Ojkofobia: analiza choroby

Co musisz wiedzieć?
- Ojkofobia to przypadłość, postawa opisana przez Rogera Scrutona
- Ojkofobia to odrzucenie, czy wręcz nienawiść do własnego narodu, czy otoczenia
- W Polsce ojkofobia jest postawą od lat rozwijaną przez mainstreamową propagandę
Mechanizm niedojrzałości
W wielu środowiskach norma jest inna: winni są zawsze najbliżsi. Rodzina staje się kozłem ofiarnym, na którym można bez końca ćwiczyć swoją agresję i rozczarowanie. Własne słabości projektuje się na tych, którzy są pod ręką, bo nie mogą się obronić. To mechanizm wygodny – zamiast zmierzyć się ze sobą, łatwiej wytłumaczyć sobie, że „to oni mnie skrzywdzili”.
Ojkofobia jest właśnie tym samym schematem, tylko przeniesionym na skalę zbiorową. Tak jak dziecko obwinia rodziców za całą swoją pustkę, tak społeczeństwo obwinia własną wspólnotę za każdy brak i każde cierpienie. W obu przypadkach źródłem jest niezdolność do konfrontacji z własnym cieniem. Łatwiej powiedzieć: „to wina ojca, to wina matki, to wina Polski”, niż zobaczyć własną bezradność.
To w istocie wieczny bunt dziecka przeciwko rodzicom – mechanizm niedojrzałości, który przeniesiony na grunt społeczny staje się ojkofobią. Tam, gdzie dorosłość wymaga pogodzenia się z przeszłością i integracji własnych sprzeczności, choroba wybiera najłatwiejszą drogę: ciągłe oskarżenie, nieustanny protest, ucieczkę od odpowiedzialności.
Destrukcja więzi
Ostatecznym skutkiem jest destrukcja więzi. W rodzinie taka postawa niszczy zaufanie i bliskość, a w społeczeństwie rozbija wspólnotę. Kiedy każdy w kółko wskazuje na najbliższych jako winnych, żadna więź nie przetrwa. Zostaje tylko samotność i cynizm.
Ojkofobia to nie tylko jednostkowa przypadłość, lecz model niedojrzałości podniesiony do rangi normy. W rodzinie niedojrzałe dziecko nigdy nie dorasta, bo zawsze obwinia rodziców. W społeczeństwie niedojrzały człowiek nigdy nie staje się obywatelem, bo zawsze obwinia naród.
Psychologicznie jest to droga donikąd. Kto nie pogodził się z rodzicami, zawsze szuka zewnętrznego kata, który wytłumaczy mu życie. Kto nie zaakceptował wspólnoty, zawsze będzie żył w poczuciu krzywdy i pustki. A w praktyce oznacza to chroniczną frustrację, rozpaczliwą potrzebę oskarżania i niezdolność do stworzenia własnej tożsamości.
[Daniel Foubert - francusko-polski geoekonomista, urodzony w rodzinie związanej z oboma krajami od początku XX wieku]