[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Rodzina Trójjedynego
O Trójcy Świętej można albo bez końca, albo krótko. To ja krótko i bardziej osobiście.
Dzisiejsza uroczystość, poza jej znaczeniem teologicznym i liturgicznym, jest mi bliska z kilku powodów. W Uroczystość Najświętszej Trójcy przystępowałam do Pierwszej Komunii św., Uroczystość Najświętszej Trójcy była szczególnie obchodzona w miejscu, w którym się przez lata duchowo wychowywałam, czyli w Bazylice Trójcy Świętej z Krakowie, wreszcie w Uroczystość Trójcy Świętej odbyła się moja konsekracja. To wszystko, poza powodami teologicznymi, przyczyniło się dodatkowo do rozmyślania na temat Trójcy Świętej.
Młody człowiek pragnie pojąć świat, przeanalizować rzeczywistość - tę empiryczną i tę duchową - rozłożyć ją na czynniki pierwsze, poznać, opisać, zrozumieć. Jednak wobec pewnych tematów i na pewnym etapie tych badań stajemy w całkowitej intelektualnej bezradności wobec badanego obiektu. Z całą pewnością tak jest z refleksją trynitologiczną. Tyle wiemy o Trójcy Świętej, ile nam objawiono. Ile powiedział sam Jezus, ile pomógł pojąć Duch Święty. Jest jednak pewna Jej koncepcja, która bardzo mi pomogła. Nie jest to wyjaśnienie „zawodowego teologa”, a literaturoznawcy C.S. Lewisa, który napisał w książce „Chrześcijaństwo po prostu”, że z nami i Trójcą jest mniej więcej tak, jak figurami płaskimi i przestrzennymi. Trójkąt nie jest w stanie pomyśleć i pojąć ostrosłupa, prostokąt prostopadłościanu, koło walca, stożka lub kuli. To wymiar poza ich światem, a jednak nie da się zaprzeczyć ani istnieniu figur przestrzennych, ani też swoistemu podobieństwu między figurami płaskimi a wielopłaszczyznowymi. Taka analogia do nas jako osób i osobowego Boga Trójjedynego może być cenna i przydatna. Ważne jest jednak, by zauważyć, że w tej niezgłębionej tajemnicy, jaką jest Trójjedyny, tak naprawdę pojmowanie intelektualne jest dalekie od najważniejszego, bo Trójca nie istnieje po to, aby Ją zrozumieć, a po to, by Ją wielbić, by się Nią zachwycać, by Ją chwalić, by wręcz się w Niej zatopić. I w ten sposób Jej doświadczać. Nie wiem, czy da się inaczej.
Życie wewnątrztrynitarne jest ciągłą, nieskończoną wymianą miłości, ba jedna z Osób Trójcy - Duch Święty - sama jest miłością między Ojcem a Synem, silną tak, że aż osobową. I każdy z nas, taki mikry i słaby, zaproszony jest do tej wspólnoty na mocy chrztu. Bardzo leży mi na sercu, byśmy z tej rodzinnej przynależności do Boga zaczęli korzystać. Myśleć o Nim i sobie per „my”. O wspólnocie z Nim, jak o relacji najbliższej. Bo czy my w ogóle ogarniamy do jakiego związku zostaliśmy zaproszeni? Tzn. nie ogarniamy i nie ogarniemy, ale czy chociaż próbujemy sobie to uświadamiać i na to odpowiadać? Oczywiście intelektualny namysł jest rzeczą dobrą, w tym wypadku jednak nasze możliwości szybko się kończą, na szczęście w życiu rodzinnym nie chodzi o doktorat z relacji wewnątrzrodzinnych, a o kochanie najbliższych, tak i tu, idzie o praktykę bycia razem.
Może ten dzisiejszy dzień jest dobrą okazją do rozpoczęcia tej przygody, do powiedzenia Bogu - odpowiadam na Twoje zaproszenie, pokaż mi miłość. I na - może nieco bezczelne stwierdzenie - pozwalam Ci mnie kochać. Ale czy bezczelne nie jest w ogóle zwracanie się do Boga - Tato, Ojcze etc.? A Jezus sam nas tego uczy. W końcu to gwałtownicy zdobywają Królestwo Niebieskie. Gwałtownicy miłości.
Proponuję, by zamiast czytać dalej, po prostu posłuchać Trisagionu i dać się wciągnąć w ramiona Trójjedynego Boga, pozwolić Mu zabrać się w tę przedziwną i przemieniającą życie podróż, w trwanie w Jego obecności i bliskości. W odnalezienie i usłyszenie Go wewnątrz siebie.
Daj Mu dziś chociaż kilka minut.
K. Tobie chwała, Tobie uwielbienie, * O błogosławiona Trójco. W. Tobie chwała, Tobie uwielbienie, / O błogosławiona Trójco. K. Tobie dziękczynienie na wieki wieków. W. O błogosławiona Trójco. K. Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu. W. Tobie chwała, Tobie uwielbienie, / O błogosławiona Trójco.
(Responsorium jutrzni z Uroczystości Najświętszej Trójcy).