Ewa Zarzycka dla "TS": Grzeczność posła
No proszę. Taki zabiegany poseł, w sejmie urobiony po łokcie, media spokoju mu nie dają, na pewno nie dojada i nie dosypia – a o grzeczności pamięta. Toż to żywy dowód na to, że nie cała klasa polityczna arogancją nasiąkła. Dobrze, że pewien portal ten chwalebny przykład natychmiast rozpowszechnił. Niech naród wie, jakich przedstawicieli sobie wybrał.
Owszem, pojawiły się zaraz złośliwe komentarze, obrzydliwe, niskie. Jakaś niewiasta, pewnie blondynka, która niechcący przeczytała za dużo, zaczęła się wymądrzać, że to prezydent jest głową państwa, jego najwyższym przedstawicielem, że reprezentuje Majestat Rzeczypospolitej, o jego prerogatywach coś napisała, o tym, że konsultacje z prezydentem to nie żadna grzeczność, że zwykłym wnioskodawcą on nie jest... Nie należy się jednak malkontentką i frustratką przejmować. Zresztą kto wie, może to jakaś kodówa albo inna totalna opozycja?
Psy szczekają TKM, TKM, TKM…
Karawana idzie dalej.
Lecz czy na pewno we właściwym kierunku?
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (46/2017) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.
#REKLAMA_POZIOMA#