Putinowi kończy się czas. To kluczowe miesiące

Rosja rozwija ofensywę w obwodzie sumskim i mówi o strefie buforowej po Dniepr, bo jej się spieszy. Czas na pokonanie Ukrainy drastycznie się skraca. Z powodu Trumpa i z powodu pieniędzy.
Donald Trump Putinowi kończy się czas. To kluczowe miesiące
Donald Trump / EPA/YURI GRIPAS / POOL Dostawca: PAP/EPA

Co musisz wiedzieć:

  • Rosja dokonała pełnoskalowej inwazji na Ukrainę 24 lutego 2022 roku
  • Rosja nie osiągnęła swoich celów i obecnie obie strony prowadzą "wojnę na wyniszczenie"
  • Prezydent USA Donald Trump z jednej strony próbuje doprowadzić do rokowań pokojowych, ale z drugiej strony podkopuje źródła dochodów Federacji Rosyjskiej

 

Jeśli Rosjanie nie osiągną wyraźnych sukcesów na froncie tego lata (na strategiczne przełamanie frontu nawet nie ma szans), Putin będzie musiał usiąść do stołu. I rozmawiać o zamrożeniu wojny już na poważnie. Bez gry na czas, gry w kotka i myszkę.

 

Wojna na wyniszczenie nie zniszczyła Ukrainy

Wojna trwa ponad trzy lata. Ukraina jest wyczerpana, ale walczy dzięki pomocy Zachodu, jak też w coraz większym stopniu dlatego, że przystosowała się do trudnych warunków wojennych. Oczywiście, od ponad roku Ukraińcy jedynie się bronią, stopniowo cofając na wielu odcinkach frontu (i odgryzając się atakami dronów we wrażliwe cele rosyjskie), ale widać wyraźnie, że do jakiegoś kryzysu, na który zapewne liczył Kreml, jest bardzo daleko. Jednocześnie sytuacja Rosji zaczęła się szybko pogarszać. Wojna na wyniszczenie, którą de facto ogłosił Putin na jesieni 2022 roku, nie wyniszczyła jednak słabszej Ukrainy. Za to problemy zaczęły się piętrzyć przed Rosją. Po prostu zaczyna brakować kasy na zaciąg żołnierzy. Bo Rosjanie nie idą na tę wojnę na ochotnika, dla ojczyzny. Idą za gruby hajs. Potwierdzają się doniesienia, że gwałtownie spada liczba chętnych robić za mięso armatnie, żeby rodzina miała na nowe lodówkę i auto. Baszkortostan jako pierwszy zrobił coś, co pewnie zrobią zaraz inne regiony federacji: obniżył kwotę pieniędzy oferowaną mężczyznom, którzy zgodzą się zaciągnąć do służby wojskowej na Ukrainie, z 1,2 mln rubli (12 000 dolarów) do 600 000 rubli (6000 dolarów amerykańskich). Republika podjęła tę decyzję, ponieważ nie może sobie pozwolić na inne rozwiązanie – jej budżet jest nadmiernie obciążony, a dostęp do rezerw federalnych ograniczony. Co więcej, to nie jest tylko problem jednego regionu, ale wyraz szerszej tendencji gospodarczej odzwierciedlającej wyczerpanie rezerw, ograniczone zasoby budżetowe i stopniowe przejście do reżimu ścisłych oszczędności.

Bez mięsa armatniego Rosjanie nie będą w stanie zdobywać terenu nawet w tym mozolnym tempie, co teraz. Stąd mobilizacja i natężenie działań ofensywnych właśnie teraz, z perspektywą na najbliższe kilka miesięcy, mniej więcej do października. Jeśli w tym czasie Rosja nie osiągnie jakichś istotnych sukcesów, to będzie koniec marzenia o pokoju będącym zwycięstwem – w mniejszym czy większym stopniu. Putin wie, że na jesieni musi zacząć serio rozmawiać o pokoju (jeśli nie wcześniej, gdyby Trumpowi wreszcie skończyła się wyjątkowo wielka dla Moskwy cierpliwość). Stąd chęć uzyskania w najbliższych miesiącach jak najlepszej pozycji na froncie, którą można wykorzystać później w rokowaniach.

 

Trump odbiera Rosji czas

Dlaczego Putinowi kończy się czas? Wbrew opiniom zarzucającym Trumpowi prorosyjskość, to właśnie obecny prezydent USA doprowadził do tego, że Putin nie może ciągnąć w nieskończoność wojny z Ukrainą, zasilaną wątłą kroplówką pomocy z Europy i USA za czasów Bidena. Samo oczekiwanie Trumpa, że Rosja i Ukraina zakończą walkę, stało się poważnym elementem presji na Putina. Od miesięcy kluczy on i zwleka, a Trump wyraźnie jest tym coraz bardziej zirytowany. Mimo to, nie chce uruchomić jakichś atomowych sankcji czy zrobić innego kroku, który mógłby doprowadzić do zerwania dialogu z Moskwą. Ale myli się ten, kto myśli, że Trump krytykuje Rosję tylko słownie.

Przypomnijmy. Połowa maja. Prezydent USA rusza w kilkudniową podróż po krajach Zatoki Perskiej. Zawierane są umowy warte setki miliardów dolarów, rozmawia się o relacjach z Izraelem i Iranem. Ale niewątpliwie Trump osobiście stara się uzyskać to, co wcześniej chciał wymóc korespondencyjnie: znaczące zwiększenie produkcji ropy naftowej przez Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Oba państwa mają dobre relacje z Rosją. Współpracują z nią w ramach formatu OPEC+. Czyli kartelu, który uzgadnia ograniczanie wydobycia ropy tak, aby było jej na rynku światowym mniej, więc żeby była droższa. Nie trzeba mówić, że im droższa ropa, tym więcej pieniędzy w kasie Kremla. I tym dłużej można prowadzić wojnę z Ukrainą, jednocześnie neutralizując negatywne skutki sankcji zachodnich.

Po wizycie Trumpa w Rijadzie coś się zmieniło w tej materii. Saudowie chcą szybciej zwiększać produkcję ropy i odzyskiwać rynek. To jest sprzeczne z celem Rosji, która ma ustalony rynek, który odbiera określone ilości surowca. Im wyższa jego cena, tym lepiej dla Moskwy. Tymczasem Arabia Saudyjska zaczęła obniżać cenę ropy dla klientów w Azji, żeby odzyskać część rynku. To już bezpośrednia wojna naftowa z Rosją, dla której Azja (Chiny, Indie) to obecnie ostatnia deska ratunku, żeby móc kontynuować wojnę i nie zbankrutować. Mniej petrodolarów z Azji to mniej środków na wojnę. Niższe generalnie ceny ropy mogą w dłuższej perspektywie zrobić putinowskiej Rosji to, co zrobiły Sowietom. Trump pójdzie w ślady Reagana, i w porozumieniu z Arabami zatopi Imperium Zła 2.0 w taniej ropie?


 

POLECANE
Korpus Ochrony Pogranicza w walce z sowiecką V kolumną tylko u nas
Korpus Ochrony Pogranicza w walce z sowiecką V kolumną

12 września 1924 r. decyzją Ministerstwa Spraw Wojskowych utworzono Korpus Ochrony Pogranicza. Stało się to po tym, gdy latem 1924 r. oddział ok. stu bolszewickich bandytów zajął i splądrował przygraniczne miasteczko Stołpce. A nie było to pierwsze wtargnięcie do Polski sowieckiej V kolumny. Przeciwdziałać temu postanowili premier Władysław Grabski i minister spraw wojskowych gen. Władysław Sikorski.

Gwiazdor M jak miłość padł ofiarą oszustwa Wiadomości
Gwiazdor "M jak miłość" padł ofiarą oszustwa

Marcin Mroczek, aktor znany z roli Piotra Zduńskiego w serialu M jak miłość, podzielił się z fanami na Instagramie ważnym apelem. Powodem jest fałszywy profil w aplikacji randkowej, który został założony na jego nazwisko.

Tȟašúŋke Witkó: Dyplomacja sapogowa tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Dyplomacja sapogowa

3 września 2025 roku, w środę, na oficjalnej stronie ministerstwa spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej ukazała się transkrypcja wywiadu prasowego przeprowadzonego z szefem kremlowskiej dyplomacji, Siergiejem Wiktorowiczem Ławrowem. Rosjanin orzekł w nim, że Moskwa będzie kontynuować negocjacje pokojowe z Kijowem, jednak strona ukraińska musi uznać nowe realia terytorialne oraz dodał, iż musi zostać sformułowany nowy system gwarancji bezpieczeństwa dla obydwu, dziś ścierających się zbrojnie państw.

Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego

Zakończyła się opóźniona rozbudowa dwóch odcinków drogi krajowej nr 46 na wschód od Częstochowy - przekazał katowicki oddział GDDKiA. Chodzi o trwającą od 2023 r. przebudowę ogółem 15 km tej drogi w rejonie Janowa i Lelowa, łącznym kosztem ponad 100 mln zł.

Incydent w krakowskim urzędzie. Poszkodowane urzędniczki Wiadomości
Incydent w krakowskim urzędzie. Poszkodowane urzędniczki

W piątek w Urzędzie Miasta Krakowa doszło do niebezpiecznej sytuacji - na dzienniku podawczym rozpylono drażniącą substancję, w wyniku czego poszkodowane zostały urzędniczki. Sprawcy mieli mieć na sobie stroje sanitarne.

 To nie tylko strategiczna decyzja. Szef MON o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO Wiadomości
"To nie tylko strategiczna decyzja". Szef MON o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO

Uruchomienie operacji Wschodnia Straż to nie tylko strategiczna decyzja, to wyraz odpowiedzialności za bezpieczeństwo całej wschodniej flanki NATO - ocenił wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak--Kamysz po ogłoszeniu operacji NATO wzmacniającej obronność wschodniej flanki.

O tym nie dowiecie się z oficjalnych biogramów. Taka jest prawda o Walterze Hallsteinie - pierwszym, niemieckim przewodniczącym Komisji Europejskiej tylko u nas
O tym nie dowiecie się z oficjalnych biogramów. Taka jest prawda o Walterze Hallsteinie - pierwszym, niemieckim przewodniczącym Komisji Europejskiej

To postać ze spiżu: niemiecki profesor prawa, człowiek-legenda, pierwszy Przewodniczący Komisji Europejskiej przez dziewięć lat (1958-1967). Na drugim planie za Schumanem i Monnetem, odrobinę „dalszy ojciec” wspólnot europejskich, a tak naprawdę ich mózg założycielski. Postać kluczowa dla integracji europejskiej, negocjator pierwszych traktatów i ich faktyczny autor.

Nowa prognoza pogody. Co nas czeka w najbliższych dniach? z ostatniej chwili
Nowa prognoza pogody. Co nas czeka w najbliższych dniach?

Jak informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, nad Islandią występuje głęboki niż, który swym zasięgiem obejmuje całą północną i częściowo centralną Europę. Na wschodzie, południu i zachodzie Europy oddziaływają wyże z głównymi centrami nad Atlantykiem i Rosją. Polska pozostanie między niżem z ośrodkiem w rejonie Islandii a wyżem z centrum nad zachodnią Rosją. Od północnego wschodu po południowy zachód kraju rozciągać się będzie strefa frontu atmosferycznego. Nadal napływać będzie dość wilgotne powietrze polarne morskie, na południowym wschodzie cieplejsze.

Strzały pod Krakowem. Policja zatrzymała trzy osoby Wiadomości
Strzały pod Krakowem. Policja zatrzymała trzy osoby

Na parkingu przy autostradzie A4 w Podłężu doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Nietrzeźwy 28-latek wyciągnął broń pneumatyczną i oddał kilka strzałów w kierunku innych kierowców.

Dziennikarz wygrał z likwidatorem Radia Poznań Wiadomości
Dziennikarz wygrał z likwidatorem Radia Poznań

Bartosz Garczyński, były dziennikarz Radia Poznań, wraca do pracy po prawomocnym wyroku Sądu Okręgowego w Poznaniu. 5 września 2025 roku sąd oddalił apelację likwidatora spółki i potwierdził, że zwolnienie dziennikarza było nieuzasadnione.

REKLAMA

Putinowi kończy się czas. To kluczowe miesiące

Rosja rozwija ofensywę w obwodzie sumskim i mówi o strefie buforowej po Dniepr, bo jej się spieszy. Czas na pokonanie Ukrainy drastycznie się skraca. Z powodu Trumpa i z powodu pieniędzy.
Donald Trump Putinowi kończy się czas. To kluczowe miesiące
Donald Trump / EPA/YURI GRIPAS / POOL Dostawca: PAP/EPA

Co musisz wiedzieć:

  • Rosja dokonała pełnoskalowej inwazji na Ukrainę 24 lutego 2022 roku
  • Rosja nie osiągnęła swoich celów i obecnie obie strony prowadzą "wojnę na wyniszczenie"
  • Prezydent USA Donald Trump z jednej strony próbuje doprowadzić do rokowań pokojowych, ale z drugiej strony podkopuje źródła dochodów Federacji Rosyjskiej

 

Jeśli Rosjanie nie osiągną wyraźnych sukcesów na froncie tego lata (na strategiczne przełamanie frontu nawet nie ma szans), Putin będzie musiał usiąść do stołu. I rozmawiać o zamrożeniu wojny już na poważnie. Bez gry na czas, gry w kotka i myszkę.

 

Wojna na wyniszczenie nie zniszczyła Ukrainy

Wojna trwa ponad trzy lata. Ukraina jest wyczerpana, ale walczy dzięki pomocy Zachodu, jak też w coraz większym stopniu dlatego, że przystosowała się do trudnych warunków wojennych. Oczywiście, od ponad roku Ukraińcy jedynie się bronią, stopniowo cofając na wielu odcinkach frontu (i odgryzając się atakami dronów we wrażliwe cele rosyjskie), ale widać wyraźnie, że do jakiegoś kryzysu, na który zapewne liczył Kreml, jest bardzo daleko. Jednocześnie sytuacja Rosji zaczęła się szybko pogarszać. Wojna na wyniszczenie, którą de facto ogłosił Putin na jesieni 2022 roku, nie wyniszczyła jednak słabszej Ukrainy. Za to problemy zaczęły się piętrzyć przed Rosją. Po prostu zaczyna brakować kasy na zaciąg żołnierzy. Bo Rosjanie nie idą na tę wojnę na ochotnika, dla ojczyzny. Idą za gruby hajs. Potwierdzają się doniesienia, że gwałtownie spada liczba chętnych robić za mięso armatnie, żeby rodzina miała na nowe lodówkę i auto. Baszkortostan jako pierwszy zrobił coś, co pewnie zrobią zaraz inne regiony federacji: obniżył kwotę pieniędzy oferowaną mężczyznom, którzy zgodzą się zaciągnąć do służby wojskowej na Ukrainie, z 1,2 mln rubli (12 000 dolarów) do 600 000 rubli (6000 dolarów amerykańskich). Republika podjęła tę decyzję, ponieważ nie może sobie pozwolić na inne rozwiązanie – jej budżet jest nadmiernie obciążony, a dostęp do rezerw federalnych ograniczony. Co więcej, to nie jest tylko problem jednego regionu, ale wyraz szerszej tendencji gospodarczej odzwierciedlającej wyczerpanie rezerw, ograniczone zasoby budżetowe i stopniowe przejście do reżimu ścisłych oszczędności.

Bez mięsa armatniego Rosjanie nie będą w stanie zdobywać terenu nawet w tym mozolnym tempie, co teraz. Stąd mobilizacja i natężenie działań ofensywnych właśnie teraz, z perspektywą na najbliższe kilka miesięcy, mniej więcej do października. Jeśli w tym czasie Rosja nie osiągnie jakichś istotnych sukcesów, to będzie koniec marzenia o pokoju będącym zwycięstwem – w mniejszym czy większym stopniu. Putin wie, że na jesieni musi zacząć serio rozmawiać o pokoju (jeśli nie wcześniej, gdyby Trumpowi wreszcie skończyła się wyjątkowo wielka dla Moskwy cierpliwość). Stąd chęć uzyskania w najbliższych miesiącach jak najlepszej pozycji na froncie, którą można wykorzystać później w rokowaniach.

 

Trump odbiera Rosji czas

Dlaczego Putinowi kończy się czas? Wbrew opiniom zarzucającym Trumpowi prorosyjskość, to właśnie obecny prezydent USA doprowadził do tego, że Putin nie może ciągnąć w nieskończoność wojny z Ukrainą, zasilaną wątłą kroplówką pomocy z Europy i USA za czasów Bidena. Samo oczekiwanie Trumpa, że Rosja i Ukraina zakończą walkę, stało się poważnym elementem presji na Putina. Od miesięcy kluczy on i zwleka, a Trump wyraźnie jest tym coraz bardziej zirytowany. Mimo to, nie chce uruchomić jakichś atomowych sankcji czy zrobić innego kroku, który mógłby doprowadzić do zerwania dialogu z Moskwą. Ale myli się ten, kto myśli, że Trump krytykuje Rosję tylko słownie.

Przypomnijmy. Połowa maja. Prezydent USA rusza w kilkudniową podróż po krajach Zatoki Perskiej. Zawierane są umowy warte setki miliardów dolarów, rozmawia się o relacjach z Izraelem i Iranem. Ale niewątpliwie Trump osobiście stara się uzyskać to, co wcześniej chciał wymóc korespondencyjnie: znaczące zwiększenie produkcji ropy naftowej przez Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Oba państwa mają dobre relacje z Rosją. Współpracują z nią w ramach formatu OPEC+. Czyli kartelu, który uzgadnia ograniczanie wydobycia ropy tak, aby było jej na rynku światowym mniej, więc żeby była droższa. Nie trzeba mówić, że im droższa ropa, tym więcej pieniędzy w kasie Kremla. I tym dłużej można prowadzić wojnę z Ukrainą, jednocześnie neutralizując negatywne skutki sankcji zachodnich.

Po wizycie Trumpa w Rijadzie coś się zmieniło w tej materii. Saudowie chcą szybciej zwiększać produkcję ropy i odzyskiwać rynek. To jest sprzeczne z celem Rosji, która ma ustalony rynek, który odbiera określone ilości surowca. Im wyższa jego cena, tym lepiej dla Moskwy. Tymczasem Arabia Saudyjska zaczęła obniżać cenę ropy dla klientów w Azji, żeby odzyskać część rynku. To już bezpośrednia wojna naftowa z Rosją, dla której Azja (Chiny, Indie) to obecnie ostatnia deska ratunku, żeby móc kontynuować wojnę i nie zbankrutować. Mniej petrodolarów z Azji to mniej środków na wojnę. Niższe generalnie ceny ropy mogą w dłuższej perspektywie zrobić putinowskiej Rosji to, co zrobiły Sowietom. Trump pójdzie w ślady Reagana, i w porozumieniu z Arabami zatopi Imperium Zła 2.0 w taniej ropie?



 

Polecane
Emerytury
Stażowe