"Wielcy nieobecni" na koronacji króla Karola III

Koronacja brytyjskiego monarchy, króla Karola III była uroczystością „wielkich nieobecnych”. Światowe media w pierwszej kolejności informowały, kto nie znalazł się na uroczystościach, bo po prostu nie został na nie zaproszony, a kogo nie było, bo nie mógł lub nie chciał przyjechać. Koronacja pokazała również, że ta uwielbiana przez pół świata monarchia nie jest wcale taka doskonała, jak chciała ją widzieć i pokazywać nieżyjąca już Elżbieta II, oraz że Karol III być może będzie ostatnim królem na tronie w Pałacu Buckingham.
Król Karol III
Król Karol III / fot. Wikimedia Commons / Dan Marsh / Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic license

Kradzione klejnoty koronne i niestosowany nigdzie indziej w zachodniej cywilizacji areszt prewencyjny będą tematami, z którymi Karol III będzie się musiał zmierzyć w pierwszej kolejności i już dziś wiadomo, że jego korona będzie wyjątkowo ciężka.

Zły początek

Areszty prewencyjne najczęściej były (i są) stosowane w krajach byłego związku radzieckiego – przede wszystkim w Rosji i na Białorusi. Są również narzędziem władzy Recepa Tayyipa Erdoğana, prezydenta Turcji, który od lat zajmuje się przede wszystkim tym, żeby pełniony przez niego urząd prezydenta pozbawić kadencyjności i móc rządzić Turcją do śmierci. To także narzędzie doskonale znane w krajach arabskich, a przede wszystkim w afrykańskich – jak raz głównie w byłych brytyjskich koloniach. Wielka Brytania, która podpisała Europejską konwencję praw człowieka, konwencje genewskie oraz szereg innych aktów prawnych, do wigilii koronacji godziła się, że niedopuszczalne jest w krajach demokratycznych (Zjednoczone Królestwo oficjalnie ma ustrój demokratyczny definiowany jako królewska monarchia parlamentarna) stosowanie aresztów prewencyjnych polegających na pozbawianiu – nawet krótkotrwałym – wolności obywateli, którzy nie popełnili przestępstwa ani nie stwarzają zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego. A jednak zdecydowała się na zamknięcie przed i podczas koronacji 52 aktywistów brytyjskich z legalnie działającej grupy Republika (domagającej się likwidacji monarchii i wprowadzenia pełnej demokracji). Zrobiła to tylko po to, żeby możliwie najgłębiej schować protesty coraz liczniejszych obywateli Albionu domagających się tego, żeby głową ich państwa był ktoś, kogo społeczeństwo będzie wybierać w demokratycznych wyborach, podobnie jak wybiera swoich przedstawicieli do Izby Gmin. Mimo to światowe media obiegły zdjęcia transparentów domagających się końca monarchii oraz mówiących o Karolu III: „Not my king”, czyli „Nie mój król”.
Dzień po koronacji wszystkich antyroyalistów wypuszczono na wolność, oczywiście bez postawienia jakichkolwiek zarzutów.

„Jestem teraz poza komisariatem… Nie popełnij błędu. W Wielkiej Brytanii nie ma już prawa do pokojowych protestów” – informował na Twitterze po zwolnieniu z aresztu Graham Smith, szef Republiki. I dalej: „Wiele razy mówiono mi, że monarcha jest po to, by bronić naszych wolności. Teraz nasze wolności są atakowane w jego imieniu. Te aresztowania są bezpośrednim atakiem na naszą demokrację i podstawowe prawa każdej osoby w kraju. Każdy policjant zaangażowany w sprawę powinien zwiesić głowę ze wstydu”.

Wielcy nieobecni

Dzień koronacji uczynił z Londynu najbezpieczniejsze miasto świata – pilnowane przez wszystkie prozachodnie służby specjalne. Nie bez powodu, bo znaleźli się tam nie tylko najważniejsi królowie i szejkowie świata arabskiego, ale również przywódcy większości europejskich państw oraz premierzy i prezydenci ze wszystkich krajów Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Jednak to nie oni interesowali media i komentatorów światowej polityki.

Ważniejsza wydawała się lista wielkich nieobecnych – przede wszystkim tych, których na koronację król Karol nie zaprosił. Co oczywiste, nie było poszukiwanego międzynarodowym nakazem aresztowania za zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości prezydenta Rosji – Władimira Putina; przewodniczącego, wodza Korei Północnej – Kim Dzong Una; nie było wielu przywódców religijnych, którzy jednak spodziewali się zaproszenia na to wydarzenie. Nie było również przywódcy – Chin Xi Jinpinga, który otrzymał zaproszenie, jednak po brytyjskich interwencjach w sprawie Hongkongu prowadzonych przez Wielką Brytanią pod warunkiem zachowania na Wyspie demokracji, zdecydował się demonstracyjnie nie skorzystać z zaproszenia. Zaproszenia wysłane zostały do przedstawicieli wszystkich krajów świata z wyjątkiem Afganistanu, Białorusi, Birmy, Iranu, Rosji, Syrii i Wenezueli.
Zabrakło także Joe Bidena, prezydenta USA (administrację USA reprezentowała Pierwsza Dama) – ta nieobecność nie była jednak wyborem dworu Karola. Prezydenci USA nie biorą udziału w brytyjskich koronacjach od wywalczenia niepodległości od brytyjskiej korony 4 lipca 1776 roku. Państwa mają oczywiście stosunki dyplomatyczne i wzorowo współpracują w polityce międzynarodowej i handlu. Jednak monarchia nigdy nie przełknęła do końca tego buntu i utraty najbogatszej – jak się okazało w kolejnych stuleciach – kolonii.

Cudze klejnoty

Koronacja przypomniała światu jeszcze jedno – większość brytyjskich dóbr kultury, w tym także znaczna część klejnotów koronnych – została zrabowana innym narodom. I te, dzisiaj niepodległe, narody domagają się zwrotu swoich skarbów.
Podczas sobotniej koronacji król Karol III dzierżył królewskie berło, w którym dumnie błyszczy „Gwiazda Afryki”, największy na świecie diament o szlifie bezbarwnym. Klejnot został znaleziony w Afryce Południowej w 1905 roku i waży 530 karatów! Dwa lata po jego odkryciu został podarowany przez rząd kolonialny monarchii brytyjskiej – jednak nie był to dar dobrowolny, monarchia po prostu kazała go sobie dać.

Teraz, gdy instytucje zmagają się z wezwaniami do repatriacji skradzionych klejnotów i artefaktów, mieszkańcy RPA wzywają do zwrotu diamentu. Pod petycją w tej sprawie, która leży dzisiaj na królewskim biurku, widnieje ponad 8 tysięcy podpisów.

– Diament musi dotrzeć do Republiki Południowej Afryki, jest częścią naszej dumy, naszego dziedzictwa i naszej kultury – mówił mediom prawnik i działacz z Johannesburga Mothusi Kamanga. – Myślę, że ogólnie Afrykańczycy zaczynają zdawać sobie sprawę, że dekolonizacja to nie tylko zapewnienie ludziom pewnych swobód, ale także odebranie nam tego, co zostało nam wywłaszczone – dodaje.

Ze wszystkich klejnotów koronnych jeden był wyraźnie nieobecny – chodzi o legendarny diament Koh-i-noor. 105-karatowy diament został znaleziony na brzegu świętej rzeki Kryszny w południowych Indiach co najmniej 800 lat temu – tak przynajmniej mówi znana każdemu mieszkańcowi Indii legenda. W połowie XIX wieku trafił w ręce brytyjskiej królowej Wiktorii, zaś Elżbieta II ( tak jak dzisiaj jej syn Karol III) starała się nie pokazywać z diamentem zawieszonym w koronie, żeby nie drażnić Hindusów od lat domagających się zwrotu „skradzionego klejnotu”.

Po śmierci królowej Elżbiety w zeszłym roku rząd Indii wielokrotnie poruszał kwestię repatriacji Koh-i-nooru z rządem brytyjskim. Stanęło na tym, że Koh-i-noor nie pojawi się na ceremonii koronacyjnej, ale Brytyjczycy nie oddadzą go Indiom. Przynajmniej jeszcze nie teraz, choć rząd w Delhi zapewnia, że z klejnotu nie zrezygnuje nigdy, bo jest indyjskim, a nie brytyjskim dziedzictwem.

Monarchia coraz mniej popularna

Koronacja, której koszty wciąż są obliczane, bezspornie przyniosła Wielkiej Brytanii ogromne korzyści. Brytyjski nadawca publiczny BBC za możliwość relacjonowania uroczystości z Opactwa Westminsterskiego brał od każdej ekipy telewizyjnej po kilka tysięcy funtów za 10 minut przekazu. Podobnie kosztowało postawienie kamery w każdym znanym miejscu Londynu.
Już przed koronacją na ulicach stolicy Albionu pojawiły się miliony maskotek i pamiątek z koronacji, a Bank Anglii rozpoczął sprzedaż monet w wizerunkiem nowego władcy Anglii, Walii, Szkocji i Irlandii Północnej. Nie są to jakieś szczególne monety – to po prostu nowa emisja funtów, które i tak trzeba będzie do końca roku wymienić, ponieważ zgodnie z prawem pieniądze z wizerunkiem nieżyjącego władcy przestaną być ważne.

Świat po raz kolejny kupił legendę domu Windsorów, ale dzisiaj widać już, że po niemal ośmiu dekadach rządów Elżbiety II rodzinne afery związane z angielskim dworem zmęczyły nie tylko samych wyspiarzy, ale także większość świata. Nawet telewizje przyznają, że dobrze sprzedawały się tylko fragmenty uroczystości koronacyjnych. Trudno było znaleźć widza, który oglądał całą transmisję.

Tekst pochodzi z 20 (1790) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Niemcy i Włosi ze wsparciem UE dla powodzian. Polska nawet nie złożyła wniosku z ostatniej chwili
Niemcy i Włosi ze wsparciem UE dla powodzian. Polska nawet nie złożyła wniosku

Jak czytamy w komunikacie prasowym na stronie Parlamentu Europejskiego, wczoraj europosłowie zatwierdzili ponad 116 mln euro pomocy w ramach Funduszu Solidarności UE na wsparcie działań naprawczych w dwóch krajach UE związanych z powodziami w 2024 r. Wśród nich nie ma Polski.

Koniec programu Czyste powietrze? Ministerstwo zawiesza przyjmowanie wniosków polityka
Koniec programu "Czyste powietrze"? Ministerstwo zawiesza przyjmowanie wniosków

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) zawiesza w czwartek przyjmowanie nowych wniosków w programie "Czyste Powietrze" - poinformowała w czwartek prezes Funduszu Dorota Zawadzka-Stępniak. Przerwa ma potrwać do wiosny 2025 r.

Świątek spożyła podejrzany lek. Oficjalny komunikat WTA pilne
Świątek spożyła podejrzany lek. Oficjalny komunikat WTA

Międzynarodowe Stowarzyszenie Integralności Tenisa podjęło decyzję o zawieszeniu Igi Świątek. W przeprowadzonym 12 sierpnia badaniu antydopingowym w organizmie tenisistki wykryto śladowe ilości zakazanego środka, trimetazydyny.

Gruzja zrywa rozmowy o członkostwie w UE z ostatniej chwili
Gruzja zrywa rozmowy o członkostwie w UE

Gruziński premier Irakli Kobachidze przekazał w czwartek po południu, że Gruzja na ten moment rezygnuje z dalszych negocjacji dotyczących przystąpienia do Unii Europejskiej. Wskazał, że rozmowy mogą zostać wznowione w 2028 roku.

Afera wokół Hołowni. Jest oświadczenie Kosiniaka-Kamysza z ostatniej chwili
Afera wokół Hołowni. Jest oświadczenie Kosiniaka-Kamysza

Władysław Kosiniak-Kamysz zabrał głos ws. afery wokół Szymona Hołowni. Marszałek Sejmu i kandydat na prezydenta zdaniem "Newsweeka" studiował na Collegium Humanum.

Meghan i Harry podzielili się radosnymi informacjami. W sieci lawina gratulacji z ostatniej chwili
Meghan i Harry podzielili się radosnymi informacjami. W sieci lawina gratulacji

W mediach po raz kolejny głośno o księciu Harrym i Meghan Markle. Gratulacje płyną z całego świata.

Manipulacja TVP ws. Karola Nawrockiego. Dziennikarka prowadząca audycję zabiera głos z ostatniej chwili
Manipulacja TVP ws. Karola Nawrockiego. Dziennikarka prowadząca audycję zabiera głos

"Dziś na antenie @tvp.info zdarzyło mi się coś, co absolutnie wydarzyć się nie powinno. Przepraszam, że wprowadziłam Państwa w błąd. Nie zrobiłam tego celowo" – pisze w mediach społecznościowych red. Wioleta Wramba, prezenterka TVP, o której było dziś głośno w związku z manipulacją dot. Karola Nawrockiego.

Broszury edukacyjne na wypadek wojny. Kosiniak-Kamysz: My to też zrobimy polityka
Broszury edukacyjne na wypadek wojny. Kosiniak-Kamysz: My to też zrobimy

W środę podczas I Ogólnopolskiego Kongresu "System Obrony Rzeczypospolitej. Bezpieczna Polska i Obywatele" w Krakowie minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz wygłosił przemówienie na temat armii, sojuszów i obywateli. 

Nie żyje policjant. Tak funkcjonariusze oddadzą hołd koledze Wiadomości
Nie żyje policjant. Tak funkcjonariusze oddadzą hołd koledze

W najbliższy piątek 29 listopada o godzinie 12:00 w kościele pw. św. Michała Archanioła w Białej Podlaskiej odbędzie się pogrzeb zmarłego policjanta Mateusza Biernackiego. Policja poinformowała, że w tym dniu na terenie całego kraju wybrzmią syreny policyjne.

Kosiniak-Kamysz: Podjąłem decyzję o utworzeniu wojsk dronowych pilne
Kosiniak-Kamysz: Podjąłem decyzję o utworzeniu wojsk dronowych

Szef MON, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował w czwartek w Gdyni, że podjął decyzję o utworzeniu wojsk dronowych na początku 2025 r.

REKLAMA

"Wielcy nieobecni" na koronacji króla Karola III

Koronacja brytyjskiego monarchy, króla Karola III była uroczystością „wielkich nieobecnych”. Światowe media w pierwszej kolejności informowały, kto nie znalazł się na uroczystościach, bo po prostu nie został na nie zaproszony, a kogo nie było, bo nie mógł lub nie chciał przyjechać. Koronacja pokazała również, że ta uwielbiana przez pół świata monarchia nie jest wcale taka doskonała, jak chciała ją widzieć i pokazywać nieżyjąca już Elżbieta II, oraz że Karol III być może będzie ostatnim królem na tronie w Pałacu Buckingham.
Król Karol III
Król Karol III / fot. Wikimedia Commons / Dan Marsh / Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic license

Kradzione klejnoty koronne i niestosowany nigdzie indziej w zachodniej cywilizacji areszt prewencyjny będą tematami, z którymi Karol III będzie się musiał zmierzyć w pierwszej kolejności i już dziś wiadomo, że jego korona będzie wyjątkowo ciężka.

Zły początek

Areszty prewencyjne najczęściej były (i są) stosowane w krajach byłego związku radzieckiego – przede wszystkim w Rosji i na Białorusi. Są również narzędziem władzy Recepa Tayyipa Erdoğana, prezydenta Turcji, który od lat zajmuje się przede wszystkim tym, żeby pełniony przez niego urząd prezydenta pozbawić kadencyjności i móc rządzić Turcją do śmierci. To także narzędzie doskonale znane w krajach arabskich, a przede wszystkim w afrykańskich – jak raz głównie w byłych brytyjskich koloniach. Wielka Brytania, która podpisała Europejską konwencję praw człowieka, konwencje genewskie oraz szereg innych aktów prawnych, do wigilii koronacji godziła się, że niedopuszczalne jest w krajach demokratycznych (Zjednoczone Królestwo oficjalnie ma ustrój demokratyczny definiowany jako królewska monarchia parlamentarna) stosowanie aresztów prewencyjnych polegających na pozbawianiu – nawet krótkotrwałym – wolności obywateli, którzy nie popełnili przestępstwa ani nie stwarzają zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego. A jednak zdecydowała się na zamknięcie przed i podczas koronacji 52 aktywistów brytyjskich z legalnie działającej grupy Republika (domagającej się likwidacji monarchii i wprowadzenia pełnej demokracji). Zrobiła to tylko po to, żeby możliwie najgłębiej schować protesty coraz liczniejszych obywateli Albionu domagających się tego, żeby głową ich państwa był ktoś, kogo społeczeństwo będzie wybierać w demokratycznych wyborach, podobnie jak wybiera swoich przedstawicieli do Izby Gmin. Mimo to światowe media obiegły zdjęcia transparentów domagających się końca monarchii oraz mówiących o Karolu III: „Not my king”, czyli „Nie mój król”.
Dzień po koronacji wszystkich antyroyalistów wypuszczono na wolność, oczywiście bez postawienia jakichkolwiek zarzutów.

„Jestem teraz poza komisariatem… Nie popełnij błędu. W Wielkiej Brytanii nie ma już prawa do pokojowych protestów” – informował na Twitterze po zwolnieniu z aresztu Graham Smith, szef Republiki. I dalej: „Wiele razy mówiono mi, że monarcha jest po to, by bronić naszych wolności. Teraz nasze wolności są atakowane w jego imieniu. Te aresztowania są bezpośrednim atakiem na naszą demokrację i podstawowe prawa każdej osoby w kraju. Każdy policjant zaangażowany w sprawę powinien zwiesić głowę ze wstydu”.

Wielcy nieobecni

Dzień koronacji uczynił z Londynu najbezpieczniejsze miasto świata – pilnowane przez wszystkie prozachodnie służby specjalne. Nie bez powodu, bo znaleźli się tam nie tylko najważniejsi królowie i szejkowie świata arabskiego, ale również przywódcy większości europejskich państw oraz premierzy i prezydenci ze wszystkich krajów Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Jednak to nie oni interesowali media i komentatorów światowej polityki.

Ważniejsza wydawała się lista wielkich nieobecnych – przede wszystkim tych, których na koronację król Karol nie zaprosił. Co oczywiste, nie było poszukiwanego międzynarodowym nakazem aresztowania za zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości prezydenta Rosji – Władimira Putina; przewodniczącego, wodza Korei Północnej – Kim Dzong Una; nie było wielu przywódców religijnych, którzy jednak spodziewali się zaproszenia na to wydarzenie. Nie było również przywódcy – Chin Xi Jinpinga, który otrzymał zaproszenie, jednak po brytyjskich interwencjach w sprawie Hongkongu prowadzonych przez Wielką Brytanią pod warunkiem zachowania na Wyspie demokracji, zdecydował się demonstracyjnie nie skorzystać z zaproszenia. Zaproszenia wysłane zostały do przedstawicieli wszystkich krajów świata z wyjątkiem Afganistanu, Białorusi, Birmy, Iranu, Rosji, Syrii i Wenezueli.
Zabrakło także Joe Bidena, prezydenta USA (administrację USA reprezentowała Pierwsza Dama) – ta nieobecność nie była jednak wyborem dworu Karola. Prezydenci USA nie biorą udziału w brytyjskich koronacjach od wywalczenia niepodległości od brytyjskiej korony 4 lipca 1776 roku. Państwa mają oczywiście stosunki dyplomatyczne i wzorowo współpracują w polityce międzynarodowej i handlu. Jednak monarchia nigdy nie przełknęła do końca tego buntu i utraty najbogatszej – jak się okazało w kolejnych stuleciach – kolonii.

Cudze klejnoty

Koronacja przypomniała światu jeszcze jedno – większość brytyjskich dóbr kultury, w tym także znaczna część klejnotów koronnych – została zrabowana innym narodom. I te, dzisiaj niepodległe, narody domagają się zwrotu swoich skarbów.
Podczas sobotniej koronacji król Karol III dzierżył królewskie berło, w którym dumnie błyszczy „Gwiazda Afryki”, największy na świecie diament o szlifie bezbarwnym. Klejnot został znaleziony w Afryce Południowej w 1905 roku i waży 530 karatów! Dwa lata po jego odkryciu został podarowany przez rząd kolonialny monarchii brytyjskiej – jednak nie był to dar dobrowolny, monarchia po prostu kazała go sobie dać.

Teraz, gdy instytucje zmagają się z wezwaniami do repatriacji skradzionych klejnotów i artefaktów, mieszkańcy RPA wzywają do zwrotu diamentu. Pod petycją w tej sprawie, która leży dzisiaj na królewskim biurku, widnieje ponad 8 tysięcy podpisów.

– Diament musi dotrzeć do Republiki Południowej Afryki, jest częścią naszej dumy, naszego dziedzictwa i naszej kultury – mówił mediom prawnik i działacz z Johannesburga Mothusi Kamanga. – Myślę, że ogólnie Afrykańczycy zaczynają zdawać sobie sprawę, że dekolonizacja to nie tylko zapewnienie ludziom pewnych swobód, ale także odebranie nam tego, co zostało nam wywłaszczone – dodaje.

Ze wszystkich klejnotów koronnych jeden był wyraźnie nieobecny – chodzi o legendarny diament Koh-i-noor. 105-karatowy diament został znaleziony na brzegu świętej rzeki Kryszny w południowych Indiach co najmniej 800 lat temu – tak przynajmniej mówi znana każdemu mieszkańcowi Indii legenda. W połowie XIX wieku trafił w ręce brytyjskiej królowej Wiktorii, zaś Elżbieta II ( tak jak dzisiaj jej syn Karol III) starała się nie pokazywać z diamentem zawieszonym w koronie, żeby nie drażnić Hindusów od lat domagających się zwrotu „skradzionego klejnotu”.

Po śmierci królowej Elżbiety w zeszłym roku rząd Indii wielokrotnie poruszał kwestię repatriacji Koh-i-nooru z rządem brytyjskim. Stanęło na tym, że Koh-i-noor nie pojawi się na ceremonii koronacyjnej, ale Brytyjczycy nie oddadzą go Indiom. Przynajmniej jeszcze nie teraz, choć rząd w Delhi zapewnia, że z klejnotu nie zrezygnuje nigdy, bo jest indyjskim, a nie brytyjskim dziedzictwem.

Monarchia coraz mniej popularna

Koronacja, której koszty wciąż są obliczane, bezspornie przyniosła Wielkiej Brytanii ogromne korzyści. Brytyjski nadawca publiczny BBC za możliwość relacjonowania uroczystości z Opactwa Westminsterskiego brał od każdej ekipy telewizyjnej po kilka tysięcy funtów za 10 minut przekazu. Podobnie kosztowało postawienie kamery w każdym znanym miejscu Londynu.
Już przed koronacją na ulicach stolicy Albionu pojawiły się miliony maskotek i pamiątek z koronacji, a Bank Anglii rozpoczął sprzedaż monet w wizerunkiem nowego władcy Anglii, Walii, Szkocji i Irlandii Północnej. Nie są to jakieś szczególne monety – to po prostu nowa emisja funtów, które i tak trzeba będzie do końca roku wymienić, ponieważ zgodnie z prawem pieniądze z wizerunkiem nieżyjącego władcy przestaną być ważne.

Świat po raz kolejny kupił legendę domu Windsorów, ale dzisiaj widać już, że po niemal ośmiu dekadach rządów Elżbiety II rodzinne afery związane z angielskim dworem zmęczyły nie tylko samych wyspiarzy, ale także większość świata. Nawet telewizje przyznają, że dobrze sprzedawały się tylko fragmenty uroczystości koronacyjnych. Trudno było znaleźć widza, który oglądał całą transmisję.

Tekst pochodzi z 20 (1790) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe