Rafał Trzaskowski opada z sił

„To, co dobre dla Rafała Trzaskowskiego, skończyło się wraz z debatami” – ocenił niedawno na kanale tygodnika „Do Rzeczy” specjalista od wyborczych sondaży Marcin Palade w rozmowie z Karolem Gacem. Wielki Tydzień i Święta Wielkanocne nie były na pewno szczęśliwym momentem w kampanii prezydenta Warszawy, przy czym przesądziły o tym tendencje widoczne już wcześniej: narastająca nerwowość, złe relacje z częścią mediów i obecność chóru pochlebców wzmacniających problematyczne cechy Trzaskowskiego.
Kandydat na prezydenta RP Rafał Trzaskowski Rafał Trzaskowski opada z sił
Kandydat na prezydenta RP Rafał Trzaskowski / PAP/Tytus Żmijewski

Co musisz wiedzieć?

  • Notowania Rafała Trzaskowskiego w szeregu sondaży spadają
  • Wskaźniki ekonomiczne za rządów Koalicji 13 grudnia nie napawają optymizmem
  • Rafał Trzaskowski nie radzi sobie ze stresem

 

Sondaże Rafała Trzaskowskiego nie wyglądają ostatnio najlepiej. Bo choć wciąż zajmuje on pierwsze miejsce w wyścigu, jest jednak wyraźnie osłabiony. Według Paladego, średnia sondażowa kandydata Platformy po serii debat (debata Republiki w Końskich, debata sztabu Trzaskowskiego w tym samym miejscu i debata w Republice) spadła o 5 %. To sporo.

 

Panowie, policzmy głosy

W jednym z podanych tuż przed Wielkanocą sondaży prezydent Warszawy otrzymał jedynie 28% wskazań, co jest najgorszym jak dotąd wynikiem. W innych otrzymuje plus minus trzydzieści procent, a więc mniej więcej tyle, na ile Koalicja Obywatelska może liczyć w badaniach preferencji dotyczących wyborów parlamentarnych. To nie musi wystarczyć na pewną wygraną w drugiej turze. Zwłaszcza jeśli ta stanie się plebiscytem za lub przeciw rządowi Donalda Tuska. Oczywiście to wszystko nie znaczy, że Rafał Trzaskowski przegra nadchodzące wybory. Jego wygrana jest natomiast dużo mniej pewna, niż niektórym mogło się to wydawać jeszcze miesiąc lub dwa temu. Pewniejsza jest również obecność w drugiej turze Karola Nawrockiego. Bo choć zyskuje on na razie niewiele, równocześnie tracą zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Sławomir Mentzen, w efekcie czego popierany przez PiS kandydat zmniejsza dystans do ściganego przez niego lidera, za to zwiększa – do konkurenta do drugiego miejsca.

W publikowanych przez wp.pl sondażach United Surveys od początku kwietnia Trzaskowski stracił 6,6, a Nawrocki zyskał 7,5% głosów. Po debatach trochę zyskali też niektórzy z pozostałych uczestników wyścigu, nie na tyle jednak, by zagrozić komuś z pierwszej trójki. Kluczowe pozostają tu jednak społeczne emocje, a te będą się jeszcze zmieniać. Otoczeniu Nawrockiego zależy na tym, by drugą turę przekształcić w plebiscyt za lub przeciw Tuskowi. Taki manewr pozwoliłby na przeciągnięcie na swoją stronę większości wyborców Konfederacji i słabiej notowanych prawicowych kandydatów, a być może też osłabiłby motywację krytycznej wobec Tuska, lecz niekoniecznie skłonnej poprzeć kontrkandydata Trzaskowskiego części wyborców Magdaleny Biejat, Adriana Zandberga, może nawet Szymona Hołowni. Celem, nawet jeśli nienazwanym, jest więc mobilizacja potencjalnych sojuszników przy demobilizacji części obozu przeciwnika. A wtedy wynik przestaje być pewny aż do ostatecznego podliczenia głosów.

 

Prognozy są alarmujące

Tym bardziej że obok sondaży poparcia kandydatów mamy jeszcze inne wskaźniki, a te również nie grają na rzecz Rafała Trzaskowskiego. „W środę [23 kwietnia] – donosi gazeta.pl – GUS podał najnowsze dane o sprzedaży w sklepach w marcu. Wskaźnik spadł o 0,3 % w ujęciu rocznym, a w ujęciu miesięcznym o 14,3 %. Jest to wynik rozbieżny do prognoz, które zakładały wzrosty o kolejno 0,03 % oraz 14,8 %. Przypomnijmy, że sprzedaż detaliczna w cenach stałych w lutym spadła o 0,5 %. rok do roku, a miesiąc do miesiąca o 6 %.”. Kwiecień zapewne będzie wyglądał lepiej – w końcu były Święta Wielkanocne, a więc też robiliśmy większe niż w marcu zakupy. Czy jednak wpłynie to na nastroje konsumentów? To raczej wątpliwe.

Hasło „najdroższe święta od lat” w mediach pojawia się nie od dziś, choć oczywiście na jego obecność w konkretnych tytułach wpływ mają sympatie polityczne. Przed Bożym Narodzeniem 2023 straszyły nim media liberalne, dziś – konserwatywne, hasło obecne też było w przekazach polityków PiS z ostatnich tygodni. Ale nie tylko tam. „To będą najdroższe święta w historii” – pisał Kacper Kolibabski 18 kwietnia na portalu Gazeta.pl, by natychmiast dodać, że „to nie musi być zła informacja”. Tytuł newsa zrobił furorę w mediach społecznościowych, jednak wiadomość wbrew zaklęciom jest zła. Również dla Rafała Trzaskowskiego. Polacy, niemający czasu na wielką politykę i śledzenie pobudzających wyobraźnię afer rządu, nie muszą zdawać sobie sprawy z kolejnych skandali, nadużyć czy przykładów łamania prawa przez służby Donalda Tuska czy podwładnych Adama Bodnara. Jednak wysokie ceny produktów na wielkanocny stół zauważyli, podobnie jak rosnące rachunki za gaz i prąd. Być może, zwłaszcza jeśli mieszkają w konkretnych miejscowościach, borykających się z tym problemem, spotkali również na ulicach nowych sąsiadów, w których towarzystwie poczuli się mniej bezpiecznie niż dotąd. A to już niemal półtora roku rządów, więc trudno mieć w sobie tyle cierpliwości, by wierzyć w przekaz o odpowiedzialności poprzedników za wszelkie trudności. Znajduje to odbicie w ogłoszonych 22 kwietnia badaniach CBOS, a więc instytucji, która podlegając rządowi, nie niepokoiłaby bez powodów jego kierownictwa.

W porównaniu z marcem odsetek zwolenników urzędującego gabinetu obniżył się o 2 punkty procentowe i o tyle samo wzrósł odsetek jego przeciwników. Poparcie dla rządu deklaruje obecnie nieco więcej niż co trzeci dorosły Polak (34%), natomiast jego przeciwnikiem jest 50%

 – podaje ośrodek i nie jest to koniec złych wiadomości. Czytamy więc, że „ponad połowa dorosłych Polaków (53%) jest zdania, że polityka obecnego rządu nie stwarza szans na poprawę sytuacji gospodarczej, przeciwnego zdania jest nieco więcej niż jedna trzecia badanych (36%)”.

I ostatnia informacja z tego samego źródła – „zadowolenie z faktu, że Donald Tusk sprawuje funkcję szefa rządu, wyraża niespełna dwie piąte badanych (37%, spadek o 1 punkt), natomiast połowa dorosłych Polaków (51%) nie jest zadowolona z tego, że jest on premierem”. I to ostatnie jest dla Trzaskowskiego najgorsze, ponieważ trudno będzie mu przedstawić się wyborcom jako kandydat niezależny od Tuska czy tym bardziej jego krytyk.

 

Kandydat niemedialny

Jeszcze przed Końskimi zaczęły się problemy Rafała Trzaskowskiego z mediami, częściowo opisywane już przeze mnie w „TS”. Od lat miał on duże kłopoty z przyjęciem medialnej krytyki swojej działalności. Gdy w 2020 roku, w trakcie swojej poprzedniej kampanii prezydenckiej, został zapytany o awarię Czajki, odparł dziennikarzowi TVP Info, że te wybory są również po to, by nie zadawano takich pytań. Po przegranych wyborach odnalazł się w roli czołowego orędownika idei likwidacji TVP Info, przedstawiając w Sejmie projekt ustawy w tej sprawie, odrzucony przez posłów w pierwszym czytaniu. Dziś Platforma informacyjnego kanału TVP likwidować nie chce, choć formalnie – jak wszystkie anteny – jest on w likwidacji.

Trzaskowskiemu przeszkadzają jednak dziennikarze konserwatywnych stacji telewizyjnych, co skutkuje dziwnymi zachowaniami na konferencjach i spotkaniach, a czasem nawet rękoczynami pracowników ochrony, o czym przekonał się niedawno reporter Republiki. W międzyczasie jednak Rafał Trzaskowski postanowił pokazać się od lepszej strony, organizując otwarte, dwugodzinne spotkanie z przedstawicielami chętnych redakcji. Dziwne, wewnętrznie sprzeczne wypowiedzi, przypisywanie własnym kolegom cudzych zasług, nagłe wybuchy wesołości – zobaczyli to wszyscy widzowie i być może to od tamtego spotkania w prima aprilis zaczęła się czarna seria Trzaskowskiego, której kolejnymi punktami były debaty prezydenckie. O tych ostatnich wspominałem już w poprzednim numerze „Tygodnika”, opisując medialne zamieszanie wokół Republiki i TVP w likwidacji. Warto jednak zwrócić uwagę na dwa bardzo bolesne dla kandydata PO wnioski, jakie odbiorcy wyciągnęli z całej sekwencji zdarzeń.

 

Bezstresowe wychowanie

Pierwszy problem to coraz bardziej kłujący w oczy samozachwyt, którego apogeum Trzaskowski osiągnął w wywiadzie rzece zatytułowanym „Rafał”. Fragmenty książki, w której wywiadowany okazuje się królem życia, gwiazdą socjometrii, powiernikiem i ulubieńcem wszystkich, przeżywającym wspaniałe przygody i szczycącym się piękną rodzinną historią, jednych rozbawiły, innych zezłościły. Nawet życzliwe media narzekały, że przedstawiony obraz kandydata jest zbyt gładki, zbyt idealny – w efekcie czego książka bardziej szkodzi, niż pomaga. Okazuje się być amunicją, po którą już podczas debaty w Republice sięgnął Krzysztof Stanowski, ośmieszający okrutnie nieobecnego rywala za pomocą jego własnych słów. Być może jednak to właśnie obraz zawarty w „Rafale” tłumaczy źródła drugiego, dużo poważniejszego kryzysu wizerunkowego. W czym rzecz, najlepiej ujął chyba niespodziewanie Władysław Kosiniak-Kamysz, który podczas jednego z publicznych wystąpień odniósł się do prezydenta Warszawy, choć nie padło tam jego nazwisko.

Nie da się w dzisiejszych czasach mieć prezydenta, który się będzie bał pójść do studia telewizyjnego stacji nieprzychylnej. Nie da się mieć dzisiaj prezydenta, który będzie chciał wywracać stolik w pokoju, do którego boi się wejść. Trzeba mieć prezydenta, który ma odwagę być wszędzie tam, gdzie trzeba być, szczególnie tam, gdzie jest nieprzyjemnie i niemiło, bo pokój ma swoją cenę

– mówił do słuchaczy szef MON.

Trzaskowski jest dzieckiem wychowanym w cieplarnianych warunkach. Jest przyzwyczajony do bycia chwalonym

– powiedział mi obserwujący na miejscu to, co działo się w Końskich, youtuber Mikołaj Janusz, znany szerzej jako Jaok z kanału pyta.pl.

W warunkach debaty, nieprzygotowany na zmasowany atak ze strony wszystkich obecnych na miejscu konkurentów, Rafał Trzaskowski nie dał sobie rady, co zauważyli nawet tak życzliwi mu komentatorzy jak Tomasz Lis. W jednym z komentarzy dziennikarz oskarżył sztab o nieprzygotowanie kandydata do debaty. Mniej łaskawi publicyści pytali, jak Trzaskowski zniósłby wydarzenia bardziej wyczerpujące emocjonalnie, jak choćby spotkanie z Donaldem Trumpem, czy – nie daj Boże – informację o zbrojnym ataku na Polskę. W debacie publicznej nasiliły się porównania Trzaskowskiego z Małgorzatą Kidawą-Błońską, Bronisławem Komorowskim, a nawet z… Joe Bidenem w końcowej fazie prezydentury. W czasach zagrożenia nie możemy pozwolić sobie na prezydenta – więc i tytularnego zwierzchnika Sił Zbrojnych RP – który nie jest gotowy na stres i na niesprzyjające okoliczności reaguje paniką. Przecież, jak mówił w niezbyt fortunnej, lecz co do zasady słusznej wypowiedzi Andrzej Duda, prezydent musi być twardy.

 

Jest się o co bić

Rafał Trzaskowski pozostaje faworytem sondaży, choć jego przewaga w części badań staje się iluzoryczna. Nie sprzyjają mu pogarszające się nastroje społeczne. Wszystko wskazuje również na to, że – tak samo jak nie wybrał sobie ostatecznie partnera do debaty w Końskich – nie wybierze sobie dogodniejszego według założeń sztabu rywala w drugiej turze i zmierzy się w niej z Karolem Nawrockim. Nawrockiemu pomogły debaty, lecz jeszcze więcej dała mu trzygodzinna, obejrzana już przez ponad dwa miliony osób rozmowa z Krzysztofem Stanowskim w Kanale Zero. Podczas tego spotkania Nawrocki dał się poznać od innej strony gospodarzowi i milionom widzów. Rafał Trzaskowski na razie się do Stanowskiego nie wybiera – co więcej, nie wiadomo, czy zmiana zdania w tej sprawie wyszłaby mu na dobre. Nie zobaczymy go też razem na kolejnej debacie w Republice – szansę da sobie natomiast w TVP. Możemy też spodziewać się, że instytucje władzy, w tym NIK, przyszykują jeszcze niejeden atak medialny na Karola Nawrockiego, choć na tym etapie kampanii może on odnieść wręcz odwrotny skutek. Zbliżające się wybory nie mają już wyraźnego faworyta – i sam ten fakt może okazać się dla Trzaskowskiego zbyt obciążający, by pozwolić mu wygrać. Dla drugiej strony za wcześnie jest oczywiście na świętowanie, natomiast widać wyraźnie, że dalsza praca i mobilizacja nie muszą wcale iść na marne. W drugiej turze Polska aspiracji, reprezentowana przez Nawrockiego, zmierzy się z Polską w likwidacji, której twarzą będzie Trzaskowski, lecz główną siłą sprawczą – Tusk.


 

POLECANE
Nowe doniesienia z Pałacu Kensington. Chodzi o księżną Kate Wiadomości
Nowe doniesienia z Pałacu Kensington. Chodzi o księżną Kate

Pałac Kensington przekazał, że księżna Kate nie weźmie udziału w tegorocznych wyścigach Royal Ascot. Choć jeszcze niedawno planowano jej obecność u boku księcia Williama, ostatecznie zrezygnowano z tego wystąpienia.

Boże Ciało na Wawelu. Bp Zając: Eucharystia karmi nas odrobiną chleba i daje moc Wiadomości
Boże Ciało na Wawelu. Bp Zając: Eucharystia karmi nas odrobiną chleba i daje moc

Wierni kościoła katolickiego świętują dziś Boże Ciało czyli uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. W Krakowie główne uroczystości odbyły się na Wawelu. Bp Jan Zając w czasie homilii nawiązał do cudownego rozmnożenia chleba odczytywanego dziś podczas liturgii. – Jezus nigdy nie zrezygnuje z niesienia pomocy — jest przecież „Bogiem z nami” - mówił krakowski biskup pomocniczy senior. 

Sędzia wytatuowała sobie logo Iustitii. Symbol przynależności do subkultury, czy zagrożenie niezależności? [FOTO] tylko u nas
Sędzia wytatuowała sobie logo Iustitii. Symbol przynależności do subkultury, czy zagrożenie niezależności? [FOTO]

Wczoraj żartobliwie zasugerowałam, że może za niestosowanie się do wykładni justicji należałoby wprowadzić obowiązek tatuażu z logo stowarzyszenia.

Uroczystości Bożego Ciała. Abp Wojciech Polak: Zapominamy o karmieniu naszego życia mocą Eucharystii Wiadomości
Uroczystości Bożego Ciała. Abp Wojciech Polak: Zapominamy o karmieniu naszego życia mocą Eucharystii

Kościół żyje dzięki Eucharystii. Nie dzięki sobie. Nie dzięki biskupowi, księżom, siostrom - mówił w homilii w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej w gnieźnieńskiej katedrze prymas Polski abp Wojciech Polak.

Realista i wizjoner. Za nami premiera książki o Jarosławie Kaczyńskim, pod redakcją Adama Chmieleckiego i Jana Drausa Wiadomości
"Realista i wizjoner". Za nami premiera książki o Jarosławie Kaczyńskim, pod redakcją Adama Chmieleckiego i Jana Drausa

Wczoraj, w dniu 76. urodzin Jarosława Kaczyńskiego, w Krakowie odbyła się premiera książki pt.: "Jarosław Kaczyński. Realista i wizjoner", pod redakcją Adama Chmieleckiego i Jana Drausa.

Kuriozalne wypowiedzi w TVP. Czy można przyjąć zaprzysiężenie prezydenta?  z ostatniej chwili
Kuriozalne wypowiedzi w TVP. "Czy można przyjąć zaprzysiężenie prezydenta?"

Do kuriozalnych wniosków dochodzili wczoraj rozmówcy w TVP, prof. Marek Safjan i prowadząca program Dorota Wysocka-Schnepf. Były prezes TK i sędzia TSUE stwierdził "nie ma podstawy do tego, by przyjmować zaprzysiężenie prezydenta". A dziennikarka wtórowała mu, zastanawiając się, czy w ogóle można już mówić o wybranym prezydencie elekcie. Obserwatorzy wskazują jednak na zaskakującą zmianę opinii prawnika w porównaniu z tym, co mówił jeszcze kilka miesięcy temu. 

Niemcy tracą Chiny tylko u nas
Niemcy tracą Chiny

Niemiecka gospodarka jest silnie reprezentowana w Chinach, zwłaszcza w przemyśle motoryzacyjnym. Koncerny takie jak Volkswagen, BMW i Mercedes-Benz zainwestowały miliardy euro w rozwój lokalnych mocy produkcyjnych. Na przykład Volkswagen posiada ponad 30 fabryk w Chinach i ma tam około 15 procent udziału w rynku. Rośnie jednak konkurencja ze strony lokalnych producentów, takich jak BYD, który zdobywa punkty dzięki tanim pojazdom elektrycznym. Dostawcy tacy jak Bosch i BASF są również mocno zaangażowani, a BASF buduje ogromny kompleks chemiczny w Guangdong.

Trump waha się, czy zaatakować Iran. Jaki byłby cel nalotów USA? z ostatniej chwili
Trump waha się, czy zaatakować Iran. Jaki byłby cel nalotów USA?

Prezydent USA Donald Trump wciąż nie podjął decyzji w sprawie ataku na Iran, bo zastanawia się, czy bomby penetrujące rzeczywiście zdołają zniszczyć irański podziemny obiekt nuklearny - napisał w środę Axios, powołując się na doradców amerykańskiego przywódcy.

Tragiczny pożar w Rzeszowie. Zginęła nastolatka Wiadomości
Tragiczny pożar w Rzeszowie. Zginęła nastolatka

Do tragicznego w skutkach pożaru doszło w środę wieczorem w Rzeszowie. Z płonącego mieszkania strażacy zdołali wyprowadzić  69-letniego mężczyznę, niestety, nie udało się uratować 14-letniej mieszkanki bloku.   

Komunikat IMGW: Nadchodzi największa od kilku lat fala upałów w czerwcu. W których regionach najgoręcej? z ostatniej chwili
Komunikat IMGW: Nadchodzi największa od kilku lat fala upałów w czerwcu. W których regionach najgoręcej?

Według prognozy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w długi weekend najcieplej będzie na zachodzie, a najchłodniej na Warmii i Mazurach oraz na Podlasiu. Od niedzieli na zachodzie nawet 32 st. C. Upały utrzymają się przez kolejny tydzień.

REKLAMA

Rafał Trzaskowski opada z sił

„To, co dobre dla Rafała Trzaskowskiego, skończyło się wraz z debatami” – ocenił niedawno na kanale tygodnika „Do Rzeczy” specjalista od wyborczych sondaży Marcin Palade w rozmowie z Karolem Gacem. Wielki Tydzień i Święta Wielkanocne nie były na pewno szczęśliwym momentem w kampanii prezydenta Warszawy, przy czym przesądziły o tym tendencje widoczne już wcześniej: narastająca nerwowość, złe relacje z częścią mediów i obecność chóru pochlebców wzmacniających problematyczne cechy Trzaskowskiego.
Kandydat na prezydenta RP Rafał Trzaskowski Rafał Trzaskowski opada z sił
Kandydat na prezydenta RP Rafał Trzaskowski / PAP/Tytus Żmijewski

Co musisz wiedzieć?

  • Notowania Rafała Trzaskowskiego w szeregu sondaży spadają
  • Wskaźniki ekonomiczne za rządów Koalicji 13 grudnia nie napawają optymizmem
  • Rafał Trzaskowski nie radzi sobie ze stresem

 

Sondaże Rafała Trzaskowskiego nie wyglądają ostatnio najlepiej. Bo choć wciąż zajmuje on pierwsze miejsce w wyścigu, jest jednak wyraźnie osłabiony. Według Paladego, średnia sondażowa kandydata Platformy po serii debat (debata Republiki w Końskich, debata sztabu Trzaskowskiego w tym samym miejscu i debata w Republice) spadła o 5 %. To sporo.

 

Panowie, policzmy głosy

W jednym z podanych tuż przed Wielkanocą sondaży prezydent Warszawy otrzymał jedynie 28% wskazań, co jest najgorszym jak dotąd wynikiem. W innych otrzymuje plus minus trzydzieści procent, a więc mniej więcej tyle, na ile Koalicja Obywatelska może liczyć w badaniach preferencji dotyczących wyborów parlamentarnych. To nie musi wystarczyć na pewną wygraną w drugiej turze. Zwłaszcza jeśli ta stanie się plebiscytem za lub przeciw rządowi Donalda Tuska. Oczywiście to wszystko nie znaczy, że Rafał Trzaskowski przegra nadchodzące wybory. Jego wygrana jest natomiast dużo mniej pewna, niż niektórym mogło się to wydawać jeszcze miesiąc lub dwa temu. Pewniejsza jest również obecność w drugiej turze Karola Nawrockiego. Bo choć zyskuje on na razie niewiele, równocześnie tracą zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Sławomir Mentzen, w efekcie czego popierany przez PiS kandydat zmniejsza dystans do ściganego przez niego lidera, za to zwiększa – do konkurenta do drugiego miejsca.

W publikowanych przez wp.pl sondażach United Surveys od początku kwietnia Trzaskowski stracił 6,6, a Nawrocki zyskał 7,5% głosów. Po debatach trochę zyskali też niektórzy z pozostałych uczestników wyścigu, nie na tyle jednak, by zagrozić komuś z pierwszej trójki. Kluczowe pozostają tu jednak społeczne emocje, a te będą się jeszcze zmieniać. Otoczeniu Nawrockiego zależy na tym, by drugą turę przekształcić w plebiscyt za lub przeciw Tuskowi. Taki manewr pozwoliłby na przeciągnięcie na swoją stronę większości wyborców Konfederacji i słabiej notowanych prawicowych kandydatów, a być może też osłabiłby motywację krytycznej wobec Tuska, lecz niekoniecznie skłonnej poprzeć kontrkandydata Trzaskowskiego części wyborców Magdaleny Biejat, Adriana Zandberga, może nawet Szymona Hołowni. Celem, nawet jeśli nienazwanym, jest więc mobilizacja potencjalnych sojuszników przy demobilizacji części obozu przeciwnika. A wtedy wynik przestaje być pewny aż do ostatecznego podliczenia głosów.

 

Prognozy są alarmujące

Tym bardziej że obok sondaży poparcia kandydatów mamy jeszcze inne wskaźniki, a te również nie grają na rzecz Rafała Trzaskowskiego. „W środę [23 kwietnia] – donosi gazeta.pl – GUS podał najnowsze dane o sprzedaży w sklepach w marcu. Wskaźnik spadł o 0,3 % w ujęciu rocznym, a w ujęciu miesięcznym o 14,3 %. Jest to wynik rozbieżny do prognoz, które zakładały wzrosty o kolejno 0,03 % oraz 14,8 %. Przypomnijmy, że sprzedaż detaliczna w cenach stałych w lutym spadła o 0,5 %. rok do roku, a miesiąc do miesiąca o 6 %.”. Kwiecień zapewne będzie wyglądał lepiej – w końcu były Święta Wielkanocne, a więc też robiliśmy większe niż w marcu zakupy. Czy jednak wpłynie to na nastroje konsumentów? To raczej wątpliwe.

Hasło „najdroższe święta od lat” w mediach pojawia się nie od dziś, choć oczywiście na jego obecność w konkretnych tytułach wpływ mają sympatie polityczne. Przed Bożym Narodzeniem 2023 straszyły nim media liberalne, dziś – konserwatywne, hasło obecne też było w przekazach polityków PiS z ostatnich tygodni. Ale nie tylko tam. „To będą najdroższe święta w historii” – pisał Kacper Kolibabski 18 kwietnia na portalu Gazeta.pl, by natychmiast dodać, że „to nie musi być zła informacja”. Tytuł newsa zrobił furorę w mediach społecznościowych, jednak wiadomość wbrew zaklęciom jest zła. Również dla Rafała Trzaskowskiego. Polacy, niemający czasu na wielką politykę i śledzenie pobudzających wyobraźnię afer rządu, nie muszą zdawać sobie sprawy z kolejnych skandali, nadużyć czy przykładów łamania prawa przez służby Donalda Tuska czy podwładnych Adama Bodnara. Jednak wysokie ceny produktów na wielkanocny stół zauważyli, podobnie jak rosnące rachunki za gaz i prąd. Być może, zwłaszcza jeśli mieszkają w konkretnych miejscowościach, borykających się z tym problemem, spotkali również na ulicach nowych sąsiadów, w których towarzystwie poczuli się mniej bezpiecznie niż dotąd. A to już niemal półtora roku rządów, więc trudno mieć w sobie tyle cierpliwości, by wierzyć w przekaz o odpowiedzialności poprzedników za wszelkie trudności. Znajduje to odbicie w ogłoszonych 22 kwietnia badaniach CBOS, a więc instytucji, która podlegając rządowi, nie niepokoiłaby bez powodów jego kierownictwa.

W porównaniu z marcem odsetek zwolenników urzędującego gabinetu obniżył się o 2 punkty procentowe i o tyle samo wzrósł odsetek jego przeciwników. Poparcie dla rządu deklaruje obecnie nieco więcej niż co trzeci dorosły Polak (34%), natomiast jego przeciwnikiem jest 50%

 – podaje ośrodek i nie jest to koniec złych wiadomości. Czytamy więc, że „ponad połowa dorosłych Polaków (53%) jest zdania, że polityka obecnego rządu nie stwarza szans na poprawę sytuacji gospodarczej, przeciwnego zdania jest nieco więcej niż jedna trzecia badanych (36%)”.

I ostatnia informacja z tego samego źródła – „zadowolenie z faktu, że Donald Tusk sprawuje funkcję szefa rządu, wyraża niespełna dwie piąte badanych (37%, spadek o 1 punkt), natomiast połowa dorosłych Polaków (51%) nie jest zadowolona z tego, że jest on premierem”. I to ostatnie jest dla Trzaskowskiego najgorsze, ponieważ trudno będzie mu przedstawić się wyborcom jako kandydat niezależny od Tuska czy tym bardziej jego krytyk.

 

Kandydat niemedialny

Jeszcze przed Końskimi zaczęły się problemy Rafała Trzaskowskiego z mediami, częściowo opisywane już przeze mnie w „TS”. Od lat miał on duże kłopoty z przyjęciem medialnej krytyki swojej działalności. Gdy w 2020 roku, w trakcie swojej poprzedniej kampanii prezydenckiej, został zapytany o awarię Czajki, odparł dziennikarzowi TVP Info, że te wybory są również po to, by nie zadawano takich pytań. Po przegranych wyborach odnalazł się w roli czołowego orędownika idei likwidacji TVP Info, przedstawiając w Sejmie projekt ustawy w tej sprawie, odrzucony przez posłów w pierwszym czytaniu. Dziś Platforma informacyjnego kanału TVP likwidować nie chce, choć formalnie – jak wszystkie anteny – jest on w likwidacji.

Trzaskowskiemu przeszkadzają jednak dziennikarze konserwatywnych stacji telewizyjnych, co skutkuje dziwnymi zachowaniami na konferencjach i spotkaniach, a czasem nawet rękoczynami pracowników ochrony, o czym przekonał się niedawno reporter Republiki. W międzyczasie jednak Rafał Trzaskowski postanowił pokazać się od lepszej strony, organizując otwarte, dwugodzinne spotkanie z przedstawicielami chętnych redakcji. Dziwne, wewnętrznie sprzeczne wypowiedzi, przypisywanie własnym kolegom cudzych zasług, nagłe wybuchy wesołości – zobaczyli to wszyscy widzowie i być może to od tamtego spotkania w prima aprilis zaczęła się czarna seria Trzaskowskiego, której kolejnymi punktami były debaty prezydenckie. O tych ostatnich wspominałem już w poprzednim numerze „Tygodnika”, opisując medialne zamieszanie wokół Republiki i TVP w likwidacji. Warto jednak zwrócić uwagę na dwa bardzo bolesne dla kandydata PO wnioski, jakie odbiorcy wyciągnęli z całej sekwencji zdarzeń.

 

Bezstresowe wychowanie

Pierwszy problem to coraz bardziej kłujący w oczy samozachwyt, którego apogeum Trzaskowski osiągnął w wywiadzie rzece zatytułowanym „Rafał”. Fragmenty książki, w której wywiadowany okazuje się królem życia, gwiazdą socjometrii, powiernikiem i ulubieńcem wszystkich, przeżywającym wspaniałe przygody i szczycącym się piękną rodzinną historią, jednych rozbawiły, innych zezłościły. Nawet życzliwe media narzekały, że przedstawiony obraz kandydata jest zbyt gładki, zbyt idealny – w efekcie czego książka bardziej szkodzi, niż pomaga. Okazuje się być amunicją, po którą już podczas debaty w Republice sięgnął Krzysztof Stanowski, ośmieszający okrutnie nieobecnego rywala za pomocą jego własnych słów. Być może jednak to właśnie obraz zawarty w „Rafale” tłumaczy źródła drugiego, dużo poważniejszego kryzysu wizerunkowego. W czym rzecz, najlepiej ujął chyba niespodziewanie Władysław Kosiniak-Kamysz, który podczas jednego z publicznych wystąpień odniósł się do prezydenta Warszawy, choć nie padło tam jego nazwisko.

Nie da się w dzisiejszych czasach mieć prezydenta, który się będzie bał pójść do studia telewizyjnego stacji nieprzychylnej. Nie da się mieć dzisiaj prezydenta, który będzie chciał wywracać stolik w pokoju, do którego boi się wejść. Trzeba mieć prezydenta, który ma odwagę być wszędzie tam, gdzie trzeba być, szczególnie tam, gdzie jest nieprzyjemnie i niemiło, bo pokój ma swoją cenę

– mówił do słuchaczy szef MON.

Trzaskowski jest dzieckiem wychowanym w cieplarnianych warunkach. Jest przyzwyczajony do bycia chwalonym

– powiedział mi obserwujący na miejscu to, co działo się w Końskich, youtuber Mikołaj Janusz, znany szerzej jako Jaok z kanału pyta.pl.

W warunkach debaty, nieprzygotowany na zmasowany atak ze strony wszystkich obecnych na miejscu konkurentów, Rafał Trzaskowski nie dał sobie rady, co zauważyli nawet tak życzliwi mu komentatorzy jak Tomasz Lis. W jednym z komentarzy dziennikarz oskarżył sztab o nieprzygotowanie kandydata do debaty. Mniej łaskawi publicyści pytali, jak Trzaskowski zniósłby wydarzenia bardziej wyczerpujące emocjonalnie, jak choćby spotkanie z Donaldem Trumpem, czy – nie daj Boże – informację o zbrojnym ataku na Polskę. W debacie publicznej nasiliły się porównania Trzaskowskiego z Małgorzatą Kidawą-Błońską, Bronisławem Komorowskim, a nawet z… Joe Bidenem w końcowej fazie prezydentury. W czasach zagrożenia nie możemy pozwolić sobie na prezydenta – więc i tytularnego zwierzchnika Sił Zbrojnych RP – który nie jest gotowy na stres i na niesprzyjające okoliczności reaguje paniką. Przecież, jak mówił w niezbyt fortunnej, lecz co do zasady słusznej wypowiedzi Andrzej Duda, prezydent musi być twardy.

 

Jest się o co bić

Rafał Trzaskowski pozostaje faworytem sondaży, choć jego przewaga w części badań staje się iluzoryczna. Nie sprzyjają mu pogarszające się nastroje społeczne. Wszystko wskazuje również na to, że – tak samo jak nie wybrał sobie ostatecznie partnera do debaty w Końskich – nie wybierze sobie dogodniejszego według założeń sztabu rywala w drugiej turze i zmierzy się w niej z Karolem Nawrockim. Nawrockiemu pomogły debaty, lecz jeszcze więcej dała mu trzygodzinna, obejrzana już przez ponad dwa miliony osób rozmowa z Krzysztofem Stanowskim w Kanale Zero. Podczas tego spotkania Nawrocki dał się poznać od innej strony gospodarzowi i milionom widzów. Rafał Trzaskowski na razie się do Stanowskiego nie wybiera – co więcej, nie wiadomo, czy zmiana zdania w tej sprawie wyszłaby mu na dobre. Nie zobaczymy go też razem na kolejnej debacie w Republice – szansę da sobie natomiast w TVP. Możemy też spodziewać się, że instytucje władzy, w tym NIK, przyszykują jeszcze niejeden atak medialny na Karola Nawrockiego, choć na tym etapie kampanii może on odnieść wręcz odwrotny skutek. Zbliżające się wybory nie mają już wyraźnego faworyta – i sam ten fakt może okazać się dla Trzaskowskiego zbyt obciążający, by pozwolić mu wygrać. Dla drugiej strony za wcześnie jest oczywiście na świętowanie, natomiast widać wyraźnie, że dalsza praca i mobilizacja nie muszą wcale iść na marne. W drugiej turze Polska aspiracji, reprezentowana przez Nawrockiego, zmierzy się z Polską w likwidacji, której twarzą będzie Trzaskowski, lecz główną siłą sprawczą – Tusk.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe