Jan Krzysztof Ardanowski: Troska o Azoty wynika z odpowiedzialności za całe polskie rolnictwo

– Bez nawozów rolnictwo w Europie będzie upadało, to jest sprawa oczywista. Może zresztą o to właśnie chodzi? O to, żeby rolnictwo szlag trafił? A wtedy ten, który będzie dysponował żywnością pochodzącą z importu, będzie miał władzę – mówi Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w ramach Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Zboże - zdjęcie poglądowe Jan Krzysztof Ardanowski: Troska o Azoty wynika z odpowiedzialności za całe polskie rolnictwo
Zboże - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

– Jak to się stało, że nakładamy sankcje na Rosję, jesteśmy tutaj bardzo restrykcyjni, powoływana jest komisja do spraw ustalania rosyjskich wpływów, a tymczasem polskim Azotom grozi upadek w wyniku między innymi niekontrolowanej ekspansji rosyjskich nawozów?

– Według mnie polityka Unii Europejskiej w zakresie sankcji wobec Rosji – sankcji, które mają w założeniu zmniejszyć budżet wojenny przeznaczony na inwazję na Ukrainie – jest nielogiczna.

Przykładem są żywność i środki potrzebne do jej wytwarzania. Europa jest samowystarczalna żywnościowo i w związku z tym niewprowadzenie embarga na import żywności pozwala zachodnioeuropejskim firmom nadal robić interesy z Rosją.

To samo dotyczy nawozów. Przede wszystkim trzeba przeciąć dyskusję o tym, iż nawozy syntetyczne miałyby być zagrożeniem dla rolnictwa. Przeciwnie, są dla niego wielkim dobrodziejstwem.

Justus von Liebig, XIX-wieczny niemiecki naukowiec, udowodnił teorię o mineralnym odżywaniu roślin, co stało się podstawą do rozwoju nowoczesnej chemii rolnej. Od tego czasu ludzie wiedzą, że roślinom trzeba dostarczać składniki odżywcze w takiej ilości i formie, jakich potrzebują. Od tego zależą plony. Większość gleb na świecie nie ma naturalnych zasobów różnych makro- i mikroelementów, które pozwalałyby na to, aby rośliny mogły czerpać składniki odżywcze tylko z ziemi. Dlatego jeżeli chcemy uzyskiwać plony wyższe niż kiedyś przy trójpolówce, musimy do gleby dostarczać składniki pokarmowe – zarówno te podstawowe NPK, czyli azot, fosfor i potas, ale również mikroelementy, które wyczerpują się w trakcie wzrostu roślin.

Bez nawozów nie ma dobrych plonów. To dzięki nim ludzkość jest w stanie się wyżywić, dzięki nim jeszcze co najmniej przez setki lat nie zagraża nam strukturalny brak żywności. Głód na świecie jest spowodowany względami politycznymi, a nie brakiem pokarmu bądź możliwości jego wytwarzania.

Jeżeli zatem uznamy, że nawozy są niezbędne do produkcji żywności, musimy również uznać, że są elementem strategicznym bezpieczeństwa żywnościowego. Jeżeli nie będziemy mieli dostępnych nawozów, będziemy zależni od innych krajów, które będą mogły je nam dostarczać.

Rozregulowanie rynku nawozów

– Nawozy to zatem sprawa polityczna?

– Nic nie dzieje się bez przyczyny. Rosja, przygotowując się do ataku na Europę, była zapewne „dogadana” z różnymi środowiskami biznesowymi, z dużymi koncernami, które były gotowe do robienia z nią interesów. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że w wielu krajach, w szczególności w Niemczech, występuje nerwowość przedłużającą się wojną. Tam już przebierają nogami, żeby z Rosją znowu wejść w jakieś kontakty gospodarcze i handlowe. Rosja uderzyła Europę w bardzo czuły punkt, a mianowicie drastycznie zwiększyła ceny gazu, który jest podstawowym elementem kształtującym cenę nawozów. Wielka synteza chemiczna wymaga dużych ilości energii.

Wprowadzając wysokie ceny gazu, Rosja doprowadziła do rozregulowania rynku nawozów w Europie, do drastycznego wzrostu ich cen. Przyniosło to taki skutek, że ta gałąź przemysłu w całej Europie została rzucona na łopatki. W niektórych krajach, Irlandia jest tego przykładem, w ogóle zlikwidowano produkcję nawozów, ponieważ rolników zwyczajne nie było stać na kupowanie ich po tak horrendalnych cenach, które są obecnie na świecie.

Brak wprowadzenia embarga na nawozy z Rosji sprawił, że Putin może uprawiać swoją destrukcyjną politykę wobec Europy. Jednocześnie nawozy rosyjskie wchodzą na europejskie rynki z fałszywym oznakowaniem, często jako nawozy arabskie, czy sprowadzane z krajów afrykańskich. Tymczasem wiadomo, że to są nawozy rosyjskie. Nie wzbudza to jednak żadnej refleksji we władzach Unii Europejskiej.

"Rolnictwo w Europie będzie się zwijało"

– Jaki będzie tego skutek?

– Rolnictwo w Europie będzie się zwijało, plony będą niskie, niska będzie także ich jakość – bo na nią także wpływają nawozy. Jeśli wykorzystamy wszystkie zasoby gleby i potencjał genetyczny roślin, możemy otrzymywać bardzo duże plony. Do tego jest jednak niezbędne dostarczenie wszystkich koniecznych składników pokarmowych zawartych w nawozach.

Bez nich rolnictwo w Europie będzie upadało, to jest sprawa oczywista. Może zresztą o to właśnie chodzi? O to, żeby rolnictwo szlag trafił? A wtedy ten, który będzie dysponował żywnością pochodzącą z importu, będzie miał władzę. Być może stąd taka presja Niemców na podpisanie umowy o wolnym handlu z krajami Mercosuru, czyli z Ameryką Południową – żeby wielkie dostawy żywności szły z tamtego rejonu? Notabene tam nikt nie przestrzega żadnych norm bezpieczeństwa i jakości żywności, które w Europie są kagańcem dla rolników. Żywność będziemy sprowadzać także z Ukrainy i Rosji. Rosja stała się wielkim producentem żywności, inwestując część środków pochodzących z eksportu surowców energetycznych i innych kopalin. Kraj ten zainwestował we własne rolnictwo, tworząc tzw. kombinaty rolno-przemysłowe. Zmiany klimatyczne, co dziwne, Rosji sprzyjają. Ocieplenie powoduje, że dostępne rolniczo stają się nowe tereny położone coraz bardziej na północ. Rosja chce zatem zniszczyć produkcję żywności w Unii Europejskiej również po to, żeby pokonać swoją konkurencję. Dziwną rolę odgrywają tutaj Niemcy, ponieważ wydaje się, że chcą oni zastosować ten sam „deal”, który nie wyszedł im z gazem. Centralna dyspozytornia rosyjskiego gazu miała być w Niemczech, w okolicach Rostocku. I tam zapadałyby decyzje, który kraj będzie mógł kupić gaz po jakiej cenie. „Grzeczny” kupi go taniej, mniej grzeczny drożej, a taki „niegrzeczny” jak Polska może go nie dostać wcale. Nie wyszło z gazem, z Nord Streamem, więc podobny mechanizm Niemcy chcieliby zastosować w przypadku żywności. Żywność z Ameryki Południowej w zamian za niemieckie wyroby przemysłowe.

W ten sposób to Niemcy decydowałyby o dostępności żywności dla całej Europy. Warunkiem przeprowadzenia tego diabelskiego planu jest zniszczenie rolnictwa europejskiego, co się odbywa obecnie przez realizowanie Zielonego Ładu, czyli wprowadzania absurdalnych i opartych na fałszywych tezach „norm”, które bardzo mocno uderzą w rolnictwo. Drugim elementem tego uderzenia jest uzależnienie rolnictwa od rosyjskich nawozów. Rosjanie mogą w ten sposób istotnie wpływać na produkcję żywności w Europie i na jej na koszty, rozgrywając u nas swoją politykę.

Wydaje mi się, że to jest dość czytelne. Pytanie, czy forsowanie Zielonego Ładu świadczy o głupocie i bezradności decydentów unijnych, czy o zmowie i współpracy z Rosją w realizacji tego uzależnienia Europy od żywności z innych kierunków.

ZOBACZ TAKŻE: Solidarność: Grupa Azoty w Puławach zwalnia po cichu

ZOBACZ TAKŻE: "Idziemy do sądu pracy". Szef elbląskiej "S" o dramatycznej sytuacji pracowników Plati

Bezpieczeństwo żywnościowe

– No właśnie, przerażająca alternatywa. Polskie Azoty są solą w oku dla tych, którzy forsują ten plan.

– Dzięki prezydentowi Ignacemu Mościckiemu, budowniczemu polskiego przemysłu chemicznego, i dzięki jego wynalazkom w zakresie chemii organicznej Polska już przed wojną stała się dużym, liczącym się producentem nawozów w Europie i była nim także po wojnie. Zamiast chronić ten przemysł, tak potrzebny całej Unii Europejskiej, zamiast w niego inwestować, doprowadza się obecnie do jego ruiny.
Jeżeli dobrze się życzy Polsce, trzeba ratować przemysł nawozowy, a nie patrzeć na jego upadek. Rozumieją to rolnicy, rozumieją pracownicy, żeby jeszcze chciał to zrozumieć rząd…

To jest niezwykle ważne dla bezpieczeństwa żywnościowego Polski i Unii Europejskiej. Jeżeli nie będziemy mieli dostępu do dobrej jakości nawozów w rozsądnych cenach, zapomnijmy o tym, że rolnictwo będzie w stanie produkować wystarczającą ilość żywności. Nastąpi upadek rolnictwa i pogłębienie zależności żywnościowej od innych krajów.

– Jak ocenia Pan świadomość ludzi w tej sprawie? Czy ona jakoś wzrosła w ostatnim roku, czy nadal znajdujemy się w pseudoekologicznej bańce informacyjnej?

– Trudno mi to ocenić. Wydaje mi się, że wobec produkcji nawozów jest prowadzona świadoma działalność dezinformacyjna, dyfamacyjna. Wypowiadają się na ten temat ludzie, którzy nie mają o tym pojęcia. Mówią o nawozach sztucznych z taką zgrozą, jakby opowiadali o truciźnie.

Z nawozami i środkami ochrony roślin jest tak samo jak z lekarstwami – jeżeli nie umiemy ich używać, mogą nas zatruć. Nawozy muszą być stosowane w odpowiednich terminach, w odpowiednich dawkach, według określonych technologii używania etc. Rolnicy to wszystko wiedzą.

Obecnie buduje się natomiast nową świadomość społeczną, wmawiając ludziom, że nawozy są czymś złym. Jeżeli chcielibyśmy zatrzymać się na poziomie nawozów wyłącznie organicznych – obornika, gnojowicy, poplonów – nie wystarczy to na uzyskiwanie bardzo dobrych zbiorów – choć oczywiście są to istotne elementy poprawiania jakości i struktury gleby.

Bez nawozów chemicznych nie jesteśmy w stanie wykorzystać całego potencjału genetycznego zawartego w roślinach. Hodowla roślin w Polsce była przez lata znakomicie rozwinięta i mamy wybitne odmiany roślin uprawnych o bardzo wysokim potencjale genetycznym. Żeby jednak wykorzystać wszystko, co drzemie w roślinach, trzeba zapewnić im odpowiednie warunki glebowe i wodne, zastosować właściwe technologie, ale przede wszystkim dostarczyć konieczną ilość składników odżywczych. Jeżeli tego nie będzie, rośliny nie przyniosą dobrego, satysfakcjonującego plonu.

Troska o Azoty nie jest troską jedynie o partykularny interes pracowników ani nawet mieszkańców tych miejscowości, w których zlokalizowane są zakłady. Jest to troska i odpowiedzialność za całe polskie rolnictwo, a mówiąc szerzej – za bezpieczeństwo żywnościowe wszystkich konsumentów, całego naszego narodu.

Jan Krzysztof Ardanowski

Jan Krzysztof Ardanowski jest przewodniczącym Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w ramach Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, posłem na Sejm RP, byłym ministrem rolnictwa i rozwoju wsi, rolnikiem, działaczem opozycji antykomunistycznej represjonowanym w okresie PRL.

ZOBACZ TAKŻE: Rozmowy zarządów Grupy Azoty Puławy i Polimex Mostostal o sporze wokół budowy bloku węglowego


 

POLECANE
Intensywne opady w Polsce. W ministerstwie sztab kryzysowy z udziałem premiera z ostatniej chwili
Intensywne opady w Polsce. W ministerstwie sztab kryzysowy z udziałem premiera

Na środę rano w siedzibie MSWiA zwołano sztab kryzysowy w związku z zapowiadaną w nocy kumulacją opadów deszczu. W posiedzeniu sztabu wziął udział premier Donald Tusk, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, szef MSWiA Tomasz Siemoniak, minister infrastruktury Dariusz Klimczak i minister Marcin Kierwiński.

Deklaracja Hołowni. Wymowny wpis Tuska z ostatniej chwili
"Deklaracja Hołowni". Wymowny wpis Tuska

We wtorek po godz. 21 premier Donald Tusk opublikował wpis, w którym odniósł się do marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Pisze o "wyjaśnieniach i deklaracji".

Trump: Putin opowiada nam bzdury, nie jestem z niego zadowolony z ostatniej chwili
Trump: Putin opowiada nam bzdury, nie jestem z niego zadowolony

Prezydent USA Donald Trump oświadczył we wtorek, że Władimir Putin opowiada bzdury i nie szanuje ludzkiego życia. Powtórzył też, że nie jest z niego zadowolony, i potwierdził, że wyśle broń defensywną Ukrainie.

Seryjny samobójca grasuje w Rosji tylko u nas
Seryjny samobójca grasuje w Rosji

W każdy kraju – znamy to choćby z Polski – zdarzają się zagadkowe samobójstwa. Czy też tragiczne zgony w niewyjaśnionych okolicznościach. Dotyka to nieszczęście urzędników, oficerów, polityków, menedżerów. Ale w Rosji po wybuchu pełnoskalowej wojny z Ukrainą seryjny samobójca zbiera żniwo bogate jak nigdy.

Powstańcy chcą, aby koncert (Nie)zakazane piosenki poprowadził Tomasz Wolny. Jest odpowiedź TVP z ostatniej chwili
Powstańcy chcą, aby koncert "(Nie)zakazane piosenki" poprowadził Tomasz Wolny. Jest odpowiedź TVP

Powstańcy Warszawscy apelują do władz Telewizji Polskiej w likwidacji, aby tegoroczny koncert "Warszawiacy śpiewają (nie)zakazane piosenki" poprowadził Tomasz Wolny. TVP odpowiedziało w lakoniczny sposób.

NFZ wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
NFZ wydał pilny komunikat

Fałszywe SMS-y i e-maile o zwrocie składek wyłudzają dane – ostrzega NFZ. Sprawdź, jak nie dać się oszukać.

Autobus na torach między szlabanami. Wszystko na oczach policji [WIDEO] z ostatniej chwili
Autobus na torach między szlabanami. Wszystko na oczach policji [WIDEO]

Blisko tragedii było na przejeździe kolejowym w Inowrocławiu. Kierowca miejskiego autobusu wjechał na tory między zamykające się szlabany, ignorując czerwone światło. Świadkami groźnej sytuacji był policyjny patrol.

Poradnik prawny dla obrońców granic z ostatniej chwili
Poradnik prawny dla obrońców granic

Sytuacja na granicy polsko-niemieckiej staje się coraz bardziej napięta z powodu zwiększającej się liczby przybywających do Polski z tego kierunku imigrantów. Nowy poradnik Ordo Iuris podpowiada, jak działać bezpiecznie w czasie przywróconych kontroli.

Niemiecki polityk mówi wprost, kto ma rządzić w Warszawie Wiadomości
Niemiecki polityk mówi wprost, kto ma rządzić w Warszawie

Manfred Weber zaatakował m.in. PiS na forum Parlamentu Europejskiego. Lider Europejskiej Partii Ludowej jasno określił z kim zamierza walczyć w Polsce. Zastrzegł też, że EPL wie jak walczyć "ze skrajną prawicą" i nikt nie ma prawa jej pouczać".  

Oszust udawał głos sekretarza stanu USA. Kontaktował się z szefami MSZ innych państw Wiadomości
Oszust udawał głos sekretarza stanu USA. Kontaktował się z szefami MSZ innych państw

Ktoś podszywał się pod sekretarza stanu USA Marka Rubio, i zmieniając głos oraz styl pisania przy użyciu sztucznej inteligencji, kontaktował się z wysokiej rangi urzędnikami, w tym co najmniej trzema ministrami spraw zagranicznych - podał we wtorek dziennik „Washington Post”.

REKLAMA

Jan Krzysztof Ardanowski: Troska o Azoty wynika z odpowiedzialności za całe polskie rolnictwo

– Bez nawozów rolnictwo w Europie będzie upadało, to jest sprawa oczywista. Może zresztą o to właśnie chodzi? O to, żeby rolnictwo szlag trafił? A wtedy ten, który będzie dysponował żywnością pochodzącą z importu, będzie miał władzę – mówi Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w ramach Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Zboże - zdjęcie poglądowe Jan Krzysztof Ardanowski: Troska o Azoty wynika z odpowiedzialności za całe polskie rolnictwo
Zboże - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

– Jak to się stało, że nakładamy sankcje na Rosję, jesteśmy tutaj bardzo restrykcyjni, powoływana jest komisja do spraw ustalania rosyjskich wpływów, a tymczasem polskim Azotom grozi upadek w wyniku między innymi niekontrolowanej ekspansji rosyjskich nawozów?

– Według mnie polityka Unii Europejskiej w zakresie sankcji wobec Rosji – sankcji, które mają w założeniu zmniejszyć budżet wojenny przeznaczony na inwazję na Ukrainie – jest nielogiczna.

Przykładem są żywność i środki potrzebne do jej wytwarzania. Europa jest samowystarczalna żywnościowo i w związku z tym niewprowadzenie embarga na import żywności pozwala zachodnioeuropejskim firmom nadal robić interesy z Rosją.

To samo dotyczy nawozów. Przede wszystkim trzeba przeciąć dyskusję o tym, iż nawozy syntetyczne miałyby być zagrożeniem dla rolnictwa. Przeciwnie, są dla niego wielkim dobrodziejstwem.

Justus von Liebig, XIX-wieczny niemiecki naukowiec, udowodnił teorię o mineralnym odżywaniu roślin, co stało się podstawą do rozwoju nowoczesnej chemii rolnej. Od tego czasu ludzie wiedzą, że roślinom trzeba dostarczać składniki odżywcze w takiej ilości i formie, jakich potrzebują. Od tego zależą plony. Większość gleb na świecie nie ma naturalnych zasobów różnych makro- i mikroelementów, które pozwalałyby na to, aby rośliny mogły czerpać składniki odżywcze tylko z ziemi. Dlatego jeżeli chcemy uzyskiwać plony wyższe niż kiedyś przy trójpolówce, musimy do gleby dostarczać składniki pokarmowe – zarówno te podstawowe NPK, czyli azot, fosfor i potas, ale również mikroelementy, które wyczerpują się w trakcie wzrostu roślin.

Bez nawozów nie ma dobrych plonów. To dzięki nim ludzkość jest w stanie się wyżywić, dzięki nim jeszcze co najmniej przez setki lat nie zagraża nam strukturalny brak żywności. Głód na świecie jest spowodowany względami politycznymi, a nie brakiem pokarmu bądź możliwości jego wytwarzania.

Jeżeli zatem uznamy, że nawozy są niezbędne do produkcji żywności, musimy również uznać, że są elementem strategicznym bezpieczeństwa żywnościowego. Jeżeli nie będziemy mieli dostępnych nawozów, będziemy zależni od innych krajów, które będą mogły je nam dostarczać.

Rozregulowanie rynku nawozów

– Nawozy to zatem sprawa polityczna?

– Nic nie dzieje się bez przyczyny. Rosja, przygotowując się do ataku na Europę, była zapewne „dogadana” z różnymi środowiskami biznesowymi, z dużymi koncernami, które były gotowe do robienia z nią interesów. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że w wielu krajach, w szczególności w Niemczech, występuje nerwowość przedłużającą się wojną. Tam już przebierają nogami, żeby z Rosją znowu wejść w jakieś kontakty gospodarcze i handlowe. Rosja uderzyła Europę w bardzo czuły punkt, a mianowicie drastycznie zwiększyła ceny gazu, który jest podstawowym elementem kształtującym cenę nawozów. Wielka synteza chemiczna wymaga dużych ilości energii.

Wprowadzając wysokie ceny gazu, Rosja doprowadziła do rozregulowania rynku nawozów w Europie, do drastycznego wzrostu ich cen. Przyniosło to taki skutek, że ta gałąź przemysłu w całej Europie została rzucona na łopatki. W niektórych krajach, Irlandia jest tego przykładem, w ogóle zlikwidowano produkcję nawozów, ponieważ rolników zwyczajne nie było stać na kupowanie ich po tak horrendalnych cenach, które są obecnie na świecie.

Brak wprowadzenia embarga na nawozy z Rosji sprawił, że Putin może uprawiać swoją destrukcyjną politykę wobec Europy. Jednocześnie nawozy rosyjskie wchodzą na europejskie rynki z fałszywym oznakowaniem, często jako nawozy arabskie, czy sprowadzane z krajów afrykańskich. Tymczasem wiadomo, że to są nawozy rosyjskie. Nie wzbudza to jednak żadnej refleksji we władzach Unii Europejskiej.

"Rolnictwo w Europie będzie się zwijało"

– Jaki będzie tego skutek?

– Rolnictwo w Europie będzie się zwijało, plony będą niskie, niska będzie także ich jakość – bo na nią także wpływają nawozy. Jeśli wykorzystamy wszystkie zasoby gleby i potencjał genetyczny roślin, możemy otrzymywać bardzo duże plony. Do tego jest jednak niezbędne dostarczenie wszystkich koniecznych składników pokarmowych zawartych w nawozach.

Bez nich rolnictwo w Europie będzie upadało, to jest sprawa oczywista. Może zresztą o to właśnie chodzi? O to, żeby rolnictwo szlag trafił? A wtedy ten, który będzie dysponował żywnością pochodzącą z importu, będzie miał władzę. Być może stąd taka presja Niemców na podpisanie umowy o wolnym handlu z krajami Mercosuru, czyli z Ameryką Południową – żeby wielkie dostawy żywności szły z tamtego rejonu? Notabene tam nikt nie przestrzega żadnych norm bezpieczeństwa i jakości żywności, które w Europie są kagańcem dla rolników. Żywność będziemy sprowadzać także z Ukrainy i Rosji. Rosja stała się wielkim producentem żywności, inwestując część środków pochodzących z eksportu surowców energetycznych i innych kopalin. Kraj ten zainwestował we własne rolnictwo, tworząc tzw. kombinaty rolno-przemysłowe. Zmiany klimatyczne, co dziwne, Rosji sprzyjają. Ocieplenie powoduje, że dostępne rolniczo stają się nowe tereny położone coraz bardziej na północ. Rosja chce zatem zniszczyć produkcję żywności w Unii Europejskiej również po to, żeby pokonać swoją konkurencję. Dziwną rolę odgrywają tutaj Niemcy, ponieważ wydaje się, że chcą oni zastosować ten sam „deal”, który nie wyszedł im z gazem. Centralna dyspozytornia rosyjskiego gazu miała być w Niemczech, w okolicach Rostocku. I tam zapadałyby decyzje, który kraj będzie mógł kupić gaz po jakiej cenie. „Grzeczny” kupi go taniej, mniej grzeczny drożej, a taki „niegrzeczny” jak Polska może go nie dostać wcale. Nie wyszło z gazem, z Nord Streamem, więc podobny mechanizm Niemcy chcieliby zastosować w przypadku żywności. Żywność z Ameryki Południowej w zamian za niemieckie wyroby przemysłowe.

W ten sposób to Niemcy decydowałyby o dostępności żywności dla całej Europy. Warunkiem przeprowadzenia tego diabelskiego planu jest zniszczenie rolnictwa europejskiego, co się odbywa obecnie przez realizowanie Zielonego Ładu, czyli wprowadzania absurdalnych i opartych na fałszywych tezach „norm”, które bardzo mocno uderzą w rolnictwo. Drugim elementem tego uderzenia jest uzależnienie rolnictwa od rosyjskich nawozów. Rosjanie mogą w ten sposób istotnie wpływać na produkcję żywności w Europie i na jej na koszty, rozgrywając u nas swoją politykę.

Wydaje mi się, że to jest dość czytelne. Pytanie, czy forsowanie Zielonego Ładu świadczy o głupocie i bezradności decydentów unijnych, czy o zmowie i współpracy z Rosją w realizacji tego uzależnienia Europy od żywności z innych kierunków.

ZOBACZ TAKŻE: Solidarność: Grupa Azoty w Puławach zwalnia po cichu

ZOBACZ TAKŻE: "Idziemy do sądu pracy". Szef elbląskiej "S" o dramatycznej sytuacji pracowników Plati

Bezpieczeństwo żywnościowe

– No właśnie, przerażająca alternatywa. Polskie Azoty są solą w oku dla tych, którzy forsują ten plan.

– Dzięki prezydentowi Ignacemu Mościckiemu, budowniczemu polskiego przemysłu chemicznego, i dzięki jego wynalazkom w zakresie chemii organicznej Polska już przed wojną stała się dużym, liczącym się producentem nawozów w Europie i była nim także po wojnie. Zamiast chronić ten przemysł, tak potrzebny całej Unii Europejskiej, zamiast w niego inwestować, doprowadza się obecnie do jego ruiny.
Jeżeli dobrze się życzy Polsce, trzeba ratować przemysł nawozowy, a nie patrzeć na jego upadek. Rozumieją to rolnicy, rozumieją pracownicy, żeby jeszcze chciał to zrozumieć rząd…

To jest niezwykle ważne dla bezpieczeństwa żywnościowego Polski i Unii Europejskiej. Jeżeli nie będziemy mieli dostępu do dobrej jakości nawozów w rozsądnych cenach, zapomnijmy o tym, że rolnictwo będzie w stanie produkować wystarczającą ilość żywności. Nastąpi upadek rolnictwa i pogłębienie zależności żywnościowej od innych krajów.

– Jak ocenia Pan świadomość ludzi w tej sprawie? Czy ona jakoś wzrosła w ostatnim roku, czy nadal znajdujemy się w pseudoekologicznej bańce informacyjnej?

– Trudno mi to ocenić. Wydaje mi się, że wobec produkcji nawozów jest prowadzona świadoma działalność dezinformacyjna, dyfamacyjna. Wypowiadają się na ten temat ludzie, którzy nie mają o tym pojęcia. Mówią o nawozach sztucznych z taką zgrozą, jakby opowiadali o truciźnie.

Z nawozami i środkami ochrony roślin jest tak samo jak z lekarstwami – jeżeli nie umiemy ich używać, mogą nas zatruć. Nawozy muszą być stosowane w odpowiednich terminach, w odpowiednich dawkach, według określonych technologii używania etc. Rolnicy to wszystko wiedzą.

Obecnie buduje się natomiast nową świadomość społeczną, wmawiając ludziom, że nawozy są czymś złym. Jeżeli chcielibyśmy zatrzymać się na poziomie nawozów wyłącznie organicznych – obornika, gnojowicy, poplonów – nie wystarczy to na uzyskiwanie bardzo dobrych zbiorów – choć oczywiście są to istotne elementy poprawiania jakości i struktury gleby.

Bez nawozów chemicznych nie jesteśmy w stanie wykorzystać całego potencjału genetycznego zawartego w roślinach. Hodowla roślin w Polsce była przez lata znakomicie rozwinięta i mamy wybitne odmiany roślin uprawnych o bardzo wysokim potencjale genetycznym. Żeby jednak wykorzystać wszystko, co drzemie w roślinach, trzeba zapewnić im odpowiednie warunki glebowe i wodne, zastosować właściwe technologie, ale przede wszystkim dostarczyć konieczną ilość składników odżywczych. Jeżeli tego nie będzie, rośliny nie przyniosą dobrego, satysfakcjonującego plonu.

Troska o Azoty nie jest troską jedynie o partykularny interes pracowników ani nawet mieszkańców tych miejscowości, w których zlokalizowane są zakłady. Jest to troska i odpowiedzialność za całe polskie rolnictwo, a mówiąc szerzej – za bezpieczeństwo żywnościowe wszystkich konsumentów, całego naszego narodu.

Jan Krzysztof Ardanowski

Jan Krzysztof Ardanowski jest przewodniczącym Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w ramach Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, posłem na Sejm RP, byłym ministrem rolnictwa i rozwoju wsi, rolnikiem, działaczem opozycji antykomunistycznej represjonowanym w okresie PRL.

ZOBACZ TAKŻE: Rozmowy zarządów Grupy Azoty Puławy i Polimex Mostostal o sporze wokół budowy bloku węglowego



 

Polecane
Emerytury
Stażowe