[Tylko u nas] Shandy & Eva dla Tysol.pl: "Tam gdzie będzie zapotrzebowanie na naszą muzykę, tam będziemy"

Jesteśmy z zupełnie różnych miejsc na świecie. Śpiewamy razem i dużo harmonizujemy. Nasze głosy bardzo dobrze współgrają. Jesteśmy zespołem, który łączą różne gatunki muzyczne. Ewa lubi jazz. Shandy wprowadza karaibskie rytmy. Jesteśmy wybuchową i nieoczywistą muzyczną mieszanką – mówią Shandy & Eva w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
 [Tylko u nas] Shandy & Eva dla Tysol.pl: "Tam gdzie będzie zapotrzebowanie na naszą muzykę, tam będziemy"
/ Materiały prasowe
– Jest zapotrzebowanie na rynku muzycznym na Wasz duet?

Eva: Mam nadzieję, że jest takie zapotrzebowanie. Czerpiemy inspirację z wielu gatunków muzycznych, których słuchamy. Gramy melancholijnie, a mamy też i szybsze piosenki. Chciałyśmy to połączyć na naszym debiutanckim krążku. Czegoś takiego nie ma (śmiech). Mam nadzieję, że nasza muzyka będzie interesująca dla słuchaczy.

– Nie obawiacie się, że nie osiągniecie sukcesu komercyjnego w Polsce, mając więcej utworów napisanych w języku angielskim, a nie w polskim?

E.: Miałyśmy koncert w małych miastach, gdzie odbiór był bardzo dobry, pomimo, że grałyśmy piosenki w języku angielskim. Między piosenkami tłumaczymy odbiorcom, o czym są nasze piosenki.

– Jak się poznałyście?

E.: Pięć lat temu zaczęłyśmy studia na College of Music w Los Angeles na wydziale wokalnym. Shandy jest z Karaibów, ja jestem z Warszawy. Wcześniej się nie znałyśmy. Z biegiem czasu zaczęłyśmy wspólnie występować. Uznałyśmy, że załóżmy duet i będziemy pisać kompozycje.

– Po co studia w Los Angeles?

E.: Oczywiście jest wiele dobrych szkół w Polsce, ale ja marzyłam o studiowaniu w USA. Czerpałam inspiracje muzyczne od artystów pochodzących właśnie z USA.

– Ciężko jest się dostać na taką uczelnię?

E.: Najpierw trzeba się do nich odezwać. W moim przypadku odbyło się to drogą elektroniczną. Musiałam wysłać swoją twórczość. Potem moją aplikację rozpatrywała odpowiednia komisja składająca się z wykładowców pracujących w College of Music.

Shandy: Chciałam podróżować. Chciałam wyjść z moją twórczością poza moje rodzinne strony. Padło na USA.

– Poza zespołem również się przyjaźnicie? Słuchając Waszej płyty czuć między wami chemię?

S.: Lubimy się (śmiech).

E.: W innym przypadku nie zakładałybyśmy zespołu. Czasami mamy wzloty i upadki, ale trzeba ze sobą dobrze funkcjonować.



– Macie plan podbić Stany Zjednoczone?

S.: I tak i nie. Nie mamy sprecyzowanego planu, ze chcemy dotrzeć do konkretnej grupy docelowej. Chcemy docierać do wszystkich. Mieszkających i w Polsce i w USA.

E.: Tam gdzie będzie zapotrzebowanie na naszą muzykę, tam będziemy.

– Jak to jest funkcjonować jako artysta w dwóch różnych miejscach często dalekich od siebie?

S.: Artyście w Los Angeles jest ciężej. Jest tam zdecydowanie więcej artystów, niż w innych państwach. Konkurencja ogromna.

E.: W Los Angeles jest przesyt wszystkiego. Mnóstwo ludzi z całego świata chce spróbować swoich sił i realizować swoje marzenia. Codziennie w każdym klubie jest co najmniej pięć zespołów, które umilają czas ludziom.

– Jestem właścicielem dużej wytwórni płytowej w USA i proponuję Wam podpisanie lukratywnego kontraktu, ale zanim go podpiszmy, chce się dowiedzieć, czym się wyróżniacie spośród innych zespołów?

E.: Jesteśmy z zupełnie różnych miejsc na świecie. Śpiewamy razem i dużo harmonizujemy. Nasze głosy bardzo dobrze współgrają. Jesteśmy zespołem, który łączą różne gatunki muzyczne. Bardzo lubię jazz. Shandy wprowadza karaibskie rytmy. Jesteśmy wybuchową i nieoczywistą muzyczną mieszanką.

– Macie jakieś granice, których nie przekroczycie?

S.: Ciężko jest mieć dziś jakiekolwiek granice jako artysta (śmiech). Ważne jest to, żeby artysta był prawdziwy i mógł sobie spojrzeć w lustro. Taką zasadą się kieruję. Ludzie czują emocję, czują prawdą. Szczerość przede wszystkim.

– Ewo, dlaczego nie grasz nazwiskiem Twojego taty i nie poszłaś w jego ślady?

E.: Nie wstydzę się, że moim tatą jest Artur Żmijewski. Nie zmieniłam mojego nazwiska. Tata jest jednym z producentów naszej płyty. To nie jest tajemnica. Robię coś innego, nie poszłam w aktorstwo. Mam nadzieję, że nasza muzyka sama się obroni.

– Jaki przekaz i treść zostawiacie słuchaczom?

S. i E.: Chcemy przekazywać prawdę, emocję oraz pozytywną energię słuchaczom. Egzotyczne dźwięki w harmonii z tymi popularnymi. Przy naszej muzyce można odpocząć i poskakać. Zapraszamy na nasze koncerty. W planach mamy ich całkiem sporo. Najpierw w Polsce, a potem dalej, w Europie.

Rozmawiał: Bartosz Boruciak







 

 

POLECANE
Strajk pilotów narodowej linii. Będą perturbacje Wiadomości
Strajk pilotów narodowej linii. Będą perturbacje

Strajk pilotów jednego z europejskich narodowych przewoźników spowoduje spore komplikacje dla tysięcy pasażerów. Z usług linii korzystają również podróżujący z Polski, którzy muszą liczyć się z koniecznością zmiany planów.

Nawrocki: 26 proc. to dobry wynik dla kogoś, kto jest kandydatem od niedzieli z ostatniej chwili
Nawrocki: 26 proc. to dobry wynik dla kogoś, kto jest kandydatem od niedzieli

Według wstępnych sondaży Karol Nawrocki może liczyć na 26,2 proc. głosów, podczas gdy kandydat KO Rafał Trzaskowski - na 49,7 proc. Zastrzegając, że "nie jest komentatorem politycznym", Nawrocki podsumował, że "to bardzo dobry wynik, jak na kogoś, kto dopiero w niedzielę ogłaszał, że będzie kandydatem na prezydenta".

Wyrwał spode mnie krzesło i uderzył mnie. Dramat polskiej pisarki Wiadomości
"Wyrwał spode mnie krzesło i uderzył mnie". Dramat polskiej pisarki

Polska pisarka Katarzyna Grochola opowiedziała o traumatycznych zdarzeniach, których doświadczyła w jednym ze swoich związków. "Wchodziłam do kuchni i paraliżował mnie strach, gdy mój ówczesny partner pojawiał się w drzwiach" — wspominała w rozmowie z Plejadą.

Awantura z Applebaum, Holland i Tokarczuk na UMCS w Lublinie gorące
Awantura z Applebaum, Holland i Tokarczuk na UMCS w Lublinie

Anne Applebaum, Agnieszka Holland i Olga Tokarczuk zostały doktorami honoris causa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Uroczystość jednak nie przebiegła do końca w sposób, jaki życzyliby sobie organizatorzy. 

Tych, którzy skorzystali z programu „Czyste Powietrze”, czekają kontrole pilne
Tych, którzy skorzystali z programu „Czyste Powietrze”, czekają kontrole

Program „Czyste Powietrze” wystartował w 2018 r. i od tego czasu z dofinansowania skorzystało ponad 800 tys. osób, składając wnioski na łączną kwotę 26,5 mld zł. Ci, którzy otrzymali dopłaty na termomodernizację, mogą się spodziewać wizyty kontrolnej.

Zatonięcie jachtu w Egipcie. Para Polaków uznana za zaginionych z ostatniej chwili
Zatonięcie jachtu w Egipcie. Para Polaków uznana za zaginionych

Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało we wtorek rano, że po zatonięciu statku u wybrzeży Egiptu Polak i Polka zostali uznani za zaginionych.

Pałac Buckingham. Pilne doniesienia w sprawie księżnej Kate pilne
Pałac Buckingham. Pilne doniesienia w sprawie księżnej Kate

Od czasu, kiedy świat obiegły informacje, że księżna Kate, żona brytyjskiego następcy tronu księcia Williama, zmaga się z wykrytym u niej rakiem, oczy całego świata skierowane są na Pałac Buckingham.

Ukraina: Rosjanie zaatakowali w nocy rekordową liczbą dronów z ostatniej chwili
Ukraina: Rosjanie zaatakowali w nocy rekordową liczbą dronów

Rekordową liczbę 188 dronów wykorzystały wojska Rosji do ataków na Ukrainę minionej nocy; 76 maszyn udało się zestrzelić, jednak część trafiła w obiekty infrastruktury krytycznej – poinformowały we wtorek rano ukraińskie Siły Powietrzne.

Andrzej Duda na czele rankingu zaufania i debiut Karola Nawrockiego. Zobacz najnowszy sondaż polityka
Andrzej Duda na czele rankingu zaufania i debiut Karola Nawrockiego. Zobacz najnowszy sondaż

Andrzej Duda cieszy się największym zaufaniem Polaków, wyprzedzając Rafała Trzaskowskiego i Donalda Tuska – wynika z sondażu IBRiS dla portalu Onet.pl. W badaniu debiut zaliczył świeżo ogłoszony obywatelski kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki.

Niespokojnie na granicy. Straż Graniczna wydała komunikat z ostatniej chwili
Niespokojnie na granicy. Straż Graniczna wydała komunikat

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.

REKLAMA

[Tylko u nas] Shandy & Eva dla Tysol.pl: "Tam gdzie będzie zapotrzebowanie na naszą muzykę, tam będziemy"

Jesteśmy z zupełnie różnych miejsc na świecie. Śpiewamy razem i dużo harmonizujemy. Nasze głosy bardzo dobrze współgrają. Jesteśmy zespołem, który łączą różne gatunki muzyczne. Ewa lubi jazz. Shandy wprowadza karaibskie rytmy. Jesteśmy wybuchową i nieoczywistą muzyczną mieszanką – mówią Shandy & Eva w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
 [Tylko u nas] Shandy & Eva dla Tysol.pl: "Tam gdzie będzie zapotrzebowanie na naszą muzykę, tam będziemy"
/ Materiały prasowe
– Jest zapotrzebowanie na rynku muzycznym na Wasz duet?

Eva: Mam nadzieję, że jest takie zapotrzebowanie. Czerpiemy inspirację z wielu gatunków muzycznych, których słuchamy. Gramy melancholijnie, a mamy też i szybsze piosenki. Chciałyśmy to połączyć na naszym debiutanckim krążku. Czegoś takiego nie ma (śmiech). Mam nadzieję, że nasza muzyka będzie interesująca dla słuchaczy.

– Nie obawiacie się, że nie osiągniecie sukcesu komercyjnego w Polsce, mając więcej utworów napisanych w języku angielskim, a nie w polskim?

E.: Miałyśmy koncert w małych miastach, gdzie odbiór był bardzo dobry, pomimo, że grałyśmy piosenki w języku angielskim. Między piosenkami tłumaczymy odbiorcom, o czym są nasze piosenki.

– Jak się poznałyście?

E.: Pięć lat temu zaczęłyśmy studia na College of Music w Los Angeles na wydziale wokalnym. Shandy jest z Karaibów, ja jestem z Warszawy. Wcześniej się nie znałyśmy. Z biegiem czasu zaczęłyśmy wspólnie występować. Uznałyśmy, że załóżmy duet i będziemy pisać kompozycje.

– Po co studia w Los Angeles?

E.: Oczywiście jest wiele dobrych szkół w Polsce, ale ja marzyłam o studiowaniu w USA. Czerpałam inspiracje muzyczne od artystów pochodzących właśnie z USA.

– Ciężko jest się dostać na taką uczelnię?

E.: Najpierw trzeba się do nich odezwać. W moim przypadku odbyło się to drogą elektroniczną. Musiałam wysłać swoją twórczość. Potem moją aplikację rozpatrywała odpowiednia komisja składająca się z wykładowców pracujących w College of Music.

Shandy: Chciałam podróżować. Chciałam wyjść z moją twórczością poza moje rodzinne strony. Padło na USA.

– Poza zespołem również się przyjaźnicie? Słuchając Waszej płyty czuć między wami chemię?

S.: Lubimy się (śmiech).

E.: W innym przypadku nie zakładałybyśmy zespołu. Czasami mamy wzloty i upadki, ale trzeba ze sobą dobrze funkcjonować.



– Macie plan podbić Stany Zjednoczone?

S.: I tak i nie. Nie mamy sprecyzowanego planu, ze chcemy dotrzeć do konkretnej grupy docelowej. Chcemy docierać do wszystkich. Mieszkających i w Polsce i w USA.

E.: Tam gdzie będzie zapotrzebowanie na naszą muzykę, tam będziemy.

– Jak to jest funkcjonować jako artysta w dwóch różnych miejscach często dalekich od siebie?

S.: Artyście w Los Angeles jest ciężej. Jest tam zdecydowanie więcej artystów, niż w innych państwach. Konkurencja ogromna.

E.: W Los Angeles jest przesyt wszystkiego. Mnóstwo ludzi z całego świata chce spróbować swoich sił i realizować swoje marzenia. Codziennie w każdym klubie jest co najmniej pięć zespołów, które umilają czas ludziom.

– Jestem właścicielem dużej wytwórni płytowej w USA i proponuję Wam podpisanie lukratywnego kontraktu, ale zanim go podpiszmy, chce się dowiedzieć, czym się wyróżniacie spośród innych zespołów?

E.: Jesteśmy z zupełnie różnych miejsc na świecie. Śpiewamy razem i dużo harmonizujemy. Nasze głosy bardzo dobrze współgrają. Jesteśmy zespołem, który łączą różne gatunki muzyczne. Bardzo lubię jazz. Shandy wprowadza karaibskie rytmy. Jesteśmy wybuchową i nieoczywistą muzyczną mieszanką.

– Macie jakieś granice, których nie przekroczycie?

S.: Ciężko jest mieć dziś jakiekolwiek granice jako artysta (śmiech). Ważne jest to, żeby artysta był prawdziwy i mógł sobie spojrzeć w lustro. Taką zasadą się kieruję. Ludzie czują emocję, czują prawdą. Szczerość przede wszystkim.

– Ewo, dlaczego nie grasz nazwiskiem Twojego taty i nie poszłaś w jego ślady?

E.: Nie wstydzę się, że moim tatą jest Artur Żmijewski. Nie zmieniłam mojego nazwiska. Tata jest jednym z producentów naszej płyty. To nie jest tajemnica. Robię coś innego, nie poszłam w aktorstwo. Mam nadzieję, że nasza muzyka sama się obroni.

– Jaki przekaz i treść zostawiacie słuchaczom?

S. i E.: Chcemy przekazywać prawdę, emocję oraz pozytywną energię słuchaczom. Egzotyczne dźwięki w harmonii z tymi popularnymi. Przy naszej muzyce można odpocząć i poskakać. Zapraszamy na nasze koncerty. W planach mamy ich całkiem sporo. Najpierw w Polsce, a potem dalej, w Europie.

Rozmawiał: Bartosz Boruciak







 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe