Klimatyści, zostawcie świętego Franciszka

Co musisz wiedzieć:
- Święty Franciszek z Asyżu był przede wszystkim mistykiem i reformatorem Kościoła, a jego przesłanie dotyczyło nawrócenia i zbawienia dusz, nie ochrony klimatu.
- Współcześni działacze ekologiczni oraz część hierarchii kościelnej wykorzystują postać świętego do promowania ideologii klimatyzmu, odrywając ją od jej duchowego sensu.
- Papież Leon XIV, kontynuując ekologiczny kurs poprzednika, błogosławił podczas konferencji w Castel Gandolfo bryłę lodu z topniejącego lodowca, co wzbudziło kontrowersje.
- Autor tekstu podkreśla, że prawdziwe dziedzictwo świętego Franciszka to duchowa odnowa i głoszenie Ewangelii, a nie symboliczne gesty czy pseudoekologiczna retoryka.
Święty Franciszek kochał przyrodę i chwalił piękno stworzenia. Przede wszystkim jednak chwalił Stwórcę i nawoływał do troski o zbawienie duszy. Dziś „biedaczynę z Asyżu” wzięli na sztandary klimatyści. Posługując się imieniem świętego Franciszka, realizują bardzo ziemską – a co więcej, szkodliwą – agendę polityczną. Niestety, nie stroni od tego także Kościół, i to na szczeblu najwyższym, bo papieskim.
Konferencja w Castel Gandolfo – błogosławieństwo bryły lodu
W rezydencji Ojca Świętego w Castel Gandolfo na początku października zorganizowana została konferencja „Raising Hope for Climate Justice” [trudno tę nowomowę nawet przetłumaczyć na język polski, brzmiałoby to jak coś w rodzaju: „Budzenie nadziei na sprawiedliwość klimatyczną” – przyp. aut.].
Leon XIV nawiązał wówczas do przesłania św. Franciszka, mówiąc o konieczności dbania o ludzi wykluczonych, ubogich, zmarginalizowanych, jak również o środowisko naturalne, za które jesteśmy odpowiedzialni.
Przypomniał postawę świętego z Asyżu, który „żył w prostocie i w cudownej harmonii z Bogiem, z innymi, z naturą i z samym sobą” [odwołanie do encykliki papieża Franciszka „Laudato si’” – przyp. aut.]. Papież zaapelował, aby każdy człowiek zadbał o to, by wzrastać w czterech relacjach – z Bogiem, z innymi, z naturą i z samym sobą.
– Jesteśmy jedną rodziną, z jednym Ojcem, który sprawia, że wschodzi słońce i zsyła deszcz na wszystkich. Zamieszkujemy tę samą planetę i musimy wspólnie o nią dbać. Dlatego ponawiam moje gorące wezwanie do jedności wokół ekologii integralnej i o pokój! – wezwał Leon XIV.
„Ekologia integralna” czy ideologia?
Co to znaczy „jedność wokół ekologii integralnej”? Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Niestety, brzmi to jak nowomowa klimatystów. Zauważam to z żalem, ponieważ po mocno „klimatycznym” pontyfikacie papieża Franciszka i jego „encyklikach ekologicznych”, wraz z objęciem Stolicy Piotrowej przez Leona XIV pojawiła się pewna nadzieja na „odwilż”.
À propos odwilży… Niedawno internet obiegły obrazki Ojca Świętego błogosławiącego… bryłę lodu. „To fejk” – komentowała część internautów. „Przecież to wytwór sztucznej inteligencji” – pisali. Uspokoiło mnie to, bo także uważałam taki wyczyn za absurdalny. Niestety, okazało się, że „lodowate błogosławieństwo” było faktem. Towarzyszyło ono wspomnianej wyżej konferencji odbywającej się w Castel Gandolfo, a bryła lodu pochodziła z topniejącego lodowca grenlandzkiego. – Panie życia, pobłogosław tę wodę: niech obudzi nasze serca, oczyści naszą obojętność, ukoi nasze cierpienia i odnowi naszą nadzieję – modlił się Ojciec Święty.
Papież Leon XIV skrytykował tych, którzy „drwią z ludzi, którzy mówią o globalnym ociepleniu”, i wezwał do „prawdziwego nawrócenia ekologicznego”, które prowadzi „od gromadzenia danych do troski oraz od samego dyskursu o środowisku do przemiany ekologicznej, zmieniającej zarówno styl życia jednostek, jak i wspólnot”.
Watykan "neutralny węglowo"
W konferencji uczestniczył m.in. aktor i gubernator Kalifornii Arnold Schwarzeneggerem, który określił Leona XIV mianem bohatera i wezwał do wspólnego działania na rzecz powstrzymania kryzysu klimatycznego. – Zaraz po tym, jak został papieżem, sprawił, że w Watykanie zainstalowano panele słoneczne. To wspaniała inicjatywa – mówił aktor, wyrażając radość z tego, że dzięki utworzeniu farmy fotowoltaicznej Watykan stanie się pierwszym państwem na świecie, które osiągnie neutralność węglową. Wyjaśniając, w jaki sposób należy przekonywać ludzi do walki z emisją CO2, powiedział: – Nie powinniśmy mówić do mózgu, ale do serca. To jest najważniejsze. Razem możemy to zrobić, możemy osiągnąć nasz cel. Kościół katolicki liczy 1,4 miliarda wiernych i 200 tysięcy kościołów: pomyślcie, ile to siły, ile to mocy, by położyć kres zanieczyszczeniu.
Trudno oprzeć się poczuciu żenady i groteskowości zorganizowanej w Castel Gandolfo konferencji. Towarzyszące jej wydarzenia przypominały raczej nazwy zabiegów w SPA niż poważne spotkania religijne na najwyższym szczeblu.
Rytuał "misy łez"
Przed przybyciem głowy Kościoła w jego rezydencji odbyła się ceremonia otwarcia zatytułowana „Świętowanie nadziei”. Inny „rytuał wellness”, w którym uczestniczył papież, nosił nazwę „Misy łez”. Polegał on na tym, że reprezentanci krajów „najbardziej dotkniętych kryzysem klimatycznym” wlewali do wspólnego naczynia wodę przywiezioną ze swoich stron ojczystych, aby wspólnie płakać nad klimatem. Towarzyszyło temu wykonanie „Pochwały stworzenia” świętego Franciszka, który zapewne przewracał się wówczas w relikwiarzu.
Św. Franciszek nie był ekologiem, lecz mistykiem
Wielki katolicki święty, stygmatyk, asceta, człowiek, którzy dla Boga porzucił wszystko, rezygnując z bogactwa i światowych zaszczytów, jest przez klimatystów – niestety, tych w łonie Kościoła, traktowany jak ekologiczny „niedźwiadek z Zakopanego”, przy którym można zrobić sobie zdjęcie.
To wypaczenie nauki świętego Franciszka, który przecież nie porzucił wszystkiego dla klimatu ani nawet dla stworzenia, ale dla Stwórcy.
„Jesteśmy tylko tym, czym jesteśmy w oczach Bożych, i niczym więcej” – pisał „biedaczyna z Asyżu”, wielki, średniowieczny mistyk i reformator Kościoła. „Powinniśmy się wstydzić, my, słudzy Boży. Święci dokonali takich wielkich rzeczy w cierpieniu i tułaczce, a my chcemy otrzymać cześć i chwałę, tylko o nich opowiadając” – wskazywał. Misja świętego Franciszka dana mu przez samego Jezusa nie była wezwaniem do działań na rzecz ochrony przyrody, ale na rzecz zbawienia ludzkich dusz. „Franciszku, idź, odbuduj mój Kościół, gdyż popada w ruinę!” – powiedział do niego Zbawiciel podczas objawienia. To właśnie przesłanie, a nie żadne inne, powinni wziąć sobie do serca kościelni hierarchowie powołujący się na nauczanie świętego Franciszka.
Duchowy mocarz, nie ekologiczny symbol
Kościół także i dziś popada w ruinę, bo brakuje w nim ducha, wiary, tożsamości, powagi. W czasach „biedaczyny z Asyżu” Kościół bratał się ze światem poprzez bogactwa, zaszczyty, stanowiska… „Smutne to były czasy, wyższe stany szerzyły zgorszenie zbytkiem i rozpustą, Biskupi żyli jak książęta świeccy, a niższe duchowieństwo pod względem moralności całkowicie prawie było podupadło. Lud pogrążony był w niewiadomości i obojętności religijnej, a szatan tryumfował, widząc, jak bujnie wzrasta rozsiane przez niego ziarno przesądów, kacerstwa i niezgody” – pisał w „Żywotach świętych” ks. Piotr Skarga.
Czy inaczej jest dziś? Zmieniły się jedynie hasła, dzięki którym osiąga się ziemskie zaszczyty. Święty Franciszek głosił Ewangelię, a nie klimatyzm. „Treść [kazań św. Franciszka – przyp. aut.] dotyczyła zwykle Męki Pańskiej, o której mówił z jak największm przejęciem i namaszczeniem; począł nawet słynąć z cudotwórstwa, daru wieszczego i głębokiej nauki” – pisał ks. Piotr Skarga.
Nie był Kubusiem Puchatkiem
Kiedy podczas V Krucjaty dokonał podczas oblężenia Damietty w Egipcie próby nawrócenia sułtana al-Kamila, mówił mu o Chrystusie, nie o „nawróceniu ekologicznym”.
„Biedaczyna z Asyżu” nie był poczciwym Kubusiem Puchatkiem ganiającym motylki i wąchającym kwiatki, ale duchowym mocarzem, znoszącym więzienia, prześladowania, odrzucenie przez własną rodzinę i część hierarchii kościelnej, cierpiącym biedę, solidarnym z ubogimi, pracującym w leprozorium przy opiece nad trędowatymi, a przede wszystkim – człowiekiem całkowitego zawierzenia Bogu, wsłuchanym w Jego głos i realizującym bezkompromisowo otrzymane od Niego powołanie.
Czy jest patronem na nasze czasy? Jak najbardziej! Ale w swoim prawdziwym nauczaniu o Jezusie Chrystusie, nie w zredukowanej do taniego sentymentalizmu ideologicznej papce pseudoekologii.
[Sekcje "Co musisz wiedzieć" i FAQ, a także śródtytuły i lead od Redakcji]
Najczęściej zadawane pytania - FAQ
Dlaczego Agnieszka Żurek wykorzystywanie postaci św. Franciszka z Asyżu przez „klimatyzm”? Bo jej zdaniem odciąga on uwagę od duchowej misji chrześcijaństwa i prowadzi do ideologicznego zniekształcenia nauczania świętych.
Co wydarzyło się podczas konferencji w Castel Gandolfo? Papież Leon XIV pobłogosławił bryłę lodu z topniejącego lodowca, co miało symbolizować troskę o klimat.
Jak św. Franciszek rozumiał relację z przyrodą? Widział w niej odbicie piękna Stwórcy, ale jego celem było nawrócenie i zbawienie, nie ochrona klimatu.
Dlaczego autorka uważa, że Kościół dziś „popada w ruinę”? Ponieważ, jak pisze, brakuje mu duchowej tożsamości i zbyt często ulega modnym ideologiom.
Co jest według Agnieszki Żurek prawdziwym dziedzictwem św. Franciszka? Odbudowa Kościoła przez wiarę i pokutę, nie przez symboliczne gesty ekologiczne.