Karuzela z Blogerami. Rosemann: Gorzka piguła
Wygląda na to, że obejmująca po raz kolejny rządy koalicja podkreślająca swoją „demokratyczność” też może iść drogą wskazaną przez Kuronia. Spory odzew wywołała opublikowana w sieci wypowiedź dziennikarza „Gazety Wyborczej” Piotra Miączyńskiego, w której wyraził on satysfakcję z „gorzkiej piguły dla posłów PiS”, którą było to, że „Na Komisji Gospodarki i Rozwoju pada rządowy projekt o zakazie handlu w Wigilię i dopuszczeniu go w niedzielę, 10 grudnia”.
Satysfakcja redaktora „Wyborczej”
Oczywiście nie chodzi mi o to, że wesołe jest zmuszanie czy też niepozostawienie wyboru części pracowników handlu co do pracy w Wigilię. Wesołe jest to, że człowiek podpisujący się jako „dziennikarz gospodarczy” zamiast na istotę sprawy, zwraca uwagę przede wszystkim na „utarcie nosa” czy „gorzką pigułę”. Prawdę mówiąc, posłowie PiS za te kilka tygodni, robiąc w Wigilię jakieś ostatnie, zapomniane sprawunki, mogą nawet nie pamiętać, że ludzi, którzy będą ich obsługiwać, miało tego dnia nie być na stanowiskach kasowych. Nie będą też być może pamiętać satysfakcji redaktora „Wyborczej”, choć akurat tego nie byłbym pewien. Domyślam się bowiem, że i on, i wielu innych dziennikarzy skupi się na kolejnych „gorzkich pigułach”, które posłowie PiS będą „przyjmować” za pośrednictwem kolejnych grup obywateli. To oczywiście jest dziecinada, ale cóż zrobić. To, aby niektórym było – jak obiecywał Jacek Kuroń – weselej, wymaga, aby walić w polityków partii oddającej władzę na oślep. Bez zastanawiania się, w kogo te „gorzkie piguły” Miączyńskiego tak naprawdę uderzają. Kasujemy trzynastą i czternastą emeryturę? Ale cios w PiS! Terminal kontenerowy? Do likwidacji! PiS się nie pozbiera! Energia atomowa? W życiu! PiS się po tym nie podniesie!
I w zasadzie takie „gorzkie piguły” można wymyślać bez końca. Ku szczerej radości niektórych. Nie wiem, czy tylko ja uważam, że jest to bardzo możliwa i bardzo głupia strategia rządzenia formującej się nowej władzy. Trudno nie zauważyć, że w tej chwili głównym paliwem zwycięzców wyborów jest satysfakcja, że mogą te „gorzkie piguły” aplikować rywalom. Kwestia kosztów, także tych politycznych, takiego postępowania w tym momencie zdaje się zupełnie nie istnieć. Ale one, prędzej czy później, się pojawią. Trochę to przypomina samobójczą akcję radykałów z filmu „Żywot Briana”, kiedy po zbiorowym samobójstwie jeden z nich w ostatnim odruchu podniósł głowę, uśmiechnął się z satysfakcją i powiedział: „Ale im pokazaliśmy”. To była wyjątkowo „gorzka piguła” posłana rzymskim okupantom.