Hanna Dobrowolska: Seks i konflikt wyznacznikami tzw. edukacji zdrowotnej autorstwa MEN
![Manifestacja przeciwko deprawacji dzieci Hanna Dobrowolska: Seks i konflikt wyznacznikami tzw. edukacji zdrowotnej autorstwa MEN](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c/uploads/news/135685/17398796501355eb7caac165cc398f1b.jpg)
Miecz Damoklesa obowiązkowości
Kwestia obowiązkowości nowego przedmiotu została zawieszona – choć minister Nowacka nie uspokoiła rodziców, kilkukrotnym podkreślaniem, iż przedmiot nie będzie obowiązkowy w 2025 r. A w 2026 - chciałoby się spytać - już tak?
To nie jest przyznanie racji licznym oponentom, których wzburza jednoznacznie ideologiczny, seksualizujący i antyrodzinny wymiar pseudozdrowotnego pomysłu zespołu prof. Izdebskiego. To nie jest poważne traktowanie argumentów wskazujących błędy, niedostatki i sprzeczności w założeniach i podstawie nowego przedmiotu, która powtarza wiele istniejących już treści, a ich tandetną kompilację podaną w pseudonaukowym żargonie określa jako interdyscyplinarne i holistyczne podejście.
To jedyne polityczny – wymuszony przez zwierzchników - unik, który ma rozbroić społeczny sprzeciw i napięcie. Rok wyborczy wymusił niewielkie odstępstwo B. Nowackiej od przyjętych rewolucyjnych założeń i spowolnił tempo zmian w szkole. Czy jednak mała korekta i usunięcie przedrostka nie- z wyrazu nieobowiązkowy nie jest możliwe, choćby tuż przed wakacjami?
Gdy obserwujemy rewolucyjny zapał lewicy, która opanowała MEN, czujemy, iż przysłowiowy antyzdrowotny miecz Damoklesa wisi na tak cienkim włosku, że wszelkie obawy, o to, czy lada chwila nie spadnie, są ze wszech miar uzasadnione.
Dlaczego nie WDŻ?
Nieobowiązkowość versus sensowny wybór – to kluczowa różnica. Z likwidacją przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie nie będzie wyboru. Według planów MEN sensowna alternatywa w szkołach zniknie wraz z przedmiotem, który – pomimo badań wskazujących na jego skuteczność w zakresie profilaktyki zdrowia i akceptacji uczniów, którzy go wybierali – postanowiono wyeliminować. Nazwijmy rzecz po imieniu – WDŻ przeznaczono na ścięcie arbitralnym wyrokiem opartym na ideologicznych, bo nie logicznych, ani naukowych, przesłankach, pod dyktat WHO, UE oraz UNICEF i założeń kompleksowej edukacji seksualnej oraz edukacji zmieniającej pojęcie płci.
CZYTAJ TAKŻE: Nowy przedmiot „Edukacja zdrowotna” – trucizna owinięta w sreberko
O WDŻ nie mówi się ani słowa, brak polemiki, nowych badań uzasadniających, że się nie sprawdziło [ostatnie, pozytywne wykonano w 2015 r.], opinii nauczycieli przedmiotu i informacji o zainteresowaniu lekcjami. Brak stwierdzeń o nieskutecznej profilaktyce zachowań ryzykownych - jak ciąże nieletnich, aborcje, przemoc seksualna nieletnich, wczesna inicjacja seksualna, choroby weneryczne etc. - i o tym, czy Polska ma choć trochę zbliżone wskaźniki do tych fatalnych, na zachodzie.
Tak nie jest, a wręcz odwrotnie – pod tym względem WDŻ spełnił [widać - nadto skutecznie!] swoją rolę od lat 90. Pozytywny walor stosowanej przez program WDŻ profilaktyki wykazują ekspertyzy i opinie oraz wyniki poważnych badań, choćby Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej czy Instytutu Ona i On, a wreszcie ekspertów Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły. A więc – należy je zignorować, zamilczeć, a autorom ekspertyz zarzucić niekompetencję i nieznajomość programu, a nawet przypisać rodziców do lobby pedofilskiego [z taką tezą wystąpiła B. Nowacka w sejmie!] , kompromitując się doszczętnie w oczach opinii społecznej.
Perfidia nie zna granic
Ostatnie zapewnienia MEN, że planowana edukacja zdrowotna realizuje zapis Ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz. U. z 2022 r. poz. 1575) – mają znamiona prowokacji, tak dalece są absurdalne i zaprzeczają rzeczywistości. Przedmiot lansujący permisywną edukację seksualną, antyrodzinny, antymałżeński i antyprokreacyjny czy może mieć cokolwiek wspólnego z tytułem nadanym mu samozwańczo przez MEN: "projekt rozporządzenia Ministra Edukacji z dnia 5 lutego 2025 r. w sprawie sposobu nauczania szkolnego oraz zakresu treści dotyczących wiedzy o życiu seksualnym człowieka, o zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, o wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz metodach i środkach świadomej prokreacji zawartych w podstawie programowej kształcenia ogólnego?"
Najnowsze manipulacje min. B. Nowackiej nie zwiodły rodziców ani nauczycieli! 16 lutego przed Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy - mimo mroźnej pogody - zgromadziło się około 100 manifestantów, w tym rodziny z dziećmi, pod znanym już w całej Polsce hasłem Tak dla edukacji! Nie dla deprawacji! Protestowali przeciwko wprowadzeniu tzw. edukacji zdrowotnej oraz w obronie lekcji religii i wychowania do życia w rodzinie. Rodzice są coraz bardziej świadomi zagrożeń i zdeterminowani, by chronić swoje dzieci. Nie mają złudzeń, że nieobowiązkowość przedmiotu zabezpieczy uczniów przed treściami, które mogą mieć zgubny wpływ na ich zdrowie fizyczne i psychiczne. Pantoflowa informacja o kwestach związanych z seksualnością przekazywana przez uczestników zajęć na pewno będzie bardziej interesująca niż informacje o zdrowej diecie, i właśnie tych treści słusznie obawiają się świadomi i czujni rodzice. A może też gumowych atrap narządów rodnych przypadkiem porzuconych w klasach przez wykwalifikowanych nauczycieli przedmiotu… których nie ma, gdyż studia jeszcze nie ruszyły.
Kwestia nieistniejących kadr wielokrotnie była podnoszona przez przedstawicieli związków zawodowych z Solidarnością na czele.
Alternatywa w postaci WDŻ, pozostawionego w szkole i skutecznie nauczanego przez kilkanaście tysięcy nauczycieli przedmiotu , byłaby poważnym zabezpieczeniem, dostarczając wiedzy opartej na faktach i stwarzając płaszczyznę argumentacji, którą można by przeciwstawić… sensacji! Stąd słuszna determinacja w obronie tego przedmiotu.
Skutki seksedukacji
A jakie skutki powoduje antyzdrowotna antyedukacja realizowana według agendy WHO, UE i UNICEF? Tego dowiadujemy się z drastycznych świadectw napływających z innych państw. Podczas wystąpień na manifestacji „Tak dla Edukacji! Nie dla deprawacji!”, z udziałem Oświatowej Solidarności 1 grudnia w Warszawie, goście z innych państw ostrzegali:
Niemcy: „Tak zwana CSE, czyli kompleksowa edukacja seksualna nie zna granic: od dzieci oczekuje się, że w szkole będą nakładać prezerwatywy na plastikowe penisy, konfrontowane z zabawkami seksualnymi, muszą oglądać obsceniczne, pornograficzne filmy. W przedszkolu dzieci mają do dyspozycji przytulne kąciki, w których mogą rozbierać się do naga podczas zabaw w doktora i masturbacji. Wszystkie rodzaje orientacji seksualnej i perwersji są im przedstawiane jako całkowicie normalne”.
Austria:„Nadużycia seksualne wśród dzieci stają się coraz bardziej powszechne w przedszkolach. Dzieje się tak, gdy książki z tzw. edukacji seksualnej są czytane na głos, a dzieci naśladują to, co widzą i słyszą. Nauczyciele powinni po prostu upewnić się, że dzieci nie wkładają niczego do otworów w swoim ciele, gdy wycofują się do zacisznych, przytulnych kącików, a nawet mogą się rozebrać do naga”.
Wielka Brytania: „W Wielkiej Brytanii mamy do czynienia z epidemią transseksualizmu wśród młodzieży. W szkołach pokazuje się dzieciom od najmłodszych lat grafiki pornograficzne –czyli takie, których nie można pokazać w telewizji przed godziną 21:00! Uczy się je, że dziecko może mieć dwóch ojców lub dwie matki. Uczy się je, że każda forma seksu jest dobra, o ile uczestnik wyraził zgodę. Dzieci uczy się podziwu dla drag queen!”
[za: ratujmyszkole.pl]
Francja: „Są nawet szkoły, w których nauczyciele ustawili kuwety dla kotów z tyłu klasy, ponieważ byli tam uczniowie, którzy identyfikowali się jako zwierzęta... […] Jeśli chodzi o edukację seksualną, obecnie rozpoczyna się ona w wieku 2 lat[…]
W przedszkolu dzieci uczą się, czym różni się penis od pochwy i jak uprawiać seks. Pokazuje się im także, jak się masturbować i wyjaśnia, że uprawianie seksu przez dzieci jest „naturalne”, nawet z dorosłymi – w tym z własnymi rodzicami.[…]
…coraz więcej nauczycieli musi sobie radzić z ekstremalnymi sytuacjami z udziałem z 8-9-letnimi dziewczynek, które nie są już dziewicami i sypiają z chłopcami w wieku od 12 do 14 lat. Podobnie w szkołach rośnie liczba napaści na tle seksualnym między nieletnimi – zwłaszcza od czasu utworzenia „toalet mieszanych” w imię inkluzywności. Statystyki pokazują również, że chłopcy zaczynają oglądać filmy pornograficzne w wieku 8 lat, a dziewczęta uprawiają seks oralny od 10 roku życia”.
[za: www.stop-seksualizacji.pl]
Szokujące? Z pewnością dla nas, ale zapewne nie dla tych, którzy chcą szerzyć podobne treści w zdrowotnym kamuflażu. Nowe-stare standardy rewolucji seksualnej opracowanej ponad 100 lat temu w sowieckiej Rosji są jak widać wiecznie żywe!
Kilkadziesiąt lat temu na zachodzie wszystko zaczynało się podobnie jak dziś u nas, „zaledwie” informacjami o zdrowych „zachowaniach autoseksualnych” [por. podstawa programowa ed. zdrow.] W oparciu o wiedzę na temat porażających skutków tego procesu obserwowanych w licznych krajach setki tysięcy polskich rodziców i nauczycieli starają się dziś postawić tamę perfidnej seksualizującej działalności MEN.
Pod pręgierz!
23 lutego we Wrocławiu o 13.00 pod symbolicznym pręgierzem na Rynku głównym zapowiedziana została kolejna manifestacja „Tak dla edukacji! Nie dla deprawacji!” Miejsce wyznaczono nieprzypadkowo! Pod pręgierzem rodzice stawiają dziś autorów planu demoralizacji swoich dzieci! Nie wątpią, że swoją niezłomnością mogą powstrzymać propagatorów treści przejętych z projektu UE kompleksowej edukacji seksualnej [CSE]. To ona wyznacza kierunek działań obecnej ekipy w MEN w kwestii tzw. edukacji zdrowotnej. To droga ku zawłaszczeniu dzieci i młodzieży poprzez stymulację najniższych instynktów i popędów. To droga ku Europejskiemu Obszarowi Edukacji – w seksdobrostanem na tęczowym sztandarze, a bez rzetelnej wiedzy przedmiotowej, ambicji i samokształcenia.
CZYTAJ TAKŻE: Hanna Dobrowolska: Cytadela unijnej pseudoedukacji musi zostać obalona!
Nie ma i nie będzie na to zgody w Polsce. Kto z kandydatów na prezydentów zajmie w tej kwestii jednoznaczne stanowisko, ten zyska poparcie polskich rodziców. Kto będzie trwał w uporze, w niedalekiej przyszłości pociągnie w dół siebie i swoje polityczne otoczenie.
Hanna Dobrowolska
ekspert oświatowy
Ruch Ochrony Szkoły, Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły
ratujmyszkole.pl