Kościół rok po śmierci Benedykta XVI
Najszerzej komentowanymi kwestiami z życia Kościoła na przestrzeni ostatniego roku stały się zagadnienia dotyczące synodu o synodalności, a szczególnie niemieckiej drogi synodalnej, oraz pojawiające się w tym kontekście pytania o kwestię udzielania Komunii Świętej rozwodnikom w nowych związkach, ewentualnej możliwości udzielania święceń kobietom, a także błogosławienia przez Kościół par homoseksualnych.
Cezura była już wcześniej
W polskim Kościele rok 2023 został naznaczony bezprecedensowym atakiem na św. Jana Pawła II, który okazał się na szczęście nieudany – także dzięki zdecydowanej obronie polskiego papieża przez Solidarność. Polski Kościół, choć nadal na tle pozostałej części Europy cieszący się sporym autorytetem społecznym i liczebny w wiernych przywiązanych do wiary katolickiej, przechodzi jednak kryzys zarówno w wyniku skandali i zaniedbań, jakie stały się udziałem rodzimych kapłanów, jak i ulegając relatywistycznym wpływom coraz szerzej dających o sobie znać na poziomie samego Watykanu. – Nie sądzę, aby śmierć Benedykta XVI była jakąś cezurą w życiu Kościoła. Jeśli już, to w sensie symbolicznym, a nie praktycznym – stwierdza w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” ks. prof. Dariusz Kowalczyk SJ. – Cezurą była natomiast jego dymisja oraz wybór Jorge Bergoglio na nowego biskupa Rzymu – dodaje. – Bergoglio pochodzi spoza Europy i ma znacząco inną mentalność i profil intelektualny niż jego poprzednicy, Joseph Ratzinger i Karol Wojtyła. Nigdy mnie nie przekonywała teza, że papież Franciszek czegoś tam nie zrobił, bo jeszcze żyje Benedykt XVI. Obecny papież robił to, co uważał za stosowne, w czym raczej nie przeszkadzała mu myśl, że poprzednikowi, papieżowi emerytowi, mogłoby być przykro z powodu tych działań i decyzji – wskazuje ks. prof. Kowalczyk. Za najistotniejsze wydarzenie mijającego roku w życiu Kościoła duchowny uznaje kolejne etapy synodu o synodalności. – Synod wciąż trwa, a jego ostateczne sugestie są wciąż jeszcze niewiadomą. Powiedziałbym, że w sprawie synodu walka duchowa trwa… Wielu modli się w intencji synodu, ale nie tyle, by przyniósł dobre owoce, co raczej by nie przyniósł złych owoców – tłumaczy jezuita.
Za ważne wydarzenie mijających 12 miesięcy ks. prof. Kowalczyk uznaje między innymi zmianę prefekta Kongregacji Nauki Wiary. – Wyważonego teologa, jakim był Hiszpan, kard. Luis Ladaria, zastąpił Argentyńczyk, kard. Víctor Fernández, któremu miłe są różnego rodzaju nowinki, jak Komunia sakramentalna dla osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach czy też radykalna zmiana w podejściu do osób homoseksualnych, transseksualnych itp. Przy czym sposób argumentacji kard. Fernándeza odbiega od dotychczasowych wzorców precyzji myślenia filozoficzno-teologicznego – tłumaczy ks. prof. Kowalczyk. Kolejnym istotnym wydarzeniem z życia Kościoła jest w opinii duchownego kształt dokumentu końcowego niemieckiej drogi synodalnej. – Jego autorzy, w tym biskupi niemieccy, mają bowiem ambicje, by proponowane tam zmiany były wprowadzone w całym Kościele. Tyle że wiele z tych postulatów jest po prostu niekatolickich. Ostatnio sam Franciszek wyraził zaniepokojenie niemiecką drogą synodalną, ale z drugiej strony mianował nowych biskupów, którzy tę drogę jak najbardziej popierają. Pożyjemy, zobaczymy, ale problem jest duży, bo większość katolików niemieckich zdaje się chcieć Kościoła, który niewiele różniłby się od jakiejś partii zielono-tęczowych… Ostatni rok pokazał, że Kościół potrzebuje ludzi zdolnych do podjęcia poważnej modlitwy i wyrzeczeń. Bo jak nauczał nas sam Jezus – „Ten rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem” (Mt 17,21) – puentuje ks. prof. Kowalczyk.
Strażnik wiary
– Odpowiedź na pytanie, jak zmienił się Kościół po śmierci papieża Benedykta, nie jest zadaniem łatwym. Z jednej strony można powiedzieć, że od czasu abdykacji papieża Ratzingera Kościół przeszedł znaczącą dynamikę, która jest analizowana pod kątem dylematu – czy jest to hermeneutyka ciągłości, czy też hermeneutyka zerwania? Czy Kościół pod wodzą papieża Franciszka podąża drogą poprzedników, czy też w sposób znaczący koryguje tę drogę? – zastanawia się w rozmowie z nami ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TChr. W opinii kapłana instytucje Kościoła kierowane przez papieża Franciszka i jego najbliższych współpracowników wykazują linię znaczących zmian. – Przyjmując, że Kościół obejmuje swoistą triadę: doktryny, duszpasterstwa i duchowości, nie sposób nie dostrzec, że akcent obecnego pontyfikatu pada na duszpasterstwo – praktykę Kościoła. Sprowadzana jest niejednokrotnie do kwestii społeczno-moralnych, stąd mocne akcenty na opcję preferencyjną na rzecz ubogich, na problemy migracji, zmian klimatycznych, ochrony środowiska naturalnego i oczywiście zaangażowania w bieżące wyzwania współczesności, jak sytuacje wojenne – wymienia ks. prof. Bortkiewicz, zauważając zarazem znaczący deficyt w odniesieniu do doktryny i duchowości.
– Nie oznacza to oczywiście porzucenia doktryny czy jej radykalnej zmiany. Oznacza natomiast zjawisko wręcz permanentnej niejednoznaczności, która utrudnia interpretacje papieskich tekstów. Klasycznym przykładem tej sytuacji może być dyskusja wokół tegorocznych Dubiów, czyli zestawu wątpliwości przedstawionych papieżowi przez kardynałów. Co prawda papież, w przeciwieństwie do poprzednich wątpliwości wyrażonych wokół adhortacji „Amoris laetitia”, udzielił kardynałom odpowiedzi, ale już na dodatkowe pytania nie odpowiedział, zostawiając sytuację dla niektórych otwartą, dla innych po prostu niejasną. Coraz bardziej niepokojąca staje się rola nowego prefekta Dykasterii Nauki Wiary (a więc następcy na tym urzędzie kardynała Ratzingera) i jego zaskakujące oświadczenia na temat korekty niektórych fundamentalnie ważnych dokumentów Magisterium Kościoła. Co niepokojące, te wypowiedzi nie spotykają się z reakcją obecnego papieża – podkreśla kapłan.
Ks. prof. Bortkiewicz wskazuje również na problemy, z jakimi zmaga się Kościół w obszarze duchowości. – Co prawda jest to sfera głęboko osobista i wręcz intymna, ale jednocześnie wyrażająca się w doświadczeniu wspólnoty Kościoła, szczególnie w liturgii. O ile papież Benedykt z wielkim pietyzmem szanował tradycję liturgiczną, o tyle we współczesnej rzeczywistości – najoględniej ujmując – nie daje się zauważyć choćby przynajmniej jednoznacznych interwencji w obliczu ewidentnych nadużyć w zakresie liturgii czy szacunku dla sakramentów – ubolewa nasz rozmówca.
– Oczywiście, raz jeszcze trzeba podkreślić, że wskazane problemy czy kwestie dyskusyjne są rzeczywistością ostatnich lat doby obecnego pontyfikatu. Niemniej obecność papieża Benedykta XVI stanowiła – mimo jego usunięcia się w cień i milczenia przerywanego jedynie bardzo sporadycznie i bardzo subtelnie – swoisty znak sprzeciwu wobec zagrożeń dotykających Kościoła katolickiego. Brak tej obecności w obecnej sytuacji sprawia, że – ujmując to bardzo skrótowo – śmierć zabrała strażnika wiary, natomiast w jego miejsce pojawiła się struktura synodalności, która rodzi skojarzenia z próbami procesu demokratyzacji Kościoła i procesów socjologizacji norm moralnych. Na szczęście papież Benedykt XVI pozostawił po sobie ogromną i wyjątkową spuściznę teologiczną, która dla wielu ludzi szukających jasności w mrokach ponowoczesnego Kościoła może stanowić znaczącą orientację – puentuje ks. prof. Bortkiewicz.
Tekst pochodzi z 1 (1823) numeru „Tygodnika Solidarność”.