[Felieton „TS”] Karol Gac: Kandydaci na kandydata
Chociaż dopiero co zakończył się wyborczy trójskok, to partie polityczne myślą już powoli o przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Przed nami – wyborcami – wakacyjny oddech, a po nim zacznie się już na dobre rozkręcać machina kampanijna.
Wybór kandydata
O ile po stronie koalicji rządzącej wybór kandydata na prezydenta jest raczej prosty, bo sprowadza się do decyzji Rafał Trzaskowski vs. Donald Tusk, którzy i tak wejdą do drugiej tury, o tyle zupełnie inna sytuacja panuje w obozie Zjednoczonej Prawicy. Na Nowogrodzkiej zdają sobie doskonale sprawę, że przyszłoroczne wybory prezydenckie będą miały dalekosiężne konsekwencje nie tylko dla partii i całego obozu, ale również do kraju. Łatwo sobie przecież wyobrazić, co się wydarzy, jeśli zamiast Andrzeja Dudy w Pałacu Prezydenckim urzędował będzie polityk Koalicji Obywatelskiej. Ba, przypomniał mi się w tym miejscu jeden z pamiętnych cytatów Bartłomieja Sienkiewicza. Zapewne Państwo wiedzą, który.
W PiS ścierają się obecnie dwie koncepcje ws. przyszłego kandydata. Pierwsza mówi, że potrzebny jest rozpoznawalny polityk. Jej słabością jest jednak fakt, że będzie go można łatwiej atakować, a i w II turze może nie przyciągnąć nowych wyborców. Tu wymienia się głównie Mateusza Morawieckiego, Patryka Jakiego czy Mariusza Błaszczaka. Druga koncepcja zakłada, że należy postawić na względnie młodego, dynamicznego kandydata, który jednocześnie ma pewne doświadczenie. Tu słabością jest potrzeba budowy rozpoznawalności. Atutem jest jednak to, że taka osoba może być „nowym otwarciem”, ale i magnesem dla części wyborców. Wśród rozważanych nazwisk są m.in. Waldemar Buda, prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny czy – to zaskoczenie – urzędujący prezes IPN Karol Nawrocki. Lista jest oczywiście dłuższa.
Czytaj także: Coraz mniej Polaków zadowolonych z sytuacji w Polsce. Jest sondaż
Czytaj także: Znana dziennikarka TVN publicznie poniżona
Plany PiS
PiS planuje przedstawić swojego kandydata jesienią. Jarosław Kaczyński przyznał, że kandydatem PiS nie będzie kobieta, bo z badań partii wychodzi, że nie kojarzy się ona z bezpieczeństwem. Prezes PiS zasugerował także, że prawdopodobnie nie będzie to również były premier Mateusz Morawiecki, który do tej pory był najczęściej wymieniany. Wszystko przez to, że – zdaniem Kaczyńskiego – byłoby go zbyt łatwo atakować, a i w II turze byłby nie do zaakceptowania dla wyborców Konfederacji. Jak widać, proces wyłaniania kandydata to naprawdę wielopoziomowa układanka.