Jest coś, co niepokoi w polityce Trumpa. I nie jest to Ukraina

Polityka USA wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej, a właściwie wobec Ukrainy, a jeszcze dokładniej wobec Wołodymyra Zełenskiego, da się wytłumaczyć. Donald Trump za wszelką cenę chce spełnić jedną z kluczowych obietnic wyborczych.
Donald Trump
Donald Trump / EPA/Samuel Corum / POOL Dostawca: PAP/EPA

Stary czekista Władimir Putin szybko to załapał. Były (?) komik Zełenski nie za bardzo. A może załapał, tylko „różni szatani” popchnęli go w otwartą, bezsensowną wojnę z MAGA. Jego sprawa, choć nie wszystkich Ukraińców to zapewne raduje. Bardziej mnie niepokoją różne inne deklaracje i planowane – tak, wiem, że część z tego to szum informacyjny i chęć przywalenia Trumpowi „ruskiemu agentowi” – decyzje dotyczące relacji USA z Rosją. Bo gdyby opierać się na tym, co się teraz mówi i zapowiada, to możemy mieć do czynienia z „resetem 2.0”.

 

Sprawa Ukrainy

Ostatnie decyzje Białego Domu odnośnie Ukrainy nie powinny zaskakiwać – to akurat Trump zapowiadał (i jego ludzie) już w czasie kampanii prezydenckiej. Gdy zapowiadał, że szybko zaprowadzi pokój w wojnie rosyjsko-ukraińskiej, wszyscy natychmiast pytali: jak? Jaka odpowiedź pojawiała się najczęściej? Trump jako prezydent użyje dwóch dźwigni wobec obu stron konfliktu, aby zmusić je do rokowań i zakończenia wojny. W skrócie? Jeśli Zełenski będzie się opierał, USA zakręca kurek z pomocą wojskową i sytuacja na froncie wcześniej czy później zmusi Kijów do pogodzenia się z amerykańskim planem. Jeśli Putin będzie się opierał, USA zwiększą pomoc wojskową dla Ukrainy do tego stopnia i tak szybko, że Rosja szybko poprosi o pokojowe rozmowy, żeby nie dostać łupnia. A do tego dokręci się śrubę z sankcjami. I spójrzmy, jak Trump wprowadza zapowiedzi w życie.

Putin, choć jeszcze niedawno zapowiadał wojnę aż do zwycięstwa i przekonywał Rosjan, że kwestią czasu jest kompletne zniszczenie Ukrainy, nagle stał się „gołąbkiem pokoju”. Już jest gotów do rozmów, nawet je zaczął, choć nie z Kijowem, a „peacemakerem” zza oceanu. Oczywiście, że udaje, oczywiście, że jeśli warunki pokoju nie będą mu odpowiadały, to będzie grał na czas, a ostatecznie się wycofa. Ale nie szarżował, czekał. W pewnym sensie wystawił Zełenskiego. Bo Putin wie, jak rozmawiać z Trumpem. Pochlebstwa (a cóż one kosztują?), propozycje współpracy gospodarczej (dobra przynęta dla biznesowej ekipy Trumpa – nie przypadkiem czołowe postaci w zbliżeniu z Rosją odgrywają miliarderzy Witkoff i Musk), takie gesty, jak wypuszczenie (nie za darmo oczywiście) obywatela USA, wreszcie obietnica pomocy Trumpowi w rozwiązaniu takich problemów Ameryki, jak Bliski Wschód czy Iran. Ile to naprawdę warte? O tym nieco później.

Co zrobił Zełenski? Najpierw obraził się, że USA zaczęły rozmawiać z Rosją nad jego głową (jakby nie rozumiał, że rozmowy nie dotyczą tylko, a nawet nie przede wszystkim Ukrainy, lecz relacji dwustronnych i różnych spraw w innych częściach świata). Już wtedy zaczęła go mocno podpuszczać Europa, z Niemcami na czele. Oczywiście z czystej nienawiści do Trumpa i MAGA. A gdy J.D. Vance wygarnął prawdę w Monachium, no to już zaczęło się na całego. Trump, który od lat nie cierpi Zełenskiego (a w przypadku obecnego prezydenta USA personalia mają duże znaczenie), zaczął reagować alergicznie na wypowiedzi prezydenta Ukrainy. Tak, wszyscy wiemy, że nie można ufać Putinowi i że podpisane z nimi porozumienia – jeśli nie są korzystne dla Rosji – są warte tyle, co papier, na którym je spisano. Wie to też na przykład prezydent Andrzej Duda. Ale nie będzie polemizował z Trumpem i to tak ostro, na dodatek w świetle kamer i przy włączonych mikrofonach dziennikarzy. Zełenski to zrobił. To była kompletnie bezsensowna szarża. Zyskał falę gestów solidarności ze strony europejskich polityków – tylko z powodu ich antytrumpizmu. Stracił pomoc wojskową USA. Ginących na froncie żołnierzy i cywilów w bombardowanych miastach to przysłowiowe „pisanie kredkami po asfalcie” nie uratuje. Zełenski zrobił wszystko, by ustawić się w oczach Trumpa jako ten zły. Więc wiadomo było, po którą dźwignię, z tych wspomnianych na początku, sięgnie Trump. Ale zostawmy Ukrainę. Zapewne Zełenski pójdzie do Canossy i podpisze umowę o minerałach. Może przeprosi publicznie. Co nie zmienia faktu, że już na dobre jest skreślony w oczach prezydenta USA. A to fatalnie dla Ukrainy. Chyba że zmieni prezydenta.

 

Reset 2.0

Bardziej niepokoi coś innego. Zadziwiająca seria przychylnych i korzystnych dla Rosji wypowiedzi i decyzji Trumpa. Oczywiście wstrzymanie pomocy wojskowej dla Ukrainy też jest takim faktem. Do czego by nie doszło, gdyby Zełenski okazał się choć raz dyplomatą. Nie zmienia to jednak faktu, że Trump zaczął mówić o przywróceniu Rosji do G-7 (by znów było G-8), rozmawia z Moskwą jak z normalnym partnerem (jakby nie był to zbójecki reżim), pojawiają się różne doniesienia o zakulisowych rozmowach dotyczących współpracy gospodarczej, wreszcie Putin ma robić za pośrednika w rozmowach Waszyngtonu z Teheranem. Choć w tym ostatnim przypadku Irańczycy pod presją sami by się zgodzili na bezpośrednie rozmowy. Czy to wszystko jest taktyką negocjacyjną, wpuszczaniem Putina w pułapkę, wielopoziomową rozrywką Trumpa? Za dużo tego, by w to uwierzyć. Pojawiła się teoria, że Trump chce zbliżenia z Rosją, zdjęcia sankcji, przywrócenia gospodarczej współpracy, wreszcie pokoju na Ukrainie korzystnego dla Moskwy, nie Kijowa, bo chce oderwać Putina od sojuszu z Xi Jinpingiem. Jeśli tak jest faktycznie, to fatalnie świadczy o samym Trumpie i tych jego doradcach, co mu to podpowiadają.

Rozbicie osi Moskwa-Pekin i osłabienie w ten sposób Chin, jest nierealne. A przytaczanie jako przykładu Nixona bezsensowne. Współczesne Rosja i ChRL, jak też specyfika układu między nimi, są radykalnie różne od tego, co było w pierwszej połowie lat 70-tych ubiegłego wieku. Wtedy mieliśmy ideologiczne starcie Mao z Breżniewem. Wtedy to Związek Sowiecki był zdecydowanie potężniejszy. Dziś to Chiny są potężniejsze, a jeśli chodzi o ideologię, to oba reżimy doskonale się z sobą zgadzają. Poza tym Putin przekonał się, że może liczyć na pomoc Pekinu, ale też Iranu czy Korei Północnej. Po co miałby wystawić do wiatru takich pewnych sojuszników na rzecz jakiegoś układu z obcą ideologicznie i cywilizacyjnie Ameryką, gdzie na dodatek za cztery lata może rządzić prezydent z zupełnie innym pomysłem na politykę, niż Trump?

Jeśli naprawdę ekipa Trumpa jest tak naiwna, to warto tylko liczyć na to, że szybko przejrzy na oczy. Bo inaczej za jakiś czas cenę zapłacimy także my, Polska. I nic nam wtedy nie da satysfakcja z konserwatywnej kontrrewolucji w Ameryce, promieniująca także na nas, na Europę. Nie wiem, czy w rozmowach amerykańsko-rosyjskich pojawia się – przynajmniej teraz – temat Europy Środkowej. Czy może pojawi się później. Jednego jestem pewien: Rosja nie zrezygnuje z planów powrotu na ziemie, nad którymi kiedyś dominowała. Dlatego w polskim interesie jest, aby relacje USA z Rosją były jak najgorsze. Dlatego niepokoi mnie to, co widzimy w ostatnich tygodniach.


 

POLECANE
Kierwiński: Partia Brauna na granicy delegalizacji polityka
Kierwiński: "Partia Brauna na granicy delegalizacji"

Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński oświadczył, że Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna jest „na granicy delegalizacji”. "Jeszcze kilka wyskoków i ta granica zostanie przekroczona" - dodał.

Tragiczny pożar w Hong Kongu. Ponad setka ofiar, dziesiątki zaginionych Wiadomości
Tragiczny pożar w Hong Kongu. Ponad setka ofiar, dziesiątki zaginionych

Władze Hongkongu zatrzymały 13 osób po tragicznym pożarze siedmiu wieżowców, w którym zginęło co najmniej 151 mieszkańców, a los dziesiątek pozostaje nieznany.

Ewakuacja przedszkola w Rybniku z ostatniej chwili
Ewakuacja przedszkola w Rybniku

W Rybniku w woj. śląskim doszło do ewakuacji jednego z przedszkoli. Budynek opuściło 59 dzieci i 16 pracowników – informuje w poniedziałek serwis radio90.pl.

Trump: Trudny, drobny problem Ukrainy Wiadomości
Trump: Trudny, drobny problem Ukrainy

Donald Trump ocenił, że problemy z korupcją na Ukrainie utrudniają negocjacje pokojowe z USA.  Nazwał je "trudnymi, drobnymi problemami". Jednocześnie wyraził nadzieję na osiągnięcie porozumienia. Spotkanie ukraińskiej i amerykańskiej delegacji na Florydzie skupiło się na planie zakończenia wojny i zapewnieniu Ukrainie suwerenności oraz bezpieczeństwa.

Wyzwiska i wielka awantura ” Jermaka u Zełenskiego. Ukraińskie media ujawniają kulisy dymisji pilne
"Wyzwiska i wielka awantura ” Jermaka u Zełenskiego. Ukraińskie media ujawniają kulisy dymisji

Według relacji cytowanych przez ukraińskie media odejście Andrija Jermaka wywołało w Kijowie wstrząs – prezydent Wołodymyr Zełenski miał usłyszeć od niego całą serię pretensji i oskarżeń, a współpracownicy mówią, że po dymisji szef państwa „znów jest pełen energii”.

FT: NATO rozważa bardziej agresywne działania wobec Rosji. „Uderzenie wyprzedzające” z ostatniej chwili
"FT": NATO rozważa bardziej agresywne działania wobec Rosji. „Uderzenie wyprzedzające”

NATO rozważa podjęcie bardziej agresywnych działań odwetowych wobec Rosji - przekazał brytyjskiemu dziennikowi „Financial Times” przewodniczący Komitetu Wojskowego NATO admirał Giuseppe Cavo Dragone. W poniedziałkowym artykule zaznaczono, że Sojusz musi znaleźć sposób, aby umieć odpowiedzieć na zagrożenia hybrydowe.

Władimir Putin spotka się z delegacją USA. Kreml potwierdza z ostatniej chwili
Władimir Putin spotka się z delegacją USA. Kreml potwierdza

Władimir Putin spotka się z delegacją amerykańską pod przewodnictwem specjalnego wysłannika prezydenta USA Stevena Witkoffa. Spotkanie odbędzie się 2 grudnia – poinformował w poniedziałek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

UOKiK wydał ważny komunikat  dla klientów Biedronki z ostatniej chwili
UOKiK wydał ważny komunikat dla klientów Biedronki

Prezes UOKiK nałożył na spółkę Jeronimo Martins Polska, właściciela Biedronki, karę blisko 105 mln zł za wprowadzenie klientów w błąd podczas ubiegłorocznych akcji promocyjnych - poinformował w poniedziałek urząd. Biuro prasowe sieci Biedronka podkreśliło, że nie zgadza się z decyzją i zaskarży ją do sądu.

Co z pracami domowymi? Wiceminister mówi wprost z ostatniej chwili
Co z pracami domowymi? Wiceminister mówi wprost

Wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer przekazała w poniedziałek na antenie RMF FM, że tradycyjne, obowiązkowe prace domowe nie wrócą, mimo apeli nauczycieli.

Niemieckie media: Karol Nawrocki konfrontuje się z Berlinem i gra reparacjami z ostatniej chwili
Niemieckie media: "Karol Nawrocki konfrontuje się z Berlinem i gra reparacjami"

Niemieckie media zgodnie oceniają, że relacje Polski i Niemiec utknęły w miejscu, a poniedziałkowe konsultacje rządowe nie przyniosą przełomu. Wskazują na „brak zainteresowania”, „zniechęcenie” i "marnowanie potencjału współpracy".

REKLAMA

Jest coś, co niepokoi w polityce Trumpa. I nie jest to Ukraina

Polityka USA wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej, a właściwie wobec Ukrainy, a jeszcze dokładniej wobec Wołodymyra Zełenskiego, da się wytłumaczyć. Donald Trump za wszelką cenę chce spełnić jedną z kluczowych obietnic wyborczych.
Donald Trump
Donald Trump / EPA/Samuel Corum / POOL Dostawca: PAP/EPA

Stary czekista Władimir Putin szybko to załapał. Były (?) komik Zełenski nie za bardzo. A może załapał, tylko „różni szatani” popchnęli go w otwartą, bezsensowną wojnę z MAGA. Jego sprawa, choć nie wszystkich Ukraińców to zapewne raduje. Bardziej mnie niepokoją różne inne deklaracje i planowane – tak, wiem, że część z tego to szum informacyjny i chęć przywalenia Trumpowi „ruskiemu agentowi” – decyzje dotyczące relacji USA z Rosją. Bo gdyby opierać się na tym, co się teraz mówi i zapowiada, to możemy mieć do czynienia z „resetem 2.0”.

 

Sprawa Ukrainy

Ostatnie decyzje Białego Domu odnośnie Ukrainy nie powinny zaskakiwać – to akurat Trump zapowiadał (i jego ludzie) już w czasie kampanii prezydenckiej. Gdy zapowiadał, że szybko zaprowadzi pokój w wojnie rosyjsko-ukraińskiej, wszyscy natychmiast pytali: jak? Jaka odpowiedź pojawiała się najczęściej? Trump jako prezydent użyje dwóch dźwigni wobec obu stron konfliktu, aby zmusić je do rokowań i zakończenia wojny. W skrócie? Jeśli Zełenski będzie się opierał, USA zakręca kurek z pomocą wojskową i sytuacja na froncie wcześniej czy później zmusi Kijów do pogodzenia się z amerykańskim planem. Jeśli Putin będzie się opierał, USA zwiększą pomoc wojskową dla Ukrainy do tego stopnia i tak szybko, że Rosja szybko poprosi o pokojowe rozmowy, żeby nie dostać łupnia. A do tego dokręci się śrubę z sankcjami. I spójrzmy, jak Trump wprowadza zapowiedzi w życie.

Putin, choć jeszcze niedawno zapowiadał wojnę aż do zwycięstwa i przekonywał Rosjan, że kwestią czasu jest kompletne zniszczenie Ukrainy, nagle stał się „gołąbkiem pokoju”. Już jest gotów do rozmów, nawet je zaczął, choć nie z Kijowem, a „peacemakerem” zza oceanu. Oczywiście, że udaje, oczywiście, że jeśli warunki pokoju nie będą mu odpowiadały, to będzie grał na czas, a ostatecznie się wycofa. Ale nie szarżował, czekał. W pewnym sensie wystawił Zełenskiego. Bo Putin wie, jak rozmawiać z Trumpem. Pochlebstwa (a cóż one kosztują?), propozycje współpracy gospodarczej (dobra przynęta dla biznesowej ekipy Trumpa – nie przypadkiem czołowe postaci w zbliżeniu z Rosją odgrywają miliarderzy Witkoff i Musk), takie gesty, jak wypuszczenie (nie za darmo oczywiście) obywatela USA, wreszcie obietnica pomocy Trumpowi w rozwiązaniu takich problemów Ameryki, jak Bliski Wschód czy Iran. Ile to naprawdę warte? O tym nieco później.

Co zrobił Zełenski? Najpierw obraził się, że USA zaczęły rozmawiać z Rosją nad jego głową (jakby nie rozumiał, że rozmowy nie dotyczą tylko, a nawet nie przede wszystkim Ukrainy, lecz relacji dwustronnych i różnych spraw w innych częściach świata). Już wtedy zaczęła go mocno podpuszczać Europa, z Niemcami na czele. Oczywiście z czystej nienawiści do Trumpa i MAGA. A gdy J.D. Vance wygarnął prawdę w Monachium, no to już zaczęło się na całego. Trump, który od lat nie cierpi Zełenskiego (a w przypadku obecnego prezydenta USA personalia mają duże znaczenie), zaczął reagować alergicznie na wypowiedzi prezydenta Ukrainy. Tak, wszyscy wiemy, że nie można ufać Putinowi i że podpisane z nimi porozumienia – jeśli nie są korzystne dla Rosji – są warte tyle, co papier, na którym je spisano. Wie to też na przykład prezydent Andrzej Duda. Ale nie będzie polemizował z Trumpem i to tak ostro, na dodatek w świetle kamer i przy włączonych mikrofonach dziennikarzy. Zełenski to zrobił. To była kompletnie bezsensowna szarża. Zyskał falę gestów solidarności ze strony europejskich polityków – tylko z powodu ich antytrumpizmu. Stracił pomoc wojskową USA. Ginących na froncie żołnierzy i cywilów w bombardowanych miastach to przysłowiowe „pisanie kredkami po asfalcie” nie uratuje. Zełenski zrobił wszystko, by ustawić się w oczach Trumpa jako ten zły. Więc wiadomo było, po którą dźwignię, z tych wspomnianych na początku, sięgnie Trump. Ale zostawmy Ukrainę. Zapewne Zełenski pójdzie do Canossy i podpisze umowę o minerałach. Może przeprosi publicznie. Co nie zmienia faktu, że już na dobre jest skreślony w oczach prezydenta USA. A to fatalnie dla Ukrainy. Chyba że zmieni prezydenta.

 

Reset 2.0

Bardziej niepokoi coś innego. Zadziwiająca seria przychylnych i korzystnych dla Rosji wypowiedzi i decyzji Trumpa. Oczywiście wstrzymanie pomocy wojskowej dla Ukrainy też jest takim faktem. Do czego by nie doszło, gdyby Zełenski okazał się choć raz dyplomatą. Nie zmienia to jednak faktu, że Trump zaczął mówić o przywróceniu Rosji do G-7 (by znów było G-8), rozmawia z Moskwą jak z normalnym partnerem (jakby nie był to zbójecki reżim), pojawiają się różne doniesienia o zakulisowych rozmowach dotyczących współpracy gospodarczej, wreszcie Putin ma robić za pośrednika w rozmowach Waszyngtonu z Teheranem. Choć w tym ostatnim przypadku Irańczycy pod presją sami by się zgodzili na bezpośrednie rozmowy. Czy to wszystko jest taktyką negocjacyjną, wpuszczaniem Putina w pułapkę, wielopoziomową rozrywką Trumpa? Za dużo tego, by w to uwierzyć. Pojawiła się teoria, że Trump chce zbliżenia z Rosją, zdjęcia sankcji, przywrócenia gospodarczej współpracy, wreszcie pokoju na Ukrainie korzystnego dla Moskwy, nie Kijowa, bo chce oderwać Putina od sojuszu z Xi Jinpingiem. Jeśli tak jest faktycznie, to fatalnie świadczy o samym Trumpie i tych jego doradcach, co mu to podpowiadają.

Rozbicie osi Moskwa-Pekin i osłabienie w ten sposób Chin, jest nierealne. A przytaczanie jako przykładu Nixona bezsensowne. Współczesne Rosja i ChRL, jak też specyfika układu między nimi, są radykalnie różne od tego, co było w pierwszej połowie lat 70-tych ubiegłego wieku. Wtedy mieliśmy ideologiczne starcie Mao z Breżniewem. Wtedy to Związek Sowiecki był zdecydowanie potężniejszy. Dziś to Chiny są potężniejsze, a jeśli chodzi o ideologię, to oba reżimy doskonale się z sobą zgadzają. Poza tym Putin przekonał się, że może liczyć na pomoc Pekinu, ale też Iranu czy Korei Północnej. Po co miałby wystawić do wiatru takich pewnych sojuszników na rzecz jakiegoś układu z obcą ideologicznie i cywilizacyjnie Ameryką, gdzie na dodatek za cztery lata może rządzić prezydent z zupełnie innym pomysłem na politykę, niż Trump?

Jeśli naprawdę ekipa Trumpa jest tak naiwna, to warto tylko liczyć na to, że szybko przejrzy na oczy. Bo inaczej za jakiś czas cenę zapłacimy także my, Polska. I nic nam wtedy nie da satysfakcja z konserwatywnej kontrrewolucji w Ameryce, promieniująca także na nas, na Europę. Nie wiem, czy w rozmowach amerykańsko-rosyjskich pojawia się – przynajmniej teraz – temat Europy Środkowej. Czy może pojawi się później. Jednego jestem pewien: Rosja nie zrezygnuje z planów powrotu na ziemie, nad którymi kiedyś dominowała. Dlatego w polskim interesie jest, aby relacje USA z Rosją były jak najgorsze. Dlatego niepokoi mnie to, co widzimy w ostatnich tygodniach.



 

Polecane