Deklaracje Hamasu to zapowiedź drugiego Holokaustu?
Jest połowa listopada, najnowsza informacja z Gazy to opanowanie przez wojska Izraela Al-Shifa, największego szpitala w Gazie. Co najmniej 650 pacjentów przebywało w Al-Shifa. Do tego kłębił się tłum przerażonych cywilów. Oficjalne informacje izraelskie potwierdzają, że pod szpitalem ogromne podziemne tunele stanowiły twierdze i magazyny Hamasu. Na Platformie X oglądam, jak wygłodzeni cywile wynoszą stamtąd całkiem obfite zasoby żywności i kartony z butlami wody do picia. Żołnierze izraelscy znajdowali wiele broni i sprzętu bojowego. Nie tylko w tunelach. W szpitalnym gabinecie rezonansu magnetycznego w szafkach były karabinki AK-47, sporo amunicji, pistolety automatyczne różnych marek. Dokumentacja przekazana na Platformie X wygląda na autentyczną. Siły militarne Hamasu wykorzystywały pacjentów jako tarcze. Dowództwo gorliwie zaprzecza i znajduje licznych głupców, którzy mu w pełni wierzą. Tak jak po 11 września 2001 r. wierzyli, że zbrodniczego zamachu na Wieże i siedzibę Pentagonu nie dokonali islamiści, tylko CIA.
Najbardziej cierpią palestyńscy cywile. Cywilów izraelskich mordowano
Najpierw Hamas z niebywałym okrucieństwem zamordował około 1,2 tys. izraelskich cywilów, w tym niemowląt i kilkulatków. To było morderstwo celowane z premedytacją i zadowoleniem, co sami sprawcy z satysfakcją przekazywali na żywo w mediach społecznościowych. W każdej wojnie najbardziej cierpi ludność cywilna, nawet jeśli toczy się ona w interesie cywilów. Na przykład w obronie terytorium, które zamieszkuje ta ludność. Niezrozumiałe jest, gdy grupy podejmujące taką wojnę zupełnie nie prowadzą rachunku sił swoich i przeciwnika. I zdesperowane gotowe są prowadzić walkę do ostatniego cywila. Swojego, nie tylko wrogiego. To właśnie dzieje się w Gazie. Za zdumiewającą prymitywną zaciekłość Hamasu płacą palestyńscy cywile. Jeśli wierzyć Palestyńczykom, w bombardowaniach i ostrzałach ofiarami są najczęściej kobiety i dzieci. „Allah im to wynagrodzi” – powiadają palestyńscy islamiści, choć podobno nie są specjalnie przywiązani do swojej wiary. Natomiast ochrony życia swojej cywilnej ludności żądają od nieprzyjaciela, od „niewiernych”, od tych Izraelczyków, których sami pragną wymordować.
Problem Palestyny i bezradna ONZ
Izrael twierdzi, że musi zniszczyć Hamas, a wina za krzywdy wyrządzone ludności cywilnej spada na ukrywających się wśród nich bojowników. Tu racja jest po stronie Izraela. Odrzucenie żądań zawieszenia broni było uzasadnione przed dotarciem do centrów Hamasu w północnej Gazie. Zawieszenie broni tylko przedłużyłoby cierpienia ludności cywilnej, umożliwiając przegrupowania Hamasowi.
Jest nie do pojęcia, dlaczego Hamas, podejmując decyzję o zaatakowaniu Izraela 7 października, nie przewidział, że reakcja o wiele silniejszych Sił Obronnych Izraela (IDF) może ich wbić w ziemię, a umęczoną ludność cywilną tej części Palestyny może na zawsze pozbawić rodzinnych stron. Nikt jej nie wygna, sama bezpowrotnie ucieknie. Tak jak uciekali Palestyńczycy po klęskach kolejnych antyizraelskich koalicji arabskich w latach 1948/1949, 1967 i 1990/1991. Opowieści o wysiedleniach przez Izrael są w ogromnej większości niezgodne z prawdą, jak świadczą dokumenty ONZ. Zresztą w tych kolejnych zbrojnych konfliktach kompletną bezradnością wykazała się właśnie Organizacja Narodów Zjednoczonych. To zupełny skandal, zważywszy, że 29 listopada 1947 roku to właśnie Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych uchwaliło rezolucję wzywającą do „ustanowienia państwa żydowskiego w Ziemi Izraela”. Zgromadzenie Ogólne domagało się od mieszkańców Ziemi Izraela, by podjęli kroki niezbędne dla implementacji tej rezolucji. „To uznanie prawa narodu żydowskiego do ustanowienia swojego państwa jest nieodwołalne (irrevocable)” – czytamy w tym akcie.
Uzasadnienie ONZ jest również nieodwołalne: „Podczas II wojny światowej żydowska społeczność wniosła swój udział do walki toczonej przez kochające pokój i wolność narody z siłami nazistowskimi. Krew jej żołnierzy i wojenny wysiłek dały jej miejsce pomiędzy tymi, którzy utworzyli Narody Zjednoczone”. Tu trzeba przypomnieć, że ogromna większość ludów arabskich w regionie otwarcie sprzyjała owym „siłom nazistowskim”, których celem był Holokaust – wymordowanie wszystkich Żydów. Są dowody, że terroryści islamscy, nie tylko Hamas, szkolą się na „Mein Kampf”. I dziś całkiem sporo islamskich sił politycznych, także tych reprezentowanych w ONZ, z zasady nie przyjmuje do wiadomości, że Izrael został powołany właśnie przez ONZ.
Na to suwerenne, gwarantowane przez ONZ żydowskie państwo arabscy sąsiedzi przypuścili zbrojny atak już niemal następnego dnia po jego powołaniu. 15 maja 1948 r. na terytorium Izraela wkroczyły liczne, dobrze uzbrojone oddziały wojsk egipskich, irackich, syryjskich, transjordańskich i libańskich. Państwa należące do Ligi Arabskiej postanowiły zniszczyć nowo powstałe państwo żydowskie – „Zepchnąć Żydów do morza”. Strona arabska poniosła klęskę, ale wyznawcom islamu na Bliskim Wschodzie i różnym antyizraelskim organizacjom pozostało to hasło: „From the river to the sea, Palestine will be free”. Izrael jako społeczeństwo i jako państwo wykazał się niebywałą odpornością. W wojnie sześciodniowej 1967 r. przewaga państw arabskich nad Izraelem w samolotach, czołgach i działach dostarczanych przede wszystkim przez Sowiety wynosiła 3:1. Agresorem m.in. był ulubieniec Moskwy, Hafiz al-Asad. W sześciodniowej wojnie 1967 r. Izrael odniósł ciężko wypracowane, spektakularne zwycięstwo. Polskie społeczeństwo, niespecjalnie zwykle sympatyzujące z Żydami (z wyjątkiem Adama Mickiewicza), radowało się całkiem jawnie: „Nasi Żydzi dołożyli ruskim/sowieckim Arabom" – mówiło się nad Wisłą, jako że wielu izraelskich polityków, dowódców i żołnierzy urodziło się w Polsce, niektórzy walczyli pod dowództwem generała Andersa. Komuniści rozpoczęli haniebną nagonkę wymierzoną w polskich Żydów i Polaków o żydowskich korzeniach. Choć niektórzy byli gorliwie związani z PZPR i „władzą ludową”. Jednocześnie zaczęła się „miłość” do Palestyńczyków, których pod dyktando Moskwy polskie służby szkoliły na terrorystów. Świetnie pisze prawdę o tym Witold Gadowski.
Istnieje całkiem realna obawa, że wojna może błyskawicznie rozprzestrzenić się poza Gazę. Scenariusz jest na stole. Wspierane przez Iran grupy terrorystyczne w Iraku i Syrii do 16 listopada przeprowadziły co najmniej 40 ataków dronów i rakiet na siły amerykańskie. Aktywność „osi zła” to także ataki powietrzne z Jemenu na Izrael. Do tego coraz mniej wiarygodna Turcja, otwarcie wspierająca ataki na Izrael i po cichu planująca ataki na południową Europę. Tylko obecność potężnych sił morskich USA we wschodniej części Morza Śródziemnego trzyma na uwięzi agresywne władze Iranu i starannie skrywane imperialne dążenia Rosji. The irreplaceable USA (Niezawodne USA).
Gdy zwolennicy demokracji niszczą własne państwo
Powstaje pytanie, dlaczego Hamas wybrał na rzeź cywilnej ludności Izraela właśnie 7 października. Fakt, był to dzień świąteczny, a taki dzień to zawsze trochę luzu. Tym razem w Izraelu to było coś więcej niż luz. W ostatnich miesiącach setki tysięcy Izraelczyków wyszło na ulice, aby demonstrować przeciwko reformie sądownictwa zaplanowanej przez – podobno kontrowersyjnego – premiera Beniamina Netanjahu. Ten premier powinien zdaniem części obywateli Izraela zniknąć z politycznego życia kraju. Posypały się oskarżenia, zasadne i całkiem bezzasadne, wciąż były demonstracje w obronie demokracji. A gdy okazały się nieskuteczne, przywódcy opozycji sięgnęli do wojska. Wojsko to młodzi ludzie mogący ulegać emocjom, więc przywódcy opozycji namówili wojska izraelskie na strajk. Znaczna część armii dała się zachęcić do politycznego protestu. W obronie Izraela zapanował chaos, granica z Gazą była niestrzeżona, bezbronna. Dlatego Hamas tak łatwo mógł zaatakować. Po masakrze opozycja wciąż urządzała protesty, dla niej najważniejsze było obalenie i postawienie przed sądem weterana izraelskiej polityki. Po 7 października postawiono mu jeszcze jeden poważny zarzut: przedstawia się jako jedyny gwarant bezpieczeństwa Izraela. Protesty i strajki w wojsku naruszyły sprawność IDF. Profesor Kobi Michael z Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Narodowym ocenia: – Straty w gotowości wojskowej były ogromne. Izraelska wojna na górze zeszła na poziom armii. Stało się to na oczach wrogów Izraela. To dlatego nastąpił atak Hamasu. Strajk w wojsku zakończył się następnego dnia po 7 października, gdy rząd ogłosił mobilizację około 360 tys. rezerwistów. Rozpoczęła się walka z Hamasem i obrona północnej granicy z Libanem przed zagrożeniami ze strony Hezbollahu. Opozycja mocno protestowała przeciw tej mobilizacji.
Tekst pochodzi z 47 (1817) numeru „Tygodnika Solidarność”.