Monika Małkowska: Światełko w ciemności
Wiadomo, najłatwiej i najbezpieczniej można zarobić na ludzkiej naiwności – od klasycznej cyganki poczynając, która za pomyślną wróżbę oskubie cię z portfela; poprzez telefonicznych naciągaczy „na wnuczka”; po cyberoszustów oferujących krociowe zyski w kryptowalucie.
Megapokaz wszystkich samozwańczych uzdrowicieli
Jak świat światem człowiek przerażony swoją sytuacją zdrowotną, rodzinną czy finansową szuka pomocy tam, gdzie rozsądek puka się w czoło. Przecież cuda się zdarzają – to dlaczego i on nie miałby zostać beneficjentem działania nadprzyrodzonych sił?
W starożytności za wizjonerów robili kapłani; potem ich rolę przejęli astrolodzy. Ciemny lud zasięgał porad u szarlatanów i „babek”. W egzotycznych krajach licencję na czary mają szamani. Co ciekawe, z biegiem wieków dawne praktyki nie znikały, tylko podrasowywano je technicznie. Pamiętacie Kaszpirowskiego uzdrawiającego masowo za pośrednictwem ekranów tv? Albo niejakiego Clive’a Harrisa leczącego taśmowo podczas zagranicznych tournée? Wszelako trzeba im przyznać: nie żerowali na biedakach, często gratisowo rozdawali swe moce. A że mamili publikę? Cóż, nikt nie był do niczego zmuszany. Poza tym wiadomo, że wiara przekuwa się w sukces. Uwierz, dasz radę poruszyć góry. To megaprzekaz wszystkich samozwańczych uzdrowicieli.
-
"Nie chcemy urazić uczuć religijnych, ale...". W sieci burza po komunikacie wrocławskiego zoo
-
Unijne zarządzanie przez Tuska polityką przemysłową w Polsce
Nowocześni manipulatorzy znają ludzką psychikę
Tak tradycyjni, jak i nowocześni manipulatorzy mają jedną wspólną cechę: znajomość podstaw ludzkiej psychiki. Trzeba umieć podejść delikwenta i wmówić „profesjonalną” pomoc rozpisaną na wiele seansów. Wszystko lege artis! Z tym, że obecnie ze świecą szukać bezinteresownych uzdrowicieli. Tym w wypasionych gabinetach za poradę należy się… i tu pada kwota. Chodzi tylko o to, by odpowiednio zareklamować usługi. Z roku na rok rosną zastępy rozmaitych coachów, trenerów osobistego rozwoju i innych bajerantów, którzy doradzają indywidualnie lub grupowo, w bezpośrednim kontakcie bądź online. Nie trzeba do tego kończyć żadnych studiów, wystarczy przejść kurs zakończony certyfikatem. Naprawiacze jakości życia nie mają problemów ze znalezieniem klienteli. Zainteresowanych ich poradami przyrasta lawinowo, jako że współczesny kapitalizm nie zna zmiłuj. Ludzie czują, że nie tak miało być, że ktoś ich wrobił. Przed kimś trzeba wywalić żale, tymczasem partner kona z przemęczenia, a kumple tracą cierpliwość już po wstępie: „Wiesz, mój szef to prawdziwa menda…”. A tu ktoś wreszcie słucha!
Coach ci wymyśli czary-mary na polepszenie samopoczucia. Nie, alkoterapia nie, obecnie ma złą prasę. Raczej dogoterapia, kototerapia, królikoterapia… A może mantroterapia? Powtarzaj setki razy dziennie, że odniesiesz życiowy sukces. I nie jojcz „Ciemność, widzę ciemność”. Zafunduj sobie koloroterapię.
Też niekoniecznie? Przydałaby się raczej kasoterapia? A, to nie u nas. Tu kasę się pobiera.
[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 02/2025]