Płoną europejskie fabryki broni. W tle rosyjskie służby

Kiedy pod koniec października w średniej wielkości miasteczku Sopot w Bułgarii doszło do gigantycznego pożaru jednego z największych zakładów zbrojeniowych w tym kraju, oczy śledczych i polityków natychmiast zwróciły się w stronę Rosji. To nie pierwszy zamach na producenta broni w postsowieckiej Europie. I nie pierwszy w tym roku w Bułgarii. Rosyjskie służby robią, co mogą, aby spowolnić dostawy broni i amunicji na Ukrainę w związku z – jak na razie – fiaskiem „operacji specjalnej” na Ukrainie, o którym coraz głośniej mówi rosyjska ulica.
Wybuch - zdjęcie poglądowe Płoną europejskie fabryki broni. W tle rosyjskie służby
Wybuch - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Tym razem w wybuchu w Sopocie (tak, „stolica” bułgarskiego przemysłu zbrojeniowego nazywa się jak nadmorski kurort w Polsce) zginął tylko jeden pracownik. To świadczy o tym, że wprowadzone po poprzednich zamachach procedury bezpieczeństwa są coraz skuteczniejsze. Eksplozja nastąpiła około południa i nastąpiła w dziale wytwarzającym materiały wybuchowe. Dyrekcja zakładów zbrojeniowych WMZ kilka godzin po wydarzeniu zapowiedziała rychłe przywrócenie pełnej produkcji i kontynuowanie dotychczasowej sprzedaży – większość konstruowanych tu pocisków i rakiet trafia od razu na Ukrainę, dla której wojska jest najpoważniejszym obecnie wsparciem. Być może dlatego, że w pierwszym półroczu tego roku zakład zwiększył produkcję o 80 proc., osiągając prawie 200 milionów euro przychodu.

Zamachy, podpalenia, otrucia

Czy eksplozja jest częścią serii wybuchów niszczących od kilku lat bułgarski przemysł zbrojeniowy? Śledczy i policja zapowiadają, że właśnie pod tym kątem jest prowadzone śledztwo. Dotychczasowe, związane z poprzednimi zamachami, pokazały, że były to starannie przygotowane ataki, za którymi stały rosyjskie służby specjalne. Wiele śladów prowadziło wprost do rosyjskiej ambasady w Sofii.
Poprzedni atak na skład i fabrykę amunicji, do którego doszło rok wcześniej, był tak widowiskowy, że mieszkańcy miasta Karnobat, przy którym w latach 90. wyrósł producent broni, wspominają go do dzisiaj. Przede wszystkim trwał przez parę godzin – powtarzające się co kilkanaście minut wybuchy i gigantyczny słup ognia dowodziły, że z ratowaniem fabryki nie radzi sobie miejscowa straż pożarna. Straż, która była przeszkolona m.in. właśnie w zakresie gaszenia składów z amunicją. Szkolenie to wymógł na bułgarskich władzach właściciel fabryki, Bułgar Emilian Gebrew, znany w Europie potentat branży zbrojeniowej. Kilka miesięcy wcześniej – w maju 2022 roku – wydarzył się tu podobny zamach, po którym fabryka dość szybko się podniosła i wróciła do pełnej produkcji. Już wówczas śledztwo, niezależnie od policji, zaczęła prowadzić Agencja Bezpieczeństwa Narodowego, czyli bułgarski kontrwywiad. Na ślad rosyjski niemal natychmiast wskazał właściciel zakładu – i nie bez powodu. Gebrew jest w rosyjskiej polityce i powiązanym z Kremlem biznesie wrogiem, który znajduje się wysoko na liście osób do wyeliminowania. Przede wszystkim z powodu wspierania wszystkich narodów i krajów, które chcą się wyzwolić z rosyjskich zależności. Jego zakłady płonęły już wielokrotnie – w 2011, 2012, 2015 i 2020 roku. Sam Gebrew był również otruty – nieskutecznie, bo wrócił do zdrowia. Lekarze badający go w szpitalu, gdzie trafił wprost ze spotkania biznesowego, na którym stracił przytomność, znaleźli w jego organizmie truciznę noviczok – to wręcz podpis rosyjskich morderców spod znaku GRU (tą samą trucizną GRU próbowało zabić w Londynie byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala w 2012 roku). W styczniu 2020 roku bułgarska prokuratura oskarżyła o próbę zabójstwa trzech morderców – funkcjonariuszy jednostki 29155 GRU, którzy przebywali w Bułgarii, kolegów niedoszłych morderców z Londynu. Podobnie jak w przypadku nieudanego londyńskiego morderstwa na byłym agencie Kremla przylecieli oni do Bułgarii kilka dni przed zamachem. Bułgarskim służbom dość szybko udało się ustalić personalia agentów GRU, jednak Rosja odmówiła ukarania agentów, nie przyznając się ani do próby otrucia, ani do zamachów na przedsiębiorstwa zbrojeniowe.

Jednostka 29155

Rosyjscy szpiedzy stali również za wysadzeniem składu amunicji w czeskich Vrběticach w 2014 roku. Zginęło wówczas dwóch pracowników składu, a za zamachem stali funkcjonariusze znanej w Europie jednostki 29155 GRU.
Sprawnie prowadzone kilkutygodniowe śledztwo czeskich służb również ustaliło, że za zamachem stali Rosjanie – konkretni funkcjonariusze, wszyscy zatrudnieni w moskiewskiej ambasadzie w Pradze. Ówczesny premier Czech po naradzie z dowództwem czeskiej Służby Bezpieczeństwa i Informacji podjął głośną wówczas decyzję o natychmiastowym wydaleniu (bez prawa powrotu) z Czech 18 pracowników ambasady rosyjskiej wraz z rodzinami. Czeskie służby do dzisiaj przekonują, że to właśnie wówczas, w 2014 roku, kiedy już był okupowany ukraiński Krym, a w ukraińskich Doniecku i Ługańsku dochodziło do pierwszych zbrodni wojennych, Rosja próbowała swoich możliwości w ataku na więcej niż jeden kraj i osłabienia możliwości obronnych wschodnioeuropejskich członków NATO.
Narodowe Centrum Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej (NCOZ) wystawiło list gończy za Aleksandrem Pietrowem i Rusłanem Boszirowem, funkcjonariuszami GRU. Choć korzystali oni z wielu paszportów – również mołdawskiego na nazwisko Nicolai Popa i tadżyckiego na nazwisko Rułlan Tabarow – właśnie pod swoimi prawdziwymi nazwiskami są dzisiaj mordercami z zakazem wjazdu nie tylko do całej Europy, ale także Australii, Kanady, Stanów Zjednoczonych i większości krajów Azji.

Zbrojeniówka pod nadzorem

Po ostatnim wybuchu w bułgarskiej fabryce amunicji służby wszystkich europejskich państw są postawione w stan podwyższonej gotowości i szczególnie starannie ochraniają infrastrukturę zbrojeniową swoich krajów.
NATO-wskie służby są jednak przekonane, że w najbliższym czasie dojdzie do kolejnych prób zamachów. Rosja przegrywająca na Ukrainie musi pokazać społeczeństwu, że „operacja specjalna” miała sens i wygrana oraz zdobycie „faszystowskiej Ukrainy” wciąż jest w zasięgu niegdyś największej armii świata.

Tekst pochodzi z 45 (1815) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Witold Waszczykowski: Lewicowych dietetyków atak na rolnictwo tylko u nas
Witold Waszczykowski: Lewicowych "dietetyków" atak na rolnictwo

W wielu państwach trwają protesty rolników przeciwko umowie handlowej Unii Europejskiej z państwami Ameryki Południowej z ugrupowania Mercosur. Rolnicy obawiają się napływu taniej żywności z regionu gdzie nie obowiązują europejskie normy i standardy. W tym duchu redaktor Monika Rutke zadała niedawno zasadne pytanie ministrowi Radosławowi Sikorskiemu, czy Polska przyłączy się do francuskiego sprzeciwu wobec umowie z Mercosur.

Kim wszedł do wojny. To alarm także dla Azji tylko u nas
Kim wszedł do wojny. To alarm także dla Azji

Udział kilkunastu tysięcy żołnierzy Korei Północnej nie zmieni biegu wojny Rosji z Ukrainą. Wszyscy skupiamy się na tym, co zyskuje Putin. A moim zdaniem więcej może zyskać Kim Dzong Un. I to nie jest dobra wiadomość dla azjatyckiego Dalekiego Wschodu. Rosja postrzega agresywną Koreę Północną jako użyteczny sposób na zajęcie, odwrócenie uwagi i zagrożenie siłom USA w regionie Azji i Pacyfiku, podczas gdy Rosja realizuje ważniejsze priorytety w Europie.

Koniec transrewolucji? Koncerny wracają do wyklętej J.K. Rowling z ostatniej chwili
Koniec transrewolucji? Koncerny wracają do "wyklętej" J.K. Rowling

Autorka takich powieści jak "Harry Potter" i "Fantastyczne zwierzęta" J.K. Rowling publicznie sprzeciwia się ideologii gender. Jednakże kilka lat wystarczyło, aby branża filmowa porzuciła walkę z Rowling. Obecnie jest zaangażowana w nową produkcję HBO.

Ambasador USA Mark Brzeziński rezygnuje ze stanowiska pilne
Ambasador USA Mark Brzeziński rezygnuje ze stanowiska

Jak przekazał portal Interia ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński poinformował o swojej rezygnacji ze stanowiska. 

Francja namawia Warszawę. Chodzi o ograniczenie dzieciom dostępu do mediów społecznościowych z ostatniej chwili
Francja namawia Warszawę. Chodzi o ograniczenie dzieciom dostępu do mediów społecznościowych

Francuski rząd ponawia próbę przeforsowania w UE przepisów ograniczających dostęp dzieciom poniżej 15. roku życia do mediów społecznościowych.

Krzysztof Stanowski atakowany za zapowiedź wywiadu z Januszem Walusiem. Jest oświadczenie dziennikarza pilne
Krzysztof Stanowski atakowany za zapowiedź wywiadu z Januszem Walusiem. Jest oświadczenie dziennikarza

Założyciel Kanału Zero Krzysztof Stanowski wystosował oświadczenie ws. zapowiedzi wywiadu z Januszem Walusiem.

Problemy Polski 2050. PKW zgłasza liczne zastrzeżenia polityka
Problemy Polski 2050. PKW zgłasza liczne zastrzeżenia

Jak informuje Rzeczpospolita, PKW ma zastrzeżenia co do Polski 2050 Szymona Hołowni. Pomimo, że jej sprawozdanie finansowe zostało przyjęte, to organ wskazał na liczne uchybienia.

Zabójca południowoafrykańskiego komunisty Janusz Waluś będzie gościem Kanału Zero z ostatniej chwili
Zabójca południowoafrykańskiego komunisty Janusz Waluś będzie gościem Kanału Zero

Kanał Zero poinformował, że po powrocie do Polski Janusz Waluś, zabójca Chrisa Chaniego, przywódcy południowoafrykańskich komunistycznych bojówek, będzie gościem Krzysztofa Stanowskiego.

Kobieta wygrała sprawę z farmaceutycznym gigantem. To pierwszy taki wyrok w Polsce z ostatniej chwili
Kobieta wygrała sprawę z farmaceutycznym gigantem. To pierwszy taki wyrok w Polsce

W 2007 r. Waleria rzuciła się pod pociąg metra i straciła obie nogi. Zażywała ona leki na Parkinsona firmy GSK. Po zapoznaniu się z amerykańską i brytyjską treścią ulotki pozwała do sądu koncern farmaceutyczny, a w tym roku wygrała z nimi w sądzie w sprawie o odszkodowanie.

Trzaskowski ma wrócić do pomysłu ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie gorące
Trzaskowski ma wrócić do pomysłu ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie

Zdaniem Gazety Wyborczej, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zamierza sięgnąć po prawicowy elektorat. W tym celu planuje pojawić się na ingresie nowego metropolity warszawskiego abp. Adriana Galbasa oraz wrócić do pomysłu nadania imieniem ś.p. Lecha Kaczyńskiego jednej z warszawskich ulic.

REKLAMA

Płoną europejskie fabryki broni. W tle rosyjskie służby

Kiedy pod koniec października w średniej wielkości miasteczku Sopot w Bułgarii doszło do gigantycznego pożaru jednego z największych zakładów zbrojeniowych w tym kraju, oczy śledczych i polityków natychmiast zwróciły się w stronę Rosji. To nie pierwszy zamach na producenta broni w postsowieckiej Europie. I nie pierwszy w tym roku w Bułgarii. Rosyjskie służby robią, co mogą, aby spowolnić dostawy broni i amunicji na Ukrainę w związku z – jak na razie – fiaskiem „operacji specjalnej” na Ukrainie, o którym coraz głośniej mówi rosyjska ulica.
Wybuch - zdjęcie poglądowe Płoną europejskie fabryki broni. W tle rosyjskie służby
Wybuch - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Tym razem w wybuchu w Sopocie (tak, „stolica” bułgarskiego przemysłu zbrojeniowego nazywa się jak nadmorski kurort w Polsce) zginął tylko jeden pracownik. To świadczy o tym, że wprowadzone po poprzednich zamachach procedury bezpieczeństwa są coraz skuteczniejsze. Eksplozja nastąpiła około południa i nastąpiła w dziale wytwarzającym materiały wybuchowe. Dyrekcja zakładów zbrojeniowych WMZ kilka godzin po wydarzeniu zapowiedziała rychłe przywrócenie pełnej produkcji i kontynuowanie dotychczasowej sprzedaży – większość konstruowanych tu pocisków i rakiet trafia od razu na Ukrainę, dla której wojska jest najpoważniejszym obecnie wsparciem. Być może dlatego, że w pierwszym półroczu tego roku zakład zwiększył produkcję o 80 proc., osiągając prawie 200 milionów euro przychodu.

Zamachy, podpalenia, otrucia

Czy eksplozja jest częścią serii wybuchów niszczących od kilku lat bułgarski przemysł zbrojeniowy? Śledczy i policja zapowiadają, że właśnie pod tym kątem jest prowadzone śledztwo. Dotychczasowe, związane z poprzednimi zamachami, pokazały, że były to starannie przygotowane ataki, za którymi stały rosyjskie służby specjalne. Wiele śladów prowadziło wprost do rosyjskiej ambasady w Sofii.
Poprzedni atak na skład i fabrykę amunicji, do którego doszło rok wcześniej, był tak widowiskowy, że mieszkańcy miasta Karnobat, przy którym w latach 90. wyrósł producent broni, wspominają go do dzisiaj. Przede wszystkim trwał przez parę godzin – powtarzające się co kilkanaście minut wybuchy i gigantyczny słup ognia dowodziły, że z ratowaniem fabryki nie radzi sobie miejscowa straż pożarna. Straż, która była przeszkolona m.in. właśnie w zakresie gaszenia składów z amunicją. Szkolenie to wymógł na bułgarskich władzach właściciel fabryki, Bułgar Emilian Gebrew, znany w Europie potentat branży zbrojeniowej. Kilka miesięcy wcześniej – w maju 2022 roku – wydarzył się tu podobny zamach, po którym fabryka dość szybko się podniosła i wróciła do pełnej produkcji. Już wówczas śledztwo, niezależnie od policji, zaczęła prowadzić Agencja Bezpieczeństwa Narodowego, czyli bułgarski kontrwywiad. Na ślad rosyjski niemal natychmiast wskazał właściciel zakładu – i nie bez powodu. Gebrew jest w rosyjskiej polityce i powiązanym z Kremlem biznesie wrogiem, który znajduje się wysoko na liście osób do wyeliminowania. Przede wszystkim z powodu wspierania wszystkich narodów i krajów, które chcą się wyzwolić z rosyjskich zależności. Jego zakłady płonęły już wielokrotnie – w 2011, 2012, 2015 i 2020 roku. Sam Gebrew był również otruty – nieskutecznie, bo wrócił do zdrowia. Lekarze badający go w szpitalu, gdzie trafił wprost ze spotkania biznesowego, na którym stracił przytomność, znaleźli w jego organizmie truciznę noviczok – to wręcz podpis rosyjskich morderców spod znaku GRU (tą samą trucizną GRU próbowało zabić w Londynie byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala w 2012 roku). W styczniu 2020 roku bułgarska prokuratura oskarżyła o próbę zabójstwa trzech morderców – funkcjonariuszy jednostki 29155 GRU, którzy przebywali w Bułgarii, kolegów niedoszłych morderców z Londynu. Podobnie jak w przypadku nieudanego londyńskiego morderstwa na byłym agencie Kremla przylecieli oni do Bułgarii kilka dni przed zamachem. Bułgarskim służbom dość szybko udało się ustalić personalia agentów GRU, jednak Rosja odmówiła ukarania agentów, nie przyznając się ani do próby otrucia, ani do zamachów na przedsiębiorstwa zbrojeniowe.

Jednostka 29155

Rosyjscy szpiedzy stali również za wysadzeniem składu amunicji w czeskich Vrběticach w 2014 roku. Zginęło wówczas dwóch pracowników składu, a za zamachem stali funkcjonariusze znanej w Europie jednostki 29155 GRU.
Sprawnie prowadzone kilkutygodniowe śledztwo czeskich służb również ustaliło, że za zamachem stali Rosjanie – konkretni funkcjonariusze, wszyscy zatrudnieni w moskiewskiej ambasadzie w Pradze. Ówczesny premier Czech po naradzie z dowództwem czeskiej Służby Bezpieczeństwa i Informacji podjął głośną wówczas decyzję o natychmiastowym wydaleniu (bez prawa powrotu) z Czech 18 pracowników ambasady rosyjskiej wraz z rodzinami. Czeskie służby do dzisiaj przekonują, że to właśnie wówczas, w 2014 roku, kiedy już był okupowany ukraiński Krym, a w ukraińskich Doniecku i Ługańsku dochodziło do pierwszych zbrodni wojennych, Rosja próbowała swoich możliwości w ataku na więcej niż jeden kraj i osłabienia możliwości obronnych wschodnioeuropejskich członków NATO.
Narodowe Centrum Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej (NCOZ) wystawiło list gończy za Aleksandrem Pietrowem i Rusłanem Boszirowem, funkcjonariuszami GRU. Choć korzystali oni z wielu paszportów – również mołdawskiego na nazwisko Nicolai Popa i tadżyckiego na nazwisko Rułlan Tabarow – właśnie pod swoimi prawdziwymi nazwiskami są dzisiaj mordercami z zakazem wjazdu nie tylko do całej Europy, ale także Australii, Kanady, Stanów Zjednoczonych i większości krajów Azji.

Zbrojeniówka pod nadzorem

Po ostatnim wybuchu w bułgarskiej fabryce amunicji służby wszystkich europejskich państw są postawione w stan podwyższonej gotowości i szczególnie starannie ochraniają infrastrukturę zbrojeniową swoich krajów.
NATO-wskie służby są jednak przekonane, że w najbliższym czasie dojdzie do kolejnych prób zamachów. Rosja przegrywająca na Ukrainie musi pokazać społeczeństwu, że „operacja specjalna” miała sens i wygrana oraz zdobycie „faszystowskiej Ukrainy” wciąż jest w zasięgu niegdyś największej armii świata.

Tekst pochodzi z 45 (1815) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe