Wyjść z cienia pomnika Jana Pawła II

Dwadzieścia lat po śmierci Jana Pawła II polskie społeczeństwo jest najbardziej zdechrystianizowane od niepamiętnych czasów. Wyraźnie osłabł także autorytet Kościoła i samego zmarłego Papieża. Słuszna pamięć o jego historycznych zasługach dla upadku PRL nie powinna wykluczać się z pójściem naprzód, spokojnym i rzeczowym podejściem do jego pontyfikatu oraz ewangelizacją opartą w mniejszym stopniu na odwołaniach do „naszego” Ojca Świętego.
Pomnik papieża Jana Pawła II w Elblągu, zdjęcie podglądowe Wyjść z cienia pomnika Jana Pawła II
Pomnik papieża Jana Pawła II w Elblągu, zdjęcie podglądowe / Wikipedia CC BY-SA 3.0 / NoName1988

Wielu zarówno oddanych katolików, jak i zażartych antyklerykałów traktuje Jana Pawła II oraz polski Kościół jako synonimy. Jest oczywiste, że żaden człowiek nie miał nigdy tak dużego wpływu na hierarchię i wiernych w naszym kraju. Rzeczywistość społeczna jest dziś jednak bardziej złożona.

Papież Jan Paweł II jest autorytetem dla ogromnej części Polaków w starszym i średnim wieku – bynajmniej nie tylko tych wierzących i praktykujących. Zarazem w młodszym pokoleniu, które pamięta go ledwo albo wcale, katolicyzm wcale nie musi oznaczać silnej więzi z Janem Pawłem II. Sam znam mnóstwo praktykujących i pobożnych katolików urodzonych już po 1989 r., prawie dla żadnego z nich Papież Polak nie jest kluczowym punktem odniesienia. Inspiracji dla swojej wiary szukają gdzie indziej. Dominuje postawa neutralna lub krytyczna (z różnych pozycji – czasem tradycjonalistyczno-konserwatywnych, czasem postępowo-charyzmatycznych).

 

Jan Paweł II cieszył się gigantycznym autorytetem

Jan Paweł II za swojego życia cieszył się w naszym kraju gigantycznym autorytetem, porównywalnym jedynie z tym monarchy. Dariusz Karłowicz trafnie mówił kilka lat temu, że Papież „sprawował funkcje, które w polskiej tradycji łączą się z rolą interreksa; a więc kogoś, kto w sytuacji braku rzeczywistego władcy, pełni obowiązki króla”. Atakowali go najwyżej wulgarni prowokatorzy otwarcie afiszujący się z nihilistyczną wrogością wobec chrześcijaństwa w rodzaju Jerzego Urbana. Trudno zresztą się dziwić niechęci akurat PRL-owskiego aparatczyka. Wybór krakowskiego biskupa na Papieża w 1978 r. natchnął Polaków nadzieją, wytrącił z szarzyzny i pomógł w powstaniu Solidarności. Jego rola w rozbudzeniu społecznego entuzjazmu i wiary w możliwość przeciwstawienia się PRL, a w konsekwencji obaleniu komunizmu, jest oczywista.

W III RP do Papieża odwoływali się już wszyscy – i po części z tego bierze się dzisiejszy problem z jego dziedzictwem. Kult Jana Pawła II stał się bowiem nie tylko powszechny, ale także bardzo często powierzchowny. Cytowali go albo robili sobie z nim zdjęcia politycy wszelkich opcji, od autentycznych katolickich konserwatystów po wyrachowanych cyników – bez różnicy, Marek Jurek, Jarosław Kaczyński, Donald Tusk czy Aleksander Kwaśniewski. Osoby, których – jak piszący te słowa – nie było na świecie w momencie upadania PRL-u, nie doświadczyły charyzmy Papieża, pamiętają jedynie starszego, umierającego pana, który z jakiegoś powodu jest otoczony niesłychanym osobistym kultem. To postać historyczna taka sama jak inna. Piosenki: „Czy wy wiecie, że on jeździł na nartach?”, spływy kajakowe śladami Papieża, wszechobecne cytaty w rodzaju: „Po maturze chodziliśmy na kremówki”, licytacja na hasła typu: „Jan Paweł II – największy z rodu Słowian”, książki, płyty, kalendarze – wszystko to układało się raczej w znany z „Ferdydurke” rytuał mechanicznego powtarzania „Słowacki wielkim poetą był” niż przekazanie wiedzy. Późniejsza popularność młodzieżowych żartów z Papieża – np. memów pokazujących go jako tak wielkiego człowieka, że aż kroczącego między wieżowcami, niczym Godzilla – wynikała z tego ciążącego przesytu i była początkowo bardziej rodzajem wyzwalającej transgresji niż eksplozją świadomego antyklerykalnego nihilizmu à la Palikot (którego sukces polityczny nieprzypadkowo był chwilowy).

Drugi kłopot jest taki, że Ojciec Święty odwoływał się do chęci pogodzenia katolickich etyki i dziedzictwa ze współczesną demokracją liberalną i obecnością Polski w Unii Europejskiej. Póki on sam żył, jego osobisty autorytet utrzymywał w III RP swego rodzaju „kompromis wojtyliański”, wyrażany także przez obowiązującą konstytucję. Dziś sytuacja polityczna i społeczna jest już radykalnie inna – brak konsensusu nawet co do najbardziej podstawowych wartości, na których miałaby się opierać nasza wspólnota polityczna. Nie ma też wspólnych autorytetów, które mogłyby choćby próbować wchodzić w rolę godzącego zwaśnione plemiona monarchy. III RP w praktyce kształtowała nowe pokolenie Polaków w pustce aksjologicznej, czemu sprzyjał także dobrobyt materialny. Czaszka chadecji już się nie uśmiechnie. UE jest dziś tworem wyraziście antychrześcijańskim. Także w Polsce po stronie liberalno-lewicowej ostatni zwolennicy dialogu z Kościołem i obecności etyki chrześcijańskiej w przestrzeni publicznej w rodzaju Adama Michnika są postrzegani jako dinozaury skazane na wymarcie. Z drugiej strony jedyna odnosząca sukcesy prawica w świecie zachodnim to taka stawiająca na konfrontację z liberalnymi elitami, kontestująca niedobitki chadecji.

 

Rytualne odwoływanie się do Papieża Polaka

Wydaje się także, że znaczna część hierarchicznego Kościoła wygodnie umościła się w komfortowym świecie lat 90. i dwutysięcznych jako siła polityczna i materialna. Rytualne odwoływanie się przy każdej okazji do Jana Pawła II i odcinanie kuponów od jego popularności stało się niekiedy ucieczką od tłumaczenia, czemu coś jest naprawdę dobre i prawdziwe. Cytat z Papieża musiał być w każdym kazaniu. „Roma locuta, causa finita” – argument z autorytetu miał rozstrzygać każdą dyskusję, a przy okazji gwarantować społeczny szacunek dla etyki chrześcijańskiej i uznanie pozycji Kościoła.

Tymczasem Kościół powinien odważnie i jednoznacznie odnosić się do konkretnych problemów współczesnego, codziennego życia normalnych ludzi – etycznych, społecznych, pracowniczych, bytowych, rodzinnych – wieczną Prawdę Ewangelii. Mało który biskup chce dziś jednak mówić: „tak – tak, nie – nie”. Zbyt często mieszana jest także afirmacja konkretnych prawd w życiu publicznym oraz wyrażanie poparcia dla polityków. Władza świecka oraz Kościół powinny się nawzajem kontrolować i pilnować, a nigdy załatwiać razem interesiki w logice interesu korporacyjnego. Nie uciekniemy także od pytania o skandale seksualne w Kościele w czasie trwania pontyfikatu.

Trzeba też odróżnić poziom historii Polski oraz Kościoła powszechnego. Karol Wojtyła został wybrany na następcę św. Piotra młodo i rządził aż ponad 26 lat. Mało kto zdaje sobie sprawę, że był to trzeci najdłużej urzędujący Papież w całej historii Kościoła. Dłużej od niego panował tylko sam św. Piotr liczony od Wniebowstąpienia Chrystusa po męczeńską śmierć oraz Pius IX w XIX w. Tak naprawdę zatem drugi, jeśli weźmiemy pod uwagę „normalnych Papieży”. Mimo wielu nadziei nie nastąpiła jednak żadna „wiosna Kościoła”. Absurdem jest udawanie przez niektórych konserwatywnych katolików, że Franciszek pojawił się „Deus ex machina”, a wcześniej było idealnie, gdy obecny pontifex kontynuuje zmiany w nauczaniu wprowadzane w ogromnej mierze właśnie przez Jana Pawła II dotyczące „dostosowania Kościoła do współczesnego świata” – wolności religijnej, ekumenizmu (słynne całowanie Koranu czy spotkanie w Asyżu), zmiany celów małżeństwa z jasnego stawiania na pierwszym miejscu płodzenia i wychowywania dzieci na postawienie na tym samym poziomie wzajemnej miłości małżonków, częste wprowadzanie do kościelnego prawa języka romantycznej poezji.

 

Warto o Karolu Wojtyle mówić w kontekście wielowiekowego dziedzictwa Polski

Także Papież Polak poluzował de facto kryteria stwierdzania nieważności małżeństwa, dodając niejasne kryterium „niezdolności podjęcia ważnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej”. W ostatnich dekadach nastąpił lawinowy wzrost orzeczeń o nieważności małżeństwa, wspomniana przesłanka jest najczęściej używaną, a wykorzystywanie tej furtki do „rozwodów kościelnych” jest wiedzą powszechną.

Rzecz jasna nie chodzi o to, żeby teraz popadać w drugą skrajność i zgadzać się na przekłamane przedstawianie Jana Pawła II jako potwora – niekiedy pełne wręcz kuriozalnych manipulacji, jak w słynnym dokumencie TVN. Oczywiste, że był jedną z najważniejszych postaci w naszej polskiej historii, bez której nie da się zrozumieć naszej współczesności. Potrzebne jest jednak rozsądne, wyważone i rzeczowe opowiadanie o nim samym i jego działaniach. Od wyidealizowanego, nieskazitelnego pomnika ciekawszy może być człowiek – młody sierota, aktor próbujący przetrwać pod okupacją, ambitny poeta fascynujący się polskim romantyzmem. Z pewnością warto o Karolu Wojtyle mówić właśnie w kontekście wielowiekowego dziedzictwa naszego narodu, z którego wyrastał i w które wrósł, wywalczając sobie w nim poczesne miejsce – choćby w kontekście kanonizowanej przez niego Jadwigi czy ważnych dla niego naszych wielkich pisarzy.

Najbardziej ponadczasowy i najciekawszy jest zaś sam Chrystus – to o Nim przede wszystkim powinniśmy mówić, jeśli chcemy skutecznie ewangelizować.


 

POLECANE
Pracował w żłobku, promował gender, okazał się pedofilem tylko u nas
Pracował w żłobku, promował gender, okazał się pedofilem

Kolejny aktywista gender okazał się pedofilem. Tym razem mężczyzna, którego zatrzymała już policja, zatrudnił się w żłobku, a dodatkowych ofiar szukał w internecie. Wśród rodziców budził zaufanie – podobno nikt nie podejrzewał go o tak straszne zbrodnie.

Szczyt Trump-Putin. Sekretarz stanu USA mówi wprost z ostatniej chwili
Szczyt Trump-Putin. Sekretarz stanu USA mówi wprost

Sekretarz stanu USA Marco Rubio poinformował w czwartek, że dotychczas nie zaplanowano spotkania prezydentów Stanów Zjednoczonych i Rosji, Donalda Trumpa i Władimira Putina.

Polski geniusz dał sztucznej inteligencji wzrok gorące
Polski geniusz dał sztucznej inteligencji wzrok

Drodzy Państwo, dzielę się piękną historią. Polak, Piotr Bojanowski został dyrektorem ds. naukowych i kieruje pracami nad fundamentalnym rozwojem AI w jednym z najważniejszych laboratoriów AI na Ziemi – Laboratorium FAIR w Paryżu.

Tusk: Nie przewiduję stanowiska wicepremiera dla Polski 2050 z ostatniej chwili
Tusk: Nie przewiduję stanowiska wicepremiera dla Polski 2050

Premier Donald Tusk w ramach rekonstrukcji rządu nie przewiduje stanowiska wicepremiera dla Polski 2050. Jak dodał, do rekonstrukcji rządu dojdzie między 22 a 25 lipca, ale na pewno nie 22 lipca.

Muzeum Polskie w Rapperswilu zamieniono w restaurację z ostatniej chwili
Muzeum Polskie w Rapperswilu zamieniono w restaurację

Muzeum Polskie w Rapperswilu od 2022 roku nie ma siedziby. W hotelu Schwanen, gdzie miało przenieść się muzeum, zamieniono na restaurację. Bezcenne zbiory czekają w magazynach.

Grafzero: Prawdziwa historia Jeffreya Watersa i jego ojców Jul Łyskawa - recenzja z ostatniej chwili
Grafzero: "Prawdziwa historia Jeffreya Watersa i jego ojców" Jul Łyskawa - recenzja

Paszport Polityki, nominacja do Nike, Nagroda Literacka miasta stołecznego Warszawy - prawdziwy deszcz nagród dla Jula Łyskawy za jego niezwykły debiut powieściowy - "Prawdziwa historia Jeffreya Watersa i jego ojców". Czy było warto? O tym Grafzero vlog literacki.

Iga Świątek awansowała do finału Wimbledonu z ostatniej chwili
Iga Świątek awansowała do finału Wimbledonu

Rozstawiona z numerem ósmym Iga Świątek wygrała ze Szwajcarką Belindą Bencic 6:2, 6:0 w półfinale Wimbledonu. Polska tenisistka po raz pierwszy awansowała do finału tej imprezy. Jej rywalką w walce o szósty tytuł wielkoszlemowy będzie Amerykanka Amanda Anisimova.

Republika czy TVN24? Są wyniki oglądalności z ostatniej chwili
Republika czy TVN24? Są wyniki oglądalności

Telewizja Republika notuje rekordowe 7,18 proc. udziału w rynku w czerwcu 2025 roku, wyprzedzając TVN24 i Telewizję wPolsce24 – informuje portal Wirtualne Media.

ABW odebrała dostęp do informacji niejawnych Szatkowskiemu. Jest odpowiedź z ostatniej chwili
ABW odebrała dostęp do informacji niejawnych Szatkowskiemu. Jest odpowiedź

Były ambasador przy NATO Tomasz Szatkowski po rocznej kontroli ABW stracił certyfikaty bezpieczeństwa. Szatkowski zapowiada odwołania do sądu.

Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia

Podrzeszowskie lotnisko w Jasionce w tym roku obsłużyło ponad 574 tys. podróżnych, czyli o ponad 17 proc. więcej w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego.

REKLAMA

Wyjść z cienia pomnika Jana Pawła II

Dwadzieścia lat po śmierci Jana Pawła II polskie społeczeństwo jest najbardziej zdechrystianizowane od niepamiętnych czasów. Wyraźnie osłabł także autorytet Kościoła i samego zmarłego Papieża. Słuszna pamięć o jego historycznych zasługach dla upadku PRL nie powinna wykluczać się z pójściem naprzód, spokojnym i rzeczowym podejściem do jego pontyfikatu oraz ewangelizacją opartą w mniejszym stopniu na odwołaniach do „naszego” Ojca Świętego.
Pomnik papieża Jana Pawła II w Elblągu, zdjęcie podglądowe Wyjść z cienia pomnika Jana Pawła II
Pomnik papieża Jana Pawła II w Elblągu, zdjęcie podglądowe / Wikipedia CC BY-SA 3.0 / NoName1988

Wielu zarówno oddanych katolików, jak i zażartych antyklerykałów traktuje Jana Pawła II oraz polski Kościół jako synonimy. Jest oczywiste, że żaden człowiek nie miał nigdy tak dużego wpływu na hierarchię i wiernych w naszym kraju. Rzeczywistość społeczna jest dziś jednak bardziej złożona.

Papież Jan Paweł II jest autorytetem dla ogromnej części Polaków w starszym i średnim wieku – bynajmniej nie tylko tych wierzących i praktykujących. Zarazem w młodszym pokoleniu, które pamięta go ledwo albo wcale, katolicyzm wcale nie musi oznaczać silnej więzi z Janem Pawłem II. Sam znam mnóstwo praktykujących i pobożnych katolików urodzonych już po 1989 r., prawie dla żadnego z nich Papież Polak nie jest kluczowym punktem odniesienia. Inspiracji dla swojej wiary szukają gdzie indziej. Dominuje postawa neutralna lub krytyczna (z różnych pozycji – czasem tradycjonalistyczno-konserwatywnych, czasem postępowo-charyzmatycznych).

 

Jan Paweł II cieszył się gigantycznym autorytetem

Jan Paweł II za swojego życia cieszył się w naszym kraju gigantycznym autorytetem, porównywalnym jedynie z tym monarchy. Dariusz Karłowicz trafnie mówił kilka lat temu, że Papież „sprawował funkcje, które w polskiej tradycji łączą się z rolą interreksa; a więc kogoś, kto w sytuacji braku rzeczywistego władcy, pełni obowiązki króla”. Atakowali go najwyżej wulgarni prowokatorzy otwarcie afiszujący się z nihilistyczną wrogością wobec chrześcijaństwa w rodzaju Jerzego Urbana. Trudno zresztą się dziwić niechęci akurat PRL-owskiego aparatczyka. Wybór krakowskiego biskupa na Papieża w 1978 r. natchnął Polaków nadzieją, wytrącił z szarzyzny i pomógł w powstaniu Solidarności. Jego rola w rozbudzeniu społecznego entuzjazmu i wiary w możliwość przeciwstawienia się PRL, a w konsekwencji obaleniu komunizmu, jest oczywista.

W III RP do Papieża odwoływali się już wszyscy – i po części z tego bierze się dzisiejszy problem z jego dziedzictwem. Kult Jana Pawła II stał się bowiem nie tylko powszechny, ale także bardzo często powierzchowny. Cytowali go albo robili sobie z nim zdjęcia politycy wszelkich opcji, od autentycznych katolickich konserwatystów po wyrachowanych cyników – bez różnicy, Marek Jurek, Jarosław Kaczyński, Donald Tusk czy Aleksander Kwaśniewski. Osoby, których – jak piszący te słowa – nie było na świecie w momencie upadania PRL-u, nie doświadczyły charyzmy Papieża, pamiętają jedynie starszego, umierającego pana, który z jakiegoś powodu jest otoczony niesłychanym osobistym kultem. To postać historyczna taka sama jak inna. Piosenki: „Czy wy wiecie, że on jeździł na nartach?”, spływy kajakowe śladami Papieża, wszechobecne cytaty w rodzaju: „Po maturze chodziliśmy na kremówki”, licytacja na hasła typu: „Jan Paweł II – największy z rodu Słowian”, książki, płyty, kalendarze – wszystko to układało się raczej w znany z „Ferdydurke” rytuał mechanicznego powtarzania „Słowacki wielkim poetą był” niż przekazanie wiedzy. Późniejsza popularność młodzieżowych żartów z Papieża – np. memów pokazujących go jako tak wielkiego człowieka, że aż kroczącego między wieżowcami, niczym Godzilla – wynikała z tego ciążącego przesytu i była początkowo bardziej rodzajem wyzwalającej transgresji niż eksplozją świadomego antyklerykalnego nihilizmu à la Palikot (którego sukces polityczny nieprzypadkowo był chwilowy).

Drugi kłopot jest taki, że Ojciec Święty odwoływał się do chęci pogodzenia katolickich etyki i dziedzictwa ze współczesną demokracją liberalną i obecnością Polski w Unii Europejskiej. Póki on sam żył, jego osobisty autorytet utrzymywał w III RP swego rodzaju „kompromis wojtyliański”, wyrażany także przez obowiązującą konstytucję. Dziś sytuacja polityczna i społeczna jest już radykalnie inna – brak konsensusu nawet co do najbardziej podstawowych wartości, na których miałaby się opierać nasza wspólnota polityczna. Nie ma też wspólnych autorytetów, które mogłyby choćby próbować wchodzić w rolę godzącego zwaśnione plemiona monarchy. III RP w praktyce kształtowała nowe pokolenie Polaków w pustce aksjologicznej, czemu sprzyjał także dobrobyt materialny. Czaszka chadecji już się nie uśmiechnie. UE jest dziś tworem wyraziście antychrześcijańskim. Także w Polsce po stronie liberalno-lewicowej ostatni zwolennicy dialogu z Kościołem i obecności etyki chrześcijańskiej w przestrzeni publicznej w rodzaju Adama Michnika są postrzegani jako dinozaury skazane na wymarcie. Z drugiej strony jedyna odnosząca sukcesy prawica w świecie zachodnim to taka stawiająca na konfrontację z liberalnymi elitami, kontestująca niedobitki chadecji.

 

Rytualne odwoływanie się do Papieża Polaka

Wydaje się także, że znaczna część hierarchicznego Kościoła wygodnie umościła się w komfortowym świecie lat 90. i dwutysięcznych jako siła polityczna i materialna. Rytualne odwoływanie się przy każdej okazji do Jana Pawła II i odcinanie kuponów od jego popularności stało się niekiedy ucieczką od tłumaczenia, czemu coś jest naprawdę dobre i prawdziwe. Cytat z Papieża musiał być w każdym kazaniu. „Roma locuta, causa finita” – argument z autorytetu miał rozstrzygać każdą dyskusję, a przy okazji gwarantować społeczny szacunek dla etyki chrześcijańskiej i uznanie pozycji Kościoła.

Tymczasem Kościół powinien odważnie i jednoznacznie odnosić się do konkretnych problemów współczesnego, codziennego życia normalnych ludzi – etycznych, społecznych, pracowniczych, bytowych, rodzinnych – wieczną Prawdę Ewangelii. Mało który biskup chce dziś jednak mówić: „tak – tak, nie – nie”. Zbyt często mieszana jest także afirmacja konkretnych prawd w życiu publicznym oraz wyrażanie poparcia dla polityków. Władza świecka oraz Kościół powinny się nawzajem kontrolować i pilnować, a nigdy załatwiać razem interesiki w logice interesu korporacyjnego. Nie uciekniemy także od pytania o skandale seksualne w Kościele w czasie trwania pontyfikatu.

Trzeba też odróżnić poziom historii Polski oraz Kościoła powszechnego. Karol Wojtyła został wybrany na następcę św. Piotra młodo i rządził aż ponad 26 lat. Mało kto zdaje sobie sprawę, że był to trzeci najdłużej urzędujący Papież w całej historii Kościoła. Dłużej od niego panował tylko sam św. Piotr liczony od Wniebowstąpienia Chrystusa po męczeńską śmierć oraz Pius IX w XIX w. Tak naprawdę zatem drugi, jeśli weźmiemy pod uwagę „normalnych Papieży”. Mimo wielu nadziei nie nastąpiła jednak żadna „wiosna Kościoła”. Absurdem jest udawanie przez niektórych konserwatywnych katolików, że Franciszek pojawił się „Deus ex machina”, a wcześniej było idealnie, gdy obecny pontifex kontynuuje zmiany w nauczaniu wprowadzane w ogromnej mierze właśnie przez Jana Pawła II dotyczące „dostosowania Kościoła do współczesnego świata” – wolności religijnej, ekumenizmu (słynne całowanie Koranu czy spotkanie w Asyżu), zmiany celów małżeństwa z jasnego stawiania na pierwszym miejscu płodzenia i wychowywania dzieci na postawienie na tym samym poziomie wzajemnej miłości małżonków, częste wprowadzanie do kościelnego prawa języka romantycznej poezji.

 

Warto o Karolu Wojtyle mówić w kontekście wielowiekowego dziedzictwa Polski

Także Papież Polak poluzował de facto kryteria stwierdzania nieważności małżeństwa, dodając niejasne kryterium „niezdolności podjęcia ważnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej”. W ostatnich dekadach nastąpił lawinowy wzrost orzeczeń o nieważności małżeństwa, wspomniana przesłanka jest najczęściej używaną, a wykorzystywanie tej furtki do „rozwodów kościelnych” jest wiedzą powszechną.

Rzecz jasna nie chodzi o to, żeby teraz popadać w drugą skrajność i zgadzać się na przekłamane przedstawianie Jana Pawła II jako potwora – niekiedy pełne wręcz kuriozalnych manipulacji, jak w słynnym dokumencie TVN. Oczywiste, że był jedną z najważniejszych postaci w naszej polskiej historii, bez której nie da się zrozumieć naszej współczesności. Potrzebne jest jednak rozsądne, wyważone i rzeczowe opowiadanie o nim samym i jego działaniach. Od wyidealizowanego, nieskazitelnego pomnika ciekawszy może być człowiek – młody sierota, aktor próbujący przetrwać pod okupacją, ambitny poeta fascynujący się polskim romantyzmem. Z pewnością warto o Karolu Wojtyle mówić właśnie w kontekście wielowiekowego dziedzictwa naszego narodu, z którego wyrastał i w które wrósł, wywalczając sobie w nim poczesne miejsce – choćby w kontekście kanonizowanej przez niego Jadwigi czy ważnych dla niego naszych wielkich pisarzy.

Najbardziej ponadczasowy i najciekawszy jest zaś sam Chrystus – to o Nim przede wszystkim powinniśmy mówić, jeśli chcemy skutecznie ewangelizować.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe