Iranem i – w najmniejszym stopniu – Azerbejdżanem. Państwa te odmawiają Kurdom prawa do istnienia, w rozmaitych okresach zaprzeczają nawet, że jest coś takiego jak kurdyjskie narodowość czy język.
Prof. Marek Jan Chodakiewicz [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Kurdyjskie zawiłości
Prof. Marek Jan Chodakiewicz / Foto T. Gutry

Jednocześnie państwa te często zachęcają Kurdów do walki przeciwko prześladowaniom w państwach sąsiednich, a jednocześnie prześladują Kurdów mieszkających na ich terenie. Wyróżnia się w tym szczególnie Turcja, a przedtem Irak. Sytuacja jest właściwie nie do rozwiązania.

„Kurdystan: W cieniu historii”

Od kilkudziesięciu lat wpadam tu i tam na sprawy kurdyjskie – zgłębiłem je przy okazji pisania przez wiele lat swej pracy „Światy Islamu” (Warszawa: Veritatis Splendor, 2023), a teraz – jako „przypominajkę” – skończyłem czytać wielgachny album Susan Meiselas pt. „Kurdistan: In the Shadow of History: with a historical introduction and a new postscript by Martin van Bruinessen”, wyd. II [„Kurdystan: W cieniu historii: ze wstępem historycznym i nowym postscriptum Martina van Bruinessena”] (Chicago, IL, and London: The University of Chicago Press, b.d. [2007?]). Susan Meiselas to raczej liberalna fotografka. Wybiła się pracą nad Ameryką Łacińską podczas wojen antykomunistycznych w latach osiemdziesiątych. Szczególnie interesowała ją wtedy Nikaragua i Salwador. W latach dziewięćdziesiątych skoncentrowała się na Bliskim Wschodzie, a w tym przede wszystkim na Kurdystanie.
Udokumentowała obrazami i komentarzami cierpienia Kurdów irackich, szczególnie pod knutem Saddama Husajna, ale również tureckich i irańskich. Swoje zbiory zdjęć wzbogaciła o liczne fotografie autorstwa innych artystów, a w tym zwłaszcza kurdyjskich. Ich ujęcia ludzi, zwierząt i krajobrazu są prawdziwymi rarytasami. Meiselas gromadziła to przez dłuższy czas. Wygląda na to, że kurdyjscy fotografowie dzielili się chętnie z nią swoimi skarbami. Historyk Martin van Bruinessen opatrzył to wszystko prokurdyjską, ale fachową narracją historyczną. Wprowadza nas w arkana polityki kurdyjskiej i zawiłości dziejów Kurdów.

Peszmergowie – ci, którzy nie boją się śmierci

Dlaczego ten album? Dlaczego teraz? Po pierwsze, mam studenta Kurda, którego co tydzień uczyłem przez internet w zeszłym semestrze, a teraz pozostaję jego doradcą akademickim. Student ten mieszka w Kurdystanie, tak więc nasze sesje mogą się jawić jako egzotyczne, ale oprócz różnicy czasowej tak na prawdę innych ekscentryczności tam nie ma. Do uczenia na długi dystans już dawno się przyzwyczaiłem. Przecież od dawna mam doświadczenie ze studentami „dzwoniącymi” do mnie gdzieś z gór Afganistanu czy pustyń Libii bądź Syrii, a wcześniej Iraku. Jeśli chodzi o mojego kurdyjskiego podopiecznego, różnica leży w tym, że – po pierwsze – to cudzoziemski student. A po drugie – natężenie jego uczuć do rozmaitych spraw dotyczących Kurdystanu jest na wysokim poziomie. Jest patriotą, jest nacjonalistą, członkiem swego plemienia i klanu, należy do swej kurdyjskiej partii oraz jest żołnierzem, a ściślej – oficerem wywiadu w siłach zbrojnych, tzw. Peszmergiem, czyli „tym, który gotowy jest na śmierć”.

„Pokojowo nastawieni sufiowie to tylko stereotyp”

Generalnie moje islamskie czytanki pomagają mi w odnoszeniu się do niego. Kiedyś ucięliśmy sobie pogadankę o sufich, czyli islamskich mistykach. Jest wiele szkół ćwiczących odpowiedni dirk (ryt, po turecku zirk). A ponadto każda szkoła może w sobie zawierać rozmaite elementy praktyczne i niepraktyczne. Na przykład każda placówka (zawija, ribat) suficka może być jednocześnie szkołą, fortecą, meczetem, hostelem czy zakładem pracy (choćby tkackim). Na jej czele stoi nauczyciel (pir) oraz uczniowie rozmaitego wtajemniczenia. Mogą się oni zajmować jednocześnie poznawaniem podstaw islamu, arkanów swej sekty sufickiej, tkactwem (taki związek zawodowy) oraz dżihadem. Tak było przez stulecia choćby na pograniczu turecko-bizantyjskim. Tacy sufiowie modlili się, tkali, a potem wyjeżdżali na ekspedycje wojenne, aby rżnąć chrześcijan. Kurdowie – obok Azerów, Turków i Arabów, czyli osmańskich poddanych, ponuro wsławili się w rzeziach Ormian, a w tym w ludobójstwie tego narodu podczas I wojny światowej.

Jest to ludobójstwo nierozliczone, ale poniekąd występuje w albumie Miselas. Przez raczej krótki okres, po klęsce Imperium Osmańskiego w I wojnie światowej i opanowaniu tych terenów przez siły Imperium Brytyjskiego, miejscowi przywódcy kurdyjscy zastanawiali się, czy nie przyjdzie zapłacić za wymordowanie Ormian. Ciekawe, że w mordach brali udział Kurdowie – nazwijmy ich „nowocześni”. Otóż wielkie reformy, tzw. tanzimat w Imperium Osmańskim w XIX w., doprowadziły do rewolucyjnych zmian, a w tym wprowadzenia (przynajmniej teoretycznego) prymatu prawa konstytucyjnego (wzorowanego na europejskim liberalizmie) nad szariatem (prawem religijnym), a więc rzekomego zrównania obywateli przed prawem; oraz do rozszerzenia instytucji tureckiego państwa na obszary peryferyjne oraz miejsca, gdzie do tego czasu obowiązywały właściwie autonomiczne rozwiązania zwyczajowe, klanowe, plemienne.

W rezultacie poddani sułtana, a w tym i chrześcijanie, musieli zerwać z odwiecznymi systemami lokalnymi i podporządkować się ustrojowi centralizatorskiemu. Oznacza to, że nakładano na poddanych podwójne podatki: nowe i zwyczajowe. Naturalnie, ponieważ agenci centrali państwowej byli silniejsi, w większości wypadków poddani oddawali im swe pieniądze czy płody rolne, a rezygnowali z oddawania swym tradycyjnym zwierzchnikom. Tym sposobem łamali odwieczne kontrakty. Dotyczyło to też terenów kurdyjskich. Kurdyjscy wodzowie, szejkowie i przywódcy uznawali, że kontrakt o ochronie poddanych, a w tym również ormiańskich chrześcijan, jest nieważny, czyli chrześcijanie przestawali być chronieni na poziomie lokalnym. W momencie, gdy centralne państwo odwróciło się od nich, a wręcz nakazało deportacje i przemoc – w tym mordy Ormian – Kurdowie zwrócili się przeciw nim.

Nie wszędzie jednak tak było. Na tych najbardziej odległych terenach, gdzie centralizatorskie zapędy władzy w Istambule nie sięgały, czyli tam, gdzie tradycyjny system podległości nie został zniszczony przez nowoczesność, tradycyjni przywódcy kurdyjscy bronili swych chrześcijan. Nie pozwalali ich deportować ani mordować. Zatem w najbardziej reakcyjnych miejscach Ormianie mogli znaleźć zbawienie. W innych nie – wśród morderców był przekrój społeczności kurdyjskiej, a więc i wyznawcy sufizmu. W każdym razie pokojowo nastawieni sufiowie to tylko stereotyp, jedna z możliwych opcji sufizmu. Notabene, tureccy oraz kurdyjscy sufiowie znani są w Polsce jako „tańczący derwisze”. Ich dirk wymaga bezustannego kołowania się dookoła własnej osi aż do utraty przytomności. Według ich wierzeń to zbliża ich do Allaha. Naturalnie są też inne sposoby osiągnięcia ekstazy, zmiażdżenia własnego ja, tak aby stać się jednością z Allahem. Niektóre sufickie sekty zażywają narkotyki, inne starają się ujeżdżać tygrysy (dzieje się tak choćby w Malezji).

Album „Kurdistan: In the Shadow of History”

Kiedy tak sobie gadaliśmy z moim studentem, spytał mnie, skąd wiem takie rzeczy. Odparłem, że piszę książkę o światach islamu. – Zarobił Pan na szacunek – powiedział. A jak inaczej można odnieść się do studenta cudzoziemca czy do obcego zjawiska bez zbadania ich samych oraz ich kultury i kontekstu? Ponadto prawiłem mu, że książkę pisałem głównie dla rodaków nad Wisłą, bo tam nic takiego się jeszcze nie ukazało, a islam nadchodzi w formie emigracji wraz ze zrywem misjonarskim. Na moje badania i opis tych zjawisk składały się podróże, rozmowy i tysiące przeczytanych książek. Jedną z nich był album „Kurdistan: In the Shadow of History”. Pomaga mi ona również w odnoszeniu się do mojego studenta na poziomie wizualnym. Album plastycznie pokazuje mi, z czym mamy do czynienia – z ciągłością kurdyjskiej historii. Z ludźmi i ich ziemią, a właściwie górami. To wszystko przeplatane jest ogromem tragedii kurdyjskiego narodu. Piszę narodu, mimo że plemiona – ze względu na rozmaite położenie geograficzne – mówią odrębnymi dialektami tego samego języka. To raczej normalne wśród górali. Kurdowie nie są zjednoczeni, a wręcz są skłóceni. Dominują wśród nich rozmaite orientacje. Ich partie to połączenie idei militarnego narodowego socjalizmu, zwykle marksistowskiego, rozmaite ludowe fronty wyzwolenia. Do pewnego stopnia odzwierciedla to ducha czasów, w których można było liczyć na poparcie zachodnich intelektualistów i mediów tylko wtedy, gdy swą walkę ubierało się w marksizm.

Wielu przywódców tak zrobiło. W jednym przypadku na krótko stworzono nawet – w latach czterdziestych XX w. – kurdyjską republikę „ludową” pod egidą Stalina. Po jej rozbiciu przez Iran i inne państwa niedobitki wycofały się do Związku Sowieckiego, aby tam zasilić kolonie kurdyjskie i poddać się komunistycznej obróbce. Kurdystan buntuje się cyklicznie, ale raczej nie cały, tylko jego kolejne tereny. W pole wychodzi pospolite ruszenie – Peszmergowie – a w tym i kobiety. Nawet gdy nie ma wojny na wielką skalę, Kurdowie uciekają się do aktów terrorystycznych, szczególnie chyba przeciw tureckim władzom. Zwykle – choć nie zawsze – plemiona i klany czekają na koniunkturę. Gdy państwa rozbiorcze przechodzą kryzys, one ruszają do ataku. Tak sprawa miała się choćby z Irakiem. Kurdowie starali się walczyć z Saddamem Husajnem, gdy jego państwo zostało najpierw pobite, a potem zniszczone przez USA. Straty kurdyjskie w trakcie tych walk były straszliwe. Jeszcze w latach osiemdziesiątych, a potem w dziewięćdziesiątych Irak zastosował gaz bojowy przeciw kurdyjskim cywilom i bojownikom. W albumie Meiselas są zdjęcia z tego wydarzenia. To tyle dla licznych opiniotwórców, którzy wciąż twierdzą, że Saddam Husajn nie miał broni masowego rażenia. Schował ją potem naturalnie, najpewniej w Syrii.
„Kurdistan: In the Shadow of History” świetnie ilustruje niemożliwą sytuację kurdyjskich górali oraz ich walkę. Rozplątuje dla nas wiele kurdyjskich zawiłości. Bo wolnych ludzi nic nie złamie.
Waszyngton, DC, 31 października 2023 r.

 

 

 

 

 

 


 

POLECANE
Nowe informacje ws. otwarcia granicy z Białorusią. Jest komunikat MSWiA z ostatniej chwili
Nowe informacje ws. otwarcia granicy z Białorusią. Jest komunikat MSWiA

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji poinformowało, że zamknięcie polsko-białoruskiej granicy będzie obowiązywać do odwołania. Decyzja jest związana z bezpieczeństwem obywateli i nie ogranicza się wyłącznie do czasu manewrów wojskowych „Zapad 2025”.

Prezydent RP w Berlinie. W niemieckich media o reparacjach: „Wzajemne wyliczanie sobie cierpień nikomu nie służy. Sprawa zamknięta” z ostatniej chwili
Prezydent RP w Berlinie. W niemieckich media o reparacjach: „Wzajemne wyliczanie sobie cierpień nikomu nie służy. Sprawa zamknięta”

W trakcie wizyty prezydenta Nawrockiego w Berlinie portal dw.com przytoczył wypowiedzi niemieckiego polityka Paula Ziemiaka, który przewodniczy polsko-niemieckiej grupie parlamentarnej. W wywiadzie dla podcastu „Berlin Playbook”, magazynu informacyjnego Politico, stwierdził, że „kwestia reparacji została już dla nas wyjaśniona pod względem prawnym”, ale, jak dodał, „jesteśmy świadomi naszej odpowiedzialności”. 

Merz przed rozmową z Nawrockim: Będę dążył do jak najszybszego sfinalizowania umowy z Mercosurem z ostatniej chwili
Merz przed rozmową z Nawrockim: Będę dążył do jak najszybszego sfinalizowania umowy z Mercosurem

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz oświadczył we wtorek, że będzie dążył do jak najszybszego sfinalizowania umowy między Komisją Europejską a blokiem krajów Ameryki Południowej, Mercosurem. Deklaracja ta padła tuż przed spotkaniem z prezydentem RP Karolem Nawrockim, który jest stanowczo przeciwny umowie.

Łukaszenka: Nie mamy złudzeń w sprawie dialogu z Polską z ostatniej chwili
Łukaszenka: Nie mamy złudzeń w sprawie dialogu z Polską

– Białoruś nie ma złudzeń w kwestii szybkiego wznowienia dialogu z Polską – powiedział prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka w wywiadzie dla rosyjskiego magazynu w odpowiedzi na pytanie o możliwe zmiany w dwustronnych relacjach w związku z objęciem urzędu prezydenta przez Karola Nawrockiego.

Belgijska policja ws. ostrzelania auta polskiego europosła. „Pojazdu nie ma już w kraju” z ostatniej chwili
Belgijska policja ws. ostrzelania auta polskiego europosła. „Pojazdu nie ma już w kraju”

Policja w Brukseli potwierdziła we wtorek, że prowadzi dochodzenie w sprawie uszkodzenia samochodu europosła Waldemara Budy (PiS). Polski polityk poinformował dzień wcześniej, że jego auto zostało ostrzelane w stolicy Belgii z broni pneumatycznej.

Pilny komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Na pl. Społecznym we Wrocławiu doszło dziś rano do niebezpiecznej sytuacji. Z estakady oderwały się fragmenty betonu, które spadły na jezdnię. 

Wiadomości
Zmarszczki i utrata jędrności skóry – dlaczego się pojawiają i jak wpływają na wygląd?

Gładka, napięta skóra twarzy od zawsze kojarzy się z młodością, świeżością i witalnością. Z biegiem lat jednak pojawiają się pierwsze zmarszczki, policzki stopniowo tracą objętość, a skóra staje się mniej sprężysta. To naturalne procesy, które nie stanowią zagrożenia dla zdrowia, ale potrafią zmienić rysy twarzy i dodać jej surowości. Często sprawiają też, że wyglądamy na zmęczonych czy smutnych, nawet jeśli w rzeczywistości czujemy się zupełnie inaczej.

„Ta liczba jest dla nas punktem odniesienia”. Karol Nawrocki dla „Bilda” o reparacjach z ostatniej chwili
„Ta liczba jest dla nas punktem odniesienia”. Karol Nawrocki dla „Bilda” o reparacjach

Prezydent RP Karol Nawrocki w wywiadzie dla niemieckiej gazety „Bild” powiedział, że niedawny atak dronów na Polskę inspirowany był przez Rosję. Opowiedział się za rezygnacją przez wszystkie kraje NATO z importu rosyjskiej ropy. Zdaniem polskiego prezydenta kwestia niemieckich reparacji wojennych dla Polski nie jest prawnie zamknięta.

Zbigniew Ziobro: Tak właśnie wygląda mafijne państwo z ostatniej chwili
Zbigniew Ziobro: Tak właśnie wygląda mafijne państwo

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ostro skrytykował rząd koalicji 13 grudnia po decyzji Waldemara Żurka o odwołaniu prezesów sądów. Zdaniem ekspertów decyzja ministra jest bezprawna i nie wywołuje żadnych skutków prawnych.

Prezydent Nawrocki rozpoczyna wizyty w Berlinie i Paryżu z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki rozpoczyna wizyty w Berlinie i Paryżu

Prezydent RP Karol Nawrocki przybył w poniedziałek po południu do Berlina, gdzie we wtorek przed południem spotka się z prezydentem Republiki Federalnej Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem, a następnie z Kanclerzem Friedrichem Merzem. Później tego dnia Karol Nawrocki będzie rozmawiał z prezydentem Republiki Francuskiej Emmanuelem Macronem.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Kurdyjskie zawiłości

Kurdystan to naród rozdarty między przynajmniej pięcioma ościennymi państwami: Turcją, Syrią, Irakiem, Iranem i – w najmniejszym stopniu – Azerbejdżanem. Państwa te odmawiają Kurdom prawa do istnienia, w rozmaitych okresach zaprzeczają nawet, że jest coś takiego jak kurdyjskie narodowość czy język.
Prof. Marek Jan Chodakiewicz [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Kurdyjskie zawiłości
Prof. Marek Jan Chodakiewicz / Foto T. Gutry

Jednocześnie państwa te często zachęcają Kurdów do walki przeciwko prześladowaniom w państwach sąsiednich, a jednocześnie prześladują Kurdów mieszkających na ich terenie. Wyróżnia się w tym szczególnie Turcja, a przedtem Irak. Sytuacja jest właściwie nie do rozwiązania.

„Kurdystan: W cieniu historii”

Od kilkudziesięciu lat wpadam tu i tam na sprawy kurdyjskie – zgłębiłem je przy okazji pisania przez wiele lat swej pracy „Światy Islamu” (Warszawa: Veritatis Splendor, 2023), a teraz – jako „przypominajkę” – skończyłem czytać wielgachny album Susan Meiselas pt. „Kurdistan: In the Shadow of History: with a historical introduction and a new postscript by Martin van Bruinessen”, wyd. II [„Kurdystan: W cieniu historii: ze wstępem historycznym i nowym postscriptum Martina van Bruinessena”] (Chicago, IL, and London: The University of Chicago Press, b.d. [2007?]). Susan Meiselas to raczej liberalna fotografka. Wybiła się pracą nad Ameryką Łacińską podczas wojen antykomunistycznych w latach osiemdziesiątych. Szczególnie interesowała ją wtedy Nikaragua i Salwador. W latach dziewięćdziesiątych skoncentrowała się na Bliskim Wschodzie, a w tym przede wszystkim na Kurdystanie.
Udokumentowała obrazami i komentarzami cierpienia Kurdów irackich, szczególnie pod knutem Saddama Husajna, ale również tureckich i irańskich. Swoje zbiory zdjęć wzbogaciła o liczne fotografie autorstwa innych artystów, a w tym zwłaszcza kurdyjskich. Ich ujęcia ludzi, zwierząt i krajobrazu są prawdziwymi rarytasami. Meiselas gromadziła to przez dłuższy czas. Wygląda na to, że kurdyjscy fotografowie dzielili się chętnie z nią swoimi skarbami. Historyk Martin van Bruinessen opatrzył to wszystko prokurdyjską, ale fachową narracją historyczną. Wprowadza nas w arkana polityki kurdyjskiej i zawiłości dziejów Kurdów.

Peszmergowie – ci, którzy nie boją się śmierci

Dlaczego ten album? Dlaczego teraz? Po pierwsze, mam studenta Kurda, którego co tydzień uczyłem przez internet w zeszłym semestrze, a teraz pozostaję jego doradcą akademickim. Student ten mieszka w Kurdystanie, tak więc nasze sesje mogą się jawić jako egzotyczne, ale oprócz różnicy czasowej tak na prawdę innych ekscentryczności tam nie ma. Do uczenia na długi dystans już dawno się przyzwyczaiłem. Przecież od dawna mam doświadczenie ze studentami „dzwoniącymi” do mnie gdzieś z gór Afganistanu czy pustyń Libii bądź Syrii, a wcześniej Iraku. Jeśli chodzi o mojego kurdyjskiego podopiecznego, różnica leży w tym, że – po pierwsze – to cudzoziemski student. A po drugie – natężenie jego uczuć do rozmaitych spraw dotyczących Kurdystanu jest na wysokim poziomie. Jest patriotą, jest nacjonalistą, członkiem swego plemienia i klanu, należy do swej kurdyjskiej partii oraz jest żołnierzem, a ściślej – oficerem wywiadu w siłach zbrojnych, tzw. Peszmergiem, czyli „tym, który gotowy jest na śmierć”.

„Pokojowo nastawieni sufiowie to tylko stereotyp”

Generalnie moje islamskie czytanki pomagają mi w odnoszeniu się do niego. Kiedyś ucięliśmy sobie pogadankę o sufich, czyli islamskich mistykach. Jest wiele szkół ćwiczących odpowiedni dirk (ryt, po turecku zirk). A ponadto każda szkoła może w sobie zawierać rozmaite elementy praktyczne i niepraktyczne. Na przykład każda placówka (zawija, ribat) suficka może być jednocześnie szkołą, fortecą, meczetem, hostelem czy zakładem pracy (choćby tkackim). Na jej czele stoi nauczyciel (pir) oraz uczniowie rozmaitego wtajemniczenia. Mogą się oni zajmować jednocześnie poznawaniem podstaw islamu, arkanów swej sekty sufickiej, tkactwem (taki związek zawodowy) oraz dżihadem. Tak było przez stulecia choćby na pograniczu turecko-bizantyjskim. Tacy sufiowie modlili się, tkali, a potem wyjeżdżali na ekspedycje wojenne, aby rżnąć chrześcijan. Kurdowie – obok Azerów, Turków i Arabów, czyli osmańskich poddanych, ponuro wsławili się w rzeziach Ormian, a w tym w ludobójstwie tego narodu podczas I wojny światowej.

Jest to ludobójstwo nierozliczone, ale poniekąd występuje w albumie Miselas. Przez raczej krótki okres, po klęsce Imperium Osmańskiego w I wojnie światowej i opanowaniu tych terenów przez siły Imperium Brytyjskiego, miejscowi przywódcy kurdyjscy zastanawiali się, czy nie przyjdzie zapłacić za wymordowanie Ormian. Ciekawe, że w mordach brali udział Kurdowie – nazwijmy ich „nowocześni”. Otóż wielkie reformy, tzw. tanzimat w Imperium Osmańskim w XIX w., doprowadziły do rewolucyjnych zmian, a w tym wprowadzenia (przynajmniej teoretycznego) prymatu prawa konstytucyjnego (wzorowanego na europejskim liberalizmie) nad szariatem (prawem religijnym), a więc rzekomego zrównania obywateli przed prawem; oraz do rozszerzenia instytucji tureckiego państwa na obszary peryferyjne oraz miejsca, gdzie do tego czasu obowiązywały właściwie autonomiczne rozwiązania zwyczajowe, klanowe, plemienne.

W rezultacie poddani sułtana, a w tym i chrześcijanie, musieli zerwać z odwiecznymi systemami lokalnymi i podporządkować się ustrojowi centralizatorskiemu. Oznacza to, że nakładano na poddanych podwójne podatki: nowe i zwyczajowe. Naturalnie, ponieważ agenci centrali państwowej byli silniejsi, w większości wypadków poddani oddawali im swe pieniądze czy płody rolne, a rezygnowali z oddawania swym tradycyjnym zwierzchnikom. Tym sposobem łamali odwieczne kontrakty. Dotyczyło to też terenów kurdyjskich. Kurdyjscy wodzowie, szejkowie i przywódcy uznawali, że kontrakt o ochronie poddanych, a w tym również ormiańskich chrześcijan, jest nieważny, czyli chrześcijanie przestawali być chronieni na poziomie lokalnym. W momencie, gdy centralne państwo odwróciło się od nich, a wręcz nakazało deportacje i przemoc – w tym mordy Ormian – Kurdowie zwrócili się przeciw nim.

Nie wszędzie jednak tak było. Na tych najbardziej odległych terenach, gdzie centralizatorskie zapędy władzy w Istambule nie sięgały, czyli tam, gdzie tradycyjny system podległości nie został zniszczony przez nowoczesność, tradycyjni przywódcy kurdyjscy bronili swych chrześcijan. Nie pozwalali ich deportować ani mordować. Zatem w najbardziej reakcyjnych miejscach Ormianie mogli znaleźć zbawienie. W innych nie – wśród morderców był przekrój społeczności kurdyjskiej, a więc i wyznawcy sufizmu. W każdym razie pokojowo nastawieni sufiowie to tylko stereotyp, jedna z możliwych opcji sufizmu. Notabene, tureccy oraz kurdyjscy sufiowie znani są w Polsce jako „tańczący derwisze”. Ich dirk wymaga bezustannego kołowania się dookoła własnej osi aż do utraty przytomności. Według ich wierzeń to zbliża ich do Allaha. Naturalnie są też inne sposoby osiągnięcia ekstazy, zmiażdżenia własnego ja, tak aby stać się jednością z Allahem. Niektóre sufickie sekty zażywają narkotyki, inne starają się ujeżdżać tygrysy (dzieje się tak choćby w Malezji).

Album „Kurdistan: In the Shadow of History”

Kiedy tak sobie gadaliśmy z moim studentem, spytał mnie, skąd wiem takie rzeczy. Odparłem, że piszę książkę o światach islamu. – Zarobił Pan na szacunek – powiedział. A jak inaczej można odnieść się do studenta cudzoziemca czy do obcego zjawiska bez zbadania ich samych oraz ich kultury i kontekstu? Ponadto prawiłem mu, że książkę pisałem głównie dla rodaków nad Wisłą, bo tam nic takiego się jeszcze nie ukazało, a islam nadchodzi w formie emigracji wraz ze zrywem misjonarskim. Na moje badania i opis tych zjawisk składały się podróże, rozmowy i tysiące przeczytanych książek. Jedną z nich był album „Kurdistan: In the Shadow of History”. Pomaga mi ona również w odnoszeniu się do mojego studenta na poziomie wizualnym. Album plastycznie pokazuje mi, z czym mamy do czynienia – z ciągłością kurdyjskiej historii. Z ludźmi i ich ziemią, a właściwie górami. To wszystko przeplatane jest ogromem tragedii kurdyjskiego narodu. Piszę narodu, mimo że plemiona – ze względu na rozmaite położenie geograficzne – mówią odrębnymi dialektami tego samego języka. To raczej normalne wśród górali. Kurdowie nie są zjednoczeni, a wręcz są skłóceni. Dominują wśród nich rozmaite orientacje. Ich partie to połączenie idei militarnego narodowego socjalizmu, zwykle marksistowskiego, rozmaite ludowe fronty wyzwolenia. Do pewnego stopnia odzwierciedla to ducha czasów, w których można było liczyć na poparcie zachodnich intelektualistów i mediów tylko wtedy, gdy swą walkę ubierało się w marksizm.

Wielu przywódców tak zrobiło. W jednym przypadku na krótko stworzono nawet – w latach czterdziestych XX w. – kurdyjską republikę „ludową” pod egidą Stalina. Po jej rozbiciu przez Iran i inne państwa niedobitki wycofały się do Związku Sowieckiego, aby tam zasilić kolonie kurdyjskie i poddać się komunistycznej obróbce. Kurdystan buntuje się cyklicznie, ale raczej nie cały, tylko jego kolejne tereny. W pole wychodzi pospolite ruszenie – Peszmergowie – a w tym i kobiety. Nawet gdy nie ma wojny na wielką skalę, Kurdowie uciekają się do aktów terrorystycznych, szczególnie chyba przeciw tureckim władzom. Zwykle – choć nie zawsze – plemiona i klany czekają na koniunkturę. Gdy państwa rozbiorcze przechodzą kryzys, one ruszają do ataku. Tak sprawa miała się choćby z Irakiem. Kurdowie starali się walczyć z Saddamem Husajnem, gdy jego państwo zostało najpierw pobite, a potem zniszczone przez USA. Straty kurdyjskie w trakcie tych walk były straszliwe. Jeszcze w latach osiemdziesiątych, a potem w dziewięćdziesiątych Irak zastosował gaz bojowy przeciw kurdyjskim cywilom i bojownikom. W albumie Meiselas są zdjęcia z tego wydarzenia. To tyle dla licznych opiniotwórców, którzy wciąż twierdzą, że Saddam Husajn nie miał broni masowego rażenia. Schował ją potem naturalnie, najpewniej w Syrii.
„Kurdistan: In the Shadow of History” świetnie ilustruje niemożliwą sytuację kurdyjskich górali oraz ich walkę. Rozplątuje dla nas wiele kurdyjskich zawiłości. Bo wolnych ludzi nic nie złamie.
Waszyngton, DC, 31 października 2023 r.

 

 

 

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe