Dzieci nienarodzone nie są "zlepkiem komórek". Jeszcze w łonach matek uczą się języka i akcentu rodziców

Dzieci nienarodzone nie są tylko „zlepkiem komórek” - one aktywnie uczą się swojego pierwszego języka, zanim nawet otworzą oczy. Badania z neuronauk i lingwistyki potwierdzają wszak: płód w łonie matki jest człowiekiem, zdolnym do rzeczy, które potrafimy tylko my, ludzie.
Noworodek. Ilustracja poglądowa
Noworodek. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

W marcu bieżącego roku w Warszawie przy ul. Wiejskiej otwarto pierwszą w Polsce przychodnię aborcyjną "AboTak", zainicjowaną przez Aborcyjny Dream Team (Aborcyjną Drużynę Marzeń; sic!). Placówka, zlokalizowana blisko Sejmu, chce pomagać w brutalnym kończeniu życia ludzkiego. Nawet Minister ds. równości Katarzyna Kotula stanęła haniebnie w obronie kliniki, krytykując jej przeciwników, robiąc reklamę przychodni i normalizując pro-aborcyjne postawy w Polsce.

W aborcji nie ma jednak nic normalnego. Aborcja kończy życie człowieka, a dzieci nienarodzone w oczywisty sposób są ludźmi. Pokazują to też badania z neuronauk i lingwistyki. Dzieci przed narodzinami nie są bowiem tylko „zlepkiem komórek”. Są małymi Polakami, Niemcami, czy Francuzami, którzy przychodzą na świat nie tylko ze zdolnością do rozpoznawania swojej mowy ojczystej. Nie! Nowo narodzone dzieci mają nawet ojczysty akcent!

 

Melodia matek

Zwolennicy prawa do zabijania dzieci nienarodzonych stoją na bakier z nauką od dawna. Od wielu dekad znane są bowiem dowody na to, że dzieci uczą się ludzkiego języka, zanim nawet „przyjdą na świat”. Szeroko pojęta lewica, która naukę rozumie powierzchownie i instrumentalnie, odrzuca chętnie starsze dane, domagając się najnowszych. Dostarczenie takich informacji nie jest też jednak problemem.

Dobrym tego przykładem jest analiza pt. "The role of prenatal experience in language development" autorstwa Judit Gervain, opublikowana w 2018 roku w czasopiśmie Current Opinion in Behavioral Sciences. Analiza jest szczegółowym przeglądem współczesnych dowodów naukowych pokazujących, jak doświadczenia w łonie matki wpływają na późniejszy rozwój językowy dziecka. Praca ta nie tylko podsumowuje wcześniejsze testy, ale też pokazuje, iż procesy związane z przyswajaniem języka rozpoczynają się znacznie wcześniej, niż tradycyjnie sądzono. Gervain, uznana badaczka w dziedzinie neuronauki poznawczej i psycholingwistyki, opiera swoje wnioski na eksperymentach behawioralnych i neurofizjologicznych.

Jednym z głównych punktów jej publikacji z 2018 jest analiza roli prozodii – czyli rytmu, intonacji, akcentu i melodii języka – w prenatalnym rozwoju. Każdy język ma bowiem swoją własną prozodię, która nadaje mu unikalny charakter. To dzięki niej – nawet gdy nie słyszymy poszczególnych słów – możemy szybko rozróżnić język obcy od własnego, a nawet języki, których wcale nie znamy.

Dobrym przykładem tego, jak działa prozodia, jest nasz odbiór języka niemieckiego. Ten brzmi dla nas, Polaków, często nieco twardo. Niemiecki niektórym Polakom wydaje się nawet „sztywny”, agresywny, czy pofragmentowany. Wynika to jednak tylko z tego, że niemiecki ma silny akcent słowny, a słaby akcent zdania. Nasza polska mowa stapia natomiast słowa w jeden ciąg kiedy mówimy – nie czuć jest, gdzie kończy się jedno słowo, a zaczyna drugie, szczególnie gdy mówimy szybciej. Niemiecki działa zaś odwrotnie, jasno dzieląc szczególnie te spółgłoski, które rozpoczynają kolejne słowa. W odbiorze postronnych takie różnice w elementach suprasegmentalnych (składających się z kilku cech łącznie, np. akcentu i długości samogłosek), robią wielką różnicę.

Różnicę te słyszą również dzieci nienarodzone. Gervain podkreśla więc w swoich badaniach, że ludzki płód, szczególnie w trzecim trymestrze ciąży (od około 28. tygodnia), jest w stanie odbierać dźwięki z otoczenia matki, mimo że są one tłumione przez tkanki i płyn owodniowy. Dźwięki te, choć zniekształcone, zachowują swoje prozodyczne cechy, takie jak rytmiczne wzorce czy zmiany wysokości tonu. Dzięki temu noworodki tuż po urodzeniu wykazują wyraźną preferencję dla języka, który słyszały w łonie matki. Na przykład dzieci z rodzin francuskojęzycznych reagują silniej na francuską prozodię (sylabicznie rytmiczną, podobną do polskiej) niż na angielską (akcentowaną na stres, łączącą ją z niemieckim), co pokazuje, że już w okresie prenatalnym dzieci uczą się rozróżniać te subtelne zjawiska. W pewnym sensie nikt nie rodzi się więc jako czysta karta – nawet mały bobas ma rodzimą tożsamość językową.

Jak jednak przeprowadza się testy, które to demonstrują? W takich badaniach noworodki (często zaledwie kilkugodzinne!), wykazują większą uwagę (mierzoną np. czasem ssania smoczka lub reakcjami fizjologicznymi) wobec języka matki w porównaniu z językami obcymi o odmiennej strukturze rytmicznej. Kiedy natomiast podrosną i nauczą się kierować swoją ciężką jeszcze głową, dzieci inaczej kręcą nią, słysząc mowę ojczystą, a inaczej, gdy konfrontowane są z językiem im nieznanym. Gervain przytacza również dowody na to, że dzieci dwujęzycznych matek mogą preferować oba języki, z którymi miały kontakt przed urodzeniem, co wskazuje na niezwykłą elastyczność i wrażliwość ich systemu słuchowego i układu nerwowego na najwcześniejszym etapie życia.

Badania Gervain idą o krok dalej, sugerując, że prenatalne doświadczenia językowe mogą mieć długotrwały wpływ na rozwój mowy i komunikację. Wczesny kontakt z prozodią języka matki pomaga dziecku w późniejszym rozróżnianiu fonemów (dźwięków mowy, z których składa się cały aparat fonetyczny języka), co jest potem kluczowe w nauce słów i gramatyki. Warto więc rozmawiać z dziećmi, zanim te jeszcze się urodzą!

 

Akcent bobasa

Dzieci (nie)narodzone nie są jednak tylko pasywnym odbiorcą na kursie językowym u rodzicielki: one aktywnie uczą się otaczającej je mowy i już po urodzeniu... mają regionalny akcent!

Pokazują to takie badania jak te opisane w "Newborns’ cry melody is shaped by their native language" autorstwa Birgit Mampe. Badanie opublikowane zostało w 2009 roku w czasopiśmie Current Biology i dostarcza ono fascynujących dowodów na to, że język, z którym dziecko ma kontakt w łonie, wpływa na jego najwcześniejsze wokalizacje, czyli wydawane przez dziecko dźwięki proto-językowe, np. płacz. Innymi słowy: noworodki nie rodzą się wcale z uniwersalnym wzorcem płaczu, lecz od pierwszych dni życia odzwierciedlają prozodyczne cechy języka ojczystego.

Płacz nie jest bowiem tylko jednolitym hałasem i da się w nim wyróżnić zmiany wysokości tonu i rytmu. I płacz noworodków, jak potwierdza nowoczesna lingwistyka, nosi ślady języka, który słyszeliśmy przed urodzeniem. Żeby to udowodnić, autorzy publikacji przeanalizowali nagrania płaczu 60 noworodków: 30 z rodzin francuskojęzycznych i 30 z niemieckojęzycznych, w wieku od 2 do 5 dni. Wyniki były fascynujące: francuskie dzieci płakały z rosnącym konturem (rodzaj akcentu) melodycznym (od niskiego do wysokiego tonu), co odzwierciedla typową intonację języka francuskiego. Niemieckie noworodki wykazywały natomiast opadający kontur (od wysokiego do niskiego), zgodny z prozodią niemieckiego.

Te różnice wskazują też, że płacz noworodków nie jest jedynie instynktowną reakcją fizjologiczną, ale nosi ślady prenatalnej ekspozycji na język. Żaden piesek, ani kotek tak nie ma – to cecha wyjątkowo ludzka!

Dlaczego jednak tak nacechowany płacz świadczy o tym, że dzieci AKTYWNIE uczą się mowy ojczystej przed narodzinami? Otóż zdolność do naśladowania prozodii wymaga nie tylko percepcji dźwięków, ale także koordynacji ruchów aparatu mowy – krtani i mięśni oddechowych. Dzieci, nawet jeżeli nie są tego jeszcze do końca świadome, płaczą tak, by naśladować dorosłych. Nie różni się to wiele od tego, co robimy my, gdy uczymy się języków obcych. Każdy, kto tego próbował, wie, że czasem trzeba się „nagimnastykować”, by poprawnie wymówić coś w nowym dla nas języku.

 

Ludzie nienarodzeni

Takie argumenty nie trafiają, niestety, do wielu obrońców aborcji. Ci zdają się wierzyć, że człowieczeństwo jest czymś magicznie zdobywanym w momencie, gdy przekroczony zostanie kanał rodny. Tym samym aborcjoniści ignorują nowoczesną naukę, która – niczym dziecko zaraz po porodzie – krzyczy głośno, chcąc być usłyszana.

Niektórzy zwolennicy aborcji nie wiedzą jednak, że stoją na bakier z nauką, którą chętnie się w dyskusjach zasłaniają. Może, gdyby – jak to mówi lewica – lepiej się doedukowali, to zmieniliby zdanie?


 

POLECANE
Weterynarz: W Sylwestra nie ogłuszajmy zwierząt. Źle dobrane leki mogą pogłębić ich cierpienie Wiadomości
Weterynarz: W Sylwestra nie ogłuszajmy zwierząt. Źle dobrane leki mogą pogłębić ich cierpienie

Huk petard i fajerwerków, który dla ludzi jest symbolem zabawy i świętowania Nowego Roku, dla wielu zwierząt domowych i dzikich oznacza silny stres, a nierzadko panikę – powiedziała PAP weterynarz Karolina Świtakowska. Ekspert ostrzegła przed pochopnym podawaniem zwierzętom leków uspokajających.

Zbigniew Ziobro: Polska powinna natychmiast wyjść z systemu ETS gorące
Zbigniew Ziobro: Polska powinna natychmiast wyjść z systemu ETS

„Polska powinna natychmiast wyjść z systemu ETS” - napisał na platformie X były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

21 proc. Polaków nie ma żadnych oszczędności z ostatniej chwili
21 proc. Polaków nie ma żadnych oszczędności

Brak jakichkolwiek oszczędności deklaruje 21 proc. Polaków; kolejne 17 proc. ocenia, że po utracie dochodu utrzymałoby się najwyżej miesiąc – wynika z opublikowanego we wtorek badania zrealizowanego na zlecenie KRD. Jak dodano, ustabilizowało się z kolei łączne zadłużenie Polaków – na 42,5 mld zł.

Afera korupcyjna w ukraińskim parlamencie. Zarzuty wobec grupy deputowanych z ostatniej chwili
Afera korupcyjna w ukraińskim parlamencie. Zarzuty wobec grupy deputowanych

Organy antykorupcyjne Ukrainy poinformowały w poniedziałek o zarzutach wobec uczestników zorganizowanej grupy przestępczej, która działała w Radzie Najwyższej (parlamencie) tego kraju. Wśród podejrzanych jest pięciu deputowanych.

Wody Polskie odrzucają roszczenia gminy Tolkmicko po lipcowej powodzi z ostatniej chwili
Wody Polskie odrzucają roszczenia gminy Tolkmicko po lipcowej powodzi

Z doniesień serwisu portel.pl wynika, że Wody Polskie nie uznały roszczeń finansowych gminy Tolkmicko związanych z lipcową powodzią i w związku z tym odmawiają miastu zwrotu poniesionych kosztów. Chodzi o ponad 757 tys. zł wydanych na akcję ratowniczą, usuwanie skutków zalania i zabezpieczenie terenu. Stanowisko w tej sprawie przekazał Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku.

Złoty prezes NBP tylko u nas
Złoty prezes NBP

Wartość złota w rezerwach Narodowego Banku Polskiego gwałtownie wzrosła w 2025 roku wraz z rekordowymi cenami kruszcu na światowych rynkach. Dzięki konsekwentnej strategii zakupów prowadzonej od kilku lat Polska należy dziś do grona największych posiadaczy złota w Europie, a jego udział w rezerwach walutowych zbliża się do poziomu 20 procent.

Trump: Przeprowadziliśmy atak na port w Wenezueli z ostatniej chwili
Trump: Przeprowadziliśmy atak na port w Wenezueli

Prezydent USA Donald Trump powiedział w poniedziałek, że siły amerykańskie doprowadziły do eksplozji w dokach w jednym z portów w Wenezueli, gdzie przemytnicy narkotyków mieli załadowywać swoje łodzie. Do ataku miało dojść w ubiegłym tygodniu.

Greccy rolnicy blokują drogi i ostrzegają przed Mercosur. Jest apel do Polski z ostatniej chwili
Greccy rolnicy blokują drogi i ostrzegają przed Mercosur. Jest apel do Polski

Greccy rolnicy protestują przeciwko umowie UE z Mercosur i ostrzegają przed jej skutkami dla rolnictwa. W reportażu polsko-greckiej fundacji Hagia Marina pada bezpośredni apel do polskich rolników. „Bez nas, rolników, nie będą mieli co jeść” – podkreślają uczestnicy protestów.

Co Karol Nawrocki powiedział Donaldowi Trumpowi? Marcin Przydacz zdradził kulisy rozmów z ostatniej chwili
Co Karol Nawrocki powiedział Donaldowi Trumpowi? Marcin Przydacz zdradził kulisy rozmów

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz zdradził kulisy rozmów Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem w związku z rozmowami pokojowymi ws. wojny na Ukrainie. Co polski prezydent przekazał amerykańskiemu przywódcy?

Prezydent Nawrocki spotka się z Kosiniakiem-Kamyszem, Siemoniakiem i szefami służb z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki spotka się z Kosiniakiem-Kamyszem, Siemoniakiem i szefami służb

W styczniu prezydent Karol Nawrocki spotka się wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, ministrem Tomaszem Siemoniakiem oraz szefami służb – przekazał PAP rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz. Dodał, że cieszy zmiana stanowiska strony rządowej ws. spotkania.

REKLAMA

Dzieci nienarodzone nie są "zlepkiem komórek". Jeszcze w łonach matek uczą się języka i akcentu rodziców

Dzieci nienarodzone nie są tylko „zlepkiem komórek” - one aktywnie uczą się swojego pierwszego języka, zanim nawet otworzą oczy. Badania z neuronauk i lingwistyki potwierdzają wszak: płód w łonie matki jest człowiekiem, zdolnym do rzeczy, które potrafimy tylko my, ludzie.
Noworodek. Ilustracja poglądowa
Noworodek. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

W marcu bieżącego roku w Warszawie przy ul. Wiejskiej otwarto pierwszą w Polsce przychodnię aborcyjną "AboTak", zainicjowaną przez Aborcyjny Dream Team (Aborcyjną Drużynę Marzeń; sic!). Placówka, zlokalizowana blisko Sejmu, chce pomagać w brutalnym kończeniu życia ludzkiego. Nawet Minister ds. równości Katarzyna Kotula stanęła haniebnie w obronie kliniki, krytykując jej przeciwników, robiąc reklamę przychodni i normalizując pro-aborcyjne postawy w Polsce.

W aborcji nie ma jednak nic normalnego. Aborcja kończy życie człowieka, a dzieci nienarodzone w oczywisty sposób są ludźmi. Pokazują to też badania z neuronauk i lingwistyki. Dzieci przed narodzinami nie są bowiem tylko „zlepkiem komórek”. Są małymi Polakami, Niemcami, czy Francuzami, którzy przychodzą na świat nie tylko ze zdolnością do rozpoznawania swojej mowy ojczystej. Nie! Nowo narodzone dzieci mają nawet ojczysty akcent!

 

Melodia matek

Zwolennicy prawa do zabijania dzieci nienarodzonych stoją na bakier z nauką od dawna. Od wielu dekad znane są bowiem dowody na to, że dzieci uczą się ludzkiego języka, zanim nawet „przyjdą na świat”. Szeroko pojęta lewica, która naukę rozumie powierzchownie i instrumentalnie, odrzuca chętnie starsze dane, domagając się najnowszych. Dostarczenie takich informacji nie jest też jednak problemem.

Dobrym tego przykładem jest analiza pt. "The role of prenatal experience in language development" autorstwa Judit Gervain, opublikowana w 2018 roku w czasopiśmie Current Opinion in Behavioral Sciences. Analiza jest szczegółowym przeglądem współczesnych dowodów naukowych pokazujących, jak doświadczenia w łonie matki wpływają na późniejszy rozwój językowy dziecka. Praca ta nie tylko podsumowuje wcześniejsze testy, ale też pokazuje, iż procesy związane z przyswajaniem języka rozpoczynają się znacznie wcześniej, niż tradycyjnie sądzono. Gervain, uznana badaczka w dziedzinie neuronauki poznawczej i psycholingwistyki, opiera swoje wnioski na eksperymentach behawioralnych i neurofizjologicznych.

Jednym z głównych punktów jej publikacji z 2018 jest analiza roli prozodii – czyli rytmu, intonacji, akcentu i melodii języka – w prenatalnym rozwoju. Każdy język ma bowiem swoją własną prozodię, która nadaje mu unikalny charakter. To dzięki niej – nawet gdy nie słyszymy poszczególnych słów – możemy szybko rozróżnić język obcy od własnego, a nawet języki, których wcale nie znamy.

Dobrym przykładem tego, jak działa prozodia, jest nasz odbiór języka niemieckiego. Ten brzmi dla nas, Polaków, często nieco twardo. Niemiecki niektórym Polakom wydaje się nawet „sztywny”, agresywny, czy pofragmentowany. Wynika to jednak tylko z tego, że niemiecki ma silny akcent słowny, a słaby akcent zdania. Nasza polska mowa stapia natomiast słowa w jeden ciąg kiedy mówimy – nie czuć jest, gdzie kończy się jedno słowo, a zaczyna drugie, szczególnie gdy mówimy szybciej. Niemiecki działa zaś odwrotnie, jasno dzieląc szczególnie te spółgłoski, które rozpoczynają kolejne słowa. W odbiorze postronnych takie różnice w elementach suprasegmentalnych (składających się z kilku cech łącznie, np. akcentu i długości samogłosek), robią wielką różnicę.

Różnicę te słyszą również dzieci nienarodzone. Gervain podkreśla więc w swoich badaniach, że ludzki płód, szczególnie w trzecim trymestrze ciąży (od około 28. tygodnia), jest w stanie odbierać dźwięki z otoczenia matki, mimo że są one tłumione przez tkanki i płyn owodniowy. Dźwięki te, choć zniekształcone, zachowują swoje prozodyczne cechy, takie jak rytmiczne wzorce czy zmiany wysokości tonu. Dzięki temu noworodki tuż po urodzeniu wykazują wyraźną preferencję dla języka, który słyszały w łonie matki. Na przykład dzieci z rodzin francuskojęzycznych reagują silniej na francuską prozodię (sylabicznie rytmiczną, podobną do polskiej) niż na angielską (akcentowaną na stres, łączącą ją z niemieckim), co pokazuje, że już w okresie prenatalnym dzieci uczą się rozróżniać te subtelne zjawiska. W pewnym sensie nikt nie rodzi się więc jako czysta karta – nawet mały bobas ma rodzimą tożsamość językową.

Jak jednak przeprowadza się testy, które to demonstrują? W takich badaniach noworodki (często zaledwie kilkugodzinne!), wykazują większą uwagę (mierzoną np. czasem ssania smoczka lub reakcjami fizjologicznymi) wobec języka matki w porównaniu z językami obcymi o odmiennej strukturze rytmicznej. Kiedy natomiast podrosną i nauczą się kierować swoją ciężką jeszcze głową, dzieci inaczej kręcą nią, słysząc mowę ojczystą, a inaczej, gdy konfrontowane są z językiem im nieznanym. Gervain przytacza również dowody na to, że dzieci dwujęzycznych matek mogą preferować oba języki, z którymi miały kontakt przed urodzeniem, co wskazuje na niezwykłą elastyczność i wrażliwość ich systemu słuchowego i układu nerwowego na najwcześniejszym etapie życia.

Badania Gervain idą o krok dalej, sugerując, że prenatalne doświadczenia językowe mogą mieć długotrwały wpływ na rozwój mowy i komunikację. Wczesny kontakt z prozodią języka matki pomaga dziecku w późniejszym rozróżnianiu fonemów (dźwięków mowy, z których składa się cały aparat fonetyczny języka), co jest potem kluczowe w nauce słów i gramatyki. Warto więc rozmawiać z dziećmi, zanim te jeszcze się urodzą!

 

Akcent bobasa

Dzieci (nie)narodzone nie są jednak tylko pasywnym odbiorcą na kursie językowym u rodzicielki: one aktywnie uczą się otaczającej je mowy i już po urodzeniu... mają regionalny akcent!

Pokazują to takie badania jak te opisane w "Newborns’ cry melody is shaped by their native language" autorstwa Birgit Mampe. Badanie opublikowane zostało w 2009 roku w czasopiśmie Current Biology i dostarcza ono fascynujących dowodów na to, że język, z którym dziecko ma kontakt w łonie, wpływa na jego najwcześniejsze wokalizacje, czyli wydawane przez dziecko dźwięki proto-językowe, np. płacz. Innymi słowy: noworodki nie rodzą się wcale z uniwersalnym wzorcem płaczu, lecz od pierwszych dni życia odzwierciedlają prozodyczne cechy języka ojczystego.

Płacz nie jest bowiem tylko jednolitym hałasem i da się w nim wyróżnić zmiany wysokości tonu i rytmu. I płacz noworodków, jak potwierdza nowoczesna lingwistyka, nosi ślady języka, który słyszeliśmy przed urodzeniem. Żeby to udowodnić, autorzy publikacji przeanalizowali nagrania płaczu 60 noworodków: 30 z rodzin francuskojęzycznych i 30 z niemieckojęzycznych, w wieku od 2 do 5 dni. Wyniki były fascynujące: francuskie dzieci płakały z rosnącym konturem (rodzaj akcentu) melodycznym (od niskiego do wysokiego tonu), co odzwierciedla typową intonację języka francuskiego. Niemieckie noworodki wykazywały natomiast opadający kontur (od wysokiego do niskiego), zgodny z prozodią niemieckiego.

Te różnice wskazują też, że płacz noworodków nie jest jedynie instynktowną reakcją fizjologiczną, ale nosi ślady prenatalnej ekspozycji na język. Żaden piesek, ani kotek tak nie ma – to cecha wyjątkowo ludzka!

Dlaczego jednak tak nacechowany płacz świadczy o tym, że dzieci AKTYWNIE uczą się mowy ojczystej przed narodzinami? Otóż zdolność do naśladowania prozodii wymaga nie tylko percepcji dźwięków, ale także koordynacji ruchów aparatu mowy – krtani i mięśni oddechowych. Dzieci, nawet jeżeli nie są tego jeszcze do końca świadome, płaczą tak, by naśladować dorosłych. Nie różni się to wiele od tego, co robimy my, gdy uczymy się języków obcych. Każdy, kto tego próbował, wie, że czasem trzeba się „nagimnastykować”, by poprawnie wymówić coś w nowym dla nas języku.

 

Ludzie nienarodzeni

Takie argumenty nie trafiają, niestety, do wielu obrońców aborcji. Ci zdają się wierzyć, że człowieczeństwo jest czymś magicznie zdobywanym w momencie, gdy przekroczony zostanie kanał rodny. Tym samym aborcjoniści ignorują nowoczesną naukę, która – niczym dziecko zaraz po porodzie – krzyczy głośno, chcąc być usłyszana.

Niektórzy zwolennicy aborcji nie wiedzą jednak, że stoją na bakier z nauką, którą chętnie się w dyskusjach zasłaniają. Może, gdyby – jak to mówi lewica – lepiej się doedukowali, to zmieniliby zdanie?



 

Polecane