Eksfeministka Kaya Szulczewska: Wymazywanie kobiet w wersji lewicowej. Progresywna mizoginia. Dlaczego milczycie?

Zmiana dzieje się na naszych oczach. Przyznaję, że brałam w niej naiwnie przez jakiś czas udział i też używałam zamienników typu „osoba z macicą” – na słowo „kobieta”. To był błąd. Myliłam się. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, o co toczy się gra i do czego prowadzi. Winą obarczam liberalne media i osoby publiczne oraz działaczki, które milczą w tym temacie lub nawet kreują fałszywą narrację dotyczącą konfliktu na linii prawa kobiet – agenda ruchów queer. Konflikt istnieje i należy o nim mówić. Kobiety mają prawo wiedzieć.
Kaya Szulczewska Eksfeministka Kaya Szulczewska: Wymazywanie kobiet w wersji lewicowej. Progresywna mizoginia. Dlaczego milczycie?
Kaya Szulczewska / bioty Kai Szulczewskiej

Wiele osób z tego powodu woli myśleć, tak jak i ja kiedyś, że zastępowanie słowa „kobieta” określeniem „osoba z…” to po prostu takie nieszkodliwe uprzejmości, że to ukłon w stronę „najbardziej pokrzywdzonych mniejszości” (pokrzywdzone tu są tożsamości i uczucia, dziwnym trafem nie chodzi np. o ludzi w ubóstwie czy chorych na raka). Każe się nam wierzyć, że zmiany w definicji płci nie wpływają w żaden sposób na prawa kobiet.

 

Szantażuje się nas moralnie

Manipuluje się naszymi emocjami, gra się na naszych instynktach opiekuńczych. Opowiada o cierpieniu innych, żebyśmy milczały o naszych odczuciach. Jeśli chcemy podzielić się obawami czy debatować o rzeczach, które według nas szkodzą sprawie kobiet, zaraz mówi się nam, że ktoś się przez nas zabije, że dzieci cierpią itd. Co warto zauważyć – często przy tym naginając dane i rzeczywistość. Używa się klasycznych manipulacji na emocjach, nierzadko szantaży i gróźb, żeby uciszyć nas i sprowadzić do poziomu milczących, biernych służących „wyższej idei”, w tym wypadku zwanej inkluzywnością.

Przez to naprawdę wiele z nas myśli, że wymazywanie kobiet z języka to ruch w stronę lepszego i bardziej sprawiedliwego świata, z tym że konkretne zmiany w języku dotyczą prawie tylko kobiet. Zabrania się jednak zadawania o to pytań. Zabrania się debaty o tym, jaki będzie miało to wpływ na, przecież stosunkowo niedawno wywalczone, prawa kobiet. Znowu się nas wymazuje w imię wiary w „wyższy cel”. Wbrew pozorom progresywne środowiska serwują nam tu zapakowany w tęczowy papierek regres. Do tego wprowadzają nową formę obrazy uczuć, tym razem nie religijnych, a płciowych, każdą próbę dialogu czy debaty na temat płci i postulatów trans nazywając transfobią. Transfobią jest nawet słownikowa definicja płci czy totalnie podstawowy fakt z nauk biologicznych, że płcie u ludzi są dwie.

 

Zmienia się definicje płci z biologicznej – materialnej, na opartą o uczucia i symbole

Co ciekawe, nawet „inkluzywne feministki” używają powszechnie słowa „kobieta”. Używają badań i statystyk robionych na kobietach, kiedy im wygodnie, powołują się na nasze kobiece dramaty, ale zaraz potem wymazują kobiety z najbardziej żeńskich spraw dotyczących naszych ciał i fizjologii. Wymazują to słowo, tylko jeśli chodzi o typowe kobiece kwestie, jak poród, okres, budowa ciała, seksualność itd.! Dziwne? Tak. Ale podejrzewam, że robią to z wygodnego koniunkturalizmu, dla pieniędzy, sławy czy ze strachu przed przemocą i przed ostracyzmem.

Kto i dlaczego nie chce, by kobiet nie kojarzono z ich biologią? Pomyślcie. Dlaczego kobiecość ma być abstrakcyjnym odczuciem, a nie czymś z definicji materialnym? Dlaczego rzeczywistość kogoś obraża i jej opis jest nazywany fobią? Kto sprzedaje nam wizję, że kobiecość można sobie kupić i kto na tym zarabia? Ile tak naprawdę kobiet czuje się kobietami? Czyżby kapitalizm po prostu komercjalizował w niekontrolowany sposób kolejną sferę życia ludzkiego? A demontaż płci był po prostu środkiem do celu, jakim jest zwiększenie zysków i przebudowa społeczeństwa w wygodny dla trzymających władzę osób (co ironiczne, osób z penisem najczęściej).

Jaki ma to wpływ na równość płci? Jak walczyć o kobiety, kiedy kobietą może być każdy, kto tak się czuje? Jak zbierać dane statystyczne? Jak prowadzić badania nad płcią, jeśli płeć przestaje mieć oparcie w materii i staje się abstrakcją, uczuciem czy performancem? Skąd feministki będą wiedziały, o kogo walczyć, skoro nie umieją zdefiniować kobiet w materialistyczny sposób? Jak rozmawiać, kiedy za samą chęć rozmowy jest się wyzywanym od transfobów?

 

Nagle 51% ludzkości nie można już definiować wspólnie na podstawie materialnych cech ich ciał

Nie można włączyć w jedną kategorie wielu osób o podobnych cechach biologicznych i podobnych doświadczeniach z nich wynikających. Nie, bo to uraża uczucia promila z promila społeczeństwa. Nie możemy mieć jednej grupy – zdefiniowanej na podstawowym podziale w biologii – ze względu na płeć, żeby niemogący pogodzić się z rzeczywistością nie czuli się urażeni? Czy wszyscy oszaleli? Jak to ma nam służyć? Jak to ma być dobre dla praw kobiet? Czemu wszyscy udają, że nie widzą, co się dzieje?!

Nie możemy mieć wspólnych postulatów, a jeśli chcemy, to słyszymy, że kogoś wykluczamy? A jeśli ktoś wyklucza nasz żeński interes, to co? – Morda „TERF-ie”?!

Z tego, co widzę, to język inkluzywny głównie dzieli. Nie tylko nie jest to realnie włączające, co ma silny potencjał wprowadzania chaosu i konfliktu w ruchy prokobiece. Nigdy nie widziałam tyłu podziałów, agresji skierowanej do swoich co od momentu, kiedy zaczęła panować moda na inkluzywny język. Szczerze mówiąc, to wygląda zupełnie jak koń trojański wprowadzony w walkę o prawa kobiet, i to niestety przez same działaczki z ruchu feministycznego. Dlatego uważam, że feminizm zdradził w tym sensie kobiety.

 

Język inkluzywny jest snobistyczny i nastawiony na sygnalizowanie cnót, robi dobry PR i jest użyteczny marketingowo, ale nie służy pragmatycznym celom walki o prawa kobiet

Gdyby ktoś myślał o pragmatyzmie, wybrałby język zrozumiały dla większości, przystępny, który nie dzieli, tylko realnie włącza, a nie elitarną nowomowę mającą wyrazić wyższość moralną i wyjątkową empatię. Słowo „kobieta” obejmuje ponad połowę ludzkości, osoby bez macic, które mogą zajść w ciążę też (przypominam drogim feministkom, lekarkom, edukatorom itd., że istnieje coś takiego jak ciąża pozamaciczna), gdyby chodziło o włączanie, to zostalibyśmy przy słowie „kobieta” i jego klasycznej definicji.

 

Słowo kobieta to po prostu dorosły żeński osobnik gatunku ludzkiego i jest to najbardziej inkluzywne określenie na ponad połowę ludzkości

Jesteśmy ssakami, u ssaków są dwie płcie i mamy prawo definiować wedle tego podziału kobiecość i męskość oraz nasze różne z racji biologii problemy i interesy. Nie neguje to tożsamości osób trans, przedstawienie tego w taki sposób, że wszystkie osoby trans są rzekomo pokrzywdzone normalną definicją płci, to manipulacja. Wiele osób trans akceptuje fakt, że płcie są dwie, także rozumie, że odczuwana przez nie niezgodność płci nie może redefiniować płci dla wszystkich innych.

Poza tym kiedy transmężczyźni nie chcą być nazywani osobą z macicą, bo zwiększa to ich dysforię płciową, to nikt ich nie słucha. Ciekawe czemu?

Spytam więc jeszcze raz: Komu tak zależy na rozmontowaniu płci i definicji kobiety? Komu tak bardzo szkodzi, że żeńska biologia jest powiązana z definicją kobiety? Czy to nie jest właśnie książkowa definicja nienawiści do kobiet zwanej mizoginią? Dlaczego ta agenda jest tak chętnie wspierana przez wielki kapitał z USA?

Niestety niezwykle mało osób po progresywnej stronie ma odwagę na głos zadać niewygodne pytania czy postawić granicę agresorom, którzy promują antynaukowe tezy i przemocą wymuszają na działaczkach prokobiecych i organizacjach poddaństwo wobec antykobiecej agendy queer. To tchórzostwo i uleganie modzie prowadzi do ośmieszania strony progresywnej i lewicowych postulatów.

 

Ludzie próbujący posiatkować pojemną kategorię – kobieta – na podgrupy, skłócają nas ze sobą, doprowadzają do tego, że zamiast o swoje prawa musimy walczyć o podstawowe definicje i ujęcie nas w języku

Dzieli się nas na: osoby menstruujące, osoby w ciąży, osoby z łechtaczką, osoby z macicą, osoby rodzące, osoby z menopauzą, osoby potrzebujące aborcji itd. Niesamowita ironia, że ten podział nazywa się inkluzywnością, orwellowska przekora chciałoby się rzec.

A transkobiety to kobiety, a jakże!


 

POLECANE
IMGW wydał nowy komunikat. Prognoza pogody na najbliższe dni z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Prognoza pogody na najbliższe dni

W weekend na przeważającym obszarze kraju będzie pochmurno, wystąpią gęste mgły i słabe opady deszczu, a w górach także śnieg - przekazała synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Grażyna Dąbrowska. Dodała, że w nocy z soboty na niedzielę w rejonach Karpat możliwe są lokalne przymrozki.

Widzowie pokochali ją za „Klan”. Jej historia porusza do dziś Wiadomości
Widzowie pokochali ją za „Klan”. Jej historia porusza do dziś

Halina Dobrowolska przez niemal pół wieku była związana z polskim teatrem, ale dla szerokiej publiczności stała się znana dopiero dzięki roli Marii Lubicz w serialu „Klan”. Popularność przyszła późno, jednak jej kariera była pełna pasji, skromności i oddania sztuce.

Masz taki dokument? Możesz dostać blisko 30 tys. zł z ostatniej chwili
Masz taki dokument? Możesz dostać blisko 30 tys. zł

Masz przedpłatę na Fiata 126p lub FSO 1500 z 1981 r.? PKO BP wypłaca zwrot wkładu z odsetkami oraz rekompensatę.

Uważaj! Ta wiadomość na WhatsApp to pułapka – zareaguj od razu z ostatniej chwili
Uważaj! Ta wiadomość na WhatsApp to pułapka – zareaguj od razu

Coraz więcej użytkowników WhatsApp otrzymuje prowokujące wiadomości z plikami lub linkami typu "Czy to ty?". To najgroźniejszy w 2025 r. trik wykorzystywany przez oszustów.

Wielka wpadka księcia Harry'ego. Teraz przeprasza z ostatniej chwili
Wielka wpadka księcia Harry'ego. Teraz przeprasza

Przy okazji wizyty w kanadyjskim Toronto książę Harry przeprosił Kanadyjczyków za założenie czapki L.A. Dodgers podczas meczu World Series i pojednał się z fanami, zakładając w telewizji czapkę Toronto Blue Jays.

Niemiecki ekspert ostrzega i proponuje nową strategię odstraszania nuklearnego NATO tylko u nas
Niemiecki ekspert ostrzega i proponuje nową strategię odstraszania nuklearnego NATO

W obliczu rosyjskich gróźb atomowych i niepewności co do amerykańskiego parasola nuklearnego, niemiecki analityk Karl-Heinz Kamp z DGAP apeluje o stworzenie nowej strategii odstraszania NATO. Jego zdaniem Sojusz musi powrócić do zimnowojennej logiki bezpieczeństwa – ale w wersji dostosowanej do realiów XXI wieku, zanim Rosja ponownie przetestuje granice Zachodu.

Prof. Zbigniew Krysiak: W sytuacji wojny nie dostaniemy ani żywności ani węgla z zagranicy z ostatniej chwili
Prof. Zbigniew Krysiak: W sytuacji wojny nie dostaniemy ani żywności ani węgla z zagranicy

„Chodzi o to, żeby produkować ilość energii dostosowaną do potrzeb, żeby nie redukować rozwoju gospodarczego, żeby nie redukować kapitałów, zysków i żeby w związku z tym promować różne technologie, które w efekcie końcowym będą dawały jak najniższy koszt energii” - mówi prof. Zbigniew Krysiak, ekspert i przewodniczący rady programowej Instytutu Myśli Schumana.

Tusk odcina Prezydenta RP od informacji służb specjalnych. Jest oświadczenie rzecznika z ostatniej chwili
Tusk odcina Prezydenta RP od informacji służb specjalnych. Jest oświadczenie rzecznika

W relacjach między premierem Donaldem Tuskiem a prezydentem Karolem Nawrockim doszło do kolejnego sporu – tym razem o zasady współpracy ze służbami specjalnymi. Prezydent poinformował, że premier zakazał szefom służb kontaktów z głową państwa, co Biuro Bezpieczeństwa Narodowego uznało za „groźne dla bezpieczeństwa Polski”. Rząd zaprzecza, wskazując, że prezydent otrzymuje wszystkie niezbędne informacje w trybie przewidzianym przepisami.

Jest stanowisko ministerstwa kultury ws. zagrabionego przez Niemców Gaude Mater Polonia z ostatniej chwili
Jest stanowisko ministerstwa kultury ws. zagrabionego przez Niemców "Gaude Mater Polonia"

Poseł Prawa i Sprawiedliwości i były wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński opublikował na platformie X stanowisko resortu kultury dotyczącą skradzionego podczas II wojny światowej przez Niemców rękopisu "Gaude, Mater Polonia".

Rogale marcińskie u Magdy Gessler. Cena zwala z nóg z ostatniej chwili
Rogale marcińskie u Magdy Gessler. Cena zwala z nóg

Magda Gessler sprzedaje rogale marcińskie po 39 zł w warszawskim "Słodkim Słonym" – o 4 zł więcej niż rok temu. Cena wywołała burzę w sieci.

REKLAMA

Eksfeministka Kaya Szulczewska: Wymazywanie kobiet w wersji lewicowej. Progresywna mizoginia. Dlaczego milczycie?

Zmiana dzieje się na naszych oczach. Przyznaję, że brałam w niej naiwnie przez jakiś czas udział i też używałam zamienników typu „osoba z macicą” – na słowo „kobieta”. To był błąd. Myliłam się. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, o co toczy się gra i do czego prowadzi. Winą obarczam liberalne media i osoby publiczne oraz działaczki, które milczą w tym temacie lub nawet kreują fałszywą narrację dotyczącą konfliktu na linii prawa kobiet – agenda ruchów queer. Konflikt istnieje i należy o nim mówić. Kobiety mają prawo wiedzieć.
Kaya Szulczewska Eksfeministka Kaya Szulczewska: Wymazywanie kobiet w wersji lewicowej. Progresywna mizoginia. Dlaczego milczycie?
Kaya Szulczewska / bioty Kai Szulczewskiej

Wiele osób z tego powodu woli myśleć, tak jak i ja kiedyś, że zastępowanie słowa „kobieta” określeniem „osoba z…” to po prostu takie nieszkodliwe uprzejmości, że to ukłon w stronę „najbardziej pokrzywdzonych mniejszości” (pokrzywdzone tu są tożsamości i uczucia, dziwnym trafem nie chodzi np. o ludzi w ubóstwie czy chorych na raka). Każe się nam wierzyć, że zmiany w definicji płci nie wpływają w żaden sposób na prawa kobiet.

 

Szantażuje się nas moralnie

Manipuluje się naszymi emocjami, gra się na naszych instynktach opiekuńczych. Opowiada o cierpieniu innych, żebyśmy milczały o naszych odczuciach. Jeśli chcemy podzielić się obawami czy debatować o rzeczach, które według nas szkodzą sprawie kobiet, zaraz mówi się nam, że ktoś się przez nas zabije, że dzieci cierpią itd. Co warto zauważyć – często przy tym naginając dane i rzeczywistość. Używa się klasycznych manipulacji na emocjach, nierzadko szantaży i gróźb, żeby uciszyć nas i sprowadzić do poziomu milczących, biernych służących „wyższej idei”, w tym wypadku zwanej inkluzywnością.

Przez to naprawdę wiele z nas myśli, że wymazywanie kobiet z języka to ruch w stronę lepszego i bardziej sprawiedliwego świata, z tym że konkretne zmiany w języku dotyczą prawie tylko kobiet. Zabrania się jednak zadawania o to pytań. Zabrania się debaty o tym, jaki będzie miało to wpływ na, przecież stosunkowo niedawno wywalczone, prawa kobiet. Znowu się nas wymazuje w imię wiary w „wyższy cel”. Wbrew pozorom progresywne środowiska serwują nam tu zapakowany w tęczowy papierek regres. Do tego wprowadzają nową formę obrazy uczuć, tym razem nie religijnych, a płciowych, każdą próbę dialogu czy debaty na temat płci i postulatów trans nazywając transfobią. Transfobią jest nawet słownikowa definicja płci czy totalnie podstawowy fakt z nauk biologicznych, że płcie u ludzi są dwie.

 

Zmienia się definicje płci z biologicznej – materialnej, na opartą o uczucia i symbole

Co ciekawe, nawet „inkluzywne feministki” używają powszechnie słowa „kobieta”. Używają badań i statystyk robionych na kobietach, kiedy im wygodnie, powołują się na nasze kobiece dramaty, ale zaraz potem wymazują kobiety z najbardziej żeńskich spraw dotyczących naszych ciał i fizjologii. Wymazują to słowo, tylko jeśli chodzi o typowe kobiece kwestie, jak poród, okres, budowa ciała, seksualność itd.! Dziwne? Tak. Ale podejrzewam, że robią to z wygodnego koniunkturalizmu, dla pieniędzy, sławy czy ze strachu przed przemocą i przed ostracyzmem.

Kto i dlaczego nie chce, by kobiet nie kojarzono z ich biologią? Pomyślcie. Dlaczego kobiecość ma być abstrakcyjnym odczuciem, a nie czymś z definicji materialnym? Dlaczego rzeczywistość kogoś obraża i jej opis jest nazywany fobią? Kto sprzedaje nam wizję, że kobiecość można sobie kupić i kto na tym zarabia? Ile tak naprawdę kobiet czuje się kobietami? Czyżby kapitalizm po prostu komercjalizował w niekontrolowany sposób kolejną sferę życia ludzkiego? A demontaż płci był po prostu środkiem do celu, jakim jest zwiększenie zysków i przebudowa społeczeństwa w wygodny dla trzymających władzę osób (co ironiczne, osób z penisem najczęściej).

Jaki ma to wpływ na równość płci? Jak walczyć o kobiety, kiedy kobietą może być każdy, kto tak się czuje? Jak zbierać dane statystyczne? Jak prowadzić badania nad płcią, jeśli płeć przestaje mieć oparcie w materii i staje się abstrakcją, uczuciem czy performancem? Skąd feministki będą wiedziały, o kogo walczyć, skoro nie umieją zdefiniować kobiet w materialistyczny sposób? Jak rozmawiać, kiedy za samą chęć rozmowy jest się wyzywanym od transfobów?

 

Nagle 51% ludzkości nie można już definiować wspólnie na podstawie materialnych cech ich ciał

Nie można włączyć w jedną kategorie wielu osób o podobnych cechach biologicznych i podobnych doświadczeniach z nich wynikających. Nie, bo to uraża uczucia promila z promila społeczeństwa. Nie możemy mieć jednej grupy – zdefiniowanej na podstawowym podziale w biologii – ze względu na płeć, żeby niemogący pogodzić się z rzeczywistością nie czuli się urażeni? Czy wszyscy oszaleli? Jak to ma nam służyć? Jak to ma być dobre dla praw kobiet? Czemu wszyscy udają, że nie widzą, co się dzieje?!

Nie możemy mieć wspólnych postulatów, a jeśli chcemy, to słyszymy, że kogoś wykluczamy? A jeśli ktoś wyklucza nasz żeński interes, to co? – Morda „TERF-ie”?!

Z tego, co widzę, to język inkluzywny głównie dzieli. Nie tylko nie jest to realnie włączające, co ma silny potencjał wprowadzania chaosu i konfliktu w ruchy prokobiece. Nigdy nie widziałam tyłu podziałów, agresji skierowanej do swoich co od momentu, kiedy zaczęła panować moda na inkluzywny język. Szczerze mówiąc, to wygląda zupełnie jak koń trojański wprowadzony w walkę o prawa kobiet, i to niestety przez same działaczki z ruchu feministycznego. Dlatego uważam, że feminizm zdradził w tym sensie kobiety.

 

Język inkluzywny jest snobistyczny i nastawiony na sygnalizowanie cnót, robi dobry PR i jest użyteczny marketingowo, ale nie służy pragmatycznym celom walki o prawa kobiet

Gdyby ktoś myślał o pragmatyzmie, wybrałby język zrozumiały dla większości, przystępny, który nie dzieli, tylko realnie włącza, a nie elitarną nowomowę mającą wyrazić wyższość moralną i wyjątkową empatię. Słowo „kobieta” obejmuje ponad połowę ludzkości, osoby bez macic, które mogą zajść w ciążę też (przypominam drogim feministkom, lekarkom, edukatorom itd., że istnieje coś takiego jak ciąża pozamaciczna), gdyby chodziło o włączanie, to zostalibyśmy przy słowie „kobieta” i jego klasycznej definicji.

 

Słowo kobieta to po prostu dorosły żeński osobnik gatunku ludzkiego i jest to najbardziej inkluzywne określenie na ponad połowę ludzkości

Jesteśmy ssakami, u ssaków są dwie płcie i mamy prawo definiować wedle tego podziału kobiecość i męskość oraz nasze różne z racji biologii problemy i interesy. Nie neguje to tożsamości osób trans, przedstawienie tego w taki sposób, że wszystkie osoby trans są rzekomo pokrzywdzone normalną definicją płci, to manipulacja. Wiele osób trans akceptuje fakt, że płcie są dwie, także rozumie, że odczuwana przez nie niezgodność płci nie może redefiniować płci dla wszystkich innych.

Poza tym kiedy transmężczyźni nie chcą być nazywani osobą z macicą, bo zwiększa to ich dysforię płciową, to nikt ich nie słucha. Ciekawe czemu?

Spytam więc jeszcze raz: Komu tak zależy na rozmontowaniu płci i definicji kobiety? Komu tak bardzo szkodzi, że żeńska biologia jest powiązana z definicją kobiety? Czy to nie jest właśnie książkowa definicja nienawiści do kobiet zwanej mizoginią? Dlaczego ta agenda jest tak chętnie wspierana przez wielki kapitał z USA?

Niestety niezwykle mało osób po progresywnej stronie ma odwagę na głos zadać niewygodne pytania czy postawić granicę agresorom, którzy promują antynaukowe tezy i przemocą wymuszają na działaczkach prokobiecych i organizacjach poddaństwo wobec antykobiecej agendy queer. To tchórzostwo i uleganie modzie prowadzi do ośmieszania strony progresywnej i lewicowych postulatów.

 

Ludzie próbujący posiatkować pojemną kategorię – kobieta – na podgrupy, skłócają nas ze sobą, doprowadzają do tego, że zamiast o swoje prawa musimy walczyć o podstawowe definicje i ujęcie nas w języku

Dzieli się nas na: osoby menstruujące, osoby w ciąży, osoby z łechtaczką, osoby z macicą, osoby rodzące, osoby z menopauzą, osoby potrzebujące aborcji itd. Niesamowita ironia, że ten podział nazywa się inkluzywnością, orwellowska przekora chciałoby się rzec.

A transkobiety to kobiety, a jakże!



 

Polecane
Emerytury
Stażowe