[Tylko u nas - cały wywiad] Michał Szczygieł: "Do wszystkiego chcę dojść sam"
– Wcześniej nie chciałem być wokalistą. Przez pewien czas chciałem być sportowcem. I to nie wypaliło.
– Chciałeś być piłkarzem?
– Tak.
– Jaka pozycja?
– Skrzydłowy. Miałem dużą zajawkę. Jednak musiałem się od tego oddalić. Miałem kontuzję, która wyeliminowała mnie z gry na dwa lata. Pięty nie funkcjonowały jak należy. Musiałem ograniczyć wszelkie aktywności fizyczne. Nawet zwykłe poruszanie się sprawiało mi ból. Teraz gram w piłkę nożną wyłącznie hobbystycznie.
– Twoja przygoda z muzyką rozpoczęła się w programie „The Voice of Poland”. Wybrałeś utwór „Sailing” z repertuaru Roda Stewarta. Przed wykonaniem przeżegnałeś się.
– Byłem zestresowany i zrobiłem to z automatu, ale dzięki temu poczułem się lepiej. I poszło to w dobrym kierunku.
– Kto nakłonił Ciebie, żeby wystąpić w talent show?
– Jak byłem młodszy, to oglądałem „The Voice of Poland”. To jest mój ulubiony program talent show. Tam uwaga była skupiona na wokalu. W liceum z moją koleżanką Justyną stwierdziliśmy, że pojedziemy na casting.
– Chcieli zrobić z Ciebie kogoś innego, niż sam jesteś?
– Nigdy nie miałem narzuconego z góry pomysłu na mnie. Nigdy nie miałem parcia na śpiewanie. Śpiewałem okazyjnie. Wybierałem numery, które lubiłem.
– W „The Voice of Poland” również wybierałeś numery, które śpiewałeś?
– Idąc do talent show, nie zawsze wybierasz piosenki, które zaśpiewasz. Twoja postać się kreuje w trakcie programu. Potem wydajesz singla, którego śpiewałeś w talent show, i to wszystko przypina ci jakąś łatkę. Nie zawsze jesteś w stanie odkleić ją bardzo szybko.
– Jesteś zadowolony z łatki, którą obecnie masz?
– Nie. W tej łatce jest jakaś część mnie. Jeżeli chcę być znaczącym artystą, to muszę się uzewnętrzniać w mojej twórczości.
– Gdybyś nie wziął udziału w „The Voice of Poland”, rozpocząłbyś przygodę ze śpiewaniem?
– Mam coś takiego z tyłu głowy i mówiłem o tym moim znajomym. Czy aby na pewno dobrze potoczyła się moja kariera. Czy to jest to, czego chciałem? Zawsze imponowali mi artyści, którzy budowali swój sukces od zera. Dzięki ciężkiej, wytrwałej i samodzielnej pracy stali się niezależni. Tacy są raperzy. Od wielu lat jestem dzieckiem rapu. Przykładem mojej tezy są: Ten Typ Mes, Quebonafide, Paluch, SB Maffija, Tau.
– To dlaczego nie zacząłeś rapować – jeżeli mówisz o sobie, że jesteś dzieckiem rapu – tylko śpiewasz reggae, które obecnie jest niszą na rynku muzycznym w Polsce?
– Mogłem zapełnić jakąś niszę, tylko nie wiem do końca, jaką. Moja muzyka to nie jest czyste reggae. To jest mieszanka reggae i popu. Jednak teraz robię co innego. Powoli odbijam od tej mieszanki. Najważniejsze jest to, żeby moje utwory były szczere.
– Jak zaskoczysz swoich fanów?
– To będą żywe brzmienia. Będą instrumenty. Nie pójdę na łatwiznę. Obecnie robię rzeczy, z których jestem zadowolony. Takiej muzyki nie ma w Polsce.
– A będzie rap, o którym mówiliśmy wcześniej?
– Jestem za synkretyzmem w muzyce. Jeżeli będę miał ochotę nagrać rapową zwrotkę w utworze, to ja to zrobię. Nie chciałbym prosić jakiegoś rapera o pomoc. Do wszystkiego chcę dojść sam. Ciężką pracą. Jestem na początku mojej drogi muzycznej i nie chcę mieć w każdym utworze występu gościnnego. Muszę się skupić na tym, żeby pokazać siebie.
– Przy Twoich singlach nie ma adnotacji, że jesteś odpowiedzialny za słowa i muzykę. Czy ten stan rzeczy się zmieni?
– Oczywiście. Będzie: „Słowa i muzyka: Michał Szczygieł”. Piszę teksty sam albo z kimś. Ostatnio skończyliśmy utwór, w którym cały tekst jest mój. Nie chcę być wyłącznie wykonawcą. Wolałbym iść do pracy na etat i po pracy robić swoją muzykę i się z tego cieszyć. Nie wyobrażam sobie grania koncertów z cudzymi utworami. Hajs by się zgadzał, ale nie o to w tym wszystkim chodzi.
– Jak naniesiesz poprawki do tekstu nienapisanego przez Ciebie, to jesteś zapisany na płycie jako autor słów?
– Tak. Kolejność wpisywania nazwisk jest znacząca. Pierwsze nazwisko na liście ma największy wkład w napisanie tekstu.
– Utrzymujesz się już z muzyki?
– Tak.
– Czyli nie masz czasu na edukację?
– Nie mam. Nie nadaję się do nauki stacjonarnej. Nie umiałbym siedzieć od poniedziałku do piątku na wykładach.
– Wolałbyś być wolnym słuchaczem?
– Zdecydowanie. Zdecydowanie więcej uczę się z praktyki. Cały czas pozyskuję wiedzę. Jestem głodny świata. Staram się wybierać informacje, które mnie interesują.
– Wiążesz przyszłość ze śpiewaniem, czy jest to Twoja jednorazowa przygoda?
– Mój plan jest taki, żeby jak najdłużej żyć z muzyki. Muzykę traktuję bardzo poważnie. Zawsze miałem zajawkę na muzykę.
Rozmawiał: Bartosz Boruciak