Remigiusz Okraska: Wkurzeni Czesi pokazali liberałom czerwoną kartkę

Co musisz wiedzieć:
- W wyborach parlamentarnych w Czechach zwyciężyła partia ANO Andreja Babiša, a dotychczasowi liberałowie ponieśli porażkę i nie mają szans na większość.
- Liberałowie w trakcie swoich rządów wprowadzili reformy uderzające w pracowników – podnieśli wiek emerytalny, pogorszyli kodeks pracy i zlekceważyli związki zawodowe.
- Społeczny sprzeciw wobec tych działań, rosnących kosztów życia i nierówności doprowadził do wyborczego buntu zwykłych Czechów przeciw liberalnym elitom.
Sąsiedzi pogonili liberałów
U większego z naszych południowych sąsiadów odbyły się niedawno wybory parlamentarne. Porażkę ponieśli w nich liberałowie rządzący przez ostatnie cztery lata. Zatriumfowali populiści.
Partia ANO uzyskała 34,5% głosów. W kwestii koalicji dogaduje się z dwoma mniejszymi ugrupowaniami – antyimigrancką SPD oraz nowym podmiotem o nazwie Kierowcy, eurosceptycznym i przeciwnym unijnej polityce ekologicznej. Liberałowie razem wzięci nie mają szans na parlamentarną większość.
Co to znaczy dla nas?
Z polskiego punktu widzenia to niedobra wiadomość. Lider populistów Andrej Babiš jest znany z antypolskich wypowiedzi. Gdy rządził poprzednio, to rozpętał aferę o Turów. Ale taki wynik wyborów jest całkowicie zrozumiały z perspektywy Czechów, szczególnie zwykłych ludzi i pracowników.
W polskich mediach z okazji triumfu ANO dominują te same puste słowa, co zawsze. „Populizm”, „prorosyjskość”, „fake newsy”, „demagogia”, „zacofanie”, „straszenie imigrantami”, „skrajna prawica”, „antyeuropejskość”. I tak dalej, jak katarynka. Sztuczna inteligencja zrobiłaby lepsze analizy niż liberalni dziennikarze.
Prawdziwe przyczyny przegranej
Tak, ludzie mają dość „otwierania granic”. Mają dość „ekologii” robionej kosztem uboższych. Mają dość ciągłych pouczeń, że są ciemni, nietolerancyjni i że nie dorośli do tego czy tamtego.
Ale przede wszystkim mieli dość poczynań liberałów, które uderzały w poziom życia i prawa zwykłych ludzi.
Co zrobili czescy liberałowie w czasie swoich rządów? Z polskich „wolnych mediów” raczej nie dowiecie się o tym. Wiek emerytalny podnieśli z 64 do 68 lat. W dodatku emerytury będą niższe, bo pogorszono zasady ich przeliczania i waloryzowania.
Liberałowie zliberalizowali również Kodeks pracy. Krótszy jest okres wypowiedzenia. Okres próbny, czyli niestabilną umowę dla nowych pracowników (umożliwia zwolnienie z pracy z dnia na dzień), wydłużyli z 3 do 4 miesięcy. Pogorszyli zasady ustalania harmonogramu pracy, organizacji pracy na różnych stanowiskach, pracy zdalnej itp. Całkowicie zlekceważyli przy tym protesty związków zawodowych.
Zlikwidowali też kasy kolejowe w kilkudziesięciu mniejszych miejscowościach. Zamknęli 300 placówek pocztowych (głównie na prowincji) oraz zwolnili z publicznej poczty 2300 osób.
Zaniedbania i pogarda
A ponadkrajowa pandemiczna inflacja i duży wzrost cen energii w związku z wojną rozpętaną przez Putina? Czescy liberałowie nie wdrożyli żadnych poważnych działań osłonowych. Płace, w tym pensje minimalne, rosły tak wolno, że wobec inflacji setki tysięcy ludzi zubożały.
Bezrobocie, choć niskie, zaczęło rosnąć. Przemysł ciężki jest likwidowany w imię pseudoekologii i z powodu wysokich cen energii. Ostatnia w kraju kopalnia węgla kamiennego właśnie jest zamykana. W Stonawie, gdzie to się dzieje, populiści z ANO dostali aż 58% głosów.
Tylko bogata stołeczna Praga oraz zamożne duże Brno głosowały na liberałów. Gdzie indziej, łącznie z dużymi miastami wojewódzkimi, wygrała partia Babiša. To nie „ciemnogród” pokazał liberałom czerwoną kartkę. Zrobili to wkurzeni, lekceważeni i eksploatowani obywatele.
[Tytuł, niektóre śródtytuły, lead i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]