Kto w Niemczech naciska na rosyjski gaz?
Popyt na rosyjski gaz jakoby zupełnie wymarł w Unii Europejskiej zwłaszcza w Niemczech. – Możemy powiedzieć, że nam się to udało – mówi Ana Maria Jaller-Makarewicz, główny analityk energetyki europejskiej w IEEFA (Instytucie Ekonomiki Energii i Analiz Finansowych). – Unijny plan REPowerEU zadziałał.
– Jednak najważniejsi politycy UE i Niemiec nabierają wody w usta, gdy chodzi o podstawową kwestię: jakim kosztem. Neoliberałowie i globaliści przemilczają podstawową prawdę: pieniądz rządzi światem. Ta prawda jest nie do zaakceptowania, europejskie ceny gazu ustabilizowały się na poziomie około dwukrotnie wyższym od średniej z ostatnich 10 lat – mówi Dimitar Lilkov, badacz z Centrum Studiów Europejskich Wilfrieda Martensa. Jego zdaniem rządy krajów członkowskich UE wydały w zeszłym roku ponad 600 miliardów euro (647 miliardów dolarów) na dotacje do energii dla konsumentów, co jest jego zdaniem poważnym naruszeniem zasad gospodarki rynkowej, zastąpieniem jej „pewną odmianą gospodarki socjalistycznej” dawnego bloku sowieckiego. Zdaniem nie tylko Lilkova, ale też licznych niezależnych ekonomistów-rynkowców, jeśli gaz jest bardzo drogi, tym bardziej nie może za ten drogi gaz płacić państwo. Muszą płacić klienci, a jeśli ich nie stać, niech nie kupują. Rynek jest obiektywny i to jest jego najcenniejsza cecha.
Tani rosyjski gaz i sukces niemieckiej transformacji energetycznej
Klienci na rynku gazu to niemieccy obywatele oraz przemysł i transport. Najcięższe ciosy spowodowane brakiem taniego gazu spadają na przemysł. Zanim Putin najechał Ukrainę, tani rosyjski gaz rurowy to ponad połowa dostaw tego surowca do Niemiec, a do całej UE – ponad jedna trzecia. Niemcy byli uzależnieni od rosyjskiego surowca i uznawali to za bardzo korzystne.
Tani gaz z Rosji pozwolił ogłosić sukces niemieckiej transformacji energetycznej. Pozwolił na funkcjonowanie z sukcesem ekonomicznym licznych energochłonnych branż przemysłowych – firm produkujących aluminium, stal, nawozy i ceramikę w Niemczech. W dużym skrócie: tani gaz importowany z Rosji był podstawą niemieckiej koniunktury, ponieważ zapewniał tanią energię. Model niemieckiej gospodarki był zbudowany na taniej energii.
Gdy od niecałych dwóch lat energia oparta zgodnie z programem Unii Europejskiej na OZE zdrożała (i drożeje nadal), niemiecka gospodarka rozpoczęła zjazd w dół. Wysokie ceny energii doprowadziły do gwałtownego wzrostu inflacji w Niemczech w 2022 i 2023 r. Zdaniem wielu ekonomistów wojna na Ukrainie, wysokie ceny energii oraz inflacja pozostają najważniejszymi czynnikami niepewności dla gospodarki RFN w 2024 roku.
Droga energia to główny powód, dla którego Niemcy stoją w obliczu pierwszej od trzech dekad recesji – ostrzega Lilkov. Dodaje: – Jeśli załamie się niemiecki model przemysłowy, będzie to gospodarcza klęska także Europy Środkowo-Wschodniej. Niemiecka Rada Ekspertów Ekonomicznych oczekuje, że krajowa gospodarka skurczy się w tym roku o 0,7 proc. Ekonomiści podają jeszcze bardziej pesymistyczną prognozę na rok 2025 – około 2 proc.
Szok energetyczny wyrządza największe szkody w gospodarce
Czynniki cyklu koniunktury światowej, takie jak bardzo słaby popyt w Chinach i wzrost stóp procentowych w wielu krajach, również wywierają negatywny wpływ na branże przemysłowe. Jednak to szok energetyczny wyrządza największe i trwałe (a nie cykliczne) szkody w gospodarce – ocenia Jacob Mandel, analityk ds. gazu w Aurora Energy Research. Jego zdaniem trzeba się liczyć z faktem, że wiele branż przemysłowych w Niemczech zniknie na zawsze. Bardziej optymistyczny pogląd przedstawia Anne-Sophie Corbeau, badaczka z Centrum Globalnej Polityki Energetycznej przy Uniwersytecie Columbia. Jej zdaniem światowe dostawy LNG wzrosną o połowę do 2028 r., głównie dzięki Stanom Zjednoczonym i rewolucji łupkowej, która ma się świetnie. Niewiadomą jako producent i dostawca LNG może stać się Katar, tak jak niewiadomą jest sytuacja na Bliskim Wschodzie. Huti mogą uniemożliwić eksport LNG z Kataru do Europy. W swojej ocenie Corbeau dodaje, że może zmniejszyć się popyt na LNG w Chinach w związku ze spowolnieniem gospodarczym. Wtedy na szczęście cena LNG może być niższa średnio o 2-2,5 proc.
Terminale pływające LNG
Europa będzie potrzebowała coraz więcej gazu do chwili, gdy osiągnięcia technologii w energetyce realnie pozwolą na gospodarkę „zeroemisyjną”. Ma to nastąpić w 2050 r., ale wygląda na coraz mniej możliwe. Na razie mające dostęp do morza kraje europejskie rozbudowują infrastrukturę importu LNG dzięki technologii SFRU, czyli „pływających jednostek magazynowania i regazyfikacji”. Takie instalacje można stosunkowo łatwo zakotwiczyć na morzu i po regazyfikacji gaz przesyłać rurociągami. W razie potrzeby SFRU można przenieść w inną lokalizację. Obecnie Niemcy zbudowały pięć takich pływających terminali. Cztery z nich będą zarządzane przez litewskie przedsiębiorstwo terminali pływających w Kłajpedzie.
Niemcy (a także Francja) podpisały w zeszłym roku długoterminowe umowy z Katarem na dostawy LNG, co powinno pomóc w ustabilizowaniu cen – twierdzą zgodnie eksperci. Tu jednak należy przypomnieć, że obecnie amerykański gaz skroplony jest znacznie tańszy od np. katarskiego. Niemcy jednak twardo nie chcą LNG od Amerykanów. To niemiecka stara polityka niechęci do Wuja Sama. Są też opinie niektórych ekspertów, że być może Niemcy nie będą potrzebować tych wszystkich pięciu terminali pływających. „Bo zmieni się koniunktura” – to jedyne i mocno niejasne uzasadnienie. Czyżby eksperci przewidywali załamanie gospodarki w Niemczech? Bo jeśli koniunktura się poprawi, to wzrost zapotrzebowania na gaz w tym kraju będzie się zwiększać o 7-10 proc. rocznie.
Reorientacja geopolityczna Niemiec – na Rosję
Może ważniejsza od koniunktury będzie reorientacja geopolityczna w kraju Goethego, o której nikt w Europie woli nie mówić. To po prostu powrót do rosyjskiego gazu ziemnego. Trzeba pamiętać, że nie zadziałały tu sankcje, tylko sam Putin odciął większość przepływów eksportowych gazu do państw UE (z wyjątkiem Węgier), licząc prawdopodobnie, że osłabi to poparcie Unii Europejskiej dla Ukrainy, i licząc na rosnący popyt na tani rosyjski gaz na rynku chińskim. Okazało się, że popyt w Państwie Środka jakoś wzrasta słabo, a budowa nowych gazociągów przez ogromny kontynent syberyjski jest i kosztowna i trudna technicznie. Po cichu więc, prawie w konspiracji, obie strony myślą, jak wrócić do dawnego układu w handlu gazem.
Dziura budżetowa w RFN wynosi 60 mld euro
Konspiracja jest, choć rządzącą w RFN koalicję rozdzierają poważne sprzeczności, także co do energetyki. Natomiast całe społeczeństwo wie, że to skandalicznie droga energia spowodowała powstanie dziury budżetowej wynoszącej co najmniej 60 mld euro. Opozycyjna CDU, co zrozumiałe, wywiera presję na koalicję rządzącą, zarzucając sojuszowi SDP, Zielonych i FDP niezdolność do rozwiązania kryzysu energetycznego, który „powstał po zerwaniu przez Niemcy współpracy energetycznej z Rosją w 2022 roku” – można przeczytać w partyjnych dokumentach chadecji. Oczywiście nie można zapomnieć, że ta współpraca stała się konieczna wobec realizacji Energiewende, czyli likwidacji energetyki jądrowej i częściowej likwidacji energetyki węgla kamiennego.
Energetyka OZE w Niemczech doszła do pułapu swojego potencjału – w sprzyjających warunkach pogodowych daje ponad 100 proc. energii elektrycznej na niemiecki rynek. Nie wiadomo, co robić z nadwyżką. Za to, gdy „nie wieje i nie świeci” (przez znacznie ponad połowę roku), jest duży deficyt energii i trzeba kupować gaz – skroplony albo rurowy. Przejście gospodarki na ekologiczną ścieżkę okazało się czystą utopią. Berlin co do zasady oświadczył w październiku, że Rosja nie może „na razie liczyć na swoją niedawną rolę głównego partnera energetycznego”. W niemieckiej gospodarce ma być pełna dywersyfikacja dostawców gazu. Gdy zakończy się wojna na Ukrainie i może nawet odejdzie Putin, to partnerami Niemiec w dostarczaniu gazu będą Moskwa i Katar. Nie wiadomo, czy po 50 proc. rynku. O USA jako dostawcy – najtańszego obecnie – gazu skroplonego w Niemczech nawet słuchać nikt nie chce. Dziwne? Wcale nie.
Co do energii odnawialnej w Niemczech Vijaya Ramachandran, dyrektor ds. energii i rozwoju w Breakthrough Institute w Kalifornii, jest przekonana, że zapewne produkcja energii z OZE będzie w odległej przyszłości rozwiązaniem problemu. Jednak obecnie i w najbliższych latach pogląd, że OZE szybko zastąpią w Niemczech rosyjski gaz, najpewniej doprowadzi do katastrofy niemiecką gospodarkę i konsumentów. Konieczne są znaczne rezerwy konwencjonalnych mocy z perspektywą produkcji energii przez ponad pół roku, aby bilansować niemiecki rynek energii. Te rezerwy w niemieckich warunkach muszą pochodzić z elektrowni gazowych. Gdyby nawet w Niemczech zaakceptowano powrót do elektrowni jądrowych, to byłaby to perspektywa kilkunastu lat. W Niemczech nie ma technicznych możliwości stosowania innych rodzajów paliwa ani w energetyce, ani w transporcie.
Politycy domagają się gazu z Rosji
Rozwiązanie „rosyjskie” szczególnie zaleca przewodniczący komisji klimatycznej niemieckiego Bundestagu i przedstawiciel Partii Lewicy Klaus Ernst. Uważa, że wznowienie partnerstwa energetycznego będzie korzystne zarówno dla Niemiec, jak i Rosji po zakończeniu wojny na Ukrainie: – Obecnie Niemcy znalazły się w zupełnie innej, niekorzystnej pozycji konkurencyjnej w stosunku do USA. Tam ceny energii są drastycznie niższe. Znaleźliśmy się w gospodarczo niesprzyjających okolicznościach, USA są naszym gospodarczym konkurentem, z Rosją się nawzajem uzupełniamy. Dlatego ma głęboki sens powrót do racjonalnego partnerstwa z Rosją w sferze energetycznej – stwierdził Ernst. Podziela w pełni ten punkt widzenia Günter Verheugen, wpływowy polityk SPD, były komisarz europejski ds. przemysłu i przedsiębiorczości. W wywiadzie (początek stycznia br.) dla bremeńskiej gazety „Weser-Kurier” powiedział m.in.: „Proces zmniejszania napięć międzynarodowych w latach 80. obecnie wywiera na mnie duży wpływ. Gdyby Willy Brandt utrzymywał, że nie warto o gazie rozmawiać z Breżniewem, zimna wojna w ogóle by się nie skończyła. Jeśli w państwie autorytarnym konieczne są zmiany, nie da się tego osiągnąć poprzez zwiększenie presji militarnej. Można to osiągnąć jedynie poprzez budowanie relacji zaufania i wspólnych interesów. Tak demokratyczne Niemcy muszą układać stosunki z autorytarną Rosją” – stwierdził Verheugen.
Obaj ci politycy nie są żadnymi wyjątkami. Kolejny zwolennik powrotu do energetycznego sojuszu z Rosją to Michael Kretschmer, poseł do Bundestagu, wiceprzewodniczący CDU, premier Saksonii. Wzywa rząd RFN do naprawy Nord Stream 1 i Nord Stream 2 i to niemal natychmiast, zanim rury od wewnątrz nie zostaną zniszczone przez wodę morską. Premier Saksonii jest przekonany, że konserwacja i renowacja obu Nord Stream jest zgodna z interesami narodowymi Niemiec. Kretschmer nawołuje do natychmiastowych rozmów dyplomatycznych z Rosją i kwestionuje konieczność zbyt ostrych sankcji wobec Moskwy.
Zresztą rosyjski gaz jest wciąż obecny na niemieckim rynku i stanowi na nim aż 19,5 proc. Trafia do Niemiec jako LNG kupowany przez międzynarodowe firmy pośredniczące i jest dostarczany do terminali hiszpańskich i francuskich dla niemieckich firm w kontraktach spotowych. Jest znacznie tańszy od LNG z Kataru i Norwegii dostarczanego do pięciu niemieckich SFRU.
Tekst pochodzi z 3 (1824) numeru „Tygodnika Solidarność”.