Od wielu miesięcy trwały zabiegi, aby sejm uchwalił Rok Leśmiana. Tak się jednak nie stało
Przez lata w publikacjach, a nawet w encyklopediach podawano rozmaite daty urodzenia Leśmiana. Przyczynił się do tego sam poeta, który w jednym z listów napisał, że urodził się w 1878 roku, a gdy podawał dane personalne do swej teczki pracy w Zamościu, oświadczył, że urodził się 10 stycznia 1877 roku. Z kolei na płycie nagrobnej poety jest data 1879 roku. Wyjaśniłem tę kwestię, docierając do oryginału aktu chrztu i urodzenia. Wiemy już na pewno, że poeta urodził się 22 stycznia 1877 roku w Warszawie. Co ciekawe, mimo iż zdjęcie aktu opublikowałem w 2000 roku, do dziś encyklopedie (m.in. PWN) zamieszczają informację, że podawane są też inne daty. Owszem, są podawane (m.in. w książce Rymkiewicza), ale błędnie.
Przyszły autor wiersza „W przeddzień swego zmartwychwstania” ochrzczony został w katedrze św. Jana w Warszawie 12 stycznia 1887 roku, a więc w wieku 10 lat. Otrzymał wtedy imiona Bolesław Stanisław. Ponieważ rodzina była pochodzenia żydowskiego (chociaż zasymilowana), można się zastanawiać, czy wcześniej Bolesław nosił inne imię. Pewien antysemita, Teofil Korab-Łaski, zamieszczał na rozmaitych portalach internetowych tekst, jakoby Leśmian miał na imię Boruch i był adwokatem. Nie ma żadnych dokumentów poświadczających to imię. Po drugie Leśmian pracował jako notariusz, a nie adwokat. Nie jest także prawdą, że religia i kultura żydowska wpłynęła na twórczość poety, jak chce Korab-Łaski. Widać raczej wyraźne odniesienia do religii chrześcijańskiej. W recenzji książki Szaloma Asza Leśmian napisał wręcz, że pokazany świat żydowskiego miasteczka i obyczajowość Żydów ortodoksyjnych jest mu obca i przypomina atmosferę miast Bliskiego Wschodu, a nie Polski.
Leśmian czuł się Polakiem i podkreślał konieczność działania na rzecz polskiej kultury. Mimo że ukończył rosyjski uniwersytet w Kijowie i przychylnie oceniał twórczość Tołstoja czy symbolistów rosyjskich, zwracał uwagę na to, że kultura rosyjska jest nam obca i ma charakter destrukcyjny, bowiem niszczy dla samego niszczenia. Z tego powodu w wydaniu „Szkiców literackich” Leśmiana z 1959 roku usunięto jego artykuł „Dookoła Sfinksa”, gdzie tak negatywnie ocenił kulturę rosyjską. Ciekawe, że tekst ten w 1910 roku puścił cenzor carski. Cały szkic „Dookoła Sfinksa” ogłosiłem w 1995 roku w „Twórczości”, przy okazji przypominając o przypadającej wówczas setnej rocznicy debiutu poety.
W ciągu 42 lat twórczość Leśmiana zmieniała się, czego często nie widzą poloniści i badacze literatury. Twierdząc, że poezja autora „Łąki” była stale taka sama, wybierają z dorobku Leśmiana jedynie utwory pasujące do tej teorii (np. ballady o Dusiołku, Świdrydze i Midrydze), a pomijają wiersze, które jej przeczą.
Poeta w latach studenckich był pod wpływem Słowackiego i Tetmajera. Później wszedł w krąg „Chimery” Zenona Przesmyckiego-Miriama i pisał wiersze parnasistowskie („Tarcza”, „Pantera”). Po kilkuletnim pobycie w Paryżu zniechęcił się do symbolizmu. Poznał nowe prądy literackie i filozoficzne. Wrócił do Warszawy odmieniony. Stał się piewcą natury, człowieka pierwotnego oraz miłości zmysłowej. W 1920 roku powstał najwybitniejszy tom dwudziestolecia międzywojennego: „Łąka”, w której poeta zamieścił ballady, wspaniałe erotyki oraz wiersze opisowe z filozoficznym przesłaniem. Tom nie zdobył należnego uznania, bo wydany został w okresie ataku bolszewików na Warszawę i poezja zeszła na plan dalszy.
Bolesław Leśmian był człowiekiem bardzo oczytanym. Pochodził z rodziny księgarzy warszawskich. Kształcił się w gimnazjum klasycznym w Kijowie, stąd jego znajomość pisarzy antycznych. Dla przyjemności czytywał Herodota. Na życzenie ojca studiował prawo, chociaż interesował się literaturą i filozofią. Rozczytywał się w dziełach Bergsona, Nietzschego, później Husserla. Studiował słowniki języka polskiego i folkloru. Cenił utwory Norwida, Miriama, Żeromskiego, Berenta, Staffa, Bronisławy Ostrowskiej. Życzliwe recenzje pisał o tomach Aleksandra Szczęsnego i Stanisława Miłaszewskiego. Nie lubił awangardy, o Słonimskim mówił, że ten nie jest poetą.
W latach 1909-1913 był znaczącym publicystą i recenzentem konserwatywnego „Kuriera Warszawskiego”, tygodnika „Prawda”, „Nowej Gazety” – organu postępowej demokracji, gdzie działem literackim kierował Jan Lorentowicz. To w „Nowej Gazecie” i „Prawdzie” Leśmian ogłosił szkice „Bezkrólewie ducha” i „O potrzebie pracy kulturalnej”.
W „Bezkrólewiu ducha” pisał: „Dużo się u nas mówi o patriotyzmie, frymarczy się nim jako formułką już uznaną, jako narzędziem do majstrowania i załatwiania własnych spraw i interesów – dba się wreszcie o handel, o przemysł, o bal na cel dobroczynny [...], dba się o kabaret polski i o kawiarnię, ale gdzie są ci, którzy dbają o ducha narodu?”. Leśmian podkreślał, że kultura jest bardzo istotnym czynnikiem w okresie zaborów. „Brak wspólnej i świadomej pracy kulturalnej, brak woli ku celom duchowym wytężonej, rozluźnia i bagatelizuje te spoidła, które ludność tego lub innego kraju wiążą w jedno niepodzielne społeczeństwo. [...] Wysilmy wolę naszą ku celom wyższym nieco niźli interes materialny lub miła zabawa, ażebyśmy w godzinie prawdziwie uroczystej, o ile nam wybije taka godzina, mieli czym ją przyjąć na ziemi, duchem naszym uprawnej”.
Jakże aktualna jest analiza Leśmiana z artykułu „O potrzebie pracy kulturalnej”. Poeta wzywał do zakładania instytucji kultury, by krzewić świadomość narodową i podnosić poziom cywilizacyjny społeczeństwa. „Ma się rozumieć – nie możemy wyczekiwać takich czynów od żadnych partii politycznych, zajętych podściełaniem interesów osobistych urojoną pierzyną ogólnego dobra – ani od żadnych klas poszczególnych, zajętych walką wzajemną. Takiego czynu wymagać możemy tylko od jednostek, to znaczy od każdego z nas z osobna i od wszystkich razem”. Może i dziś wielu z nas weźmie te słowa do serca?
W 1918 roku poeta zamieszkał na prowincji, w Hrubieszowie, a potem w Zamościu, gdzie miał kancelarie notarialne, ale nie czuł się tam dobrze. Pracę zostawiał swoim zastępcom (co źle się skończyło) i wyjeżdżał do ukochanej Warszawy. Tu miał przyjaciół, wydawcę i kochankę, dla której pisał wiersze miłosne i namiętne listy.
Konserwatywny z przekonań i usposobienia, zbyt intelektualny dla nowych literatów, którzy obsadzili pisma międzywojnia, był traktowany przez nowo przybyłych do stolicy jako poeta z prowincji. Iwaszkiewicz nazywał jego twórczość smutnym zjawiskiem, które należy wyśmiać. Przez niemal 10 lat „Wiadomości Literackie” nie zamieściły ani jednego wiersza Leśmiana, starając się go przemilczeć, a potem pomniejszyć. Pierwszy wiersz ukazał się na Boże Narodzenie 1933 roku, tuż po tym, jak Leśmian został wybrany do Polskiej Akademii Literatury. I dopiero trzeci tom wierszy Leśmiana, egzystencjalny i pesymistyczny „Napój cienisty” z 1936 roku okazał się sukcesem. Odpowiadał nastrojom chwili. Wiersze mówiły o rozpaczy, śmierci, solidarności z cierpiącymi. Młode pokolenie uznało poetę za swego patrona. Leśmian nie zdążył nacieszyć się tą sławą. Zmarł 5 listopada 1937 roku w wieku 60 lat.
Po jego śmierci urządzono akademię, którą poprowadził... Jarosław Iwaszkiewicz, wyśmiewający wcześniej poezję Leśmiana i nie rozumiejący jej. Julian Tuwim napisał zaś wspomnienie pomniejszające postać poety i oskarżające go o to, że nie przeczytał wierszy debiutującego właśnie Tuwima. Mało prawdopodobne, by Leśmian nie chciał czytać jego wierszy, skoro żył poezją.
W socrealizmie twórczość Leśmiana była zakazana. Pośmiertna sława wróciła dopiero w drugiej połowie lat 50. Jest od tej pory czytany, odkrywany (jego nieznane teksty nadal są wydobywane z archiwów). Wiersze poety trafiły do szerokiego odbioru, ale... W internecie pod jego nazwiskiem ogłaszane bywają utwory innego autorstwa, nadal też powielane są fałszywe informacje na jego temat, jak np. to, że Leśmian pił dużo i „miał mocną głowę”, co jest nieprawdą. Leśmian nie pił, był natomiast żarłokiem. Podawana jest także wiadomość, jakoby ojciec poety miał na imię Izaak. Ojciec poety nosił imię Józef. W mojej książce „Bolesław Leśmian. Marzyciel nad przepaścią” podałem do rozważenia hipotezę, że przed chrztem w wieku 40 lat ojciec poety mógł nosić inne imię. Znany był w latach 80. XIX wieku Izaak Lesman, ale nie podawałem informacji o tym, że Izaak stał się Józefem, jedynie przedstawiłem taką hipotezę. Publicyści powtarzają także za Izabellą ze Schwartzów Gelbardową (po wojnie znaną jako Czajka-Stachowicz), „rewelację”, jakoby poeta zmarł po awanturze z pewnym działaczem ONR, narzeczonym córki. Tak się rzekomo przejął, że „w dwie godziny potem umarł na serce...”. Nieprawda. Córka Leśmiana, Wanda została narzeczoną Alfreda Łaszowskiego, współpracownika pisma „Prosto z Mostu”, ale zerwali wiosną. W czerwcu Łaszowski wyjechał do Paryża (z Janem Brzechwą i Zofią Nałkowską), a Wanda zadowoliła się innymi adoratorami (wzdychał do niej Jerzy Szaniawski). Ze wspomnień drugiej córki, Marii Ludwiki, znamy ostatni dzień życia Leśmiana. Od rana we dwoje chodzili po mieście, poszukując dla niej posady. Byli m.in. w księgarni Idzikowskiego. Nic nie załatwili. Po powrocie poeta zjadł obiad i położył się w swym pokoju w mieszkaniu przy Marszałkowskiej 17. Po południu dostał kolejnego zawału serca i o godzinie 19.30 zmarł. Tak więc nie warto rozpowszechniać nieprawdziwych „rewelacji” o wielkim poecie.
W roku rocznic Leśmiana warto natomiast, by władze stolicy ufundowały wreszcie tablicę pamiątkową na fasadzie domu przy Marszałkowskiej 17, gdzie poeta żył i umarł. Należy mu się to.
Piotr Łopuszański
Tekst pochodzi z najnowszego numeru "TS" (04/2017) dostępnego również w wersji cyfrowej tutaj