[Felieton „TS”] Waldemar Biniecki: Zbudujmy propolską narrację
Tak więc przed krajami Europy Środkowo-Wschodniej, a może nawet znacznie szerzej, dodając do tego kraje skandynawskie i niektóre kraje Europy Południowej, po Turcję, pojawia się okienko możliwości stworzenia projektu geopolitycznego, którego idea żyje ciągle od czasów marszałka Piłsudskiego. Przedstawił ją elitom amerykańskim w 1969 roku prof. Marian Kamil Dziewanowski (mój mentor) w książce pt. „Józef Piłsudski, europejski federalista, 1918–1922” wydanej po angielsku przez Hoover Institution Press na Uniwersytecie Stanforda. Próbował on w ten sposób zilustrować pomysł, jak można rozwinąć amerykańską politykę George’a Kennana i jego „doktryny powstrzymywania”, która może gwarantowała zimnowojenny pokój, ale traktowała narody Europy Wschodniej jako dzikusów oddanych w niewolę opresji komunizmu.
Idea Międzymorza
Dzisiaj powstaje wymarzona okazja, aby zacząć intensywnie promować ideę Międzymorza jako najważniejszy element nowej „doktryny powstrzymywania” zakusów imperialnej Rosji. Widzimy wybuchające konflikty w Gazie. Na granicy koreańskiej panuje nieobserwowany od dawna ruch wojsk. Firmy zbrojeniowe wydłużają godziny pracy i notują kolosalne zyski. Rosja oskarża nas o: „zapewnienie sobie całkowitej dominacji w regionie poprzez przejęcie kontroli nad państwami położonymi pomiędzy Warszawą a Moskwą i wypchnięcie Rosji z Europy” – jak napisał były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew w „Rossijskoj Gaziete”. Nasz interes narodowy wymaga, aby polska dyplomacja zajęła się na poważnie budowaniem projektu Międzymorza. Wymaga to skoordynowanych działań w obszarze państw Międzymorza, Skandynawii i głębokiego Południa, wliczając także Turcję. Jeśli dalej będziemy zachowywali się jak grzeczni chłopcy w krótkich spodenkach, możemy znaleźć się w strefie rosyjskiej „bliskiej zagranicy”, w której nie będziemy mieli nic do powiedzenia, bo zrobią to za nas inni.
Potrzebna jest polityka ponadpartyjna
Marcowe rozmowy Joe Biden – Olaf Scholz, prowadzone w cztery oczy, prawdopodobnie dały Niemcom wolną rękę do prowadzenia swojej polityki w Europie. Teraz inicjatywa musi wyjść od nas, jeżeli poważnie myślimy o zachowaniu naszej niepodległości. Przypominam, że za rok w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory, które mogą wywrócić stolik polityczny. Jako Polska nie mamy na to żadnego wpływu, mimo że w USA istnieje 10-milionowa diaspora, która mogłaby mieć realny wpływ na politykę amerykańską. Tak więc organizujmy konferencje o Międzymorzu, promujmy projekty biznesowe, infrastrukturalne. Przedstawmy i promujmy duże projekty, a zwłaszcza CPK, Via Carpatia, Via Baltica, organizujmy wokół nich debaty fachowców, a nie polityków. Budujmy propolskie think tanki i polskie lobby w strategicznych dla nas krajach. Wymaga to jednak ponadpartyjnej polityki i łączenia wszystkich Polaków. Taka szansa dla Polski zdarza się raz na 300 lat. Budujmy silne państwo i adresujmy wszystkim pax Polonica – zbudujmy w końcu polską narrację kraju solidarności i umiłowania wolności.