Europa pada pod butami migrantów

Jeszcze rok temu czołowi europejscy politycy celowo mieszali pojęcia, nazywając „migrantów” z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej „uchodźcami”. To słowa o różnych znaczeniach – również prawnych. Dzisiaj, kiedy wskutek niemieckiej polityki migracyjnej Europa mierzy się z największym w swojej historii kryzysem, eurokraci szukają winnych. I coraz częściej wszystkie oczy zwracają się w stronę Berlina, który w ostatnim geście samoobrony próbuje wzywać do „europejskiej solidarności” – a nawet ją bezskutecznie wymuszać.
Łódź z imigrantami - zdjęcie poglądowe Europa pada pod butami migrantów
Łódź z imigrantami - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Również Polska przez wiele miesięcy pełniła rolę winnego za obecny kryzys migracyjny. Dlaczego? Rząd RP jako jedyny odmówił bezwarunkowego przyjmowania wszystkich przyjezdnych z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Wysuwane przez Polskę argumenty o zbyt dużych różnicach kulturowych czy braku chęci zasymilowania się gości z państwami-gospodarzami zbywano niemal na każdym europejskim forum. Do tego doszedł hybrydowy atak na nasze wschodnie granice, gdzie rolę oddziałów szturmowych Łukaszenki pełniły tłumy migrantów przywiezionych przez rząd w Mińsku wprost na granicę z Rzeczpospolitą.

Wymuszanie solidarności

Sytuację zmieniła masowa migracja Ukraińców tuż po napaści na ich kraj putinowskich sołdatów, kiedy do Polski trafiło kilka milionów rzeczywistych uchodźców uciekających przed groźbą wojny i próbujących ratować życie. Sposób, w jaki Polacy przyjęli ukraińskie rodziny, na ponad rok zamknął dyskusje na temat okrutnego podejścia rządu w Warszawie odmawiającego miejsca przyjezdnym muzułmanom, którzy nie uciekali przed wojną, a raczej starali się skolonizować kolejne zachodnie terytoria.
Niespójną europejską politykę migracyjną próbował – przynajmniej w polskich przekazach – ratować Donald Tusk, strasząc i rząd, i Polaków rzekomymi karami za nieprzyjęcie określonej liczby migrantów przebywających w niemieckich, włoskich czy greckich obozach dla nielegalnych imigrantów. Kar oczywiście nie było, bo per saldo Polska jako kraj wspierający inne narody wypadała znacznie lepiej niż jej zachodni sąsiedzi. Ukraińcy znaleźli nad Wisłą nie tylko pomoc, ale z czasem również pracę i szkoły dla swoich dzieci.

Chęć przerzucenia na Warszawę swoich problemów przez Niemców czy Francuzów wynikała raczej z tego, że przyjezdni mieszkańcy Afryki Północnej stali się tak ogromnym kosztem – nie tylko dla budżetów tych krajów – społecznym, że jakość życia najbogatszych narodów Europy zmieniła się diametralnie. Dzisiaj Polska wyróżnia się w Unii Europejskiej spokojnymi ulicami i bezpiecznym transportem publicznym, w którym nie zdarzają się zbiorowe gwałty ani napady z bronią w ręku. Nie można tego powiedzieć o innych stolicach, szczególnie w zachodniej i południowej części kontynentu.

O kryzysie mówią także mieszkańcy i rząd Wysp Brytyjskich. Po nieudanym – co przyznaje coraz więcej polityków Albionu – brexicie poddani brytyjskiej korony zdecydowali się na przyjmowanie wszystkich obywateli krajów, które jeszcze 100 lat temu były angielskimi koloniami.

Brytania utonie w długach

Masowy zalew migrantów – dostających się na Wyspy wszystkimi możliwymi sposobami z Francji, przede wszystkim przez kanał La Manche – doprowadził do załamania rynku pracy i zachwiania stabilności systemu ubezpieczeń społecznych. Rząd dość szybko przestał sobie radzić również z obozami dla migrantów i ośrodkami detencyjnymi dla tych, którzy po przyjeździe do kraju Windsorów choć raz złamali prawo. Wyjściem z tej sytuacji wydawał się projekt wykorzystania hoteli przez brytyjski rząd, który relokował do nich wszystkich migrantów nie radzących sobie z trudną codziennością. Jednak to rozwiązanie okazało się prostą drogą do kryzysu – brytyjski Home Office (czyli Ministerstwo Spraw Wewnętrznych) opublikował sprawozdanie finansowe, które ujawniło, że utrzymanie migrantów w hotelach kosztuje angielskich, szkockich i irlandzkich podatników ponad 8 milionów funtów… dziennie.

Zgodnie z brytyjskim prawem rząd ma obowiązek zapewnić osobom ubiegającym się o azyl – które nie mogą pracować podczas rozpatrywania ich wniosku – podstawowy poziom zakwaterowania. Zazwyczaj osoby ubiegające się o azyl były umieszczane w hotelach lub hostelach tylko na kilka tygodni, po czym były przenoszone do docelowych miejsc zakwaterowania. Jednak wzrost liczby osób ubiegających się o azyl i zaległości w rozpatrywaniu wniosków doprowadziły do wzrostu wykorzystania hoteli do zapewnienia tymczasowego zakwaterowania. Kilka tygodni temu ministerstwo spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii poinformowało, że według stanu na koniec czerwca w ponad 400 hotelach zakwaterowanych było 51 tys. nielegalnych imigrantów.

Przy czym to połowa problemu, brytyjska izba turystyczna bowiem zwraca uwagę, że migranci zajmują miejsca, które normalnie wykupiliby turyści – nie trzeba dodawać, że za kwotę znacznie większą niż pieniądze, które płaci za nie gabinet przy Downing Street.

Niemcy skontrolują wewnętrzne granice

„Europa przegrała, niemiecki pomysł to była klęska” – słychać coraz częściej na korytarzach Europarlamentu. Poczucie porażki po zamieszkach i gwałtach w Berlinie i największych niemieckich miastach pogłębiła obecna sytuacja we Włoszech. Lampedusa już dawno przekroczyła możliwości przyjmowania nowych imigrantów, a obecnie codziennie trafia na wyspę kilkaset osób. Część z nich była przewożona na Sycylię, której władze również przestały sobie radzić. Otóż pod koniec września ponad sto osób uciekło z ośrodka dla migrantów, raniąc policjanta i wprowadzając terror na ulicach miast wyspy.

– Na powierzchni 2000 metrów kwadratowych jest 1200 osób. Ludzie szukają wody oraz jedzenia i próbują się stamtąd wydostać, co często im się udaje – relacjonował po wybuchu buntu w obozie dla uchodźców burmistrz Porto Empedocle Calogero Martello, opisując sytuację na nabrzeżu, gdzie znajdują się namioty z migrantami. – Osoby, którym udaje się wyjść na ulice i które przechadzają się w grupkach, wywołują strach nawet w tych, na których najtrudniej wywrzeć wrażenie. Sytuacja jest niemożliwa do utrzymania – mówi burmistrz.

Niemcy, które stoją za kryzysem, żeby rozwiązać problem migrantów w swoich granicach, zdecydowały się na wprowadzenie kontroli granicznych na granicach z Polską i Czechami, choć przyznają, że jest to rozwiązanie doraźne. Po raz pierwszy od czasu sławnego zaproszenia uchodźców do Europy przez Angelę Merkel Nancy Faeser, federalna minister spraw wewnętrznych, przyznaje, że najważniejszym dzisiaj problemem Unii Europejskiej jest ochrona granic zewnętrznych UE. A dosyłanie bliskowschodnich i afrykańskich migrantów do innych krajów Europy, przede wszystkim do Polski? To temat, którym Niemcy chcą rozgrywać toczącą się w Polsce kampanię wyborczą, o czym coraz częściej mówią w niemieckich mediach.

Tekst pochodzi z 40 (1810) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Urban szykuje roszady w kadrze na mecz z Maltą Wiadomości
Urban szykuje roszady w kadrze na mecz z Maltą

Trener reprezentacji Polski Jan Urban zapowiedział przed poniedziałkowym meczem na wyjeździe z Maltą na zakończenie grupy G eliminacji mistrzostw świata, że na pewno dokona zmian w składzie. - Powodem są kontuzje, kartki, ale też chęć sprawdzenia piłkarzy pukających do kadry - dodał.

Rząd Tuska obiecał, ale jest bałagan. Ważna ustawa opóźniona Wiadomości
Rząd Tuska obiecał, ale jest bałagan. Ważna ustawa opóźniona

Prace nad ustawą o asystencji osobistej osób z niepełnosprawnościami, jedną z ważniejszych obietnic rządu, przeciągają się z powodu poważnych problemów z dokumentem przygotowanym w resorcie pracy.

Internauci ujawniają: To nie pierwszy przypadek handlu pamiątkami z Holocaustu Wiadomości
Internauci ujawniają: To nie pierwszy przypadek handlu "pamiątkami z Holocaustu"

Nie opadają emocje po skandalicznej zapowiedzi aukcji "pamiątek po Holokauście". Jej organizatorem miał być Dom Aukcyjny Felzmann. Internauci przypominają, że podobne  licytacje były już organizowane. Jako przykład podano telegram z zawiadomieniem o śmierci syna i etykietkę gazu "Zyklon".

Witold Mieszkowski, syn kmdr Stanisława Mieszkowskiego nie żyje Wiadomości
Witold Mieszkowski, syn kmdr Stanisława Mieszkowskiego nie żyje

Nie żyje Witold Mieszkowski - syn komandora Stanisława Mieszkowskiego, jednego z bohaterów polskiej Marynarki Wojennej zamordowanych po wojnie przez komunistyczne władze. Informację o jego śmierci przekazał w mediach społecznościowych reżyser i dokumentalista Arkadiusz Gołębiewski.

IMGW wydał ostrzeżenie pogodowe Wiadomości
IMGW wydał ostrzeżenie pogodowe

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia pierwszego stopnia przed intensywnymi opadami deszczu dla części województw podkarpackiego, śląskiego i małopolskiego. Spodziewane są opady deszczu, deszczu ze śniegiem i mokrego śniegu.

Kto uszkodził tory w Życzynie. Jest komunikat PKP PLK Wiadomości
Kto uszkodził tory w Życzynie. Jest komunikat PKP PLK

Wstępne oględziny torowiska w Życzynie w pow. garwolińskim wykazały uszkodzenie jego fragmentu – poinformowała w niedzielę mazowiecka policja. PKP PLK przekazały, że okoliczności zdarzenia będą wyjaśnione m.in. przez komisję kolejową, a naprawa rozpocznie się po zakończeniu pracy służb.

Gratka dla fanów relaksu: Mazowieckie uzdrowisko tnie ceny Wiadomości
Gratka dla fanów relaksu: Mazowieckie uzdrowisko tnie ceny

Jesień i zima w uzdrowisku? Uzdrowisko Konstancin to wyjątkowe takie miejsce na Mazowszu. Znajduje się w Konstancinie-Jeziornie i zachęca do wizyt nie tylko wiosną czy latem. Teraz, jesienią i zimą, też warto tam pojechać. 

Niemcy: gwałtowny wzrost psychoz. Eksperci wskazują powód Wiadomości
Niemcy: gwałtowny wzrost psychoz. Eksperci wskazują powód

Niemcy odnotowały gwałtowny wzrost liczby przypadków zaburzeń psychiatrycznych związanych z marihuaną. Zjawisko zostało zaobserwowane w ciągu zaledwie kilkunastu miesięcy od legalizacji tego narkotyku przez rząd Olafa Scholza.

Znana piosenkarka bardzo chora. Poruszające wyznanie Wiadomości
Znana piosenkarka bardzo chora. Poruszające wyznanie

Shazza, czyli Marlena Magdalena Pańkowska, urodziła się 29 maja 1967 roku w Pruszkowie. To polska piosenkarka, kompozytorka i aktorka. Zaczynała karierę w latach 80. w zespole Toy Boys Tomasza Samborskiego. Później przeszła na solową ścieżkę za jego namową. Zasłynęła z hitów disco polo, a na początku XXI wieku śpiewała pop i dance. Wśród jej przebojów są „Baiao Bongo”, „Bierz co chcesz”, „Egipskie noce” oraz „Tak bardzo zakochani”. Do 2007 roku sprzedała w Polsce ponad 2,5 miliona egzemplarzy albumów. Okazuje się, że artystka od jakiegoś czasu zmaga się z poważnym problemem.

Wypadek w rzymskim ministerstwie. Przedstawiciel władz Sardynii zniszczył zabytkowy witraż [WIDEO] Wiadomości
Wypadek w rzymskim ministerstwie. Przedstawiciel władz Sardynii zniszczył zabytkowy witraż [WIDEO]

Przedstawiciel władz Sardynii podczas wizyty we włoskim Ministerstwie ds. Firm i Made in Italy tak niefortunnie potknął się na schodach, że uderzył głową w zabytkowy witraż i zniszczył go doszczętnie. Mężczyzna cudem uszedł z życiem – podkreślają włoskie media, publikując nagranie ze sceny mrożącej krew w żyłach.

REKLAMA

Europa pada pod butami migrantów

Jeszcze rok temu czołowi europejscy politycy celowo mieszali pojęcia, nazywając „migrantów” z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej „uchodźcami”. To słowa o różnych znaczeniach – również prawnych. Dzisiaj, kiedy wskutek niemieckiej polityki migracyjnej Europa mierzy się z największym w swojej historii kryzysem, eurokraci szukają winnych. I coraz częściej wszystkie oczy zwracają się w stronę Berlina, który w ostatnim geście samoobrony próbuje wzywać do „europejskiej solidarności” – a nawet ją bezskutecznie wymuszać.
Łódź z imigrantami - zdjęcie poglądowe Europa pada pod butami migrantów
Łódź z imigrantami - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Również Polska przez wiele miesięcy pełniła rolę winnego za obecny kryzys migracyjny. Dlaczego? Rząd RP jako jedyny odmówił bezwarunkowego przyjmowania wszystkich przyjezdnych z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Wysuwane przez Polskę argumenty o zbyt dużych różnicach kulturowych czy braku chęci zasymilowania się gości z państwami-gospodarzami zbywano niemal na każdym europejskim forum. Do tego doszedł hybrydowy atak na nasze wschodnie granice, gdzie rolę oddziałów szturmowych Łukaszenki pełniły tłumy migrantów przywiezionych przez rząd w Mińsku wprost na granicę z Rzeczpospolitą.

Wymuszanie solidarności

Sytuację zmieniła masowa migracja Ukraińców tuż po napaści na ich kraj putinowskich sołdatów, kiedy do Polski trafiło kilka milionów rzeczywistych uchodźców uciekających przed groźbą wojny i próbujących ratować życie. Sposób, w jaki Polacy przyjęli ukraińskie rodziny, na ponad rok zamknął dyskusje na temat okrutnego podejścia rządu w Warszawie odmawiającego miejsca przyjezdnym muzułmanom, którzy nie uciekali przed wojną, a raczej starali się skolonizować kolejne zachodnie terytoria.
Niespójną europejską politykę migracyjną próbował – przynajmniej w polskich przekazach – ratować Donald Tusk, strasząc i rząd, i Polaków rzekomymi karami za nieprzyjęcie określonej liczby migrantów przebywających w niemieckich, włoskich czy greckich obozach dla nielegalnych imigrantów. Kar oczywiście nie było, bo per saldo Polska jako kraj wspierający inne narody wypadała znacznie lepiej niż jej zachodni sąsiedzi. Ukraińcy znaleźli nad Wisłą nie tylko pomoc, ale z czasem również pracę i szkoły dla swoich dzieci.

Chęć przerzucenia na Warszawę swoich problemów przez Niemców czy Francuzów wynikała raczej z tego, że przyjezdni mieszkańcy Afryki Północnej stali się tak ogromnym kosztem – nie tylko dla budżetów tych krajów – społecznym, że jakość życia najbogatszych narodów Europy zmieniła się diametralnie. Dzisiaj Polska wyróżnia się w Unii Europejskiej spokojnymi ulicami i bezpiecznym transportem publicznym, w którym nie zdarzają się zbiorowe gwałty ani napady z bronią w ręku. Nie można tego powiedzieć o innych stolicach, szczególnie w zachodniej i południowej części kontynentu.

O kryzysie mówią także mieszkańcy i rząd Wysp Brytyjskich. Po nieudanym – co przyznaje coraz więcej polityków Albionu – brexicie poddani brytyjskiej korony zdecydowali się na przyjmowanie wszystkich obywateli krajów, które jeszcze 100 lat temu były angielskimi koloniami.

Brytania utonie w długach

Masowy zalew migrantów – dostających się na Wyspy wszystkimi możliwymi sposobami z Francji, przede wszystkim przez kanał La Manche – doprowadził do załamania rynku pracy i zachwiania stabilności systemu ubezpieczeń społecznych. Rząd dość szybko przestał sobie radzić również z obozami dla migrantów i ośrodkami detencyjnymi dla tych, którzy po przyjeździe do kraju Windsorów choć raz złamali prawo. Wyjściem z tej sytuacji wydawał się projekt wykorzystania hoteli przez brytyjski rząd, który relokował do nich wszystkich migrantów nie radzących sobie z trudną codziennością. Jednak to rozwiązanie okazało się prostą drogą do kryzysu – brytyjski Home Office (czyli Ministerstwo Spraw Wewnętrznych) opublikował sprawozdanie finansowe, które ujawniło, że utrzymanie migrantów w hotelach kosztuje angielskich, szkockich i irlandzkich podatników ponad 8 milionów funtów… dziennie.

Zgodnie z brytyjskim prawem rząd ma obowiązek zapewnić osobom ubiegającym się o azyl – które nie mogą pracować podczas rozpatrywania ich wniosku – podstawowy poziom zakwaterowania. Zazwyczaj osoby ubiegające się o azyl były umieszczane w hotelach lub hostelach tylko na kilka tygodni, po czym były przenoszone do docelowych miejsc zakwaterowania. Jednak wzrost liczby osób ubiegających się o azyl i zaległości w rozpatrywaniu wniosków doprowadziły do wzrostu wykorzystania hoteli do zapewnienia tymczasowego zakwaterowania. Kilka tygodni temu ministerstwo spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii poinformowało, że według stanu na koniec czerwca w ponad 400 hotelach zakwaterowanych było 51 tys. nielegalnych imigrantów.

Przy czym to połowa problemu, brytyjska izba turystyczna bowiem zwraca uwagę, że migranci zajmują miejsca, które normalnie wykupiliby turyści – nie trzeba dodawać, że za kwotę znacznie większą niż pieniądze, które płaci za nie gabinet przy Downing Street.

Niemcy skontrolują wewnętrzne granice

„Europa przegrała, niemiecki pomysł to była klęska” – słychać coraz częściej na korytarzach Europarlamentu. Poczucie porażki po zamieszkach i gwałtach w Berlinie i największych niemieckich miastach pogłębiła obecna sytuacja we Włoszech. Lampedusa już dawno przekroczyła możliwości przyjmowania nowych imigrantów, a obecnie codziennie trafia na wyspę kilkaset osób. Część z nich była przewożona na Sycylię, której władze również przestały sobie radzić. Otóż pod koniec września ponad sto osób uciekło z ośrodka dla migrantów, raniąc policjanta i wprowadzając terror na ulicach miast wyspy.

– Na powierzchni 2000 metrów kwadratowych jest 1200 osób. Ludzie szukają wody oraz jedzenia i próbują się stamtąd wydostać, co często im się udaje – relacjonował po wybuchu buntu w obozie dla uchodźców burmistrz Porto Empedocle Calogero Martello, opisując sytuację na nabrzeżu, gdzie znajdują się namioty z migrantami. – Osoby, którym udaje się wyjść na ulice i które przechadzają się w grupkach, wywołują strach nawet w tych, na których najtrudniej wywrzeć wrażenie. Sytuacja jest niemożliwa do utrzymania – mówi burmistrz.

Niemcy, które stoją za kryzysem, żeby rozwiązać problem migrantów w swoich granicach, zdecydowały się na wprowadzenie kontroli granicznych na granicach z Polską i Czechami, choć przyznają, że jest to rozwiązanie doraźne. Po raz pierwszy od czasu sławnego zaproszenia uchodźców do Europy przez Angelę Merkel Nancy Faeser, federalna minister spraw wewnętrznych, przyznaje, że najważniejszym dzisiaj problemem Unii Europejskiej jest ochrona granic zewnętrznych UE. A dosyłanie bliskowschodnich i afrykańskich migrantów do innych krajów Europy, przede wszystkim do Polski? To temat, którym Niemcy chcą rozgrywać toczącą się w Polsce kampanię wyborczą, o czym coraz częściej mówią w niemieckich mediach.

Tekst pochodzi z 40 (1810) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe