Quo vadis dialogu społecznego w Polsce – debaty Solidarności

Dialog społeczny w nowych państwach Unii Europejskiej ma się nie najlepiej. Jeszcze do niedawna Polska była w tym gronie. Dziś, dzięki nowej ustawie o Radzie Dialogu Społecznego, możemy być wzorem dla sąsiadów. Jednak, w opinii NSZZ „Solidarność”, dalszy rozwój umiejętności dochodzenia do kompromisu, wypracowywania wspólnych stanowisk, wymaga zwiększania niezależności RDS i wsparcia rad wojewódzkich. Niezbędne jest też szersze informowanie społeczeństwa o pracy związków, pracodawców i przedstawicieli rządu w tych instytucjach.
 Quo vadis dialogu społecznego w Polsce – debaty Solidarności
/ www.pexels.com

Tak najkrócej można byłoby podsumować wnioski z seminarium pt. „Rada dialogu społecznego w Polsce i wybranych państwach europejskich – wzmocnienie struktur dialogu społecznego na poziomie narodowym i europejskim. Dialog społeczny dziś i jutro” zorganizowanego przez NSZZ „Solidarność” i organizację EZA w dniach 2-4 lutego w Warszawie. Wzięli w niej udział przedstawiciele polskiego rządu, Senatu, goście z 13 państw europejskich, polskich organizacji pracodawców oraz członkowie NSZZ „Solidarność”.

 

Jak podkreślił na wstępie przewodniczący Solidarności Piotr Duda, Rada Dialogu Społecznego powinna być bardziej niezależna, bo tylko wtedy będzie mogła stanowić wsparcie przy poszerzaniu zakresu obowiązywania w Polsce układów zbiorowych pracy.

Przypomniał trudną sytuację w polskim dialogu do połowy 2013 r., kiedy to związki zawodowe, na czele z Solidarnością, zdecydowały się zawiesić swoje prace w ówczesnej Trójstronnej Komisji na znak protestu wobec braku poszanowania racji strony pracowników, lekceważenia jej inicjatyw przez rząd, przekazywania rządowych decyzji zamiast konsultacji. Mówił o późniejszym przygotowaniu przez związki i pracodawców projektu ustawy, która „wyprzedza swoją epokę”.

 

Dialog miał swoje wzloty i upadki, ale dziś mamy bardzo dobre narzędzie i tylko od nas zależy, jak je wykorzystamy” - podsumował. Zaznaczył, że teraz trzeba pomyśleć, jak udoskonalać istniejące rozwiązania, które wprowadzaliśmy w pierwszym roku działania Rady.

Marzy nam się, by (…) na bazie dialogu społecznego powstawało więcej układów zbiorowych pracy” - dodał Przewodniczący.

 

Z kolei minister Elżbieta Witek podkreślała rolę Solidarności w procesach naprawy dialogu społecznego w Polsce. Wyraziła dumę, że to właśnie nasz kraj może być dziś przykładem w tym zakresie dla państw tzw. Europy Wschodniej, i nie tylko. Podobne zdanie miał gość drugiego dnia seminarium, marszałek Senatu Stanisław Karczewski, który przyjmował w 2016 r. w wyższej izbie Parlamentu sprawozdanie z działalności Rady, prezentowane przez jej pierwszego przewodniczącego - Piotra Dudę.

 

Do kwestii kryzysu dialogu, także w tzw. starej Unii, odniósł się Józef Mozolewski, wiceprzewodniczący Europejskiego Centrum ds. Pracowniczych EZA z ramienia Solidarności. Ten kryzys powoduje, jego zdaniem, że trudno jest rozmawiać np. o płacy minimalnej na poziomie europejskim. Jak zaznaczył, przyczyną jest brak zrozumienia, że „dialog społeczny to klucz do wszelkich porozumień”.

 

Podkreślił, że możemy mieć satysfakcję goszcząc na seminarium przedstawicieli tak wielu państw, z których „wielu może tylko pozazdrościć takiego dialogu, jaki my dziś mamy”.

 

Powrót do koncepcji rzecznika

 

Kluczowym, z punktu widzenia polskiego dialogu i jego perspektyw, był panel dyskusyjny prowadzony przez dr hab. Piotra Uziębło z Uniwersytetu Gdańskiego. W odniesieniu do ustawy o RDS mówił, że prawo powinno być stabilne, ale powinno też się zmieniać, gdy jest taka potrzeba. Warto więc zastanowić się, „czy nie warto przeformatować dialogu społecznego w Polsce”. Jak zaznaczył, skoro w konstytucji mamy zapis o społecznej gospodarce rynkowej opartej na dialogu społecznym, to być może Rada także powinna znaleźć konstytucyjne umocowanie, co istotnie by ją wzmocniło. W jego opinii, powrót do proponowanej przez Solidarność w trakcie prac nad projektem ustawy koncepcji rzecznika Rady, byłby „zmianą jakościową”. Oczywiście zależałoby to też od osoby pełniącej tę funkcję.

 

Jeśli miałaby zdolność koncyliacyjną, to mogłaby faktycznie tę nową jakość wprowadzić” - powiedział.

 

O tym, że Solidarność będzie dążyła, żeby Rada stała się niezależną instytucją z rzecznikiem dialogu mówił w panelu Piotr Duda. Jak zauważył, „między Trójstronną Komisją a RDS jest przepaść; to zmiana rewolucyjna, ale najważniejsze, że zmieniamy swoją mentalność, podejście do siebie nawzajem”. To właśnie pozwoliło chociażby na przyjęcie w konsensusie związków i pracodawców rozwiązań w sprawie stawki godzinowej czy klauzul społecznych w zamówieniach publicznych.

 

Jest więc wiele plusów w działalności Rady, ale są i minusy, nad którymi trzeba pracować. Do nich szef Solidarności zaliczył brak pełnej niezależności Rady, także od ministerstwa rodziny, zbyt szczupłe jej biuro, zbyt małe środki finansowe.

Przewodniczący NSZZ „Solidarność” mówił też o potrzebie wzmacniania dialogu autonomicznego, co ułatwiłoby zawieranie układów zbiorowych pracy, przy czym oczywiście obie strony muszą mieć zdolność układową.

 

Najważniejsze są jednak nasze chęci do porozumienia i odpowiedzialność” - podsumował.

Z postulatem samodzielności Rady polemizowała minister Elżbieta Witek. Jej zdaniem, powinno to iść w parze z odpowiedzialnością. Tymczasem odpowiedzialność spada ostatecznie na rząd i Parlament. Według minister Witek, Rada jest dziś bardziej ciałem opiniującym, doradczym. Jak zaznaczyła, strona rządowa na razie nie widzi potrzeby pełnej niezależności Rady wzorem np. Rzecznika Praw Obywatelskich.

 

„Dajmy się jej najpierw rozwinąć” - powiedziała, choć nie wykluczyła, że jest tu pole do dyskusji. Dodała, że do pełnej samodzielności Rady potrzebne byłyby znacznie większe pieniądze, a „dziś takich pieniędzy nie ma”.

 

Minister zauważyła jednocześnie błędy, jakie popełniała przez pierwszy rok funkcjonowania Rady strona rządowa. Przyznała, że nie wszyscy konstytucyjni ministrowie zrozumieli, iż ich obecność na każdym spotkaniu w RDS jest niezbędna. Nie zawsze też poprawnie wyglądał proces opiniowania projektów aktów prawnych, ale to, w opinii Elżbiety Witek, z powodu ogromnej ich liczby i konieczności szybkiego procedowania.

„Nie wszystko da się w sposób spójny (…) zrealizować krok po kroku, bo zaniedbań jest zbyt dużo” - powiedziała.

 

Do tej kwestii odniósł się szef Solidarności wskazując, że gdyby nie zaniedbania rządu w zakresie konsultacji z partnerami społecznymi, nie byłoby takich problemów np. z podatkiem od sprzedaży detalicznej, który został „przekonsultowany”, ale poza Radą.

 

Również członek Prezydium KK Henryk Nakonieczny mówił o konsultacjach, także na poziomie strategii, polityk państwa, które szczególnie wymagają poparcia społecznego. Podkreślił, że dziś, gdy coraz lepiej radzimy sobie z dialogiem autonomicznym, mamy problem z uzgadnianiem spraw ze stroną rządową. Trzeba więc albo inaczej zapisać to w ustawie, albo dołożyć więcej wysiłku, a to wymaga większych środków finansowych.

 

Zdaniem Wojciecha Warskiego reprezentującego w panelu organizację pracodawców BCC, Rada nie może być tylko klubem dyskusyjnym do wymiany poglądów. Powinna być bardziej niezależna niż obecnie, być może afiliowana przy prezydencie czy rządzie.

 

Jak mówił Warski, „rząd ma prawo ostatecznie podjąć decyzję nawet wbrew woli Rady, bo bierze na siebie odpowiedzialność, ale chcielibyśmy, by to, co wypracuje strona społeczna nie było zbywane”.

Najważniejsze jest jednak jego zdaniem, by w Radzie dominowało myślenie kategoriami społeczeństwa, a nie podziałów na grupy pracowników i pracodawców.

„Dlatego RDS powinna zajmować się jak najszerszym spektrum spraw, wpływając tym samym na jakość życia obywateli” - argumentował.

 

Dialog u sąsiadów

 

Po przypomnieniu uczestnikom seminarium przez Katarzynę Zimmer-Drabczyk, szefową działu eksperckiego Solidarności, aktualnych rozwiązań w dialogu społecznym w Polsce, dialog w innych państwa europejskich zaprezentowali przedstawiciele z Austrii - Andreas Gjecaj (OGB), Bułgarii - Adrian Lliev (PODKREPA) i Litwy - Jonas Kryzanauskas (LTU Solidarumas).

 

Jak mówił gość z Austrii, w jego kraju, obok dialogu trójstronnego, funkcjonuje bardzo silny dialog dwustronny. Zaznaczył, że przedsiębiorcy muszą przynależeć do izby gospodarczej, natomiast przedstawiciele pracowników – do izby pracy. Efektem tak silnego dialogu autonomicznego jest to, że w roku średnio jeden austriacki pracownik strajkuje średnio zaledwie ok. 29 sekund.

 

„Dobre partnerstwu społeczne przyczynia się do likwidacji niepewności, do lepszego postrzegania stosunków gospodarczych w kraju, zapewnia pokój społeczny” - wyjaśniał Andreas Gjecaj. Mówił też, że ok. 98 proc. firm w Austrii objętych jest układami zbiorowymi pracy, a rocznie negocjowanych jest ok. 500 układów. Są też specjalne grupy ekspertów przygotowujących materiały na potrzeby dialogu społecznego. Natomiast problem stanowi zbyt duża liczba regulacji prawnych.

 

Diametralnie inaczej przedstawił sytuację dialogu, ale też szerzej, sytuację społeczną w swoim kraju przedstawiciel Bułgarii. Jak mówił Adrian Lliev, w jego kraju nie było tak silnych tendencji demokratycznych jak w Polsce. Zabrakło konotacji religijnych. Dziś instytucje dialogu mają tam jedynie charakter doradczy, nie odgrywają żadnej roli w procesie legislacyjnym. Tylko 2 proc. pracowników jest objętych układami zbiorowymi. Co ciekawe, obejmują one jedynie związkowców, a nie wszystkich pracowników.

 

Związkom zawodowym w Bułgarii trudno jest rozmawiać o poprawie sytuacji społecznej, gdy tylko 30 proc. firm należy do organizacji pracodawców, gdy przeciętna pensja to ok. 230 euro miesięcznie, próg ubóstwa 150 euro, a kwota wolna od podatku dochodowego w ogóle nie istnieje.

Wyjaśniał, że w pracodawca musi, zgodnie z prawem, prowadzić dialog ze związkami, ale brakuje procedury jak to robić. To prowadzi do sytuacji, gdy takie rozmowy nie prowadzą do żadnych konkluzji.

 

Członkowie związków w Bułgarii często ukrywają informację o przynależności do związku w obawie o pracę. Nie dotyczy to jedynie szefów, który mają ochronę przed zwolnieniem” - informował Adrian Lliev.

 

Nie najlepiej wygląda też dialog społeczny na Litwie. Uczestnicy seminarium dowiedzieli się, że Sekretariat Komisji Trójstronnej został tam zamknięty, a rola związków zawodowych jest marginalizowana. Wręcz można zaobserwować kampanię antyzwiązkową. Nowy model dialogu społecznego dyktowany jest przez władze i nie ma mowy o samodzielności partnerów w tym zakresie, jaka występowała w Polsce już na etapie tworzenia ustawy i jaka jest dziś. Właściwie nie ma negocjacji zbiorowych, a zaangażowanie pracodawców w dialog jest bardzo niewielkie. Pracownicy nie mają nawet informacji co do swoich praw. Angażowaniu się ich w sprawy społeczne nie sprzyja też fakt, że ok. 1/3 osób w wieku produkcyjnym wyjechała z kraju.

 

Jako przykład sukcesu swojego związku, Jonas Kryzanauskas wskazał podpisanie w 2014 r. terytorialnego układu zbiorowego pracy w oświacie w jednej z litewskich gmin. W jego ramach,gminna administracja zobowiązała się do negocjacji na temat budżetu, podatków od przedszkoli i edukacji nieformalnej, w sprawie powoływania i reorganizacji szkół, procedur przyjmowania uczniów, określania liczby etatów nauczycielskich.

 

Ale jednocześnie np. Forum Litewskich Związków Zawodowych Przewoźników Transportu od dawna nie może nawiązać kontaktu z tamtejszą organizacją firm transportowych. Pracodawcy pozostają głusi na problemy pracownicze zgłaszane przez związek.

Na Litwie brak jest polityki rozwoju dialogu społecznego, choć rząd twierdzi, że mu sprzyja” - stwierdził przedstawiciel LTU Solidarumas

 

Anna Grabowska


 

POLECANE
Chiny planują największą zaporę wodną na świecie. To potężne zagrożenie Wiadomości
Chiny planują największą zaporę wodną na świecie. To potężne zagrożenie

Władze Chin zatwierdziły projekt budowy największej zapory wodnej na świecie – podała w czwartek Agencja Reutera. Obawy co do projektu wyraziły położone w dolnym biegu rzeki Indie i Bangladesz.

 Rozczarowania najgłębsze. Popularny aktor uderzył w TVN w rząd Tuska Wiadomości
"Rozczarowania najgłębsze". Popularny aktor uderzył w TVN w rząd Tuska

Trudno uciec od polityki nawet w święta. Ostatnio zupełnie nieoczekiwanie nawiązał do niej w telewizji śniadaniowej popularny polski aktor, który gościł w "Dzień dobry TVN" z żoną.

Uszkodzenie kabla EstLink 2. Fińskie służby wskazały podejrzanego z ostatniej chwili
Uszkodzenie kabla EstLink 2. Fińskie służby wskazały podejrzanego

Fińska policja poinformowała w czwartek, że ma powody, by podejrzewać, że tankowiec Eagle S ma związek z uszkodzeniem podmorskiego kabla elektroenergetycznego EstLink 2. Cytowana przez Reutersa służba celna Finlandii podała, że statek należy do rosyjskiej tzw. floty cieni.

Hanower: demonstracja pod hasłem Niemcy to g.wo gorące
Hanower: demonstracja pod hasłem "Niemcy to g.wo"

Przed jarmarkiem bożonarodzeniowym w Hanowerze miała miejsce demonstracja lewackich i imigranckich grup pod hasłem "Niemcy to g.wno".

Rosjanie próbują stworzyć na Łotwie nową separatystyczną republikę Wiadomości
Rosjanie próbują stworzyć na Łotwie nową separatystyczną "republikę"

Jak donosi telewizja Biełsat, Rosjanie próbują stworzyć na Łotwie kolejną separatystyczną republikę. "Rosjanie przekraczają kolejne granice" – komentuje ekspert ds. bezpieczeństwa i były rzecznik MSWiA Stanisław Żaryn.

Potężny wzrost liczebności partii Nigela Farage'a. Właśnie pokonała brytyjskich konserwatystów z ostatniej chwili
Potężny wzrost liczebności partii Nigela Farage'a. Właśnie pokonała brytyjskich konserwatystów

Nigel Farage pochwalił się w mediach społecznościowych sukcesem swojej partii. Ponad 130 000 osób dołączyło do partii Reform UK, przewyższając ostatnią znaną liczbę członków Partii Konserwatywnej.

Posłuszne narzędzie niemiecko-europejskiej polityki. Romanowski ostro odpowiada Tuskowi z ostatniej chwili
"Posłuszne narzędzie niemiecko-europejskiej polityki". Romanowski ostro odpowiada Tuskowi

"Wylewa krokodyle łzy nad cierpieniem ludzi dotkniętych wojną, zapominając, że przez lata był posłusznym narzędziem w realizacji niemiecko-europejskiej polityki, która w dużej mierze przyczyniła się do rosyjskiej agresji na Ukrainę" – pisze w mediach społecznościowych Marcin Romanowski, odpowiadając na wpis premiera Tuska.

Rosja: Mężczyzna wjechał w siedzibę komisji poborowej i podpalił samochód [WIDEO] z ostatniej chwili
Rosja: Mężczyzna wjechał w siedzibę komisji poborowej i podpalił samochód [WIDEO]

Mężczyzna wjechał samochodem w siedzibę komisji poborowej w mieście Guś-Chrustalnyj w Rosji, po czym podpalił pojazd - poinformowało w czwartek Radio Wolna Europa. Sprawca zdarzenia został zatrzymany.

Abp Jędraszewski: Władze państwowe próbują zamykać drzwi Chrystusowi z ostatniej chwili
Abp Jędraszewski: Władze państwowe próbują zamykać drzwi Chrystusowi

Obecne władze państwowe próbują zamykać drzwi Chrystusowi, zmniejszając liczbę godzin religii w szkole – ocenił w liście do wiernych Archidiecezji Krakowskiej abp Marek Jędraszewski i zaapelował o "solidarną postawę czujności i sprzeciwu".

Niemal 12 tys. interwencji. Policja publikuje dane z I dnia świąt z ostatniej chwili
Niemal 12 tys. interwencji. Policja publikuje dane z I dnia świąt

W czwartek rano policja opublikowała dane z policyjnej służby z 25 grudnia. Funkcjonariusze ostatniej doby musieli interweniować niemal 12 tys. razy.

REKLAMA

Quo vadis dialogu społecznego w Polsce – debaty Solidarności

Dialog społeczny w nowych państwach Unii Europejskiej ma się nie najlepiej. Jeszcze do niedawna Polska była w tym gronie. Dziś, dzięki nowej ustawie o Radzie Dialogu Społecznego, możemy być wzorem dla sąsiadów. Jednak, w opinii NSZZ „Solidarność”, dalszy rozwój umiejętności dochodzenia do kompromisu, wypracowywania wspólnych stanowisk, wymaga zwiększania niezależności RDS i wsparcia rad wojewódzkich. Niezbędne jest też szersze informowanie społeczeństwa o pracy związków, pracodawców i przedstawicieli rządu w tych instytucjach.
 Quo vadis dialogu społecznego w Polsce – debaty Solidarności
/ www.pexels.com

Tak najkrócej można byłoby podsumować wnioski z seminarium pt. „Rada dialogu społecznego w Polsce i wybranych państwach europejskich – wzmocnienie struktur dialogu społecznego na poziomie narodowym i europejskim. Dialog społeczny dziś i jutro” zorganizowanego przez NSZZ „Solidarność” i organizację EZA w dniach 2-4 lutego w Warszawie. Wzięli w niej udział przedstawiciele polskiego rządu, Senatu, goście z 13 państw europejskich, polskich organizacji pracodawców oraz członkowie NSZZ „Solidarność”.

 

Jak podkreślił na wstępie przewodniczący Solidarności Piotr Duda, Rada Dialogu Społecznego powinna być bardziej niezależna, bo tylko wtedy będzie mogła stanowić wsparcie przy poszerzaniu zakresu obowiązywania w Polsce układów zbiorowych pracy.

Przypomniał trudną sytuację w polskim dialogu do połowy 2013 r., kiedy to związki zawodowe, na czele z Solidarnością, zdecydowały się zawiesić swoje prace w ówczesnej Trójstronnej Komisji na znak protestu wobec braku poszanowania racji strony pracowników, lekceważenia jej inicjatyw przez rząd, przekazywania rządowych decyzji zamiast konsultacji. Mówił o późniejszym przygotowaniu przez związki i pracodawców projektu ustawy, która „wyprzedza swoją epokę”.

 

Dialog miał swoje wzloty i upadki, ale dziś mamy bardzo dobre narzędzie i tylko od nas zależy, jak je wykorzystamy” - podsumował. Zaznaczył, że teraz trzeba pomyśleć, jak udoskonalać istniejące rozwiązania, które wprowadzaliśmy w pierwszym roku działania Rady.

Marzy nam się, by (…) na bazie dialogu społecznego powstawało więcej układów zbiorowych pracy” - dodał Przewodniczący.

 

Z kolei minister Elżbieta Witek podkreślała rolę Solidarności w procesach naprawy dialogu społecznego w Polsce. Wyraziła dumę, że to właśnie nasz kraj może być dziś przykładem w tym zakresie dla państw tzw. Europy Wschodniej, i nie tylko. Podobne zdanie miał gość drugiego dnia seminarium, marszałek Senatu Stanisław Karczewski, który przyjmował w 2016 r. w wyższej izbie Parlamentu sprawozdanie z działalności Rady, prezentowane przez jej pierwszego przewodniczącego - Piotra Dudę.

 

Do kwestii kryzysu dialogu, także w tzw. starej Unii, odniósł się Józef Mozolewski, wiceprzewodniczący Europejskiego Centrum ds. Pracowniczych EZA z ramienia Solidarności. Ten kryzys powoduje, jego zdaniem, że trudno jest rozmawiać np. o płacy minimalnej na poziomie europejskim. Jak zaznaczył, przyczyną jest brak zrozumienia, że „dialog społeczny to klucz do wszelkich porozumień”.

 

Podkreślił, że możemy mieć satysfakcję goszcząc na seminarium przedstawicieli tak wielu państw, z których „wielu może tylko pozazdrościć takiego dialogu, jaki my dziś mamy”.

 

Powrót do koncepcji rzecznika

 

Kluczowym, z punktu widzenia polskiego dialogu i jego perspektyw, był panel dyskusyjny prowadzony przez dr hab. Piotra Uziębło z Uniwersytetu Gdańskiego. W odniesieniu do ustawy o RDS mówił, że prawo powinno być stabilne, ale powinno też się zmieniać, gdy jest taka potrzeba. Warto więc zastanowić się, „czy nie warto przeformatować dialogu społecznego w Polsce”. Jak zaznaczył, skoro w konstytucji mamy zapis o społecznej gospodarce rynkowej opartej na dialogu społecznym, to być może Rada także powinna znaleźć konstytucyjne umocowanie, co istotnie by ją wzmocniło. W jego opinii, powrót do proponowanej przez Solidarność w trakcie prac nad projektem ustawy koncepcji rzecznika Rady, byłby „zmianą jakościową”. Oczywiście zależałoby to też od osoby pełniącej tę funkcję.

 

Jeśli miałaby zdolność koncyliacyjną, to mogłaby faktycznie tę nową jakość wprowadzić” - powiedział.

 

O tym, że Solidarność będzie dążyła, żeby Rada stała się niezależną instytucją z rzecznikiem dialogu mówił w panelu Piotr Duda. Jak zauważył, „między Trójstronną Komisją a RDS jest przepaść; to zmiana rewolucyjna, ale najważniejsze, że zmieniamy swoją mentalność, podejście do siebie nawzajem”. To właśnie pozwoliło chociażby na przyjęcie w konsensusie związków i pracodawców rozwiązań w sprawie stawki godzinowej czy klauzul społecznych w zamówieniach publicznych.

 

Jest więc wiele plusów w działalności Rady, ale są i minusy, nad którymi trzeba pracować. Do nich szef Solidarności zaliczył brak pełnej niezależności Rady, także od ministerstwa rodziny, zbyt szczupłe jej biuro, zbyt małe środki finansowe.

Przewodniczący NSZZ „Solidarność” mówił też o potrzebie wzmacniania dialogu autonomicznego, co ułatwiłoby zawieranie układów zbiorowych pracy, przy czym oczywiście obie strony muszą mieć zdolność układową.

 

Najważniejsze są jednak nasze chęci do porozumienia i odpowiedzialność” - podsumował.

Z postulatem samodzielności Rady polemizowała minister Elżbieta Witek. Jej zdaniem, powinno to iść w parze z odpowiedzialnością. Tymczasem odpowiedzialność spada ostatecznie na rząd i Parlament. Według minister Witek, Rada jest dziś bardziej ciałem opiniującym, doradczym. Jak zaznaczyła, strona rządowa na razie nie widzi potrzeby pełnej niezależności Rady wzorem np. Rzecznika Praw Obywatelskich.

 

„Dajmy się jej najpierw rozwinąć” - powiedziała, choć nie wykluczyła, że jest tu pole do dyskusji. Dodała, że do pełnej samodzielności Rady potrzebne byłyby znacznie większe pieniądze, a „dziś takich pieniędzy nie ma”.

 

Minister zauważyła jednocześnie błędy, jakie popełniała przez pierwszy rok funkcjonowania Rady strona rządowa. Przyznała, że nie wszyscy konstytucyjni ministrowie zrozumieli, iż ich obecność na każdym spotkaniu w RDS jest niezbędna. Nie zawsze też poprawnie wyglądał proces opiniowania projektów aktów prawnych, ale to, w opinii Elżbiety Witek, z powodu ogromnej ich liczby i konieczności szybkiego procedowania.

„Nie wszystko da się w sposób spójny (…) zrealizować krok po kroku, bo zaniedbań jest zbyt dużo” - powiedziała.

 

Do tej kwestii odniósł się szef Solidarności wskazując, że gdyby nie zaniedbania rządu w zakresie konsultacji z partnerami społecznymi, nie byłoby takich problemów np. z podatkiem od sprzedaży detalicznej, który został „przekonsultowany”, ale poza Radą.

 

Również członek Prezydium KK Henryk Nakonieczny mówił o konsultacjach, także na poziomie strategii, polityk państwa, które szczególnie wymagają poparcia społecznego. Podkreślił, że dziś, gdy coraz lepiej radzimy sobie z dialogiem autonomicznym, mamy problem z uzgadnianiem spraw ze stroną rządową. Trzeba więc albo inaczej zapisać to w ustawie, albo dołożyć więcej wysiłku, a to wymaga większych środków finansowych.

 

Zdaniem Wojciecha Warskiego reprezentującego w panelu organizację pracodawców BCC, Rada nie może być tylko klubem dyskusyjnym do wymiany poglądów. Powinna być bardziej niezależna niż obecnie, być może afiliowana przy prezydencie czy rządzie.

 

Jak mówił Warski, „rząd ma prawo ostatecznie podjąć decyzję nawet wbrew woli Rady, bo bierze na siebie odpowiedzialność, ale chcielibyśmy, by to, co wypracuje strona społeczna nie było zbywane”.

Najważniejsze jest jednak jego zdaniem, by w Radzie dominowało myślenie kategoriami społeczeństwa, a nie podziałów na grupy pracowników i pracodawców.

„Dlatego RDS powinna zajmować się jak najszerszym spektrum spraw, wpływając tym samym na jakość życia obywateli” - argumentował.

 

Dialog u sąsiadów

 

Po przypomnieniu uczestnikom seminarium przez Katarzynę Zimmer-Drabczyk, szefową działu eksperckiego Solidarności, aktualnych rozwiązań w dialogu społecznym w Polsce, dialog w innych państwa europejskich zaprezentowali przedstawiciele z Austrii - Andreas Gjecaj (OGB), Bułgarii - Adrian Lliev (PODKREPA) i Litwy - Jonas Kryzanauskas (LTU Solidarumas).

 

Jak mówił gość z Austrii, w jego kraju, obok dialogu trójstronnego, funkcjonuje bardzo silny dialog dwustronny. Zaznaczył, że przedsiębiorcy muszą przynależeć do izby gospodarczej, natomiast przedstawiciele pracowników – do izby pracy. Efektem tak silnego dialogu autonomicznego jest to, że w roku średnio jeden austriacki pracownik strajkuje średnio zaledwie ok. 29 sekund.

 

„Dobre partnerstwu społeczne przyczynia się do likwidacji niepewności, do lepszego postrzegania stosunków gospodarczych w kraju, zapewnia pokój społeczny” - wyjaśniał Andreas Gjecaj. Mówił też, że ok. 98 proc. firm w Austrii objętych jest układami zbiorowymi pracy, a rocznie negocjowanych jest ok. 500 układów. Są też specjalne grupy ekspertów przygotowujących materiały na potrzeby dialogu społecznego. Natomiast problem stanowi zbyt duża liczba regulacji prawnych.

 

Diametralnie inaczej przedstawił sytuację dialogu, ale też szerzej, sytuację społeczną w swoim kraju przedstawiciel Bułgarii. Jak mówił Adrian Lliev, w jego kraju nie było tak silnych tendencji demokratycznych jak w Polsce. Zabrakło konotacji religijnych. Dziś instytucje dialogu mają tam jedynie charakter doradczy, nie odgrywają żadnej roli w procesie legislacyjnym. Tylko 2 proc. pracowników jest objętych układami zbiorowymi. Co ciekawe, obejmują one jedynie związkowców, a nie wszystkich pracowników.

 

Związkom zawodowym w Bułgarii trudno jest rozmawiać o poprawie sytuacji społecznej, gdy tylko 30 proc. firm należy do organizacji pracodawców, gdy przeciętna pensja to ok. 230 euro miesięcznie, próg ubóstwa 150 euro, a kwota wolna od podatku dochodowego w ogóle nie istnieje.

Wyjaśniał, że w pracodawca musi, zgodnie z prawem, prowadzić dialog ze związkami, ale brakuje procedury jak to robić. To prowadzi do sytuacji, gdy takie rozmowy nie prowadzą do żadnych konkluzji.

 

Członkowie związków w Bułgarii często ukrywają informację o przynależności do związku w obawie o pracę. Nie dotyczy to jedynie szefów, który mają ochronę przed zwolnieniem” - informował Adrian Lliev.

 

Nie najlepiej wygląda też dialog społeczny na Litwie. Uczestnicy seminarium dowiedzieli się, że Sekretariat Komisji Trójstronnej został tam zamknięty, a rola związków zawodowych jest marginalizowana. Wręcz można zaobserwować kampanię antyzwiązkową. Nowy model dialogu społecznego dyktowany jest przez władze i nie ma mowy o samodzielności partnerów w tym zakresie, jaka występowała w Polsce już na etapie tworzenia ustawy i jaka jest dziś. Właściwie nie ma negocjacji zbiorowych, a zaangażowanie pracodawców w dialog jest bardzo niewielkie. Pracownicy nie mają nawet informacji co do swoich praw. Angażowaniu się ich w sprawy społeczne nie sprzyja też fakt, że ok. 1/3 osób w wieku produkcyjnym wyjechała z kraju.

 

Jako przykład sukcesu swojego związku, Jonas Kryzanauskas wskazał podpisanie w 2014 r. terytorialnego układu zbiorowego pracy w oświacie w jednej z litewskich gmin. W jego ramach,gminna administracja zobowiązała się do negocjacji na temat budżetu, podatków od przedszkoli i edukacji nieformalnej, w sprawie powoływania i reorganizacji szkół, procedur przyjmowania uczniów, określania liczby etatów nauczycielskich.

 

Ale jednocześnie np. Forum Litewskich Związków Zawodowych Przewoźników Transportu od dawna nie może nawiązać kontaktu z tamtejszą organizacją firm transportowych. Pracodawcy pozostają głusi na problemy pracownicze zgłaszane przez związek.

Na Litwie brak jest polityki rozwoju dialogu społecznego, choć rząd twierdzi, że mu sprzyja” - stwierdził przedstawiciel LTU Solidarumas

 

Anna Grabowska



 

Polecane
Emerytury
Stażowe