Niemcy wracają do węgla i wyhamowują OZE

Co musisz wiedzieć?
- Kanclerz Friedrich Merz rozważa zatrzymanie zamykania elektrowni węglowych
- Niemcy przyznają, że tempo transformacji energetycznej grozi blackoutem
- Berlin chce dotować elektrownie gazowe, nawet kosztem UE i klimatu
Merz o „ratowaniu” węgla
Podczas spotkania z przedstawicielami branży energetycznej Merz przyznał, że transformacja wymyka się spod kontroli.
Nikt nie chce powstrzymać odchodzenia od węgla, ale wycofywanie się następuje szybciej niż zastępowanie go innym źródłem
– powiedział kanclerz.
Chciałbym, żeby było odwrotnie
– dodał.
- Wyłączenia prądu na Śląsku. Ważny komunikat
- Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy
- Łukaszenka atakuje Polskę: „Jak dzikusy”. Podsycają napięcie
- Karol Nawrocki liderem rankingu zaufania
- Jak ETS zadusił polskie hutnictwo
- Ważny komunikat dla mieszkańców Łodzi
- „Die Welt”: rosyjskie drony zmierzały prosto w bazę NATO w Polsce
- Woda niezdatna do picia. Pilny komunikat dla woj. warmińsko-mazurskiego
Gaz zamiast OZE
Według deklaracji rządu Niemcy miały skończyć z węglem do 2038 roku. Teraz jednak Merz forsuje dotacje dla nowych elektrowni gazowych, które dopiero w przyszłości mają być przerobione na zasilane wodorem. To rozwiązanie tymczasowe, ale bardzo kosztowne i wymagające zgody Brukseli.
Blackout za rogiem
Bloomberg informuje, że niemiecki regulator ostrzegł, że do 2035 roku kraj będzie potrzebował dodatkowo od 22 do 36 GW mocy, by uniknąć przerw w dostawach prądu.
Merz sugeruje nawet spowolnienie rozwoju OZE, aby wzmocnić sieć energetyczną i uniknąć kryzysu.
Decyzje w tej sprawie mają zostać podjęte po opublikowaniu wyników kluczowego badania w przyszłym tygodniu. Jednak jak zauważa Bloomberg, metodologia badania już spotkała się z krytyką ze strony reprezentantów branży OZE.