Dr Piotr Łysakowski :Brandt w Warszawie i "...porządki ..." na ulicach miast Wybrzeża

W grudniu 1970 roku na Okęciu w Warszawie wylądował na Okęciu samolot z krzyżami na kadłubie
 Dr Piotr Łysakowski :Brandt w Warszawie i "...porządki ..." na ulicach miast Wybrzeża
/ screen YouTube

Pod koniec pierwszego tygodnia grudnia 1970 roku wylądowała na Okęciu w Warszawie delegacja rządu Niemieckiej Republiki Federalnej (jak nazywano wtedy Republikę Federalną Niemiec), kierował nią ówczesny Kanclerz Willy Brandt. Niemiecki Socjaldemokrata przybył do stolicy PRL/u podpisać z jej władzami układ o normalizacji wzajemnych stosunków. Jego zawarcie nie byłoby, niewątpliwie możliwe gdyby nie zadecydowano tego wcześniej w Moskwie (12.08.1970 roku podpisano w stolicy ZSRR podobny dokument między tym państwem a Niemcami Zachodnimi).

Uwaga powyższa jest o tyle istotna, jako że pojawiają się w opinie, iż Gomułka (ówczesny I Sekretarz KCPZPR) negocjując i zawierając porozumienie z Niemcami Zachodnimi wymknął się niejako „radzieckim” spod kontroli, wychodząc niejako „przed socjalistyczny szereg” szkodząc przy okazji wspólnocie „państw postępu” i „pierwszemu w dziejach niemieckiemu państwu robotników i chłopów” czyli NRD. Miało to stać się (między innymi) przyczyną moskiewskiej reakcji, która wywołała późniejszy dramat na polskim Wybrzeżu i w ostatecznym rozrachunku odejście towarzysza „Wiesława” na zasłużoną partyjna emeryturę unurzaną we krwi mieszkańców nadmorskich miast Polski.

Układ zawarty przez PRL z NRF (zachowajmy tu ówczesna nomenklaturę i pisownię) podpisany 7 grudnia 1970 roku w Warszawie przez Józefa Cyrankiewicza (Premier PRL) i Kanclerza Niemiec Zachodnich Brandta stał się w opiniach współczesnych mu komunistycznych publicystów przełomem w stosunkach między obu państwami i narodami (co było prawdą tylko częściowo). Odtrąbiono także wielki sukces dyplomatyczny Władysława Gomułki:”[…] Przez dwadzieścia lat Polska Ludowa domagała się od Republiki Federalnej Niemiec, aby odważnie w imieniu dwóch trzecich narodu niemieckiego uznała konsekwencje zbrodni reżimu hitlerowskiego.

Nastąpiło to dopiero 7 grudnia 1970 roku […]. Słusznie mówimy o wielkim sukcesie polskiej polityki zagranicznej. Stał się on możliwy tylko dzięki wspólnej polityce krajów socjalistycznych w problemie niemieckim. Układ podpisany w Warszawie jest jeszcze jednym dobitnym przykładem twórczej roli sojuszu polsko – radzieckiego w określeniu roli i pozycji naszego narodu w powojennej Europie […]”, („Wstęp do bilansu” Mieczysław F. Rakowski, Polityka, 19/26.12.1970, s.2). Wspominany dokument poprzedziło podpisanie 15 października wieloletniej umowy o współpracy gospodarczej Warszawy z Bonn.

Uzupełniając powyższą narrację (o ważne szczegóły) można generalnie zauważyć, że gdyby nie szereg istotnych inicjatyw wychodzących z kręgów bynajmniej nie związanych z polskimi komunistami baza pod podpisane dokumenty nie byłaby pełna i nie wiadomo czy bez tych inicjatyw cokolwiek byłoby możliwe, myślę tu głównie i przede wszystkim o inicjatywie Polskiego Kościoła Katolickiego wyrażającej się w „Orędziu Biskupów Polskich do Biskupów Niemieckich”. Próżno szukać w polskich mediach z tego czasu jakichś informacji na powyższy temat. Nie wspominały (lub wspominały półgębkiem i nie swoim głosem) o tych inicjatywach nawet periodyki noszące w swych tytułach przymiotnik „katolicki” biorące już wcześniej udział w dyskusji o zbliżeniu z Niemiec z Polską : „[…] Pojednanie z Polską jest dziś w NRF na wszystkich ustach. Nawet związki przesiedleńców i ziomkostw są świadomi jego konieczności […] Niemiecki episkopat odpowiedział na słynny list […] zdawkowymi formułkami, nie zajmując stanowiska. Trwają też ciągle zabiegi w Watykanie w celu przeszkodzenia temu, by uregulowane zostały sprawy polskich Ziem Zachodnich. […] Jego istota polega na trzech rzeczach […] 1) trzeba samemu zrobić pierwszy krok, 2) trzeba ustawiać się w położeniu drugiego, 3) trzeba rzeczywiście mieć nadzieję na nowy typ stosunków wzajemnych […] Pomyślmy choćby o tym , że nie ma prawie w Polsce rodzin, które nie straciłyby kogoś w ostatniej wojnie i przeważnie ci polegli nie padli w walce jako żołnierze tylko byli ofiarami bestialskich morderstw […]”, („Pojednanie z Polską jako zadanie polityczne”, Winifried Lipscher , Tygodnik Powszechny, 12.04.1970, s.1/2,).

Ze sporym opóźnieniem prasa polska zamieściła tylko krótkie „Oświadczenie Sekretariatu Episkopatu Polski” w interesującej nas kwestii. Beneficjent „sukcesu” mógł być więc tylko jeden, a „sukces” ów uprawomocniał (wbrew twierdzeniom niektórych historyków) władzę komunistyczną w Polsce jako jedyną, która broniła „żywotnych interesów narodu polskiego”. Oba państwa bowiem stwierdzały, że „[…] istniejąca linia graniczna, której przebieg został ustalony w rozdziale IX postanowień Konferencji Poczdamskiej z 2 sierpnia 1945 r. od Morza Bałtyckiego bezpośrednio na zachód od Świnoujścia i stąd wzdłuż rzeki Odry do miejsca, gdzie wpada Nysa Łużycka, oraz wzdłuż Nysy Łużyckiej do granicy z Czechosłowacją, stanowi zachodnią granicę państwową Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej". Zobowiązywano się też do absolutnego przestrzegania integralności terytorialnej umawiających się stron i potwierdzano nienaruszalność istniejących granic oświadczając przy tym, że PRL i NRF nie mają wobec siebie roszczeń terytorialnych. Niemcy Zachodnie stwierdzały przy tym, że podpisanie z PRL układu nie oznacza uznania przemieszczeń ludności, wynikających ze zmian delimitacji granicznych, za zgodne z prawem i nie odbiera komukolwiek jakichkolwiek praw wynikających z zachodnioniemieckiego ustawodawstwa.

Dwa lata później (17 maja 1972 roku) izba niższa niemieckiego po burzliwej debacie ratyfikował wspomniany układ (za 248 głosów, 238 wstrzymujących się, 10 przeciwko), równolegle z tymi decyzjami Bundestag potwierdził, że zawierane przez Bonn porozumienia i układy nie będą decydujące w kwestiach ewentualnej zawartości traktatu pokojowego z Niemcami (jako całością) i nie są prawnym uzasadnieniem granic państwowych AD 1972. Trzy dni później dokument został przyjęty przez Bundesrat (izbę wyższą) i następnie przez Prezydenta RFN Gustava Heinemanna. Jak można było oczekiwać po stronie polskiej przyjęto układ bez problemów (25 maja – Sejm , a później Rada Państwa).

Dokumenty ratyfikacyjne wymieniono w czerwcu 1972 roku w stolicy RFN – Bonn. Tyle można by było pokrótce napisać o tym co stało się w grudniu 1970 roku w Warszawie – odnosząc komentarz tylko do suchych faktów i zdarzeń. Warto jednak, z kilku przyczyn przyjrzeć się nieco, aurze otaczającej całe opisane wyżej zdarzenie. Po pierwsze strona niemiecka podczas oficjalnych wystąpień cały czas podkreślała (przyjmując na siebie odpowiedzialność za dramat wojny) konieczność „patrzenia w przyszłość” i likwidacji pozostałości wojny: „[…] Postawiliśmy sobie za cel porządkowanie spraw pozostawionych przez wojnę, po to by zabezpieczyć pokój […] Stało się jasne, że oba narody muszą szukać początku nowej drogi jeśli chcą dobrego sąsiedztwa […]” mówił Willy Brandt podczas konferencji prasowej w Hotelu Europejskim, (Kanclerz NRF i premier PRL o podpisanym układzie.

Wspólne zwycięstwo nad przeszłością, Sztandar Młodych, 9.12.1970, s.2,), podkreślano tez rolę młodzieży w budowaniu przyszłości i twierdzono, że bez niej dobrego sąsiedztwa nie da się ukształtować (to o tyle ważne, że ta idea została zrealizowana dopiero w początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku poprzez powołanie do życia Polsko – Niemieckiej Współpracy Młodzieży – słowa te pisze jeden ze współtwórców wspomnianej Instytucji i jej były polski dyrektor). Dla komentatorów (nawet tak ograniczonych w artykułowaniu swych opinii jak polscy) ważne było, że po obu stronach stołu negocjacyjnego zasiedli ludzie mający taką a nie inną przeszłość: „[…] spotkali się: Polak (chodzi tu o Józefa Cyrankiewicza ówczesnego Premiera PRL, którego rzeczywista przeszłość „oświęcimska” nie jest do dziś szczegółowo wyjaśniona – P.Ł.) – były więzień Oświęcimia i Niemiec – były emigrant polityczny. […] Zrozumiałe jest więc, że obie strony podkreślają szczególnie rolę jaką w kształtowaniu stosunków przypadnie młodemu pokoleniu. […]” („Dokument nadziei”, H. Hartwig, Sztandar Młodych, 10.12.1970, s.2,).

Zauważono też gest Kanclerza Niemiec pod Pomnikiem Bohaterów Getta łącząc go z zachowaniem Brandta na Placu Zwycięstwa, a wraz z tym dostrzeżono w „tym Niemcu” człowieka: „[…] Trzeba wyjść z tego co jest, co się stało. Również w odniesieniu do zachodniej granicy Polski. […] Ci którzy mieli możność obserwowania sceny składania wieńca przez szefa rządu NRF, […] pod pomnikiem Nieznanego Żołnierza, a następnie przyklęknięcie przed pomnikiem Bohaterów Getta widzieli, że był wzruszony. Społeczeństwo polskie docenia to ludzkie wzruszenie. […] My w tym dniu, odczuwamy mocniej niż kiedykolwiek wagę więzi łączącej nas ze Związkiem radzieckim i innymi bratnimi krajami […].”, („Przyszłość i przeszłość”, Ryszard Wojna, Kurier Polski, 8.12.1970, s.2).

Mówiąc o „człowieczeństwie” Brandta nie pozostawiano wątpliwości, że typowym przedstawicielem społeczeństwa Zachodnich Niemiec. Tu jako dyżurni „polakożercy” służyli Adenauer, Kiesinger, Strauss i różni nie nazwani przedstawiciele ziomkostw. Wymienianie ich jednym tchem miało pokazywać, dobrą wolę „władzy ludowej”, która zechciała rozmawiać z Niemcami (nie dodawano – o czym wspominaliśmy wyżej – że był to jej żywotny interes jeśli chciała się pokazać jako obrończyni polskich interesów narodowych) i dodała im tą swoją „wolą” odwagi w kreowaniu przyszłości”: „[…] Odwaga Polski […], która będąc świadoma niewyobrażalnych krzywd czasu pogardy, a następnie niegodnej polityki dwudziestoletnich rządów NRF, podjęła inicjatywę dobrosąsiedzkich stosunków. […] Że odwagi takiej nasz dzisiejszy gość potrzebuje dowodzi nie tylko cyniczna gra opozycji, […] ale nawet niesmaczne komentarze części dziennikarzy z jego kraju na temat spontanicznego odruchu, […] przed Pomnikiem Bohaterów Getta.[…]” („Dla przyszłości Europy”, Stef., Słowo Powszechne, 8.12.1970, s.1/2).

Wspominając o tych wydarzeniach nie zająknęli się polscy komentatorzy o mających (podobno) miejsce przepychankach o wielkość składanych przed warszawskimi monumentami wieńców. Władza odniosła bowiem sukces dyplomatyczny i być może byłby ona rzeczywiście przyjęty dobrze przez Polaków gdyby nie to, że krótko po wyjeździe Kanclerza Niemiec Zachodnich z naszego kraju polała się za sprawą komunistów polska krew: „[…] Po poniedziałkowych krwawych zamieszkach w Gdańsku życie powraca do normy. Do usuwania zniszczeń i śladów wandalizmu rozwydrzonych grup chuliganów przystąpiono natychmiast po przywróceniu porządku przez funkcjonariuszy MO i żołnierzy Wojska Polskiego. […] Społeczeństwo odcięło się od sprawców chuligańskich wybryków. […]” („”Prace porządkowe w Gdańsku, Sztandar Młodych, 18.12.1970, s.1,).

Dwa dni po opublikowaniu powyższych słów polski „twórca” porozumienia z Niemcami Zachodnimi Władysław Gomułka z rękoma ubroczonymi po łokcie w krwi „chuliganów i wichrzycieli” odszedł w polityczny niebyt. Premiera PRL Józefa Cyrankiewicza wygrażającego mordowanym demnostrantom odsunięto od realnej władzy 23 grudnia 1970 roku, a kolejny aktor opisywanych wydarzeń Willy Brandt twórca niemieckiej „Ostpolitik” nie potrafił osiągając sukcesy w polityce zagranicznej ustabilizować gospodarki RFN co przyczyniło się do jego kłopotów spotęgowanych jeszcze potężną aferą szpiegowską z agentem STASI (Guentherem Guillaume wysokim funkcjonariuszem Urzędu Kanclerskiego) w roli głównej skutkujących dymisją, która nastąpiła 7 maja 1974 roku.

Piotr Łysakowski

 


 

POLECANE
Komunikat dla mieszkańców Poznania Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Poznania

MPK Poznań dołącza do Nocy Muzeów 17 maja. Będą dodatkowe kursy linii turystycznych oraz specjalne atrakcje w Izbie Pamięci i Tradycji.

Polska w centrum anomalii. W kraju będzie najzimniej w Europie Wiadomości
Polska w centrum anomalii. W kraju będzie najzimniej w Europie

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowy Instytut Badawczy informuje o wyjątkowo zimnej pierwszej połowie maja. W najbliższych godzinach Polska znajdzie się w centrum anomalii zimna i miejscami będzie aż o ok. 15 st. C zimniej niż zwykle o tej porze roku.

Nie żyje znany raper. Miał zaledwie 31 lat Wiadomości
Nie żyje znany raper. Miał zaledwie 31 lat

Francuski świat muzyki pogrążył się w smutku. Werenoi, jeden z najpopularniejszych raperów ostatnich lat, zmarł w wieku zaledwie 31 lat. Informację potwierdził jego producent oraz wytwórnia płytowa w sobotę, 17 maja.

Jest komentarz prezydenta Turcji po rozmowach Rosji i Ukrainy w Stambule Wiadomości
Jest komentarz prezydenta Turcji po rozmowach Rosji i Ukrainy w Stambule

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zapewnił, że Ankara dołoży wszelkich starań, by utrzymać rozmowy pokojowe między Rosją a Ukrainą.

Tragiczne wieści. Legendarny piłkarz poszkodowany w pożarze Wiadomości
Tragiczne wieści. Legendarny piłkarz poszkodowany w pożarze

Lucio, były kapitan piłkarskiej reprezentacji Brazylii, przebywa w szpitalu z powodu oparzeń. Według gazety "O Globo", mistrz świata z 2002 roku został ranny w pożarze swojego domu.

Kolejne złamanie ciszy wyborczej. Poseł KO wyjaśnia: Post na X opublikował się sam z ostatniej chwili
Kolejne złamanie ciszy wyborczej. Poseł KO wyjaśnia: "Post na X opublikował się sam"

Dzisiaj rano pojawił się kolejny wpis jednego z posłów Koalicji, którego treść łamie ciszę wyborczą, agitując do głosowania na jednego kandydata.

Monika Małkowska: Demagogiczny łomot dopada nas coraz częściej tylko u nas
Monika Małkowska: Demagogiczny łomot dopada nas coraz częściej

Choć Polska nie posiadała kolonii, nowe narracje sugerują, że nasi przodkowie mentalnie wspierali kolonializm – a jego echa rzekomo trwają do dziś.

Dramatyczne sceny w Londynie. Nożownik zaatakował 5 osób Wiadomości
Dramatyczne sceny w Londynie. Nożownik zaatakował 5 osób

Napastnik uzbrojony w nóż zaatakował pięć osób w czasie imprezy w południowo-wschodnim Londynie. Do ataku doszło w sobotę rano. Poszkodowani zostali przewiezieni do szpitala.

Debata Wolnych i Solidarnych poświęcona tematowi Trójmorza Wiadomości
Debata Wolnych i Solidarnych poświęcona tematowi Trójmorza

W sobotę, 10 maja, w Poznaniu odbyła się Debata Wolnych i Solidarnych poświęcona tematowi: ,,Trójmorze a Unia Europejska: wartości, gospodarka i geopolityka”. W dyskusji udział wzięli: prof. UAM Cezary Kościelniak, prof. Sławomir Magala i red. Piotr Semka.

Potężne burze w Missouri. Są ofiary śmiertelne Wiadomości
Potężne burze w Missouri. Są ofiary śmiertelne

Co najmniej siedem ofiar śmiertelnych i tysiące domów bez prądu – potężne burze uderzyły w Missouri, powodując ogromne zniszczenia i chaos.

REKLAMA

Dr Piotr Łysakowski :Brandt w Warszawie i "...porządki ..." na ulicach miast Wybrzeża

W grudniu 1970 roku na Okęciu w Warszawie wylądował na Okęciu samolot z krzyżami na kadłubie
 Dr Piotr Łysakowski :Brandt w Warszawie i "...porządki ..." na ulicach miast Wybrzeża
/ screen YouTube

Pod koniec pierwszego tygodnia grudnia 1970 roku wylądowała na Okęciu w Warszawie delegacja rządu Niemieckiej Republiki Federalnej (jak nazywano wtedy Republikę Federalną Niemiec), kierował nią ówczesny Kanclerz Willy Brandt. Niemiecki Socjaldemokrata przybył do stolicy PRL/u podpisać z jej władzami układ o normalizacji wzajemnych stosunków. Jego zawarcie nie byłoby, niewątpliwie możliwe gdyby nie zadecydowano tego wcześniej w Moskwie (12.08.1970 roku podpisano w stolicy ZSRR podobny dokument między tym państwem a Niemcami Zachodnimi).

Uwaga powyższa jest o tyle istotna, jako że pojawiają się w opinie, iż Gomułka (ówczesny I Sekretarz KCPZPR) negocjując i zawierając porozumienie z Niemcami Zachodnimi wymknął się niejako „radzieckim” spod kontroli, wychodząc niejako „przed socjalistyczny szereg” szkodząc przy okazji wspólnocie „państw postępu” i „pierwszemu w dziejach niemieckiemu państwu robotników i chłopów” czyli NRD. Miało to stać się (między innymi) przyczyną moskiewskiej reakcji, która wywołała późniejszy dramat na polskim Wybrzeżu i w ostatecznym rozrachunku odejście towarzysza „Wiesława” na zasłużoną partyjna emeryturę unurzaną we krwi mieszkańców nadmorskich miast Polski.

Układ zawarty przez PRL z NRF (zachowajmy tu ówczesna nomenklaturę i pisownię) podpisany 7 grudnia 1970 roku w Warszawie przez Józefa Cyrankiewicza (Premier PRL) i Kanclerza Niemiec Zachodnich Brandta stał się w opiniach współczesnych mu komunistycznych publicystów przełomem w stosunkach między obu państwami i narodami (co było prawdą tylko częściowo). Odtrąbiono także wielki sukces dyplomatyczny Władysława Gomułki:”[…] Przez dwadzieścia lat Polska Ludowa domagała się od Republiki Federalnej Niemiec, aby odważnie w imieniu dwóch trzecich narodu niemieckiego uznała konsekwencje zbrodni reżimu hitlerowskiego.

Nastąpiło to dopiero 7 grudnia 1970 roku […]. Słusznie mówimy o wielkim sukcesie polskiej polityki zagranicznej. Stał się on możliwy tylko dzięki wspólnej polityce krajów socjalistycznych w problemie niemieckim. Układ podpisany w Warszawie jest jeszcze jednym dobitnym przykładem twórczej roli sojuszu polsko – radzieckiego w określeniu roli i pozycji naszego narodu w powojennej Europie […]”, („Wstęp do bilansu” Mieczysław F. Rakowski, Polityka, 19/26.12.1970, s.2). Wspominany dokument poprzedziło podpisanie 15 października wieloletniej umowy o współpracy gospodarczej Warszawy z Bonn.

Uzupełniając powyższą narrację (o ważne szczegóły) można generalnie zauważyć, że gdyby nie szereg istotnych inicjatyw wychodzących z kręgów bynajmniej nie związanych z polskimi komunistami baza pod podpisane dokumenty nie byłaby pełna i nie wiadomo czy bez tych inicjatyw cokolwiek byłoby możliwe, myślę tu głównie i przede wszystkim o inicjatywie Polskiego Kościoła Katolickiego wyrażającej się w „Orędziu Biskupów Polskich do Biskupów Niemieckich”. Próżno szukać w polskich mediach z tego czasu jakichś informacji na powyższy temat. Nie wspominały (lub wspominały półgębkiem i nie swoim głosem) o tych inicjatywach nawet periodyki noszące w swych tytułach przymiotnik „katolicki” biorące już wcześniej udział w dyskusji o zbliżeniu z Niemiec z Polską : „[…] Pojednanie z Polską jest dziś w NRF na wszystkich ustach. Nawet związki przesiedleńców i ziomkostw są świadomi jego konieczności […] Niemiecki episkopat odpowiedział na słynny list […] zdawkowymi formułkami, nie zajmując stanowiska. Trwają też ciągle zabiegi w Watykanie w celu przeszkodzenia temu, by uregulowane zostały sprawy polskich Ziem Zachodnich. […] Jego istota polega na trzech rzeczach […] 1) trzeba samemu zrobić pierwszy krok, 2) trzeba ustawiać się w położeniu drugiego, 3) trzeba rzeczywiście mieć nadzieję na nowy typ stosunków wzajemnych […] Pomyślmy choćby o tym , że nie ma prawie w Polsce rodzin, które nie straciłyby kogoś w ostatniej wojnie i przeważnie ci polegli nie padli w walce jako żołnierze tylko byli ofiarami bestialskich morderstw […]”, („Pojednanie z Polską jako zadanie polityczne”, Winifried Lipscher , Tygodnik Powszechny, 12.04.1970, s.1/2,).

Ze sporym opóźnieniem prasa polska zamieściła tylko krótkie „Oświadczenie Sekretariatu Episkopatu Polski” w interesującej nas kwestii. Beneficjent „sukcesu” mógł być więc tylko jeden, a „sukces” ów uprawomocniał (wbrew twierdzeniom niektórych historyków) władzę komunistyczną w Polsce jako jedyną, która broniła „żywotnych interesów narodu polskiego”. Oba państwa bowiem stwierdzały, że „[…] istniejąca linia graniczna, której przebieg został ustalony w rozdziale IX postanowień Konferencji Poczdamskiej z 2 sierpnia 1945 r. od Morza Bałtyckiego bezpośrednio na zachód od Świnoujścia i stąd wzdłuż rzeki Odry do miejsca, gdzie wpada Nysa Łużycka, oraz wzdłuż Nysy Łużyckiej do granicy z Czechosłowacją, stanowi zachodnią granicę państwową Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej". Zobowiązywano się też do absolutnego przestrzegania integralności terytorialnej umawiających się stron i potwierdzano nienaruszalność istniejących granic oświadczając przy tym, że PRL i NRF nie mają wobec siebie roszczeń terytorialnych. Niemcy Zachodnie stwierdzały przy tym, że podpisanie z PRL układu nie oznacza uznania przemieszczeń ludności, wynikających ze zmian delimitacji granicznych, za zgodne z prawem i nie odbiera komukolwiek jakichkolwiek praw wynikających z zachodnioniemieckiego ustawodawstwa.

Dwa lata później (17 maja 1972 roku) izba niższa niemieckiego po burzliwej debacie ratyfikował wspomniany układ (za 248 głosów, 238 wstrzymujących się, 10 przeciwko), równolegle z tymi decyzjami Bundestag potwierdził, że zawierane przez Bonn porozumienia i układy nie będą decydujące w kwestiach ewentualnej zawartości traktatu pokojowego z Niemcami (jako całością) i nie są prawnym uzasadnieniem granic państwowych AD 1972. Trzy dni później dokument został przyjęty przez Bundesrat (izbę wyższą) i następnie przez Prezydenta RFN Gustava Heinemanna. Jak można było oczekiwać po stronie polskiej przyjęto układ bez problemów (25 maja – Sejm , a później Rada Państwa).

Dokumenty ratyfikacyjne wymieniono w czerwcu 1972 roku w stolicy RFN – Bonn. Tyle można by było pokrótce napisać o tym co stało się w grudniu 1970 roku w Warszawie – odnosząc komentarz tylko do suchych faktów i zdarzeń. Warto jednak, z kilku przyczyn przyjrzeć się nieco, aurze otaczającej całe opisane wyżej zdarzenie. Po pierwsze strona niemiecka podczas oficjalnych wystąpień cały czas podkreślała (przyjmując na siebie odpowiedzialność za dramat wojny) konieczność „patrzenia w przyszłość” i likwidacji pozostałości wojny: „[…] Postawiliśmy sobie za cel porządkowanie spraw pozostawionych przez wojnę, po to by zabezpieczyć pokój […] Stało się jasne, że oba narody muszą szukać początku nowej drogi jeśli chcą dobrego sąsiedztwa […]” mówił Willy Brandt podczas konferencji prasowej w Hotelu Europejskim, (Kanclerz NRF i premier PRL o podpisanym układzie.

Wspólne zwycięstwo nad przeszłością, Sztandar Młodych, 9.12.1970, s.2,), podkreślano tez rolę młodzieży w budowaniu przyszłości i twierdzono, że bez niej dobrego sąsiedztwa nie da się ukształtować (to o tyle ważne, że ta idea została zrealizowana dopiero w początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku poprzez powołanie do życia Polsko – Niemieckiej Współpracy Młodzieży – słowa te pisze jeden ze współtwórców wspomnianej Instytucji i jej były polski dyrektor). Dla komentatorów (nawet tak ograniczonych w artykułowaniu swych opinii jak polscy) ważne było, że po obu stronach stołu negocjacyjnego zasiedli ludzie mający taką a nie inną przeszłość: „[…] spotkali się: Polak (chodzi tu o Józefa Cyrankiewicza ówczesnego Premiera PRL, którego rzeczywista przeszłość „oświęcimska” nie jest do dziś szczegółowo wyjaśniona – P.Ł.) – były więzień Oświęcimia i Niemiec – były emigrant polityczny. […] Zrozumiałe jest więc, że obie strony podkreślają szczególnie rolę jaką w kształtowaniu stosunków przypadnie młodemu pokoleniu. […]” („Dokument nadziei”, H. Hartwig, Sztandar Młodych, 10.12.1970, s.2,).

Zauważono też gest Kanclerza Niemiec pod Pomnikiem Bohaterów Getta łącząc go z zachowaniem Brandta na Placu Zwycięstwa, a wraz z tym dostrzeżono w „tym Niemcu” człowieka: „[…] Trzeba wyjść z tego co jest, co się stało. Również w odniesieniu do zachodniej granicy Polski. […] Ci którzy mieli możność obserwowania sceny składania wieńca przez szefa rządu NRF, […] pod pomnikiem Nieznanego Żołnierza, a następnie przyklęknięcie przed pomnikiem Bohaterów Getta widzieli, że był wzruszony. Społeczeństwo polskie docenia to ludzkie wzruszenie. […] My w tym dniu, odczuwamy mocniej niż kiedykolwiek wagę więzi łączącej nas ze Związkiem radzieckim i innymi bratnimi krajami […].”, („Przyszłość i przeszłość”, Ryszard Wojna, Kurier Polski, 8.12.1970, s.2).

Mówiąc o „człowieczeństwie” Brandta nie pozostawiano wątpliwości, że typowym przedstawicielem społeczeństwa Zachodnich Niemiec. Tu jako dyżurni „polakożercy” służyli Adenauer, Kiesinger, Strauss i różni nie nazwani przedstawiciele ziomkostw. Wymienianie ich jednym tchem miało pokazywać, dobrą wolę „władzy ludowej”, która zechciała rozmawiać z Niemcami (nie dodawano – o czym wspominaliśmy wyżej – że był to jej żywotny interes jeśli chciała się pokazać jako obrończyni polskich interesów narodowych) i dodała im tą swoją „wolą” odwagi w kreowaniu przyszłości”: „[…] Odwaga Polski […], która będąc świadoma niewyobrażalnych krzywd czasu pogardy, a następnie niegodnej polityki dwudziestoletnich rządów NRF, podjęła inicjatywę dobrosąsiedzkich stosunków. […] Że odwagi takiej nasz dzisiejszy gość potrzebuje dowodzi nie tylko cyniczna gra opozycji, […] ale nawet niesmaczne komentarze części dziennikarzy z jego kraju na temat spontanicznego odruchu, […] przed Pomnikiem Bohaterów Getta.[…]” („Dla przyszłości Europy”, Stef., Słowo Powszechne, 8.12.1970, s.1/2).

Wspominając o tych wydarzeniach nie zająknęli się polscy komentatorzy o mających (podobno) miejsce przepychankach o wielkość składanych przed warszawskimi monumentami wieńców. Władza odniosła bowiem sukces dyplomatyczny i być może byłby ona rzeczywiście przyjęty dobrze przez Polaków gdyby nie to, że krótko po wyjeździe Kanclerza Niemiec Zachodnich z naszego kraju polała się za sprawą komunistów polska krew: „[…] Po poniedziałkowych krwawych zamieszkach w Gdańsku życie powraca do normy. Do usuwania zniszczeń i śladów wandalizmu rozwydrzonych grup chuliganów przystąpiono natychmiast po przywróceniu porządku przez funkcjonariuszy MO i żołnierzy Wojska Polskiego. […] Społeczeństwo odcięło się od sprawców chuligańskich wybryków. […]” („”Prace porządkowe w Gdańsku, Sztandar Młodych, 18.12.1970, s.1,).

Dwa dni po opublikowaniu powyższych słów polski „twórca” porozumienia z Niemcami Zachodnimi Władysław Gomułka z rękoma ubroczonymi po łokcie w krwi „chuliganów i wichrzycieli” odszedł w polityczny niebyt. Premiera PRL Józefa Cyrankiewicza wygrażającego mordowanym demnostrantom odsunięto od realnej władzy 23 grudnia 1970 roku, a kolejny aktor opisywanych wydarzeń Willy Brandt twórca niemieckiej „Ostpolitik” nie potrafił osiągając sukcesy w polityce zagranicznej ustabilizować gospodarki RFN co przyczyniło się do jego kłopotów spotęgowanych jeszcze potężną aferą szpiegowską z agentem STASI (Guentherem Guillaume wysokim funkcjonariuszem Urzędu Kanclerskiego) w roli głównej skutkujących dymisją, która nastąpiła 7 maja 1974 roku.

Piotr Łysakowski

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe