[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Co Bóg na to?

„Rzekł do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?»” (J 11, 25-26).
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Co Bóg na to?
/ pixabay.com/ljcor

 

Pamiętam pierwszą falę pandemii covida, która niosła za sobą obawę, ale i jedność - wspólne, pomimo odosobnienia, działania, rozmowy, wspólne przeżywanie wydarzeń i treści, zbiorową pomoc potrzebującym. Potem to się zmieniło, zaczęły narastać podziały. Jednak ten pierwszy okres kilku miesięcy jest cennym wspomnieniem. Wielu z nas szukało wtedy pociechy dla zdezorientowanego serca.

Pamiętam też, że w tamtym okresie i ja, i wiele osób, z którymi miałam kontakt, potrzebowaliśmy intensywnego kontaktu z Bogiem. Z instytucjonalnego Kościoła płynął raczej - przynajmniej na początku - przekaz dotyczący tego, co i jak powinniśmy robić, komu pomóc, o kogo się zatroszczyć. I bardzo dobrze, że płynął. Wiele dobra z tego wynikało. Wyobraźnia miłosierdzia rosła. Ja osobiście potrzebowałam jednak jeszcze czegoś bardziej pierwotnego, co dostawałam od samego Boga, szczególnie podczas wspólnej modlitwy ze znajomymi przez internet. Bożego przygarnięcia i zapewnienia: dziecko/dzieci, jestem z tobą/wami. Sądzę, że teraz czas jest pod pewnymi względami podobny.

O sytuacji na granicy, w kontekście przebywającym tam migrantów, pisałam już więcej niż raz, w tym aspekcie nie zmieniłam zdania. To na pewno nie jest jednorodna grupa, pewnie są wśród niej putinowscy prowodyrzy, ale większość to oszukani ludzie w tragicznej obecnie sytuacji. Ludzie, którym z samego powodu ich człowieczeństwa należy się szacunek, modlitwa, dobre życzenie, a w wypadku zagrożenia zdrowia lub życia - pomoc. Padają oskarżenia, że to bogaci ludzie. Cóż, gdyby większość Polaków sprzedała wszystko, co ma, to też miałaby ze sobą jakieś pieniądze. I choć to temat ważny, to nie o nich chcę dziś pisać.

Słysząc doniesienia medialne, oglądając filmiki, na których widać ataki funkcjonariuszy obcego, wrogo nastawionego państwa wobec polskich żołnierzy, czujemy, że stanęliśmy w jakiejś, nomen omen, granicznej sytuacji, z którą nikt z mojego pokolenia, ani nawet pokolenia moich rodziców nie miał do czynienia - siłowego ataku przedstawicieli innego państwa na naszą granicę. Rodzi się w nas, przybierający przeróżne formy, strach i pytanie, co będzie dalej? Czy dyplomacja międzynarodowa zadziała i niedługo wróci spokój? Czy będzie się to jednak podjazdowo ciągnąć miesiącami, a może i latami? Czy też to dopiero uwertura, swoisty pomruk dobrze znanej z historii bestii, o której woleliśmy myśleć, że jest daleko i że, choć zawsze jest groźna, to obecnie jej agresja jeszcze nam nie grozi? Czy to słowo "wojna", którego boimy się wypowiedzieć choćby w myśli, o którym myśleliśmy, że wyschło i wiatr historii rozwiał je pył, okazało się się jednak całkiem żywotnie podnosić łeb i majaczyć na horyzoncie? Te myśli muszą budzić chaos. A pogranicze nie jest już bezpieczne. Przede wszystkim mentalnie. To zmienia bardzo wiele, nawet jeśli jeszcze nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę, ponieważ choćby rychło zadziałały sankcje, rozmowy, debaty i granica na powrót stała się cicha, to mapa geopolityczna naszej percepcji będzie już zupełnie inna. Na naszych oczach zatrzęsło się bowiem i rozbiło coś cennego, co okazało się być zbudowane z tłukącej porcelany - poczucie bezpieczeństwa

W tym wszystkim ogromnie ważne są dwie rzeczy. O jednej już pisałam - człowieczeństwo, miłość drugiego, w tym i tych, których słusznie oraz tych, których niesłusznie podejrzewamy o złą wolę. To integralna płaszczyzna chrześcijaństwa. Jednak zanim zaczniemy od siebie samych wymagać, ważna jest rzecz druga - Bóg w naszym życiu. Bo to od Niego dostajemy to, co moglibyśmy innym dać. W nas samych z siebie tej miłości nie ma. A co jeszcze ważniejsze, to On jedyny jest źródłem prawdziwego bezpieczeństwa w naszym życiu. Dziś sami widzimy, jak kruche i nietrwałe, czasem wręcz zwodnicze, są wszelkie ludzkie próby zapewnienia sobie bezpieczeństwa na własną rękę. To podróba, która niszczy się przy „pierwszym praniu”. Oryginalne bezpieczeństwo, i rodzące się z niego męstwo, jest dziełem doświadczenia Bożej obecności w naszym życiu. Jego opatrzności, miłości i troski. Nie teoretycznej, doświadczalnej.

Bez względu na to, czy masz lat dziewięć czy dziewięćdziesiąt, Bóg mówi nieustannie: „Dziecko Moje, jestem z tobą, jestem przy tobie. Nie bój się. Nie zostawię cię, żeby nie wiem co”. Czy to znaczy, że jak będziemy przy Nim, z Nim, to po ludzku nic złego nas nie spotka? Nie. Inni ludzie, jak i my, dostali od Boga dar wolności i czasem bardzo zły robią z niego użytek. Tylko że człowiek doświadczający w sercu obecności Boga nie tylko nigdy nie jest sam, ale też im dłużej ta zażyłość trwa, im jest głębsza, tym bardziej w niej upatruje i już tu na ziemi doświadcza szczęścia, a tego szczęścia stracić się nie da.

Wiara nie posiada jedynie horyzontu dopuszczania istnienia Boga. Wiara, w swej najgłębszej formie, to wierzenie Bogu. Dopiero to przeniknięcie Jego obecnością, wspólne życie, powoduje wylewanie się miłości na zewnątrz. Nawet ku osobom deklarującym wrogość. A po drodze jest milion upadków, bo jesteśmy dziećmi, a dzieci się przewracają. Nie chodzi jednak o to, by nie upaść, ale by ufać. Bo zadaniem dziecka nie jest rodzicowi imponować doskonałością, tylko go słuchać i iść za tym głosem. „Szema Jisrael” - „SŁUCHAJ, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6, 4-5). Brzmi znajomo?

Bóg cię kocha, zawsze. Możesz Mu odpowiedzieć, tutaj, teraz, w tym lub dowolnym innym momencie. Pozwolić się kochać. Powiedzieć Mu o tym. To nie uczyni cię słabym, to uczyni cię kochanym. A człowiek kochany, to już inny człowiek. Tylko obecność Ojca zapewnia bezpieczeństwo.

Tak kiedyś śpiewał król Dawid, będąc w sytuacji tragicznej, uciekając przed własnym synem, który chciał jego zguby. Rozdarty między zagrożeniem a miłością do własnego, dorosłego już i pragnącego korony, dziecka:

„Panie, jakże wielu jest tych, którzy mnie trapią,

jak wielu przeciw mnie powstaje!

(…)

A jednak, Panie, Ty, jesteś dla mnie tarczą,

Tyś chwałą moją i Ty mi głowę podnosisz.

Wołam swym głosem do Pana,

On odpowiada ze świętej swojej góry.

Kładę się, zasypiam i znowu się budzę,

bo Pan mnie podtrzymuje.

Wcale się nie lękam tysięcy ludu,

(…)

Od Pana pochodzi zbawienie.

Błogosławieństwo Twoje nad narodem Twoim”

(Ps 3, 2. 4-7a. 9).

Za chwilę ten sam Dawid zaniesie do Boga szloch po śmierci syna, którego żołnierz zabił wbrew jego rozkazom. Życie nie szczędziło Dawidowi cierpień, wylało na niego również ogrom chwały. Często osoby wokół niego wybierały źle, czasem sam Dawid też źle wybierał, ale on nie wołał do Boga w odległej i niedostępnej przestrzeni. On od początku przeżywał życie w Bożym towarzystwie. Marzenie ściętej głowy? Nie. To właśnie Ewangelia. Dobra nowina o Bożej bliskości, jeszcze bliższej niż kiedyś z Dawidem, o miłości do końca, o tym, że dla nas w Bogu nie ma już śmierci, o tym, że tak Bóg ukochał ciebie, że Syna Jednorodzonego dał, abyś ty miał życie wieczne. O tym, że tak ów Syn cię kocha, że poszedł na krzyż i z miłości oddał życie za ciebie, zasłonił cię własną piersią. I że to nie był koniec tej opowieści, że historia zbawienia realizuje się w twoim życiu, a bezpieczny i szczęśliwy możesz być już tu, teraz, w tej chwili. Jeśli tylko chcesz. Bo chrześcijaństwo to coś, co cały czas się wydarza między Bogiem a tobą. A ludzie wokół widzą tylko tego skutki lub ich brak. Otrzymywanie miłości od Boga, będące naturalną konsekwencją przebywania z Nim, jest bowiem znacznie wcześniejsze niż okazywanie jej na zewnątrz.

"Ty zaś, Izraelu, mój sługo, 
Jakubie, którego wybrałem sobie, 
potomstwo Abrahama, mego przyjaciela! 
Ty, którego pochwyciłem na krańcach ziemi, 
powołałem cię z jej stron najdalszych 
i rzekłem ci: «Sługą moim jesteś, 
wybrałem cię, a nie odrzuciłem». 
Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą; 
nie trwóż się, bom Ja twoim Bogiem. 
Umacniam cię, jeszcze i wspomagam, 
podtrzymuję cię moją prawicą sprawiedliwą. 
(...)
Albowiem Ja, Pan, twój Bóg, 
ująłem cię za prawicę 
mówiąc ci: «Nie lękaj się, 
przychodzę ci z pomocą». 
Nie bój się, robaczku Jakubie, 
nieboraku Izraelu! 
Ja cię wspomagam - wyrocznia Pana - 
odkupicielem twoim - Święty Izraela."

(Iz 41, 8-10. 13-14)


 

POLECANE
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos z ostatniej chwili
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos

Ekipa prezydenta elektra Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa rozpocznie współpracę z administracją prezydenta Joe Bidena w celu osiągniecia „porozumienia” między Ukrainą i Rosją - oświadczył w niedzielę w telewizji Fox News Michael Waltz, nominowany przez Trumpa na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

Genialne w swej prostocie. Zaskoczenie dla fanów Familiady z ostatniej chwili
"Genialne w swej prostocie". Zaskoczenie dla fanów "Familiady"

Z okazji 30-lecia „Familiady” produkcja programu zdecydowała się ujawnić tajemnicę słynnego kącika muzycznego. Przez lata widzowie wyobrażali sobie to miejsce jako profesjonalne, dźwiękoszczelne studio - być może szklany pokój lub elegancką kabinę. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem z ostatniej chwili
Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem

Prezes IPN Karol Nawrocki zadeklarował podczas niedzielnej konwencji w Krakowie, że Polska to jego miłość, dlatego jest gotowy zostać jej prezydentem. Jego pierwszą obietnicą wyborczą jest zakończenie wojny polsko-polskiej.

Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski tylko u nas
Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski

- Mamy ponadpartyjnego kandydata, podkreślającego swoje związki ze zwykłymi Polakami, Karol Nawrocki dosyć też skutecznie wypunktował słabości przeciwnika, a z drugiej strony mówił o programie, o ambitnej Polsce, o inwestycjach, o tych wszystkich rzeczach, o których Polacy dyskutują - skomentował wybór kandydata PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Rozpłakałam się. Uczestniczka Tańca z gwiazdami przerwała milczenie z ostatniej chwili
"Rozpłakałam się". Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" przerwała milczenie

Vanessa Aleksander, która wygrała 15. edycję „Tańca z Gwiazdami”, po tygodniu milczenia przerwała ciszę i udzieliła pierwszego wywiadu. W rozmowie w programie „Halo tu Polsat” aktorka opowiedziała o emocjach związanych z wygraną i wielu trudnych momentach na drodze do finału.

Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata z ostatniej chwili
Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że mamy dziś stan wojny polsko-polskiej, której Polacy nie chcą. Dlatego - jak przekonywał - potrzebny jest kandydat na prezydenta, który będzie niezależny od formacji politycznych i zakończy tę wojnę w imię interesu Polski. Dodał, że takim kandydatem jest Karol Nawrocki.

Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku z ostatniej chwili
Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku

Rok 2025 może okazać się finansowym wyzwaniem dla wielu Polaków. Jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów, aż 80% rodaków spodziewa się wzrostu rachunków i opłat. Najbardziej drastyczne podwyżki mogą dotknąć ogrzewania, a także innych podstawowych kosztów życia.

To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS z ostatniej chwili
To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS

Rozpoczęła się konwencja z udziałem m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie której ogłoszono decyzję dotyczącą poparcia bezpartyjnego kandydata na prezydenta.

Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS z ostatniej chwili
Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS

W niedzielę, w krakowskiej Hali "Sokół", Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swojego kandydata na prezydenta podczas wydarzenia określanego jako "spotkanie obywatelskie". Choć oficjalne nazwisko nie padło, według wielu doniesień medialnych to Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, ma otrzymać poparcie partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces wyłaniania kandydata był jednak burzliwy, a decyzję podjęto po długich negocjacjach.

Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat z ostatniej chwili
Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat

Synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska poinformowała, że w niedzielę niemal w całej Polsce będzie pochmurnie. Kolejne dni przyniosą stopniową poprawę pogody; będzie coraz więcej przejaśnień i rozpogodzeń, choć niewykluczone są także miejscowe, silne porywy wiatru i gołoledź.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Co Bóg na to?

„Rzekł do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?»” (J 11, 25-26).
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Co Bóg na to?
/ pixabay.com/ljcor

 

Pamiętam pierwszą falę pandemii covida, która niosła za sobą obawę, ale i jedność - wspólne, pomimo odosobnienia, działania, rozmowy, wspólne przeżywanie wydarzeń i treści, zbiorową pomoc potrzebującym. Potem to się zmieniło, zaczęły narastać podziały. Jednak ten pierwszy okres kilku miesięcy jest cennym wspomnieniem. Wielu z nas szukało wtedy pociechy dla zdezorientowanego serca.

Pamiętam też, że w tamtym okresie i ja, i wiele osób, z którymi miałam kontakt, potrzebowaliśmy intensywnego kontaktu z Bogiem. Z instytucjonalnego Kościoła płynął raczej - przynajmniej na początku - przekaz dotyczący tego, co i jak powinniśmy robić, komu pomóc, o kogo się zatroszczyć. I bardzo dobrze, że płynął. Wiele dobra z tego wynikało. Wyobraźnia miłosierdzia rosła. Ja osobiście potrzebowałam jednak jeszcze czegoś bardziej pierwotnego, co dostawałam od samego Boga, szczególnie podczas wspólnej modlitwy ze znajomymi przez internet. Bożego przygarnięcia i zapewnienia: dziecko/dzieci, jestem z tobą/wami. Sądzę, że teraz czas jest pod pewnymi względami podobny.

O sytuacji na granicy, w kontekście przebywającym tam migrantów, pisałam już więcej niż raz, w tym aspekcie nie zmieniłam zdania. To na pewno nie jest jednorodna grupa, pewnie są wśród niej putinowscy prowodyrzy, ale większość to oszukani ludzie w tragicznej obecnie sytuacji. Ludzie, którym z samego powodu ich człowieczeństwa należy się szacunek, modlitwa, dobre życzenie, a w wypadku zagrożenia zdrowia lub życia - pomoc. Padają oskarżenia, że to bogaci ludzie. Cóż, gdyby większość Polaków sprzedała wszystko, co ma, to też miałaby ze sobą jakieś pieniądze. I choć to temat ważny, to nie o nich chcę dziś pisać.

Słysząc doniesienia medialne, oglądając filmiki, na których widać ataki funkcjonariuszy obcego, wrogo nastawionego państwa wobec polskich żołnierzy, czujemy, że stanęliśmy w jakiejś, nomen omen, granicznej sytuacji, z którą nikt z mojego pokolenia, ani nawet pokolenia moich rodziców nie miał do czynienia - siłowego ataku przedstawicieli innego państwa na naszą granicę. Rodzi się w nas, przybierający przeróżne formy, strach i pytanie, co będzie dalej? Czy dyplomacja międzynarodowa zadziała i niedługo wróci spokój? Czy będzie się to jednak podjazdowo ciągnąć miesiącami, a może i latami? Czy też to dopiero uwertura, swoisty pomruk dobrze znanej z historii bestii, o której woleliśmy myśleć, że jest daleko i że, choć zawsze jest groźna, to obecnie jej agresja jeszcze nam nie grozi? Czy to słowo "wojna", którego boimy się wypowiedzieć choćby w myśli, o którym myśleliśmy, że wyschło i wiatr historii rozwiał je pył, okazało się się jednak całkiem żywotnie podnosić łeb i majaczyć na horyzoncie? Te myśli muszą budzić chaos. A pogranicze nie jest już bezpieczne. Przede wszystkim mentalnie. To zmienia bardzo wiele, nawet jeśli jeszcze nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę, ponieważ choćby rychło zadziałały sankcje, rozmowy, debaty i granica na powrót stała się cicha, to mapa geopolityczna naszej percepcji będzie już zupełnie inna. Na naszych oczach zatrzęsło się bowiem i rozbiło coś cennego, co okazało się być zbudowane z tłukącej porcelany - poczucie bezpieczeństwa

W tym wszystkim ogromnie ważne są dwie rzeczy. O jednej już pisałam - człowieczeństwo, miłość drugiego, w tym i tych, których słusznie oraz tych, których niesłusznie podejrzewamy o złą wolę. To integralna płaszczyzna chrześcijaństwa. Jednak zanim zaczniemy od siebie samych wymagać, ważna jest rzecz druga - Bóg w naszym życiu. Bo to od Niego dostajemy to, co moglibyśmy innym dać. W nas samych z siebie tej miłości nie ma. A co jeszcze ważniejsze, to On jedyny jest źródłem prawdziwego bezpieczeństwa w naszym życiu. Dziś sami widzimy, jak kruche i nietrwałe, czasem wręcz zwodnicze, są wszelkie ludzkie próby zapewnienia sobie bezpieczeństwa na własną rękę. To podróba, która niszczy się przy „pierwszym praniu”. Oryginalne bezpieczeństwo, i rodzące się z niego męstwo, jest dziełem doświadczenia Bożej obecności w naszym życiu. Jego opatrzności, miłości i troski. Nie teoretycznej, doświadczalnej.

Bez względu na to, czy masz lat dziewięć czy dziewięćdziesiąt, Bóg mówi nieustannie: „Dziecko Moje, jestem z tobą, jestem przy tobie. Nie bój się. Nie zostawię cię, żeby nie wiem co”. Czy to znaczy, że jak będziemy przy Nim, z Nim, to po ludzku nic złego nas nie spotka? Nie. Inni ludzie, jak i my, dostali od Boga dar wolności i czasem bardzo zły robią z niego użytek. Tylko że człowiek doświadczający w sercu obecności Boga nie tylko nigdy nie jest sam, ale też im dłużej ta zażyłość trwa, im jest głębsza, tym bardziej w niej upatruje i już tu na ziemi doświadcza szczęścia, a tego szczęścia stracić się nie da.

Wiara nie posiada jedynie horyzontu dopuszczania istnienia Boga. Wiara, w swej najgłębszej formie, to wierzenie Bogu. Dopiero to przeniknięcie Jego obecnością, wspólne życie, powoduje wylewanie się miłości na zewnątrz. Nawet ku osobom deklarującym wrogość. A po drodze jest milion upadków, bo jesteśmy dziećmi, a dzieci się przewracają. Nie chodzi jednak o to, by nie upaść, ale by ufać. Bo zadaniem dziecka nie jest rodzicowi imponować doskonałością, tylko go słuchać i iść za tym głosem. „Szema Jisrael” - „SŁUCHAJ, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6, 4-5). Brzmi znajomo?

Bóg cię kocha, zawsze. Możesz Mu odpowiedzieć, tutaj, teraz, w tym lub dowolnym innym momencie. Pozwolić się kochać. Powiedzieć Mu o tym. To nie uczyni cię słabym, to uczyni cię kochanym. A człowiek kochany, to już inny człowiek. Tylko obecność Ojca zapewnia bezpieczeństwo.

Tak kiedyś śpiewał król Dawid, będąc w sytuacji tragicznej, uciekając przed własnym synem, który chciał jego zguby. Rozdarty między zagrożeniem a miłością do własnego, dorosłego już i pragnącego korony, dziecka:

„Panie, jakże wielu jest tych, którzy mnie trapią,

jak wielu przeciw mnie powstaje!

(…)

A jednak, Panie, Ty, jesteś dla mnie tarczą,

Tyś chwałą moją i Ty mi głowę podnosisz.

Wołam swym głosem do Pana,

On odpowiada ze świętej swojej góry.

Kładę się, zasypiam i znowu się budzę,

bo Pan mnie podtrzymuje.

Wcale się nie lękam tysięcy ludu,

(…)

Od Pana pochodzi zbawienie.

Błogosławieństwo Twoje nad narodem Twoim”

(Ps 3, 2. 4-7a. 9).

Za chwilę ten sam Dawid zaniesie do Boga szloch po śmierci syna, którego żołnierz zabił wbrew jego rozkazom. Życie nie szczędziło Dawidowi cierpień, wylało na niego również ogrom chwały. Często osoby wokół niego wybierały źle, czasem sam Dawid też źle wybierał, ale on nie wołał do Boga w odległej i niedostępnej przestrzeni. On od początku przeżywał życie w Bożym towarzystwie. Marzenie ściętej głowy? Nie. To właśnie Ewangelia. Dobra nowina o Bożej bliskości, jeszcze bliższej niż kiedyś z Dawidem, o miłości do końca, o tym, że dla nas w Bogu nie ma już śmierci, o tym, że tak Bóg ukochał ciebie, że Syna Jednorodzonego dał, abyś ty miał życie wieczne. O tym, że tak ów Syn cię kocha, że poszedł na krzyż i z miłości oddał życie za ciebie, zasłonił cię własną piersią. I że to nie był koniec tej opowieści, że historia zbawienia realizuje się w twoim życiu, a bezpieczny i szczęśliwy możesz być już tu, teraz, w tej chwili. Jeśli tylko chcesz. Bo chrześcijaństwo to coś, co cały czas się wydarza między Bogiem a tobą. A ludzie wokół widzą tylko tego skutki lub ich brak. Otrzymywanie miłości od Boga, będące naturalną konsekwencją przebywania z Nim, jest bowiem znacznie wcześniejsze niż okazywanie jej na zewnątrz.

"Ty zaś, Izraelu, mój sługo, 
Jakubie, którego wybrałem sobie, 
potomstwo Abrahama, mego przyjaciela! 
Ty, którego pochwyciłem na krańcach ziemi, 
powołałem cię z jej stron najdalszych 
i rzekłem ci: «Sługą moim jesteś, 
wybrałem cię, a nie odrzuciłem». 
Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą; 
nie trwóż się, bom Ja twoim Bogiem. 
Umacniam cię, jeszcze i wspomagam, 
podtrzymuję cię moją prawicą sprawiedliwą. 
(...)
Albowiem Ja, Pan, twój Bóg, 
ująłem cię za prawicę 
mówiąc ci: «Nie lękaj się, 
przychodzę ci z pomocą». 
Nie bój się, robaczku Jakubie, 
nieboraku Izraelu! 
Ja cię wspomagam - wyrocznia Pana - 
odkupicielem twoim - Święty Izraela."

(Iz 41, 8-10. 13-14)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe