Redaktor naczelny TS Michał Ossowski: Państwo zarządzane chaosem jest w niebezpieczeństwie

Co musisz wiedzieć:
- W wielu spółkach państwowych dochodzi do wypowiadania układów zbiorowych i zwolnień, co budzi sprzeciw pracowników i związków zawodowych.
- Pracownicy zarzucają Zarządom brak dialogu i działania na granicy sabotażu, które prowadzą do osłabienia firm o kluczowym znaczeniu dla państwa.
- Narastają obawy, że chaos w zarządzaniu to przygotowanie gruntu pod przyszłą prywatyzację lub przejęcie strategicznych spółek przez obcy kapitał.
Ofensywa antypracownicza
„Protestujemy, bo Zarząd wypowiedział wojnę pracownikom”
– powiedział nam Krzysztof Gonerski z Solidarności w Enei. Tak właśnie pracownicy często postrzegają obecne działania Zarządów poszczególnych spółek Skarbu Państwa.
Od miesięcy w wielu z nich pod oficjalnymi deklaracjami o „profesjonalizacji” i „odpolitycznieniu” kryje się brutalna, antypracownicza polityka, której sami zatrudnieni stawiają opór. Czy można już powiedzieć, że to celowa destabilizacja, która zagraża zarówno miejscom pracy, jak i strategicznemu bezpieczeństwu państwa?
Na pewno niepokój pracowników spółek jest głęboko uzasadniony. Wypowiadanie układów zbiorowych pracy, kolejne zapowiedzi zwolnień grupowych czy odwoływanie z rad nadzorczych przedstawicieli pracowników to działania, które sprawiają, że pracownicy czują się lekceważeni i spychani na margines. Nie ma to nic wspólnego z dialogiem społecznym, o który w trudnych momentach szczególnie należałoby zadbać.
Gdzie jest dobro państwa?
Ten brak wizji i dialogu rodzi jednak także katastrofalne skutki dla spółek o znaczeniu strategicznym. Przedstawiciele Solidarności w Poczcie Polskiej wprost biją na alarm:
„To, co robi Zarząd Poczty Polskiej, nie ma nic wspólnego z naprawą czy rozwojem – to sabotaż, który krok po kroku degraduje naszą firmę!”.
Podobne sygnały płyną z innych spółek.
Ale można zapytać jeszcze o coś innego. Czy państwo, którego bezpieczeństwo opiera się na spółkach zarządzanych przez chaos, jest chronione w sposób właściwy? W sytuacji, gdy jego kluczowe sektory – poczta, kolej, energetyka – są w nieustannym stanie restrukturyzacji, której efektów od miesięcy nie widać, a ich pracownicy żyją w niepewności co do dalszej pracy. Historia lat 2007–2015 uczy, że „prywatyzacja dla ludzi” szybko zamieniała się w radykalne cięcia zatrudnienia i utratę kontroli nad strategicznym majątkiem. Dziś pracownicy boją się, że destabilizacja jest przygotowaniem gruntu pod przyszłą wyprzedaż samych spółek lub przejęcie rynku przez obce firmy. I trudno uznać te obawy za nieuzasadnione.
[Tytuł, lead, sekcja "Co musisz wiedzieć" i niektóre śródtytuły pochodzą od redakcji]