M. Ossowski, red. nacz. „TS”: Wiarygodność utracona w dwa tygodnie

Niecałe dwa tygodnie zajęło obecnemu rządowi roztrwonienie głównego – wydawać by się mogło – przesłania, które towarzyszyło obecnej koalicji w drodze po władzę. Wszakże nie jedność programowa czy odwoływanie się do wspólnego dziedzictwa stanowiły tu spoiwo, a donośnie wybrzmiewający przekaz: odsunąć PiS od władzy. Bo PiS to zdaniem dzisiejszych koalicjantów synonim braku praworządności, synonim reżimu, dyktatury, a co za tym idzie – kompletnego braku szacunku dla prawa.
Donald Tusk M. Ossowski, red. nacz. „TS”: Wiarygodność utracona w dwa tygodnie
Donald Tusk / fot. YouTube / Donald Tusk – kanał oficjalny

Tę tezę podkreślały krajowe autorytety, unijne instytucje i środowiska artystyczne przy wydatnym wsparciu zaprzyjaźnionych mediów. Takiemu przekazowi zawierzyły elektoraty poszczególnych partii, w szczególności – jak się wydaje – elektorat Trzeciej Drogi, który – co widać nawet po przyjętej nazwie – miał być alternatywą dla dwóch od lat wrogich sobie obozów. Polska miała być uśmiechnięta, ale nade wszystko praworządna. Oczekiwania te potwierdzały liczne wystąpienia marszałka Szymona Hołowni, który własnym nazwiskiem zaręczał, że oto Sejm będzie stał na straży prawa i mroczne czasy PiS już nigdy nie powrócą.

Praworządność przywracana poprzez wyłączenie sygnału telewizyjnego?

Jedną z pierwszych zapowiedzi było obok usunięcia sejmowej zamrażarki zlikwidowanie barierek pod Sejmem. Pierwsze oznaki zmian były już widoczne 19 grudnia, kiedy to Sejm podjął uchwałę, w której wezwał wszystkie organy państwa Rzeczypospolitej Polskiej do niezwłocznego podjęcia działań mających na celu przywrócenie ładu konstytucyjnego w zakresie dostępu obywateli do rzetelnej informacji i funkcjonowania mediów publicznych oraz w zakresie niezależności, obiektywizmu i pluralizmu w realizacji misji publicznej przez publiczną radiofonię i telewizję, a także w zakresie uzyskiwania i przekazu informacji przez PAP. W licznych medialnych wypowiedziach na temat tej uchwały marszałek Hołownia zapowiadał, że dotyczy ona tak ważnych spraw, że namysł nad nimi powinien odbyć się na sali plenarnej, wyraźnie podkreślając, że nie jest to ustawa, a jedynie uchwała. – Nie będą podejmowane działania na zasadzie, że wyłączymy komuś prąd – tłumaczył. I miał rację. Prądu nie wyłączyli, dzięki czemu w świat poszły obrazki osiłków wdzierających się do gmachu telewizji i siłą zajmujących pomieszczenia. Wyłączyli za to sygnał, co jest wydarzeniem bez precedensu na skalę światową. A nie, przepraszam, był precedens 13 grudnia 1981 roku i słynny już brak „Teleranka”. Jakby tego było mało, zabrane spod Sejmu barierki pojawiły się pod siedzibą TVP. Powiedzieć, że rząd powołany nomen omen 13 grudnia poniósł tu katastrofę wizerunkową, to jakby nic nie powiedzieć.

Katastrofę wizerunkową poniósł także sam marszałek Hołownia, który dosłownie na godziny przed tymi skandalicznymi wydarzeniami swoim wizerunkiem i swoim słowem zaręczał, że nic takiego nie nastąpi. Trudno będzie osobie, która od początku swój wizerunek kształtowała w oparciu o koncyliacyjny i ugodowy sposób uprawiania polityki, odzyskać autorytet i wiarygodność także u swojego elektoratu, zwłaszcza tej jego części, która bardzo poważnie traktowała zapowiedzi lidera Trzeciej Drogi skonsolidowane wokół hasła wyborczego formacji: „Dość kłótni. Do przodu!”. Katastrofę wizerunkową poniosła także cała koalicja, która szła do wyborów pod zbiorczym hasłem przywrócenia w Polsce rzekomo naruszonej praworządności. Zresztą właśnie do tych kwestii odnosiła się przytaczana już tutaj uchwała Sejmu. Co ciekawe, o ile sama jej treść wydaje się logiczna i zrozumiała z punktu widzenia tych, zdaniem których ład konstytucyjny został naruszony, czyli dzisiejszej sejmowej większości, o tyle mniej zrozumiały jest sens jej uchwalania. W naszym porządku prawnym bowiem za tworzenie prawa odpowiada władza ustawodawcza, a więc w pierwszej kolejności Sejm. To właśnie ta instytucja w razie stwierdzenia, że ład konstytucyjny został naruszony, jest władna do zmiany porządku prawnego w tym zakresie. Jaki sens jest wobec tego w przyjmowaniu przez Sejm uchwały wzywającej konstytucyjny organ państwa do podjęcia działań w celu przywrócenia ładu konstytucyjnego, skoro tym właśnie konstytucyjnym organem jest organ przyjmujący uchwałę, czyli Sejm?

Gdzie tu logika?

Ten właśnie brak logiki, czy to świadomy, czy przypadkowy, stoi w moim przekonaniu u podstaw obecnego kryzysu. Dalszy bowiem ciąg zdarzeń to postawa ministra kultury i dziedzictwa narodowego, który czując się wywołany do tablicy, uchwałą Sejmu podejmuje działania mające na celu wykonanie przysługujących mu praw właścicielskich, powołując się na Kodeks spółek handlowych. Problem w tym, że są to działania absolutnie pozaprawne, a KSH nie ma w tym przypadku zastosowania. Na przeszkodzie stoi bowiem Ustawa z 22 czerwca 2016 roku o Radzie Mediów Narodowych (Dz.U. 2016 poz. 929), na mocy której to właśnie Rada jest kompetentna w zakresie powoływania i odwoływania organów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej, a co za tym idzie – minister właściwy do spraw kultury nie ma w tym zakresie kompetencji.

W całej tej sprawie szczególnie dziwi zachowanie ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, który już po podjętych przez Bartłomieja Sienkiewicza decyzjach oświadczył, że ma do pana ministra całkowite zaufanie, wykazując tym samym zupełnie niezrozumiały dualizm w poglądach. Wszak to właśnie minister Bodnar, jeszcze jako rzecznik praw obywatelskich, zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie, czy przekazanie kompetencji powoływania i odwoływania organów publicznych mediów ministrowi właściwemu do spraw skarbu jest zgodne z konstytucją. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie jest więc z całą pewnością panu ministrowi znany, a tym samym nie jest możliwe, aby poza sferą świadomości ministra Bodnara pozostawał fakt, iż w żadnym wypadku minister właściwy do spraw kultury ani żaden inny minister nie ma uprawnień do powoływania i odwoływania organów w mediach publicznych. Pomijając już wyrok TK, kompetencja taka nie wynika bowiem wprost z żadnego obowiązującego aktu prawnego.

Nieco inaczej ma się sytuacja z ustawą o Radzie Mediów Narodowych. Chociaż wbrew powszechnie panującej opinii wyrok TK z 2016 roku nie odnosi się wprost do tej ustawy, można przyjąć, że znajduje do niej zastosowanie przez analogię, ponieważ TK uznał, że niedopuszczalne jest całkowite pozbawienie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji skutecznych instrumentów pozwalających na wykonywanie jej zadań, jak i wykreowanie takiego modelu, w którym KRRiT pozostawia się tylko pewne kompetencje, a rozstrzyganie o zasadniczych sprawach związanych z funkcjonowaniem radiofonii i telewizji przekazywane jest innym organom państwa. Problem w tym, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2016 roku nie został wykonany, a zatem aktem obowiązującym w dalszym ciągu pozostaje ustawa o Radzie Mediów Narodowych.

Także i ta kwestia nie pozostaje z całą pewnością poza sferą świadomości pana ministra Bodnara. Dał temu zresztą wyraz w piśmie skierowanym do marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego (VII.603.1.2016.MAW), w którym analizując wyrok Trybunału Konstytucyjnego, wskazywał na konieczność podjęcia działań zmierzających do nowelizacji obowiązujących przepisów ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy o Radzie Mediów Narodowych zgodnie ze wskazaniami zawartymi we wspomnianym wyżej wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Jak to możliwe, że kilka lat później Adam Bodnar, już jako minister sprawiedliwości, będąc nie tylko świadkiem, ale jako członek rządu również de facto sygnatariuszem działań podejmowanych przez ministra Sienkiewicza, nie widzi żadnego problemu i publicznie deklaruje pełne zaufanie do swojego kolegi z rządu?

Rekordziści w roztrwanianiu politycznego wizerunku

Wszystko to prowadzi do wniosku, że działania rządu nie mają tu charakteru przypadkowego, a są realizacją określonego planu. Wskazują na to w szczególności zapowiedzi kolejnych kroków mających na celu „uzdrowienie” sytuacji chociażby w sądownictwie. Tym samym obecny rząd staje się chyba rekordzistą w roztrwanianiu politycznego wizerunku. Widać to chociażby po licznych publikacjach medialnych, a także wypowiedziach zwykle przychylnych obecnie rządzącym autorytetom prawniczym, wśród których trudno szukać obrońców rządowej koncepcji wprowadzania zmian, chyb że za takie uznać próby legitymizowania działań rządu stanem wyższej konieczności, co tylko pogłębia ogólne wrażenie wizerunkowej klęski. Trudno bowiem, aby rząd, który do władzy doszedł na hasłach przywracania praworządności, a którą to przywraca pozaprawnymi metodami, miał przed sobą świetlaną przyszłość. Na działaniach rządu suchej nitki nie zostawiła chociażby Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Nie brakuje także i tych, dla których cel uświęca środki, a wprowadzane zmiany są powodem do radości bez względu na cenę. Niewątpliwie na tym etapie czerpią oni satysfakcję, a ich żądza odwetu zostaje zaspokojona. Co będzie jednak, kiedy zmieni się władza, a kolejna na bazie dzisiejszych wydarzeń przypisze sobie moralne prawo przywrócenia praworządności bez względu na cenę. Wszak bramy do podążania tą właśnie drogą są otwarte na oścież, a to może doprowadzić do tragicznych konsekwencji.

Głos w sprawie zabrała także Solidarność. W oświadczeniu przewodniczącego KK NSZZ „Solidarność” czytamy między innymi, że nie można przywracać praworządności bezprawiem. W dalszej części Piotr Duda wskazuje, „że obecne działania rządu wobec mediów publicznych są elementem anarchii i psucia państwa oraz stanowią groźny precedens wobec innych planów sygnalizowanych przez koalicję rządzącą, w tym dotyczących wymiaru sprawiedliwości”. Koalicja rządowa swoimi działaniami bezsprzecznie utraciła prawo do wyłączności w ustanawianiu praworządności, niemniej jednak wciąż posiada demokratyczny mandat do sprawowania władzy. Niezwykle istotne jest, aby udźwignęła ciążącą na niej odpowiedzialność i w szybkim tempie powróciła na ścieżkę rządów prawa. Polską racją stanu jest bowiem, mając przede wszystkim na uwadze sytuację za naszą wschodnią granicą, zachowanie stabilności państwa, a nie generowanie kolejnych konfliktów i sporów.

 

 

 

 

 


 

POLECANE
Ukraina: Rosjanie zaatakowali w nocy rekordową liczbą dronów z ostatniej chwili
Ukraina: Rosjanie zaatakowali w nocy rekordową liczbą dronów

Rekordową liczbę 188 dronów wykorzystały wojska Rosji do ataków na Ukrainę minionej nocy; 76 maszyn udało się zestrzelić, jednak część trafiła w obiekty infrastruktury krytycznej – poinformowały we wtorek rano ukraińskie Siły Powietrzne.

Andrzej Duda na czele rankingu zaufaunia i debiut Karola Nawrockiego. Zobacz najnowszy sondaż z ostatniej chwili
Andrzej Duda na czele rankingu zaufaunia i debiut Karola Nawrockiego. Zobacz najnowszy sondaż

Andrzej Duda cieszy się największym zaufaniem Polaków, wyprzedzając Rafała Trzaskowskiego i Donalda Tuska – wynika z sondażu IBRiS dla portalu Onet.pl. W badaniu debiut zaliczył świeżo ogłoszony obywatelski kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki.

Niespokojnie na granicy. Straż Graniczna wydała komunikat z ostatniej chwili
Niespokojnie na granicy. Straż Graniczna wydała komunikat

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.

Kandydat Lewicy na prezydenta. Nowe informacje pilne
Kandydat Lewicy na prezydenta. Nowe informacje

Przed Bożym Narodzeniem planowane jest ogłoszenie decyzji ws. kandydata Lewicy na prezydenta; ostateczną decyzję podejmie Rada Krajowa Nowej Lewicy – poinformował PAP rzecznik NL Łukasz Michnik. Dodał, że w środę partia otrzyma wyniki sondażu sprawdzającego poparcie potencjalnych kandydatów Lewicy.

Nowy Jork: Polski film dokumentalny międzynarodową nagrodą Emmy z ostatniej chwili
Nowy Jork: Polski film dokumentalny międzynarodową nagrodą Emmy

W poniedziałek na nowojorskiej gali uhonorowany został międzynarodową nagrodą Emmy polski dokument „Pianoforte” w reżyserii Jakuba Piątka. Wyróżnienia przyznaje Międzynarodowa Akademia Sztuki Telewizyjnej i Nauki (IATAS) za produkcje zrealizowane poza Stanami Zjednoczonymi.

Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Książę Harry znów to zrobił z ostatniej chwili
Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Książę Harry znów to zrobił

Konflikt w brytyjskiej rodzinie królewskiej trwa w najlepsze. Teraz książę Harry i Meghan Markle zdecydowali się na kolejny krok.

W Norwegii dla mordercy śpiewają kolorowe ptaki tylko u nas
W Norwegii dla mordercy śpiewają kolorowe ptaki

To, co dzieje się w Norwegii w sprawie Andersa Breivika - masowego mordercy, który przed 13 laty pozbawił życia siedemdziesięciu siedmiu niewinnych ludzi i zranił trzystu dziewiętnastu, powinno wykluczyć Norwegię z grona cywilizowanych krajów.

Zawieszenie broni w Libanie. Biden i Macron mają ogłosić je w ciągu 36 godzin z ostatniej chwili
Zawieszenie broni w Libanie. Biden i Macron mają ogłosić je w ciągu 36 godzin

Jak podaje agencja Reutera, prezydenci USA i Francji Joe Biden i Emmanuel Macron mają w przeciągu 36 godzin ogłosić zawieszenie broni w wojnie, którą Izrael toczy przeciwko Hezbollahowi w Libanie.

MSZ Francji o decyzji MTK ws. Netanjahu: Respektujemy prawo międzynarodowe polityka
MSZ Francji o decyzji MTK ws. Netanjahu: Respektujemy prawo międzynarodowe

Rzecznik francuskiego MSZ Christophe Lemoine, komentując w poniedziałek nakaz aresztowania premiera Izraela Benjamina Netanjahu wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny, oznajmił, że Francja respektuje prawo międzynarodowe.

Nawrocki kandydatem na prezydenta. Błaszczak: Nigdy nie był w partii polityka
Nawrocki kandydatem na prezydenta. Błaszczak: Nigdy nie był w partii

W poniedziałek gościem Przemysława Szubartowicza w programie "Punkt Widzenia" w Polsacie News był Mariusz Błaszczak. Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS został zapytany o kwestię bezpartyjności Karola Nawrockiego.

REKLAMA

M. Ossowski, red. nacz. „TS”: Wiarygodność utracona w dwa tygodnie

Niecałe dwa tygodnie zajęło obecnemu rządowi roztrwonienie głównego – wydawać by się mogło – przesłania, które towarzyszyło obecnej koalicji w drodze po władzę. Wszakże nie jedność programowa czy odwoływanie się do wspólnego dziedzictwa stanowiły tu spoiwo, a donośnie wybrzmiewający przekaz: odsunąć PiS od władzy. Bo PiS to zdaniem dzisiejszych koalicjantów synonim braku praworządności, synonim reżimu, dyktatury, a co za tym idzie – kompletnego braku szacunku dla prawa.
Donald Tusk M. Ossowski, red. nacz. „TS”: Wiarygodność utracona w dwa tygodnie
Donald Tusk / fot. YouTube / Donald Tusk – kanał oficjalny

Tę tezę podkreślały krajowe autorytety, unijne instytucje i środowiska artystyczne przy wydatnym wsparciu zaprzyjaźnionych mediów. Takiemu przekazowi zawierzyły elektoraty poszczególnych partii, w szczególności – jak się wydaje – elektorat Trzeciej Drogi, który – co widać nawet po przyjętej nazwie – miał być alternatywą dla dwóch od lat wrogich sobie obozów. Polska miała być uśmiechnięta, ale nade wszystko praworządna. Oczekiwania te potwierdzały liczne wystąpienia marszałka Szymona Hołowni, który własnym nazwiskiem zaręczał, że oto Sejm będzie stał na straży prawa i mroczne czasy PiS już nigdy nie powrócą.

Praworządność przywracana poprzez wyłączenie sygnału telewizyjnego?

Jedną z pierwszych zapowiedzi było obok usunięcia sejmowej zamrażarki zlikwidowanie barierek pod Sejmem. Pierwsze oznaki zmian były już widoczne 19 grudnia, kiedy to Sejm podjął uchwałę, w której wezwał wszystkie organy państwa Rzeczypospolitej Polskiej do niezwłocznego podjęcia działań mających na celu przywrócenie ładu konstytucyjnego w zakresie dostępu obywateli do rzetelnej informacji i funkcjonowania mediów publicznych oraz w zakresie niezależności, obiektywizmu i pluralizmu w realizacji misji publicznej przez publiczną radiofonię i telewizję, a także w zakresie uzyskiwania i przekazu informacji przez PAP. W licznych medialnych wypowiedziach na temat tej uchwały marszałek Hołownia zapowiadał, że dotyczy ona tak ważnych spraw, że namysł nad nimi powinien odbyć się na sali plenarnej, wyraźnie podkreślając, że nie jest to ustawa, a jedynie uchwała. – Nie będą podejmowane działania na zasadzie, że wyłączymy komuś prąd – tłumaczył. I miał rację. Prądu nie wyłączyli, dzięki czemu w świat poszły obrazki osiłków wdzierających się do gmachu telewizji i siłą zajmujących pomieszczenia. Wyłączyli za to sygnał, co jest wydarzeniem bez precedensu na skalę światową. A nie, przepraszam, był precedens 13 grudnia 1981 roku i słynny już brak „Teleranka”. Jakby tego było mało, zabrane spod Sejmu barierki pojawiły się pod siedzibą TVP. Powiedzieć, że rząd powołany nomen omen 13 grudnia poniósł tu katastrofę wizerunkową, to jakby nic nie powiedzieć.

Katastrofę wizerunkową poniósł także sam marszałek Hołownia, który dosłownie na godziny przed tymi skandalicznymi wydarzeniami swoim wizerunkiem i swoim słowem zaręczał, że nic takiego nie nastąpi. Trudno będzie osobie, która od początku swój wizerunek kształtowała w oparciu o koncyliacyjny i ugodowy sposób uprawiania polityki, odzyskać autorytet i wiarygodność także u swojego elektoratu, zwłaszcza tej jego części, która bardzo poważnie traktowała zapowiedzi lidera Trzeciej Drogi skonsolidowane wokół hasła wyborczego formacji: „Dość kłótni. Do przodu!”. Katastrofę wizerunkową poniosła także cała koalicja, która szła do wyborów pod zbiorczym hasłem przywrócenia w Polsce rzekomo naruszonej praworządności. Zresztą właśnie do tych kwestii odnosiła się przytaczana już tutaj uchwała Sejmu. Co ciekawe, o ile sama jej treść wydaje się logiczna i zrozumiała z punktu widzenia tych, zdaniem których ład konstytucyjny został naruszony, czyli dzisiejszej sejmowej większości, o tyle mniej zrozumiały jest sens jej uchwalania. W naszym porządku prawnym bowiem za tworzenie prawa odpowiada władza ustawodawcza, a więc w pierwszej kolejności Sejm. To właśnie ta instytucja w razie stwierdzenia, że ład konstytucyjny został naruszony, jest władna do zmiany porządku prawnego w tym zakresie. Jaki sens jest wobec tego w przyjmowaniu przez Sejm uchwały wzywającej konstytucyjny organ państwa do podjęcia działań w celu przywrócenia ładu konstytucyjnego, skoro tym właśnie konstytucyjnym organem jest organ przyjmujący uchwałę, czyli Sejm?

Gdzie tu logika?

Ten właśnie brak logiki, czy to świadomy, czy przypadkowy, stoi w moim przekonaniu u podstaw obecnego kryzysu. Dalszy bowiem ciąg zdarzeń to postawa ministra kultury i dziedzictwa narodowego, który czując się wywołany do tablicy, uchwałą Sejmu podejmuje działania mające na celu wykonanie przysługujących mu praw właścicielskich, powołując się na Kodeks spółek handlowych. Problem w tym, że są to działania absolutnie pozaprawne, a KSH nie ma w tym przypadku zastosowania. Na przeszkodzie stoi bowiem Ustawa z 22 czerwca 2016 roku o Radzie Mediów Narodowych (Dz.U. 2016 poz. 929), na mocy której to właśnie Rada jest kompetentna w zakresie powoływania i odwoływania organów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej, a co za tym idzie – minister właściwy do spraw kultury nie ma w tym zakresie kompetencji.

W całej tej sprawie szczególnie dziwi zachowanie ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, który już po podjętych przez Bartłomieja Sienkiewicza decyzjach oświadczył, że ma do pana ministra całkowite zaufanie, wykazując tym samym zupełnie niezrozumiały dualizm w poglądach. Wszak to właśnie minister Bodnar, jeszcze jako rzecznik praw obywatelskich, zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie, czy przekazanie kompetencji powoływania i odwoływania organów publicznych mediów ministrowi właściwemu do spraw skarbu jest zgodne z konstytucją. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie jest więc z całą pewnością panu ministrowi znany, a tym samym nie jest możliwe, aby poza sferą świadomości ministra Bodnara pozostawał fakt, iż w żadnym wypadku minister właściwy do spraw kultury ani żaden inny minister nie ma uprawnień do powoływania i odwoływania organów w mediach publicznych. Pomijając już wyrok TK, kompetencja taka nie wynika bowiem wprost z żadnego obowiązującego aktu prawnego.

Nieco inaczej ma się sytuacja z ustawą o Radzie Mediów Narodowych. Chociaż wbrew powszechnie panującej opinii wyrok TK z 2016 roku nie odnosi się wprost do tej ustawy, można przyjąć, że znajduje do niej zastosowanie przez analogię, ponieważ TK uznał, że niedopuszczalne jest całkowite pozbawienie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji skutecznych instrumentów pozwalających na wykonywanie jej zadań, jak i wykreowanie takiego modelu, w którym KRRiT pozostawia się tylko pewne kompetencje, a rozstrzyganie o zasadniczych sprawach związanych z funkcjonowaniem radiofonii i telewizji przekazywane jest innym organom państwa. Problem w tym, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2016 roku nie został wykonany, a zatem aktem obowiązującym w dalszym ciągu pozostaje ustawa o Radzie Mediów Narodowych.

Także i ta kwestia nie pozostaje z całą pewnością poza sferą świadomości pana ministra Bodnara. Dał temu zresztą wyraz w piśmie skierowanym do marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego (VII.603.1.2016.MAW), w którym analizując wyrok Trybunału Konstytucyjnego, wskazywał na konieczność podjęcia działań zmierzających do nowelizacji obowiązujących przepisów ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy o Radzie Mediów Narodowych zgodnie ze wskazaniami zawartymi we wspomnianym wyżej wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Jak to możliwe, że kilka lat później Adam Bodnar, już jako minister sprawiedliwości, będąc nie tylko świadkiem, ale jako członek rządu również de facto sygnatariuszem działań podejmowanych przez ministra Sienkiewicza, nie widzi żadnego problemu i publicznie deklaruje pełne zaufanie do swojego kolegi z rządu?

Rekordziści w roztrwanianiu politycznego wizerunku

Wszystko to prowadzi do wniosku, że działania rządu nie mają tu charakteru przypadkowego, a są realizacją określonego planu. Wskazują na to w szczególności zapowiedzi kolejnych kroków mających na celu „uzdrowienie” sytuacji chociażby w sądownictwie. Tym samym obecny rząd staje się chyba rekordzistą w roztrwanianiu politycznego wizerunku. Widać to chociażby po licznych publikacjach medialnych, a także wypowiedziach zwykle przychylnych obecnie rządzącym autorytetom prawniczym, wśród których trudno szukać obrońców rządowej koncepcji wprowadzania zmian, chyb że za takie uznać próby legitymizowania działań rządu stanem wyższej konieczności, co tylko pogłębia ogólne wrażenie wizerunkowej klęski. Trudno bowiem, aby rząd, który do władzy doszedł na hasłach przywracania praworządności, a którą to przywraca pozaprawnymi metodami, miał przed sobą świetlaną przyszłość. Na działaniach rządu suchej nitki nie zostawiła chociażby Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Nie brakuje także i tych, dla których cel uświęca środki, a wprowadzane zmiany są powodem do radości bez względu na cenę. Niewątpliwie na tym etapie czerpią oni satysfakcję, a ich żądza odwetu zostaje zaspokojona. Co będzie jednak, kiedy zmieni się władza, a kolejna na bazie dzisiejszych wydarzeń przypisze sobie moralne prawo przywrócenia praworządności bez względu na cenę. Wszak bramy do podążania tą właśnie drogą są otwarte na oścież, a to może doprowadzić do tragicznych konsekwencji.

Głos w sprawie zabrała także Solidarność. W oświadczeniu przewodniczącego KK NSZZ „Solidarność” czytamy między innymi, że nie można przywracać praworządności bezprawiem. W dalszej części Piotr Duda wskazuje, „że obecne działania rządu wobec mediów publicznych są elementem anarchii i psucia państwa oraz stanowią groźny precedens wobec innych planów sygnalizowanych przez koalicję rządzącą, w tym dotyczących wymiaru sprawiedliwości”. Koalicja rządowa swoimi działaniami bezsprzecznie utraciła prawo do wyłączności w ustanawianiu praworządności, niemniej jednak wciąż posiada demokratyczny mandat do sprawowania władzy. Niezwykle istotne jest, aby udźwignęła ciążącą na niej odpowiedzialność i w szybkim tempie powróciła na ścieżkę rządów prawa. Polską racją stanu jest bowiem, mając przede wszystkim na uwadze sytuację za naszą wschodnią granicą, zachowanie stabilności państwa, a nie generowanie kolejnych konfliktów i sporów.

 

 

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe