Karuzela z Blogerami. Rosemann: Bunt „wojska”
Z dyskusji i z zakulisowych sygnałów pojawiały się dwa tłumaczenia takiego stanowiska kierownictwa klubu PiS. Dziennikarze podali wersję, w której za takim stanowiskiem stała urażona duma niedawnej kandydatki PiS na marszałka i na wicemarszałka, która zasugerowała czy też wymusiła „ukaranie” Bosaka za to, że cały jego klub nie poparł jej w głosowaniu na stanowisko marszałka, a sam Bosak był wśród tej części Konfederacji, która wstrzymała się w głosowaniu jej kandydatury przy obsadzaniu stanowisk wicemarszałków.
W taki sposób polityki nie wolno uprawiać
Oczywiście ta wersja, gdyby była prawdziwa, dla zwolenników PiS powinna być powodem do popadnięcia w głęboką rozpacz. W taki sposób polityki nie wolno uprawiać. Komentatorzy, którzy mają o PiS lepsze zdanie, zasugerowali wersję dość prawdopodobną, a przy tym pozwalającą rozumieć sugerowane stanowisko klubu. O Krzysztofie Bosaku, choć przyznaję, że nie jest to polityk z mojej bajki, mogę powiedzieć, że swym poziomem bardzo wyraźnie odstaje in plus zarówno od większości składu Sejmu, jak i od reszty kierownictwa izby. Występując w roli przewodniczącego izby, zbiera pozytywne komentarze także u zwolenników Prawa i Sprawiedliwości. Natomiast PiS, nie mając swojego przedstawiciela, nie ma takiej możliwości oddziaływania i takiej szansy wylansowania żadnego ze swoich polityków. Takie tłumaczenie miałoby sens. Jednak informacje, że przewodniczący klubu PiS miał podobno przedstawić sugestię głosowania pod rygorem dyscypliny klubowej, nie wyjaśniając posłom powodów takiej decyzji, podjętej na Nowogrodzkiej, uprawdopodabnia raczej tę mniej sensowną wersję.
Bunt „wojska”
Czy tytułowy „bunt wojska” pod wodzą Przemysława Czarnka to incydent jednorazowy, czy raczej trwałe przemeblowanie hierarchii w klubie PiS, trudno powiedzieć. Z jednej strony – nie zdziwiłbym się, gdyby klub trwale sprzeciwił się narzucaniu sposobu działania bez słowa tłumaczenia. Z drugiej strony – nie przepadam za politykami w typie „gwiazdora”, a takim w mojej ocenie jest poseł Czarnek. Jego obrona Bosaka jako otwarcie drzwi na ewentualne koalicje (np. z Konfederacją) to trochę szarża na ślepo. W tej sprawie miał słuszność, ale nie rację. Należało bronić Bosaka, bo jeśli uznaje się, że każdy klub (w tym PiS) powinien mieć swojego reprezentanta w prezydium i nikt klubowi nie powinien ograniczać możliwości wskazania kandydata (tak jak zrobiono z panią Witek), to nie wolno popierać odebrania stanowiska klubowi Konfederacji. To kwestia zasad, a nie interesów.