Jak rządy pożyczały i pożyczają pieniądze oraz co z tego wynika?
W IV wieku p.n.e tyran Syrakuz Dionizos Starszy potrzebował pieniędzy na prowadzenie wojny. Tymczasem komora była pusta. Wówczas tyran wpadł na pomysł, który na przestrzeni wieków będzie wielokrotnie powtarzany. „Wyemitował” tabliczki gliniane na których napisał określoną kwotę oraz przyrzeczenie, że w określonym czasie tą kwotę właścicielowi tabliczki odda. Tabliczki nabywali mieszkańcy Syrakuz, tym samym pożyczając tyranowi pieniądze. Dziś tabliczki tego typu (zmienił się nośnik) nazywamy obligacjami. Ten sposób pożyczania działa gdy obywatele są zamożni i ufają państwu. Obecnie w Polsce emitowane są obligacje dwu, trzy, cztero i dziesięcio letnie. Obligacja dwu letnia ma stałe oprocentowanie na poziomie 2% w skali roku. Jedna obligacja kosztuje 100 złotych. Oznacza to, że jeśli za dwa lata sprzedamy jedną obligację uzyskamy 104,04 zł. (za pierwszy roku uzyskamy 2% od 100 zł, za drugi rok 2% od kwoty 102 zł). Pierwszego sierpnia rozpoczęła się sprzedaż nowych emisji.
Wróćmy do tyrana Dionizosa Starszego. Gdy nadszedł termin spłaty sum umieszczonych na tabliczkach okazało się, że komora dalej jest pusta. Tyran wpadł na nowy pomysł. Skonfiskował wszystkie drachmy w kraju, po czym kazał z każdej monety zrobić dwie nowe. W ten sposób powiększył ilość pieniędzy w kraju a obywatelom oddał sumę pieniędzy dokładnie taką jaka się znajdowała na tabliczce. Tyran nie uwzględnił inflacji.
Sposób drugi – malowanie pieniędzy
800 lat temu narodził się wnuk Czyngis-Chan Kubilaj. Sprawował władzę nad przeżywającym okres największej świetności imperium mongolskim. Kubilaj zorientował się, że przewożenie worków z monetami pomiędzy prowincjami rozległego państwa (w całym kraju płacono pensje urzędnicze) jest kłopotliwe. Dlatego, jako pierwszy na świecie, kazał malować papierowe pieniądze. Na każdy papierowy pieniądz przypadała jedna moneta znajdująca się w chanowskim skarbcu. Dziś byśmy powiedzieli, że chan oparł system monetarny na parytecie złotych i srebrnych monet. System papierowych pieniędzy stał się modny w Mongoli. Działał do czasu aż Kubilaj nakazał malować tyle papierowych pieniędzy ile malarze dadzą radę. Nadmiar pieniędzy spowodował hiperinflacje, czyli wzrost przeciętnego poziomu cen. Obywatele mongolscy wrócili do pieniędzy kruszcowych a o pieniądzach papierowych na kilka epok zapomniano. Pomysł Kubilaja na drukowanie nie mających pokrycia, czy to w złocie, czy sile gospodarki pieniądzach powtarzano w dwudziestym wieku wielokrotnie. Niestety dla państw zawsze z tym samym skutkiem. Gdy ostatnie rządy PRL wpuściły do obiegu dodrukowane pieniądze, doprowadziły do hiperinflacji, która dla pięciu ostatnich miesięcy 1989 roku wyniosła około 1000%. Dziś, aby polityków nie kusiła możliwość dodrukowywania pieniędzy, ich emisję powierza się niezależnym od władz bankom centralnym. W Polsce pieniądz emituje niezależny od rządu Narodowy Bank Polski (NBP), w Stanach Zjednoczonych System Rezerwy Federalnej (FED), a w strefie euro Europejski Bank Centralny (EBC). NBP, zgodnie z właściwą ustawą, ma zapewnić gospodarce tyle pieniędzy, ile jest jej potrzebne.
Sposób trzeci – pożyczanie u zagranicznych inwestorów
Już w średniowieczu okazało się, że obywatele nie są w stanie pożyczać własnym władcom tyle pieniędzy ile by chcieli. Działo się tak zwłaszcza w zubożałych, dotkniętych wojną społeczeństwach. W efekcie monarchowie i książęta zaczęli szukać innych sposobów finansowania budżetu państwa. Król Anglii Henryk VIII (1542–1547) po zerwaniu z Kościołem katolickim skonfiskował jego dobra. Pieniądze uzyskane w ten sposób jednak szybko się skończyły, a źle zarządzane majątki zaczęły przynosić straty. Król Francji Filip Piękny sądząc, że w zamkach Templariuszy znajdzie olbrzymie bogactwa zniszczył zakon. Pieniędzy nie znalazł. W średniowieczu władcy zaczęli się również zwracać o pożyczki do możnych rodów kupieckich lub rodzących się banków prywatnych. Ci ostatni (poza przywołanym Templariuszami) potrafili się na tyle zabezpieczyć, że władcom na ogół nie udawało wymigać się ze swoich zobowiązań. Gdy w XIV w. osłabiona zarazą i wojną stuletnią Anglia znalazła się w kryzysie finansowym, król Edward III nie ośmielił się zawiesić spłaty rat dług zaciągniętego u florenckich bankierów. Przez ich ręce przechodził bowiem cały handel angielską wełną, który stanowił główne źródło dochodów państwa. Pieniądze władcom pożyczała rodzina Fuggerów. Pochodzący z Augsburga bankierzy pożyczali pod zastaw trwałych dóbr: przedsiębiorstw, złota czy klejnotów. Gdy władcy nie spłacali długu rodzina rozwijali z sukcesem przejęte przedsiębiorstwa i majątki. Po części taką sytuację obserwujemy dzisiaj w Grecji. Z powodu długów niektóre państwowe przedsiębiorstwa są przejmowane przez międzynarodowe korporacje finansowe.
Zadłużanie się u zagranicznych instytucji finansowych może mieć niekorzystny wpływ na suwerenność państwa. - Kto pożycza, ten rządzi. Im bardziej jest kraj zadłużony, tym mniej ma swojej suwerenności. Widać to było po tym, co się działo w Grecji i w innych krajach - twierdzi prof. Elżbieta Mączyńska. Przykładem takiej niepełnej suwerenności był przełom lat 80. i 90. ubiegłego wieku w Polsce. - Wtedy nie mieliśmy specjalnie wyboru, który model ustrojowy wybrać. Musieliśmy podporządkować się wskazówkom Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ponieważ od tego zależało, czy polskie długi zostaną umorzone, czy nie i w jakim stopniu. Byliśmy krajem na kolanach, bardzo zadłużonym. W związku z tym nie mieliśmy pełnej suwerenności w rozwiązaniu naszych spraw ustrojowych- zaznacza Mączyńska.
Jak jest dzisiaj?
Dziś również państwa żyją na kredyt, czyli wydają więcej niż otrzymują w postaci podatków od swoich obywateli. Zadłużenie Polski wynosi ok 50% PKB, Japonii przekracza 230 %, Włoch 104%, a Hiszpanii 100%. Zadłużeni są również Niemcy i Francuzi na poziomie 65% PKP.
Jak wynika z oficjalnych dokumentów ministerstwa finansów zadłużenie Skarbu Państwa Polski na koniec maja 2016 r. wyniosło 890.714,6 mln zł i w stosunku do końca 2015 roku wzrosło o 56.164,0 mln zł. Udział inwestorów zagranicznych w polskim zadłużeniu w maju 2016 roku wyniósł 53,6%. W bogatej Japonii zaledwie 5% długu jest w posiadaniu zagranicznych inwestorów.
Problem struktury zadłużenia dostrzegają rządzący. - Dzisiaj jesteśmy bardzo zadłużeni, głównie u zagranicznych wierzycieli. To jest niebezpieczne, bo jesteśmy w ósemce najbardziej zadłużonych krajów świata. Będziemy to odkręcać przez co najmniej 20-30 lat, a odkręcić możemy to tylko dzięki polskim przedsiębiorcom – mówił w czerwcu wicepremier Mateusz Morawiecki.
Andrzej Berezowski