Jeśli chcesz mieć wpływ na szkołę swojego dziecka, warto być w radzie rodziców

Z zawodu i wieloletniej praktyki jest pan weterynarzem, działał w „Solidarności”, a następnie zajął się współtworzeniem oświaty niepublicznej w Polsce. Stamtąd już mały krok w kierunku walki o prawa rodziców w szkołach publicznych. Jako ojciec czwórki dzieci musiał pan być z tematyką szkolnictwa obeznany.
W moim mniemaniu oświata jest najważniejszym, ale i najtrudniejszym do uregulowania obszarem życia społecznego. Tu spotykają się dzieci, rodzice, dziadkowie, nauczyciele. Wszystkie pokolenia. Proszę zauważyć, ile emocji wzbudza chociażby obecna dyskusja na temat wprowadzenia do szkół przedmiotu o nazwie edukacja zdrowotna. To w szkołach kształtowane są umysły przyszłych wyborców.
Rady Rodziców w szkołach
Pan zajął się najpierw rozwojem raczkującej w wolnej Polsce oświaty niepublicznej. Był pan pomysłodawcą i współzałożycielem Społecznego Towarzystwa Oświatowego oraz jego wieloletnim prezesem. Pod jego skrzydłami początkowo działał ruch tworzenia Rad Rodziców w szkołach publicznych. Celem było nadanie większego znaczenia roli rodziców w instytucjach oświatowych?
Z przykrością muszę stwierdzić, że większość rządzących woli, by społeczeństwo było bezwolną szarą masą, którą łatwo sterować.
Także po 89 roku, gdy wydawałoby się, że będziemy tworzyć społeczeństwo obywatelskie, robiono wszystko, by tak się nie stało. Na polu oświaty rozpoczęliśmy tworzenie szkół społecznych, a następnie staraliśmy się przeforsować takie zmiany w prawie, żeby rodzice mogli być pełnoprawnymi gospodarzami placówek publicznych na równi z nauczycielami.
Jakie były najważniejsze postulaty środowiska, które walczyło o obecność rad rodziców w szkołach, a tym samym o to, by oświata mogła być obszarem, na który również ojcowie i matki mają wpływ?
Udało nam się doprowadzić do tego, by rady miały wpływ na wybór dyrektora szkoły czy przedszkola, mogły opiniować pracę nauczycieli, jego budżet, prowadzić własny rachunek bankowy, zbierać dobrowolne składki od rodziców ale także na różne inne sposoby zdobywać fundusze na rozwój uczniów czy wyposażenie placówki.
Następnie przeprowadziliśmy szereg konferencji i warsztatów, monitorowaliśmy prace rad rodziców w całej Polsce. Służyliśmy służyć i będziemy robić to nadal radą oraz wsparciem.
Przybudówki
Obecnie zmienił się zarząd fundacji, nastąpiła można rzec, pokoleniowa zmiana warty, a jednym z nowych pomysłów jest ustanowienie konsultantów powiatowych z ramienia organizacji.
Nie zamierzamy tutaj rozstrzygać sporów osobistych między nauczycielami i rodzicami. Chodzi nam raczej o usprawnianie prac rad, pokazywanie im różnych rozwiązań, możliwości, bo często sami nie wiedzą, jak duże mają kompetencje. Ale też przypomnienie, że na przykład składki zbierane przez ten organ nie są i nigdy nie były obowiązkowe.
Warto być w Radzie Rodziców
No właśnie. Z moich doświadczeń, także jako mamy czwórki małych dzieci, obecnie w wieku szkolnym i przedszkolnym wynika, że Rady Rodziców stały się takimi przybudówkami szkół czy przedszkoli oddelegowanymi do organizowania dzieciom rozmaitych atrakcji: wycieczek, uroczystości, warsztatów czy przedstawień. Jeżeli rodzice chcą zmienić np. pory posiłków w przedszkolu, to z pomocą RR mogą do tego dążyć, jednak sama Rada może uznać, że nie jest to ważny problem i na przykład zająć stanowisko, do którego przychyla się dyrekcja, a nie sami rodzice.
Jestem zwolennikiem konsultacji ważnych tematów z rodzicami wszystkich dzieci uczęszczających do placówki, a tak zwana trójka klasowa powinna mieć duży wpływ na decyzje dotyczące ich grupy. Jednocześnie trzeba mieć świadomość, że na najwyższym szczeblu decyduje Rada Rodziców., która ma do swoich działań umocowanie ustawowe.
Jeśli chcemy mieć realny wpływ na to co się dzieje w szkole warto starać się o zostanie członkiem rady rodziców i po zapoznaniu się z jej prawami i obowiązkami aktywnie oraz zdecydowanie z nich korzystać. Przepisy, o których wprowadzenie zabiegaliśmy przez 35 lat zdecydowanie to umożliwiają.
Czyli problem z tym, że często RR postrzegamy stereotypowo, jako organ organizujący wyłącznie dodatkowe atrakcje i uroczystości podopiecznym placówek oraz zbierający na ten cel, nieobowiązkowe, składki wśród matek i ojców, wynika z naszej niewiedzy dotyczącej tego, jakie inne prerogatywy on posiada, po co powstał oraz jak dużymi możliwościami dysponuje?
Zapisy w ustawie Prawo oświatowe z dnia 16 grudnia 2016 r. dotyczące praw, obowiązków i zasad funkcjonowania Rad Rodziców nie są długie. Niestety mam wrażenie, że problemem jest ich niska znajomość (podobnie jak znajomość prawa przez Polaków w innych obszarach życia publicznego). Dlatego wiele rzeczy dzieje się z pominięciem regulacji prawnych, lub mylną ich interpretacją. Np. zasada, że Rady Rodziców mogą zbierać finanse na swoje cele, jednak nie mogą wymagać od rodziców tych wpłat, ponieważ są one dobrowolne jest często naruszana.
I tutaj mogą pojawiać się różne interpretacje. Znajoma mi mama – radca prawny stwierdziła, że te wpłaty są konieczne moralnie, ponieważ wszystkie dzieci korzystają z atrakcji organizowanych przez RR, a więc nie jest moralne, by ich ni dokonywać. Często niestety rodzice za zwlekanie mogą spodziewać się gorzkich słów ze strony tzw. trójki klasowej czy samej RR. Nazwiska takich osób bywają przekazywane przez Radę Rodziców trójkom klasowym czy grupowym, by ponaglały one tzw. maruderów.
Są to zachowania naganne i patologiczne. Rady Rodziców nie powstały, by zbierać fundusze na dodatkową działalność szkół czy przedszkoli, ale aby mieć realny wpływ na funkcjonowanie tych placówek. I powinny to robić w oparciu o wolę wszystkich rodziców, na co pozwalają szeroko zakrojone konsultacje.
Obecnie mamy możliwość przeprowadzenia przez internet prostych, a także bardziej skomplikowanych ankiet, za pomocą których można szczegółowo poznać preferencje rodziców np. co do wysokości składek, liczby wydarzeń w przedszkolu, zabawek, jakich brakuje dzieciom. Inną ważną kwestią są wybory do RR, a w pierwszej kolejności wybory przewodniczącego, zastępcy i skarbnika czyli tzw. trójki klasowej. Jeżeli nie chętnych, to takie trójki mogą się nawet nie zawiązać?
To niekoniecznie muszą być trójki, może zostać wybrana tylko jedna osoba. Przede wszystkim ważne, by takie wybory były anonimowe i przeprowadzane bez obecności wychowawcy klasy. Wtedy rodzice dużo szybciej będą w stanie się zorganizować i wyłonić spośród siebie odpowiednie do tej funkcji osoby.
Rodzice pełnoprawnymi twórcami szkoły
Jednak z reguły gdy na pierwszym zebraniu w szkole czy w przedszkolu pada pytanie o chętnych, by zająć tak zaszczytne stanowisko, to rodzice „chowają się pod ławki”. Nieodpłatna, wolontaryjna praca w trójkach klasowych kojarzy się z organizacją dużej liczby wydarzeń, które stały się już szkolną czy przedszkolną tradycją, zebraniami RR, dotyczącymi głównie tej organizacji oraz zbieraniem składek nieobowiązkowych, co z reguły wiąże się z częstym odwoływaniem się do morale rodziców. Mają również nierzadko miejsce zawody o to, która klasa pierwsza wpłaci wszystkie składki, a także na porządku dziennym jest pisanie listów do RR czy nawet dyrekcji placówki o obniżenie tychże składek. Wszystko to powoduje często niechęć do pełnienia tych funkcji, co stało się już tematem internetowych memów
Przypominam, że nie takie było zamierzenie tworzenia Rad, my sami jako Fundacja „Rodzice Szkole” szkoliliśmy nauczycieli i rodziców w kwestii tego, jakie ten organ ma kompetencje i w jakim celu został przede wszystkim powołany. Szczególnie taka wiedzę powinni posiadać dyrektorzy placówek i osoby działające w Radach Rodziców, by mieć świadomość swoich praw i obowiązków, ale także wszyscy rodzice, bo przecież są oni pełnoprawnymi twórcami tych placówek.
Wojciech Starzyński – polski lekarz weterynarii, działacz społeczny i samorządowiec. Prezes Zarządu Fundacji „Rodzice Szkole”. Pomysłodawca i założyciel Społecznego Towarzystwa Oświatowego, wieloletni prezes STO (1989–2010). Współtwórca oświaty niepublicznej w Polsce.