Głosy Polonii mogą przeważyć w wyborach prezydenckich w USA

Sztaby Kamali Harris i Donalda Trumpa intensyfikują działania, aby zdobyć głosy Polonii, zwłaszcza w Pensylwanii, gdzie populacja Amerykanów polskiego pochodzenia wynosi ponad 800 tysięcy osób. Poparcie tej grupy może zadecydować o wyniku wyborów prezydenckich. Kamala Harris w trakcie debaty zwróciła uwagę na kwestie bezpieczeństwa Polski, a Trump planował wizytę w „Amerykańskiej Częstochowie”, czyli w sanktuarium Matki Boskiej w Doylestown w Pensylwanii. Udzielił również historycznego wywiadu Telewizji Republika. Polonia pozostaje jednak politycznie zróżnicowana, co sprawia, że trudno przewidzieć, kogo ostatecznie poprze w tym roku.
Flaga Stanów Zjednoczonych Ameryki
Flaga Stanów Zjednoczonych Ameryki / fot. pixabay.com

Polacy są ważną, choć często pomijaną, grupą wyborców w USA. Zwyczajowo jest o nich najgłośniej w trakcie debat prezydenckich, podczas których kandydaci co pewien czas wspominają o naszym kraju bądź jego amerykańskiej diasporze w różnym kontekście.

Na zagrożenie dla Polski i Europy wynikające z rosyjskiej agresji na Ukrainę swoją uwagę zwracali zarówno Joe Biden, jak i Kamala Harris. W 2004 r. temat naszego kraju pojawił się w kontekście amerykańskiej interwencji w Iraku. George W. Bush zarzucił wówczas swojemu ówczesnemu rywalowi Johnowi Kerry’emu, że ten „zapomniał o Polsce”, wymieniając kraje, które w tym konflikcie stanęły u boku Ameryki. W latach 70. prezydent Gerald Ford skompromitował się w oczach Polaków, sugerując podczas debaty, że w Europie Wschodniej nie ma sowieckiej dominacji, dodając, że nie uważa, by Polacy czuli się zdominowani przez Związek Sowiecki. Tak rażąca wpadka z Polską w roli głównej była jednym z istotnych czynników, które w październiku 1976 r. pogrzebały szanse Forda na reelekcję. Polski wyborca za oceanem prawdopodobnie miał w tym swój udział.

– Kiedy zaczynasz mówić o Polsce, Polonia nadstawia uszu – powiedział niedawno Timothy Kuzma, prezes organizacji Polish Falcons of America, która zrzesza Amerykanów z polskimi korzeniami.

W związku z nadchodzącymi wyborami prezydenckimi zarówno Kamala Harris, jak i Donald Trump zaczęli zabiegać o głosy Amerykanów polskiego pochodzenia w stopniu dużo bardziej intensywnym niż politycy w poprzednich cyklach wyborczych.

– Amerykańscy politycy zabiegają o polskie głosy od przeszło 90 lat – od Franklina Delano Roosevelta po Dwighta Eisenhowera czy Mitta Romneya – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” amerykanista Rafał Michalski.

– Rzecz w tym, iż nie mamy dowodów, że obecnie Polonia tworzy w wyborach prezydenckich pewien spójny blok głosu za konkretnym kandydatem. Jeśli założyć, że są oni podobni do ogółu wyborcy niezdecydowanego, to trafiają do nich podobne argumenty – dodaje.

Pojedynek Kamali Harris z Donaldem Trumpem jest niezwykle wyrównany, szczególnie w stanach wahadłowych, tzw. swing states, które w największym stopniu decydują o ostatecznym wyniku wyścigu prezydenckiego. To właśnie te rejony, jak na przykład stan Pensylwanię, zamieszkuje zdecydowana większość amerykańskiej Polonii. Jej poparcie będzie zatem jednym z kluczowych czynników decydujących o zwycięstwie w tegorocznych wyborach prezydenckich.

Być może jednak dla Polaków za oceanem, szczególnie tych mieszkających w Pensylwanii, bardziej niż komunikacja polityczna dotycząca spraw polskich istotne będą kwestie bytowe – gospodarka, wysokie ceny energii – a więc tematy, którymi żyje cała Ameryka.

– Czy dzisiaj Amerykanie polskiego pochodzenia na ścianie wschodniej Pensylwanii będą głosowali z powodu propolskiej polityki, a nie programu energetycznego, tak bardzo tam istotnego? Nie jestem przekonany – stwierdza Michalski.

Polonia (znowu) zdecyduje

Społeczność polonijna, która po drugiej stronie Atlantyku liczy przeszło 10 milionów osób, nie jest jednoznacznie związana z żadnym z dwóch dominujących obozów politycznych w Stanach Zjednoczonych. Z tego powodu tocząca się pomiędzy Donaldem Trumpem a Kamalą Harris walka o jej głosy w kontekście rozdania na politycznej mapie USA staje się arcyważna.

Z okazji Parady Pułaskiego, która co roku na początku października przechodzi ulicami Nowego Jorku, Donald Trump skierował specjalne przesłanie do Polaków, upatrując w tym doskonałą szansę na przyciągnięcie do siebie polonijnego wyborcy.

– To dla mnie zaszczyt, że mogę to zrobić, zostałem do tego zaproszony przez znanych mi Polaków, życzę Wam wspaniałego Dnia Pułaskiego, jeszcze lepszej parady. Kochamy Polskę, kochamy Polaków i nie ma nikogo lepszego: są wielcy, silni, mądrzy. Z takimi wartościami uczynimy Amerykę ponownie wielką – powiedział były prezydent USA.

Trump planował wcześniej spotkanie z prezydentem RP Andrzejem Dudą w miejscowości Doylestown w stanie Pensylwania, w której znajduje się znane wśród polskich katolików sanktuarium maryjne. Z tego względu miejsce nazywane jest „amerykańską Częstochową”. Ostatecznie do spotkania nie doszło, co było zmarnowaniem ogromnej szansy przez Trumpa. Kandydat Republikanów wykorzystał jednak następną nadarzającą się okazję, aby pokazać się amerykańskiej Polonii. 7 października były prezydent USA udzielił ekskluzywnego wywiadu Telewizji Republika, w którym podkreślił swój szacunek dla Polski i Polaków i wprost zwrócił się do Polonii z prośbą o głosy. Nie mieliśmy wcześniej takiej sytuacji, by kandydat ubiegających się o urząd prezydenta USA znalazł tyle czasu dla polskich mediów. Jak w soczewce pokazuje to prawdziwość tezy, że w tegorocznych wyborach w USA polonijny głos jest na wagę złota.

CZYTAJ TAKŻE: Rząd rozpaczliwie próbuje zwierać szeregi

Świadczą o tym także działania drugiej strony.

Jeden z komitetów wyborczych popierających Harris, tzw. Super PAC, przygotował telewizyjną reklamówkę emitowaną w Pensylwanii, która zawiera odniesienia do polskiej historii. Przedstawia ona hejnalistę grającego na wieży kościoła Mariackiego, sprzęt wojskowy i kadry z parad rosyjskiej armii, co ma symbolizować niebezpieczeństwo ciążące nad naszą częścią Europy. Sam sztab obecnej wiceprezydent USA szczycił się natomiast zdobyciem poparcia w tym stanie od jednej z grup polonijnych.

Quinton Fulks, zastępca szefa kampanii Harris, podkreślił wyborcze znaczenie Polaków ze „Stanu Kwakrów”, jak czasami określa się Pensylwanię. Stwierdził, że sztab Harris dostrzega obawy dotyczące zagrożenia ze strony Rosji, które są powszechne wśród przedstawicieli polskiej społeczności.

– Jeśli te wybory mają być wyrównane i rozstrzygnięte różnicą kilku tysięcy głosów w jednym lub więcej z tych trzech stanów [Pensylwania, Wisconsin oraz Michigan], nie mam wątpliwości, że Polacy, Ukraińcy, Litwini i inni Amerykanie z Europy Środkowo-Wschodniej mogą zadecydować o ich wyniku – stwierdził Tom Malinowski, dyplomata i były członek Izby Reprezentantów ze stanu New Jersey.

Sztab Donalda Trumpa stara się w swojej komunikacji z wyborcami artykułować tematy ekonomiczne, związane z codziennymi wydatkami przeciętnych Amerykanów. Wskazuje przy tym na problem wzrostu cen, za który obwinia administrację Joe Bidena i Kamali Harris. Wyborcy z różnych grup społecznych, czasem tradycyjnie związanych z Demokratami, coraz częściej zaczynają skłaniać się do popierania kandydata Republikanów. Narracja Trumpa działa. Ludzie ci patrzą na rzeczywistość polityczną przede wszystkich przez pryzmat własnych portfeli. Na tym polu Trump może zyskiwać cenne punkty. Także wśród mieszkających w USA Polaków.

– Zdecydowanie sztab Republikanów jest lepiej przygotowany do szukania i pozyskiwania konkretnych grup elektoratu. Zwrot do polskiego wyborcy nie jest tu czymś wyjątkowym. W ostatnim tygodniu Republikanie zwrócili się również do amiszów, a w Georgii do Amerykanów koreańskiego pochodzenia – mówi „Tygodnikowi Solidarności” Rafał Michalski.

Nasz rozmówca wskazuje, że najważniejszy jest tu program gospodarczy, a takowy posiada Donald Trump. Z drugiej strony, jego zdaniem, Amerykanie mają nie ufać polityce prowadzonej przez Bidena, co widać od początku jego prezydentury.

– Może się okazać, że kluczem do pozyskania Polaków nie jest narracja propolska, lecz zdobycie poparcia wszystkich wyborców z przedmieść, na których Polacy mieszkają, na przykład w Pensylwanii. Wiemy, że dla wyborców mniejszościowych w całym kraju liczy się przede wszystkim ekonomia – puentuje Michalski.

Profil polskiego wyborcy

Współczesna Polonia w Stanach Zjednoczonych jest świadoma swoich korzeni, kultywuje polskie tradycje, bierze udział w uroczystościach kulturalnych i sportowych związanych z naszą tradycją narodową.

Badania Piast Institute wskazują, że Amerykanin polskiego pochodzenia jest niemal modelowym „wyborcą wahadłowym”. W przeciwieństwie do innych grup etnicznych, takich jak Latynosi, Afroamerykanie bądź Azjaci, którzy zazwyczaj wspierają Partię Demokratyczną, polski wyborca po drugiej stronie Atlantyku nie wykazuje wyraźnych tendencji do popierania żadnej z dwóch dominujących partii politycznych w USA.

W okresie od października 2020 do stycznia 2021 r. przedstawiciele Piast Institute przepytali blisko 1800 osób deklarujących się jako Amerykanie polskiego pochodzenia, aby poznać ich sympatie polityczne. Połowa respondentów odpowiedziała, że popiera Partię Demokratyczną, 39 proc., że Republikańską, a 11 proc. deklarowało się jako niezależni. Ankietowani Polonusi wykazywali także umiarkowane zainteresowanie życiem publicznym w Polsce, co również można uznać za jedną z cech definiujących tę społeczność z perspektywy politologicznej i socjologicznej.

David J. Jackson z portalu U.S. News and World Report wskazywał, że Polacy mieszkający w USA, którzy urodzili się w Polsce, w wyborach prezydenckich z 2016 i 2020 r. przejawiali większą tendencję do głosowania na Donalda Trumpa niż Amerykanie z polskim pochodzeniem, którzy preferowali Hillary Clinton i Joe Bidena.

Historia polityczna Stanów Zjednoczonych pokazuje, że Amerykanie polskiego pochodzenia od dekad odgrywają kluczową rolę w wyścigu o Biały Dom. Od 1916 r. tylko trzykrotnie zdarzyło się tak, że kandydat, na którego w większości zagłosowała Polonia, ostatecznie nie wygrał wyborów prezydenckich. Wniosek? Polacy w USA trafnie wskazują przyszłego lokatora w Białym Domu, i to nie jest przypadek.

CZYTAJ TAKŻE: Mocny patron na te czasy. Najnowszy numer TS poświęcamy bł. ks. Jerzemu Popiełuszce


 

POLECANE
Beata Szydło krytykuje propozycję KE ws. aut spalinowych: „To gospodarcza katastrofa” Wiadomości
Beata Szydło krytykuje propozycję KE ws. aut spalinowych: „To gospodarcza katastrofa”

Beata Szydło na X skomentowała ostatnie doniesienia medialne o tym, że „Komisja Europejska rezygnuje z zakazu aut spalinowych od 2035 roku”. Jak podkreśliła europoseł PiS, nowe regulacje KE nadal zagrażają europejskiemu przemysłowi samochodowemu.

Tego w Volkswagenie jeszcze nie było. Koncern zamyka fabrykę w Dreźnie Wiadomości
Tego w Volkswagenie jeszcze nie było. Koncern zamyka fabrykę w Dreźnie

Z taśmy produkcyjnej fabryki Volkswagena w Dreźnie we wtorek zjechał ostatni samochód. Koncern tym samym zamknął ten zakład, co jest pierwszym takim przypadkiem dla tej firmy w Niemczech w ciągu 88 lat jej działalności. Fabryka w Dreźnie ma zostać przekształcona w centrum badań i rozwoju, skoncentrowane na półprzewodnikach, sztucznej inteligencji oraz robotyce. Połowę przestrzeni ma zająć Uniwersytet Techniczny w Dreźnie.

Chile skręca ostro w prawo. Prawicowa fala w Ameryce Łacińskiej tylko u nas
Chile skręca ostro w prawo. Prawicowa fala w Ameryce Łacińskiej

Ameryka Łacińska ma dość lewicowych eksperymentów, na dodatek prawicę w tej części świata natchnęło zwycięstwo Donalda Trumpa. W kolejnych krajach zwyciężają kandydaci konserwatywni, opowiadający się za wolnym rynkiem, rządami twardego prawa i współpracą z USA. Szczególnie symboliczny jest wynik wyborów prezydenckich w Chile: zdecydowane zwycięstwo polityka otwarcie chwalącego rządy Augusto Pinocheta.

Rząd Czech zapowiada blokadę unijnych regulacji. Nie dla ETS2 i paktu migracyjnego z ostatniej chwili
Rząd Czech zapowiada blokadę unijnych regulacji. "Nie" dla ETS2 i paktu migracyjnego

Nowy rząd Czech pod przewodnictwem premiera Andreja Babisza otwarcie kwestionuje kluczowe elementy polityki Unii Europejskiej. Gabinet, zaprzysiężony dzień wcześniej, przyjął uchwały odrzucające zarówno system handlu emisjami ETS2, jak i unijny pakt migracyjny, zapowiadając, że regulacje te nie zostaną wdrożone do czeskiego prawa.

Jarmark Warszawski pod specjalnym nadzorem. Student podejrzany o planowanie zamachu z ostatniej chwili
Jarmark Warszawski pod specjalnym nadzorem. Student podejrzany o planowanie zamachu

Organizator Jarmarku Warszawskiego, w związku z publikacjami dotyczącymi zatrzymania 19-letniego studenta, który miał planować zamach terrorystyczny, zwrócił się do firmy ochrony o zintensyfikowanie działań prewencyjnych, reagowania i informowania o wszelkich sytuacjach mogących stanowić zagrożenie dla odwiedzających jarmark.

Sondaż Politico. Kto za, a kto przeciw pomocy dla Ukrainy Wiadomości
Sondaż Politico. Kto za, a kto przeciw pomocy dla Ukrainy

Większość Niemców i Francuzów chce ograniczenia pomocy dla Ukrainy, podczas gdy Amerykanie, Brytyjczycy i Kanadyjczycy chcą ją zwiększyć lub utrzymać na obecnym poziomie - wykazał najnowszy sondaż Politico przeprowadzony w tych pięciu krajach i opublikowany we wtorek.

 GIS wydał pilny komunikat dla konsumentów z ostatniej chwili
GIS wydał pilny komunikat dla konsumentów

Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie dotyczące świeżych jaj z chowu ściółkowego, w których wykryto bakterie Salmonella spp. GIS apeluje, aby nie jeść jaj z partii 05.01.2026, zwłaszcza jeśli nie zostały odpowiednio ugotowane lub usmażone.

Niemiecka żądza przywództwa. Niemiecki think-tank proponuje trzy kroki tylko u nas
Niemiecka żądza przywództwa. Niemiecki think-tank proponuje trzy kroki

Aleksandra Fedorska, ekspert ds. Niemiec, analizuje najnowszy raport niemieckiego think tanku Institut für Europäische Politik, który wskazuje trzy kluczowe warunki przejęcia przez Berlin większej roli w europejskiej polityce obronnej. W tle wojna w Ukrainie, zmiany w NATO oraz ambicje nowego rządu Friedricha Merza.

KE wycofuje się z całkowitego zakazu aut spalinowych. Ma nowy plan Wiadomości
KE wycofuje się z całkowitego zakazu aut spalinowych. Ma nowy plan

Komisja Europejska zmienia nieco podejście do planowanego zakazu sprzedaży nowych samochodów spalinowych w UE od 2035 roku. Zamiast pełnego zakazu proponuje obowiązek redukcji emisji CO2 o 90 proc., co ma otworzyć furtkę dla wybranych technologii spalinowych i hybrydowych.

Skandal w Wodach Polskich. Fikcyjna inwestycja po powodzi została odebrana Wiadomości
Skandal w Wodach Polskich. Fikcyjna inwestycja po powodzi została "odebrana"

Inwestycja popowodziowa warta ponad 400 tys. zł została formalnie odebrana, mimo że w terenie nie wykonano żadnych prac. Sprawa wyszła na jaw po ujawnieniu dokumentów z Dolnego Śląska.

REKLAMA

Głosy Polonii mogą przeważyć w wyborach prezydenckich w USA

Sztaby Kamali Harris i Donalda Trumpa intensyfikują działania, aby zdobyć głosy Polonii, zwłaszcza w Pensylwanii, gdzie populacja Amerykanów polskiego pochodzenia wynosi ponad 800 tysięcy osób. Poparcie tej grupy może zadecydować o wyniku wyborów prezydenckich. Kamala Harris w trakcie debaty zwróciła uwagę na kwestie bezpieczeństwa Polski, a Trump planował wizytę w „Amerykańskiej Częstochowie”, czyli w sanktuarium Matki Boskiej w Doylestown w Pensylwanii. Udzielił również historycznego wywiadu Telewizji Republika. Polonia pozostaje jednak politycznie zróżnicowana, co sprawia, że trudno przewidzieć, kogo ostatecznie poprze w tym roku.
Flaga Stanów Zjednoczonych Ameryki
Flaga Stanów Zjednoczonych Ameryki / fot. pixabay.com

Polacy są ważną, choć często pomijaną, grupą wyborców w USA. Zwyczajowo jest o nich najgłośniej w trakcie debat prezydenckich, podczas których kandydaci co pewien czas wspominają o naszym kraju bądź jego amerykańskiej diasporze w różnym kontekście.

Na zagrożenie dla Polski i Europy wynikające z rosyjskiej agresji na Ukrainę swoją uwagę zwracali zarówno Joe Biden, jak i Kamala Harris. W 2004 r. temat naszego kraju pojawił się w kontekście amerykańskiej interwencji w Iraku. George W. Bush zarzucił wówczas swojemu ówczesnemu rywalowi Johnowi Kerry’emu, że ten „zapomniał o Polsce”, wymieniając kraje, które w tym konflikcie stanęły u boku Ameryki. W latach 70. prezydent Gerald Ford skompromitował się w oczach Polaków, sugerując podczas debaty, że w Europie Wschodniej nie ma sowieckiej dominacji, dodając, że nie uważa, by Polacy czuli się zdominowani przez Związek Sowiecki. Tak rażąca wpadka z Polską w roli głównej była jednym z istotnych czynników, które w październiku 1976 r. pogrzebały szanse Forda na reelekcję. Polski wyborca za oceanem prawdopodobnie miał w tym swój udział.

– Kiedy zaczynasz mówić o Polsce, Polonia nadstawia uszu – powiedział niedawno Timothy Kuzma, prezes organizacji Polish Falcons of America, która zrzesza Amerykanów z polskimi korzeniami.

W związku z nadchodzącymi wyborami prezydenckimi zarówno Kamala Harris, jak i Donald Trump zaczęli zabiegać o głosy Amerykanów polskiego pochodzenia w stopniu dużo bardziej intensywnym niż politycy w poprzednich cyklach wyborczych.

– Amerykańscy politycy zabiegają o polskie głosy od przeszło 90 lat – od Franklina Delano Roosevelta po Dwighta Eisenhowera czy Mitta Romneya – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” amerykanista Rafał Michalski.

– Rzecz w tym, iż nie mamy dowodów, że obecnie Polonia tworzy w wyborach prezydenckich pewien spójny blok głosu za konkretnym kandydatem. Jeśli założyć, że są oni podobni do ogółu wyborcy niezdecydowanego, to trafiają do nich podobne argumenty – dodaje.

Pojedynek Kamali Harris z Donaldem Trumpem jest niezwykle wyrównany, szczególnie w stanach wahadłowych, tzw. swing states, które w największym stopniu decydują o ostatecznym wyniku wyścigu prezydenckiego. To właśnie te rejony, jak na przykład stan Pensylwanię, zamieszkuje zdecydowana większość amerykańskiej Polonii. Jej poparcie będzie zatem jednym z kluczowych czynników decydujących o zwycięstwie w tegorocznych wyborach prezydenckich.

Być może jednak dla Polaków za oceanem, szczególnie tych mieszkających w Pensylwanii, bardziej niż komunikacja polityczna dotycząca spraw polskich istotne będą kwestie bytowe – gospodarka, wysokie ceny energii – a więc tematy, którymi żyje cała Ameryka.

– Czy dzisiaj Amerykanie polskiego pochodzenia na ścianie wschodniej Pensylwanii będą głosowali z powodu propolskiej polityki, a nie programu energetycznego, tak bardzo tam istotnego? Nie jestem przekonany – stwierdza Michalski.

Polonia (znowu) zdecyduje

Społeczność polonijna, która po drugiej stronie Atlantyku liczy przeszło 10 milionów osób, nie jest jednoznacznie związana z żadnym z dwóch dominujących obozów politycznych w Stanach Zjednoczonych. Z tego powodu tocząca się pomiędzy Donaldem Trumpem a Kamalą Harris walka o jej głosy w kontekście rozdania na politycznej mapie USA staje się arcyważna.

Z okazji Parady Pułaskiego, która co roku na początku października przechodzi ulicami Nowego Jorku, Donald Trump skierował specjalne przesłanie do Polaków, upatrując w tym doskonałą szansę na przyciągnięcie do siebie polonijnego wyborcy.

– To dla mnie zaszczyt, że mogę to zrobić, zostałem do tego zaproszony przez znanych mi Polaków, życzę Wam wspaniałego Dnia Pułaskiego, jeszcze lepszej parady. Kochamy Polskę, kochamy Polaków i nie ma nikogo lepszego: są wielcy, silni, mądrzy. Z takimi wartościami uczynimy Amerykę ponownie wielką – powiedział były prezydent USA.

Trump planował wcześniej spotkanie z prezydentem RP Andrzejem Dudą w miejscowości Doylestown w stanie Pensylwania, w której znajduje się znane wśród polskich katolików sanktuarium maryjne. Z tego względu miejsce nazywane jest „amerykańską Częstochową”. Ostatecznie do spotkania nie doszło, co było zmarnowaniem ogromnej szansy przez Trumpa. Kandydat Republikanów wykorzystał jednak następną nadarzającą się okazję, aby pokazać się amerykańskiej Polonii. 7 października były prezydent USA udzielił ekskluzywnego wywiadu Telewizji Republika, w którym podkreślił swój szacunek dla Polski i Polaków i wprost zwrócił się do Polonii z prośbą o głosy. Nie mieliśmy wcześniej takiej sytuacji, by kandydat ubiegających się o urząd prezydenta USA znalazł tyle czasu dla polskich mediów. Jak w soczewce pokazuje to prawdziwość tezy, że w tegorocznych wyborach w USA polonijny głos jest na wagę złota.

CZYTAJ TAKŻE: Rząd rozpaczliwie próbuje zwierać szeregi

Świadczą o tym także działania drugiej strony.

Jeden z komitetów wyborczych popierających Harris, tzw. Super PAC, przygotował telewizyjną reklamówkę emitowaną w Pensylwanii, która zawiera odniesienia do polskiej historii. Przedstawia ona hejnalistę grającego na wieży kościoła Mariackiego, sprzęt wojskowy i kadry z parad rosyjskiej armii, co ma symbolizować niebezpieczeństwo ciążące nad naszą częścią Europy. Sam sztab obecnej wiceprezydent USA szczycił się natomiast zdobyciem poparcia w tym stanie od jednej z grup polonijnych.

Quinton Fulks, zastępca szefa kampanii Harris, podkreślił wyborcze znaczenie Polaków ze „Stanu Kwakrów”, jak czasami określa się Pensylwanię. Stwierdził, że sztab Harris dostrzega obawy dotyczące zagrożenia ze strony Rosji, które są powszechne wśród przedstawicieli polskiej społeczności.

– Jeśli te wybory mają być wyrównane i rozstrzygnięte różnicą kilku tysięcy głosów w jednym lub więcej z tych trzech stanów [Pensylwania, Wisconsin oraz Michigan], nie mam wątpliwości, że Polacy, Ukraińcy, Litwini i inni Amerykanie z Europy Środkowo-Wschodniej mogą zadecydować o ich wyniku – stwierdził Tom Malinowski, dyplomata i były członek Izby Reprezentantów ze stanu New Jersey.

Sztab Donalda Trumpa stara się w swojej komunikacji z wyborcami artykułować tematy ekonomiczne, związane z codziennymi wydatkami przeciętnych Amerykanów. Wskazuje przy tym na problem wzrostu cen, za który obwinia administrację Joe Bidena i Kamali Harris. Wyborcy z różnych grup społecznych, czasem tradycyjnie związanych z Demokratami, coraz częściej zaczynają skłaniać się do popierania kandydata Republikanów. Narracja Trumpa działa. Ludzie ci patrzą na rzeczywistość polityczną przede wszystkich przez pryzmat własnych portfeli. Na tym polu Trump może zyskiwać cenne punkty. Także wśród mieszkających w USA Polaków.

– Zdecydowanie sztab Republikanów jest lepiej przygotowany do szukania i pozyskiwania konkretnych grup elektoratu. Zwrot do polskiego wyborcy nie jest tu czymś wyjątkowym. W ostatnim tygodniu Republikanie zwrócili się również do amiszów, a w Georgii do Amerykanów koreańskiego pochodzenia – mówi „Tygodnikowi Solidarności” Rafał Michalski.

Nasz rozmówca wskazuje, że najważniejszy jest tu program gospodarczy, a takowy posiada Donald Trump. Z drugiej strony, jego zdaniem, Amerykanie mają nie ufać polityce prowadzonej przez Bidena, co widać od początku jego prezydentury.

– Może się okazać, że kluczem do pozyskania Polaków nie jest narracja propolska, lecz zdobycie poparcia wszystkich wyborców z przedmieść, na których Polacy mieszkają, na przykład w Pensylwanii. Wiemy, że dla wyborców mniejszościowych w całym kraju liczy się przede wszystkim ekonomia – puentuje Michalski.

Profil polskiego wyborcy

Współczesna Polonia w Stanach Zjednoczonych jest świadoma swoich korzeni, kultywuje polskie tradycje, bierze udział w uroczystościach kulturalnych i sportowych związanych z naszą tradycją narodową.

Badania Piast Institute wskazują, że Amerykanin polskiego pochodzenia jest niemal modelowym „wyborcą wahadłowym”. W przeciwieństwie do innych grup etnicznych, takich jak Latynosi, Afroamerykanie bądź Azjaci, którzy zazwyczaj wspierają Partię Demokratyczną, polski wyborca po drugiej stronie Atlantyku nie wykazuje wyraźnych tendencji do popierania żadnej z dwóch dominujących partii politycznych w USA.

W okresie od października 2020 do stycznia 2021 r. przedstawiciele Piast Institute przepytali blisko 1800 osób deklarujących się jako Amerykanie polskiego pochodzenia, aby poznać ich sympatie polityczne. Połowa respondentów odpowiedziała, że popiera Partię Demokratyczną, 39 proc., że Republikańską, a 11 proc. deklarowało się jako niezależni. Ankietowani Polonusi wykazywali także umiarkowane zainteresowanie życiem publicznym w Polsce, co również można uznać za jedną z cech definiujących tę społeczność z perspektywy politologicznej i socjologicznej.

David J. Jackson z portalu U.S. News and World Report wskazywał, że Polacy mieszkający w USA, którzy urodzili się w Polsce, w wyborach prezydenckich z 2016 i 2020 r. przejawiali większą tendencję do głosowania na Donalda Trumpa niż Amerykanie z polskim pochodzeniem, którzy preferowali Hillary Clinton i Joe Bidena.

Historia polityczna Stanów Zjednoczonych pokazuje, że Amerykanie polskiego pochodzenia od dekad odgrywają kluczową rolę w wyścigu o Biały Dom. Od 1916 r. tylko trzykrotnie zdarzyło się tak, że kandydat, na którego w większości zagłosowała Polonia, ostatecznie nie wygrał wyborów prezydenckich. Wniosek? Polacy w USA trafnie wskazują przyszłego lokatora w Białym Domu, i to nie jest przypadek.

CZYTAJ TAKŻE: Mocny patron na te czasy. Najnowszy numer TS poświęcamy bł. ks. Jerzemu Popiełuszce



 

Polecane