Waldemar Krysiak: Pokoje masturbacyjne dla niemieckich przedszkolaków

Pokoje masturbacyjne dla dzieci w przedszkolach – to chciała wprowadzić jedna z niemieckich placówek dla najmłodszych. Dzieci miały się razem rozbierać i głaskać, a opiekunowie mieli upewnić się, że nieletni wiedzą, w której części przedszkola mogą to robić nago. Pomysł wywołał oburzenie rodziców i protest lokalnych władz.
Smutna dziewczynka. Ilustracja poglądowa Waldemar Krysiak: Pokoje masturbacyjne dla niemieckich przedszkolaków
Smutna dziewczynka. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Kiedy kilka lat temu WHO przedstawiło swoje seksedukacyjne standardy dla szkół i pedagogów na całym świecie, w mediach wybuchła ostra debata: czy dokument Organizacji Zdrowia jedynie dostrzega, że nie można karać dorastających ludzi za ich seksualność, czy jednak promuje seksualizację najmłodszych? Spór wynikał po części z niejasnego przekazu WHO: zaprezentowane w formie tabel obserwacje zawierały opisy onanizmu i przeżyć seksualnych wśród kilkulatków, nie stwierdzały jednak jasno, jak powinno się takie zjawiska traktować. Czy chodzi o to, że niektóre dzieci badają swoje ciało, co może być przez dorosłych odebrane seksualnie? Czy może jednak jest to kolejny krok w kierunku destygmatyzacji pedofilii? Pytań było wtedy wiele, dziś jednak – kiedy spojrzymy na Niemcy – możemy być pewni, że niektórzy zrozumieli standardy WHO jako rekomendację.

 

Pokoje do masturbacji

Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu w Nadrenii: jedno z wielu przedszkoli w Hanowerze ogłosiło otwarcie tzw. "przestrzeni eksploracji ciała" do "zabaw seksualnych". Rodzice przedszkolaków zostali o tym poinformowani pisemnie, a w liście do opiekunów placówka opisała zasady, podług których rzeczone pokoje miałyby funkcjonować. Projekt był „eksperymentalny”: wystartować miał na początku w jednej „kicie”, niemieckim odpowiedniku żłobka i przedszkola jednocześnie.

Arbeiterwohlfahrt (nazwa placówki) planowała w co najmniej jednym ze swoich przedszkoli wydzielić własne pomieszczenie na "zabawę w doktora" (to nie hiperbola, ani kolokwializm, a cytat z dokumentów placówki). W kilku zasadach pedagodzy określili, jak dzieci w "przestrzeni eksploracji ciała" mogą "głaskać i badać" siebie nawzajem oraz inne dzieci. Do zasad panujących w takich pomieszczeniach należały takie reguły jak:

  1. Każde dziecko samo decyduje, czy i z kim chce bawić się w gry fizyczne i seksualne.
  2. Wszystkie dzieci, szczególnie te w wieku przedszkolnym, znają miejsca na terenie placówki, w których ma miejsce nagość i eksploracja ciała.
  3. Dziewczęta i chłopcy głaszczą i badają się nawzajem tylko w takim zakresie, w jakim jest to przyjemne dla nich samych i innych dzieci.
  4. Żadne dziecko nie krzywdzi drugiego.
  5. Żadne dziecko nie wkłada niczego do otworów ciała innego dziecka (pośladki, srom, usta, nos, ucho) ani nie liże ciała innego dziecka.

Oburzeni planami rodzice poinformowali media. Skandal okazał się na tyle głośny, że zareagować musiały lokalne władze.

 

Dobro dziecka

Dzięki reakcji władz projekt został zablokowany: Krajowy Urząd ds. Młodzieży w Dolnej Saksonii zatrzymał zapowiedziany plan utworzenia "przestrzeni eksploracji ciała". Według urzędu koncepcja pedagogiczna w obecnej formie zagrażała dobru dziecka i nie miała – jako taka – podstawy pedagogicznej.

Presja społeczna i medialna wpłynęła również na stanowisko samego przedszkola, które zdawało się nagle przepraszać za rozesłany rodzicom list. Według przewodniczącego zarządu Awo Region Hannover, firmy, wobec której podlegało przedszkole, list do rodziców placówki nie został skonsultowany ani zatwierdzony przez specjalistyczne doradztwo. Dodatkowo na jaw wyszło, że list zawierał przekłamania: na przykład wrażenie przekazane przez dyrektora przedszkola, sugerujące, iż Ministerstwo Kultury zaleca "przestrzenie eksploracji ciała", okazało się nieprawdziwe. To ten fragment wywołał szczególny szok wśród opiekunów.

"Jestem wstrząśnięty. Powiedziano nam, że takie rozwiązanie zostało określone przez Ministerstwo Kultury. Jako rodzice czuliśmy się już zastraszani. Jakie jeszcze mamy możliwości, jeśli nie chcemy tego zaakceptować?"

- żalił się niemieckim mediom jeden z ojców dzieci, które miały mieć dostęp do „specjalnych pokoi”.

 

Teorie spiskowe

Nie będzie więc pokoi do masturbacji dla przedszkolaków w Hanowerze. Czy jednak powinniśmy na tę historię postrzegać jako odosobniony błąd w systemie i pojedynczy, dziwny przypadek? Prawdopodobnie nie. W Niemczech podobnych pomysłów jest wiele.

Wystarczy przenieść się kilka miesięcy wstecz do Berlina. To tam otworzono w tym roku „queerowe przedszkole”, czyli placówkę dla tęczowych (i chyba heteroseksualnych?) dzieci, w której to najmłodsi mają poznawać koncepty różnorodności erotycznej i buntu wobec społecznym normom. I gdyby sam pomysł seksualizacji przedszkolaków nie był wystarczająco dziwny, to warto przypomnieć: w zarządzie queerowej kity zasiadać miał Rüdiger Lautmann, zwolennik „lekkiej pedofilii”. I nie, to nie są żadne teorie spiskowe: o akceptację kontaktów seksualnych z dziećmi Lautmann walczy od lat. W 1994 Lautmann opublikował nawet książkę destygmatyzującą pedofilię pt. „Die Lust am Kind“, czyli: „Przyjemność czerpana z dziecka”.

A jeżeli ktoś chciałby wyjść poza teren literacko-przedszkolny: niemiecki rząd pracuje obecnie intensywnie nad nowelizacją ustawy dot. transseksualizmu. Jeżeli ustawa przejdzie, to płeć będą w Niemczech mogły zmieniać już nastolatki, czasem nawet bez zgody rodziców. Jeżeli dziecko może (niby!) decydować o swojej płciowości, to czemu miałoby nie decydować o swojej seksualności?

Kiedy myśli się więc o tym, jak znowu szaleją Niemcy, szybko przychodzi na myśl cytat przypisywany Churchillowi: Niemcy powinno się bombardować co 50 lat, profilaktycznie, bez podania przyczyn. I nawet, jeżeli Churchill tego nie powiedział, to ktokolwiek to powiedział... pewnie miał rację.


 

POLECANE
Przewodnicząca Bundestagu nie owija w bawełnę: Niemcy burdelem Europy z ostatniej chwili
Przewodnicząca Bundestagu nie owija w bawełnę: Niemcy burdelem Europy

Przewodnicząca Bundestagu Julia Klöckner domaga się zaostrzenia prawa dotyczącego prostytucji. Twierdzi, że obowiązujące przepisy nie chronią kobiet, a Niemcy stały się „burdelem Europy”. Jej zdaniem konieczny jest zakaz kupowania seksu i zamykanie domów publicznych – na wzór tzw. modelu nordyckiego.

Poseł Marcin Józefaciuk opuszcza Klub Koalicji Obywatelskiej. Ujawnił powody z ostatniej chwili
Poseł Marcin Józefaciuk opuszcza Klub Koalicji Obywatelskiej. Ujawnił powody

Marcin Józefaciuk poinformował, że rezygnuje z członkostwa w Klubie Parlamentarnym Koalicji Obywatelskiej. Decyzję ogłosił w środę wieczorem w serwisie X, podkreślając, że została ona wymuszona sposobem, w jaki odwołano go z sejmowej Komisji Edukacji i Nauki. "Bez rozmowy, bez wcześniejszej informacji, bez możliwości wyjaśnienia" - zaznaczył

Samuel Pereira: „Żelazny” elektorat KO nie ma się czego bać tylko u nas
Samuel Pereira: „Żelazny” elektorat KO nie ma się czego bać

Afera działkowa zatacza coraz szersze kręgi i coraz mocniej uderza w obóz władzy. Rzecznik rządu Adam Szłapka, pytany o dymisję dyrektora Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa Henryka Smolarza, nie krył zdenerwowania. Odpowiadał wymijająco, a zamiast konkretów serwował kolejne oskarżenia wobec poprzedników z PiS.

Trump nie ma wątpliwości: Ludzie będą uciekać z Nowego Jorku z ostatniej chwili
Trump nie ma wątpliwości: Ludzie będą uciekać z Nowego Jorku

Ludzie będą uciekać przed komunizmem w Nowym Jorku - powiedział w środę prezydent USA Donald Trump, odnosząc się do wyników wtorkowych wyborów burmistrza tej metropolii, w których wygrał socjalista Zohran Mamdani.

Niebezpieczny atak na polskie patrole. Komunikat Straży Granicznej Wiadomości
Niebezpieczny atak na polskie patrole. Komunikat Straży Granicznej

Na polsko-białoruskiej granicy znów doszło do agresywnych prób nielegalnego przekroczenia granicy. 4 listopada cudzoziemcy rzucali w polskie patrole kawałkami drutu kolczastego, uszkadzając dwa pojazdy Straży Granicznej. Tylko w ostatni weekend odnotowano ponad 100 takich prób.

Import gazu LNG z USA do Polski. Dalej na Słowację i Ukrainę  Wiadomości
Import gazu LNG z USA do Polski. Dalej na Słowację i Ukrainę

Polska pracuje nad umową z USA ws. importu LNG, który ma trafić na Ukrainę i Słowację – podała Agencja Reutera, powołując się na anonimowe źródła zbliżone do sprawy.

Karolina Opolska zmyśliła przypisy w swojej książce? Jest oświadczenie dziennikarki TVP gorące
Karolina Opolska zmyśliła przypisy w swojej książce? Jest oświadczenie dziennikarki TVP

Dziennikarka TVP Info i była redaktor Onetu Karolina Opolska znalazła się w centrum kontrowersji po tym, jak ujawniono, że w swojej najnowszej książce miała zamieścić… nieistniejące przypisy. Część źródeł, na które się powoływała, miała zostać wymyślona. Karolina Opolska odniosła się do zarzutów.

Nawrocki jasno na Słowacji o Ukrainie: „Pomoc nie zwalnia mnie z obrony polskich interesów” pilne
Nawrocki jasno na Słowacji o Ukrainie: „Pomoc nie zwalnia mnie z obrony polskich interesów”

Prezydent Karol Nawrocki w Bratysławie mówił nie tylko o współpracy ze Słowacją, ale też o relacjach z Ukrainą. Podkreślił, że Polska może wspierać Kijów, ale nie kosztem własnych interesów.

Szalony pościg niemieckiej policji za Polakiem Wiadomości
Szalony pościg niemieckiej policji za Polakiem

Bawarska policja ścigała 31-letniego Polaka, który – będąc pod wpływem środków odurzających – uciekał przed kontrolą drogową. Pościg zakończył się dopiero po przejechaniu ponad 50 kilometrów i postawieniu policyjnych blokad.

Niemiecki pielęgniarz dostał dożywocie. Śledczy: „Zabijał, żeby był spokój” Wiadomości
Niemiecki pielęgniarz dostał dożywocie. Śledczy: „Zabijał, żeby był spokój”

Sąd w Akwizgranie skazał pielęgniarza na dożywocie za zabicie 10 pacjentów i 27 prób morderstwa. Śledczy nie mają wątpliwości – podawał leki uspokajające i przeciwbólowe, by „mieć ciszę” na oddziale.

REKLAMA

Waldemar Krysiak: Pokoje masturbacyjne dla niemieckich przedszkolaków

Pokoje masturbacyjne dla dzieci w przedszkolach – to chciała wprowadzić jedna z niemieckich placówek dla najmłodszych. Dzieci miały się razem rozbierać i głaskać, a opiekunowie mieli upewnić się, że nieletni wiedzą, w której części przedszkola mogą to robić nago. Pomysł wywołał oburzenie rodziców i protest lokalnych władz.
Smutna dziewczynka. Ilustracja poglądowa Waldemar Krysiak: Pokoje masturbacyjne dla niemieckich przedszkolaków
Smutna dziewczynka. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Kiedy kilka lat temu WHO przedstawiło swoje seksedukacyjne standardy dla szkół i pedagogów na całym świecie, w mediach wybuchła ostra debata: czy dokument Organizacji Zdrowia jedynie dostrzega, że nie można karać dorastających ludzi za ich seksualność, czy jednak promuje seksualizację najmłodszych? Spór wynikał po części z niejasnego przekazu WHO: zaprezentowane w formie tabel obserwacje zawierały opisy onanizmu i przeżyć seksualnych wśród kilkulatków, nie stwierdzały jednak jasno, jak powinno się takie zjawiska traktować. Czy chodzi o to, że niektóre dzieci badają swoje ciało, co może być przez dorosłych odebrane seksualnie? Czy może jednak jest to kolejny krok w kierunku destygmatyzacji pedofilii? Pytań było wtedy wiele, dziś jednak – kiedy spojrzymy na Niemcy – możemy być pewni, że niektórzy zrozumieli standardy WHO jako rekomendację.

 

Pokoje do masturbacji

Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu w Nadrenii: jedno z wielu przedszkoli w Hanowerze ogłosiło otwarcie tzw. "przestrzeni eksploracji ciała" do "zabaw seksualnych". Rodzice przedszkolaków zostali o tym poinformowani pisemnie, a w liście do opiekunów placówka opisała zasady, podług których rzeczone pokoje miałyby funkcjonować. Projekt był „eksperymentalny”: wystartować miał na początku w jednej „kicie”, niemieckim odpowiedniku żłobka i przedszkola jednocześnie.

Arbeiterwohlfahrt (nazwa placówki) planowała w co najmniej jednym ze swoich przedszkoli wydzielić własne pomieszczenie na "zabawę w doktora" (to nie hiperbola, ani kolokwializm, a cytat z dokumentów placówki). W kilku zasadach pedagodzy określili, jak dzieci w "przestrzeni eksploracji ciała" mogą "głaskać i badać" siebie nawzajem oraz inne dzieci. Do zasad panujących w takich pomieszczeniach należały takie reguły jak:

  1. Każde dziecko samo decyduje, czy i z kim chce bawić się w gry fizyczne i seksualne.
  2. Wszystkie dzieci, szczególnie te w wieku przedszkolnym, znają miejsca na terenie placówki, w których ma miejsce nagość i eksploracja ciała.
  3. Dziewczęta i chłopcy głaszczą i badają się nawzajem tylko w takim zakresie, w jakim jest to przyjemne dla nich samych i innych dzieci.
  4. Żadne dziecko nie krzywdzi drugiego.
  5. Żadne dziecko nie wkłada niczego do otworów ciała innego dziecka (pośladki, srom, usta, nos, ucho) ani nie liże ciała innego dziecka.

Oburzeni planami rodzice poinformowali media. Skandal okazał się na tyle głośny, że zareagować musiały lokalne władze.

 

Dobro dziecka

Dzięki reakcji władz projekt został zablokowany: Krajowy Urząd ds. Młodzieży w Dolnej Saksonii zatrzymał zapowiedziany plan utworzenia "przestrzeni eksploracji ciała". Według urzędu koncepcja pedagogiczna w obecnej formie zagrażała dobru dziecka i nie miała – jako taka – podstawy pedagogicznej.

Presja społeczna i medialna wpłynęła również na stanowisko samego przedszkola, które zdawało się nagle przepraszać za rozesłany rodzicom list. Według przewodniczącego zarządu Awo Region Hannover, firmy, wobec której podlegało przedszkole, list do rodziców placówki nie został skonsultowany ani zatwierdzony przez specjalistyczne doradztwo. Dodatkowo na jaw wyszło, że list zawierał przekłamania: na przykład wrażenie przekazane przez dyrektora przedszkola, sugerujące, iż Ministerstwo Kultury zaleca "przestrzenie eksploracji ciała", okazało się nieprawdziwe. To ten fragment wywołał szczególny szok wśród opiekunów.

"Jestem wstrząśnięty. Powiedziano nam, że takie rozwiązanie zostało określone przez Ministerstwo Kultury. Jako rodzice czuliśmy się już zastraszani. Jakie jeszcze mamy możliwości, jeśli nie chcemy tego zaakceptować?"

- żalił się niemieckim mediom jeden z ojców dzieci, które miały mieć dostęp do „specjalnych pokoi”.

 

Teorie spiskowe

Nie będzie więc pokoi do masturbacji dla przedszkolaków w Hanowerze. Czy jednak powinniśmy na tę historię postrzegać jako odosobniony błąd w systemie i pojedynczy, dziwny przypadek? Prawdopodobnie nie. W Niemczech podobnych pomysłów jest wiele.

Wystarczy przenieść się kilka miesięcy wstecz do Berlina. To tam otworzono w tym roku „queerowe przedszkole”, czyli placówkę dla tęczowych (i chyba heteroseksualnych?) dzieci, w której to najmłodsi mają poznawać koncepty różnorodności erotycznej i buntu wobec społecznym normom. I gdyby sam pomysł seksualizacji przedszkolaków nie był wystarczająco dziwny, to warto przypomnieć: w zarządzie queerowej kity zasiadać miał Rüdiger Lautmann, zwolennik „lekkiej pedofilii”. I nie, to nie są żadne teorie spiskowe: o akceptację kontaktów seksualnych z dziećmi Lautmann walczy od lat. W 1994 Lautmann opublikował nawet książkę destygmatyzującą pedofilię pt. „Die Lust am Kind“, czyli: „Przyjemność czerpana z dziecka”.

A jeżeli ktoś chciałby wyjść poza teren literacko-przedszkolny: niemiecki rząd pracuje obecnie intensywnie nad nowelizacją ustawy dot. transseksualizmu. Jeżeli ustawa przejdzie, to płeć będą w Niemczech mogły zmieniać już nastolatki, czasem nawet bez zgody rodziców. Jeżeli dziecko może (niby!) decydować o swojej płciowości, to czemu miałoby nie decydować o swojej seksualności?

Kiedy myśli się więc o tym, jak znowu szaleją Niemcy, szybko przychodzi na myśl cytat przypisywany Churchillowi: Niemcy powinno się bombardować co 50 lat, profilaktycznie, bez podania przyczyn. I nawet, jeżeli Churchill tego nie powiedział, to ktokolwiek to powiedział... pewnie miał rację.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe