Jarosław Papis: Historia powstania w Getcie wciąż nie została odkłamana

– Powstańcy z Żydowskiego Związku Wojskowego zostali zamordowani dwukrotnie: najpierw w roku 1943, a następnie w roku 2023, kiedy zupełnie przemilczano ich życiorysy mimo znakomitej okazji do ich przypomnienia, którą stanowiła okrągła, 80. rocznica powstania – mówi Jarosław Papis, prezes fundacji „Hatikva” zajmującej się upowszechnianiem tradycji i kultury polsko-żydowskiej, w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Jarosław Papis  Jarosław Papis:  Historia powstania w Getcie wciąż nie została odkłamana
Jarosław Papis / / fot. YouTube / Telewizja Republika

- Mija rocznica organizowanej przez Państwa akcji informującej o rocznicy powstania w Getcie Warszawskim, która odbyła się przed Bramą Brandenburską w Berlinie. Kiedy patrzy Pan na ten rok w perspektywie obchodów rocznicy powstania w Getcie i świadomości roli Żydowskiego Związku Wojskowego w tym zrywie, jakie towarzyszą Panu refleksje? Czy udało się zrealizować cele, które stawiali sobie Państwo w Fundacji Hatikva?

– Nie udało się. Droga do tego, aby historia powstania w Getcie została odkłamana, jest jeszcze bardzo długa. 

– Z jakich powodów nie udało się osiągnąć zamierzonych celów?

– Pierwszy powód, którego się w ogóle nie spodziewałem, to kompletny bojkot naszej inicjatywy przez polskie rządowe instytucje. Zupełnie nie wykorzystano rocznicy do tego, pokazać trochę inne oblicze powstania w Getcie Warszawskim. Absolutnie nie wartościuję, czyja krew była ważniejsza, bo każda jest tak samo cenna, ale myślałem, że 80. rocznica to będzie taki przełomowy moment, żeby tę zakłamaną historię polsko-żydowską przedstawić we właściwym świetle.

– „Tak jak staliniści w Polsce i w Izraelu zamilczeli Żydowski Związek Wojskowy, tak chęć zniszczenia życiorysów tych ludzi przeniosła się na kolejne pokolenia i trwa. W ten sposób nikt z młodych ludzi w Polsce nie będzie znał Pawła Frenkla, dowódcy ŻZW, i jego podkomendnych. Najwięcej chłopców i dziewcząt poległo w Warszawie właśnie z ŻZW, bo bili się oni do końca” – mówił Pan w zeszłym roku. Zamilczanie roli ŻZW w powstaniu w Getcie trwa?

– Powiem więcej. Ci ludzie zostali zamordowani dwukrotnie: najpierw w roku 1943, a następnie w roku 2023, kiedy zupełnie przemilczano ich życiorysy mimo znakomitej okazji do ich przypomnienia, jaką stanowiła okrągła, 80. rocznica powstania. Jest to dla naszego środowiska ogromnie bolesne, bo wszyscy wywodzimy się z Solidarności, z podziemia niepodległościowego i sądziliśmy, że rząd Zjednoczonej Prawicy, który szumnie zapowiadał przywracanie pamięci historycznej, budowanie świadomości narodowej i realizowanie projektów patriotycznych, jest nareszcie tym, z którym współpraca będzie układała się znakomicie i z którym znajdziemy wspólny język. Pamiętam, że kiedy leciałem do Tel Awiwu i czytałem duży wywiad z nowym ministrem kultury prof. Piotrem Glińskim w „Plusie Minusie”, byłem nim zachwycony. W tej rozmowie pojawiały się dokładnie takie tezy i zapowiedzi prowadzenia takiej polityki historycznej, na które czekałem. Zupełnie nowe horyzonty i perspektywy. Przeczytałem ten wywiad chyba ze dwadzieścia razy, znam go na pamięć. 

– Te zapowiedzi nie zostały jednak zrealizowane?

– Na początku, w czasie pierwszej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy, jeszcze się coś działo. Później jednak nastąpiła kompletna blokada realizacji wartościowych projektów i ich odrzucanie argumentowane w sposób kuriozalny – najczęściej z powodów personalnych. A także za sprawą szukania układów ze środowiskami postkomunistycznymi i naiwnej wiary w to, że z tej współpracy wyniknie coś dobrego. Odbiło się to zresztą ministrowi kultury czkawką, kiedy przedstawiciele tych środowisk chętnie korzystali z przyznawanych im dotacji, a następnie pluli prof. Glińskiemu w twarz. Zastanawialiśmy się w naszym środowisku, dlaczego rząd solidarnościowy, niepodległościowy, nie promuje postaw tożsamych z poglądami ludzi wywodzących się z tego samego pnia ideowego i w podobny sposób patrzących na historię, chcących bronić dobrego imienia Polski. Przecież my im nic złego nie zrobiliśmy. Owszem, zdarzało się, że życzliwie krytykowaliśmy jakieś ich działania, ale różnice zdań są przecież naturalne. Dziś jednak mamy wrażenie, że chyba zadziałało tam jakieś „centralne zarządzanie” i mechanizmy podobne do tych, które występowały w Związku Sowieckim, gdzie Stalin łatwiej wybaczał błędy wrogom niż najmniejszą krytykę wśród ludzi ze swojego otoczenia.

– W 80. rocznicę powstania w Getcie mówił Pan o żołnierzach ZŻW: „To paranoja, że świat o nich zapomniał, a upamiętnienie ich życiorysów znajdziemy na kartach raportu sporządzonego przez hitlerowskiego oprawcę Jürgena Stroopa. Zbrodniarz ten pisze o tym, że bojowcy Żydowskiego Związku Wojskowego wywołali u niego podziw dla poziomu ich przygotowania do walki i uzbrojenia. To byli przedwojenni oficerowie Wojska Polskiego, szkoleni przez Polaków. Wywodzili się z Betaru. Część z nich przeszła przez Legiony Józefa Piłsudskiego i na tej formacji się wzorowali. Dwie najcięższe bitwy powstania stoczyli właśnie żołnierze ŻZW, najcięższą na placu Muranowskim przy kamienicy Muranowska 7/9”. Ci, którzy przeżyli powstanie, nie mieli łatwego losu także po wojnie.

– Wojnę przeżyło bardzo niewielu powstańców z ŻZW, to była dosłownie garsteczka ludzi. Żydzi, którzy przetrwali Holokaust i wyemigrowali po wojnie do Izraela, zostali przyjęci bardzo niechętnie przez Sabrów, czyli Żydów urodzonych w Palestynie. Byli przez nich wręcz prześladowani.

– Dlaczego?

– Z powodu niewiedzy. Palestyńscy Żydzi gardzili nimi i nie mogli zrozumieć, że „po prostu nie chwycili za broń i nie pokonali Niemców”, tylko „szli jak barany na rzeź”. Podobny stan wiedzy posiadały delegacje amerykańskie, w tym amerykańskich Żydów, które przyjeżdżały po wojnie do Ireny Sendlerowej i pytały ją, czemu w czasie wojny nie wynajęła sobie adwokata. Taki był wówczas ich poziom świadomości o tym, co działo się w okupowanej przez Hitlera Europie.

– Czy później stosunek do ocalonych z Holokaustu się zmienił?

– Zmienił się od momentu procesu Adolfa Eichmanna. Kiedy go porwano i przywieziono do Izraela, wówczas prasa i telewizja codziennie relacjonowały ten proces. Wtedy Izrael zamarł. I wtedy dopiero dotarło do tych rdzennych Izraelczyków, Żydów z tych terenów, w jakim piekle żyli Żydzi pod rządami hitlerowców, w obozach czy w gettach. 

– Narrację o powstaniu w Getcie zdominował jednak przekaz Marka Edelmana i innych członków Żydowskiej Organizacji Bojowej, czyli frakcja lewicowa. Członkowie ŻZW byli przez Edelmana określani mianem „faszystów”.

– Tak, po wojnie rządy w Izraelu objęła lewica, która kolportowała kłamstwa o ŻZW. Ta zakłamana historia o nich niestety jest powtarzana do dzisiaj. Wielu weteranów ZŻW w obawie przed wyśmiewaniem i prześladowaniami zamknęło się w sobie i nie chciało już opowiadać o tym, co przeżyli.

– Wspominał Pan jednak, że młode pokolenie Żydów interesuje się historią i dopytuje o ŻZW.

– Rzeczywiście, widać taki trend, i to cieszy. Z tego czerpiemy nadzieję po tym, jak zeszły rok tak mocno podciął nam skrzydła. Cieszy nas każdy przejaw oddolnego zainteresowania historiami chłopców i dziewcząt z ŻZW. 

– Z jakim przyjęciem spotkała się Państwa zeszłoroczna akcja informacyjna pod Bramą Brandenburską?

– Z bardzo życzliwym. Było ogromne zainteresowanie. 

– Jak będzie Pan obchodził tegoroczną rocznicę powstania w Getcie?

– Tak jak zawsze, przyjadę do Warszawy oddać hołd poległym. Moje myśli będą wtedy także z bliskimi mieszkającymi w Tel Awiwie, będę się o nich obawiał w tym wojennym czasie. Będzie mi jednak, jak zawsze, towarzyszyło hasło powstańców ŻZW: „Masada nigdy nie zginie”. I tak jak Machabeusze walczyli, tak jak walczyli powstańcy warszawscy, tak dzisiaj Izrael będzie walczył, bo mimo wszystkich krytycznych uwag dotyczących Izraela, które sam mogę wypowiadać, jest to nadal moja twierdza, moja Masada, miejsce, do którego mogę wyjechać, jeśli będzie taka potrzeba – choć mam nadzieję, że nigdy takiej potrzeby nie będzie. Dla każdego Żyda jest to bardzo ważne miejsce na świecie. Jest ono od momentu swojego powstania, od 1948 roku, zagrożone przez kraje, które mają zapisane w swoich konstytucjach, że Żydów trzeba wytępić. Żydzi są na celowniku Iranu, Hamasu, Hezbollahu. Według nich mają być zatopieni w morzu, mają zniknąć. To jest ściśle ta sama ideologia nazistowska, którą głosił Hitler. 

Kontekst: Kim jest Jarosław Papis? 

Jarosław Papis to prezes fundacji „Hatikva” zajmującej się upowszechnianiem tradycji i kultury polsko-żydowskiej

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 


 

POLECANE
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos z ostatniej chwili
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos

Ekipa prezydenta elektra Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa rozpocznie współpracę z administracją prezydenta Joe Bidena w celu osiągniecia „porozumienia” między Ukrainą i Rosją - oświadczył w niedzielę w telewizji Fox News Michael Waltz, nominowany przez Trumpa na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

Genialne w swej prostocie. Zaskoczenie dla fanów Familiady z ostatniej chwili
"Genialne w swej prostocie". Zaskoczenie dla fanów "Familiady"

Z okazji 30-lecia „Familiady” produkcja programu zdecydowała się ujawnić tajemnicę słynnego kącika muzycznego. Przez lata widzowie wyobrażali sobie to miejsce jako profesjonalne, dźwiękoszczelne studio - być może szklany pokój lub elegancką kabinę. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem z ostatniej chwili
Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem

Prezes IPN Karol Nawrocki zadeklarował podczas niedzielnej konwencji w Krakowie, że Polska to jego miłość, dlatego jest gotowy zostać jej prezydentem. Jego pierwszą obietnicą wyborczą jest zakończenie wojny polsko-polskiej.

Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski tylko u nas
Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski

- Mamy ponadpartyjnego kandydata, podkreślającego swoje związki ze zwykłymi Polakami, Karol Nawrocki dosyć też skutecznie wypunktował słabości przeciwnika, a z drugiej strony mówił o programie, o ambitnej Polsce, o inwestycjach, o tych wszystkich rzeczach, o których Polacy dyskutują - skomentował wybór kandydata PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Rozpłakałam się. Uczestniczka Tańca z gwiazdami przerwała milczenie z ostatniej chwili
"Rozpłakałam się". Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" przerwała milczenie

Vanessa Aleksander, która wygrała 15. edycję „Tańca z Gwiazdami”, po tygodniu milczenia przerwała ciszę i udzieliła pierwszego wywiadu. W rozmowie w programie „Halo tu Polsat” aktorka opowiedziała o emocjach związanych z wygraną i wielu trudnych momentach na drodze do finału.

Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata z ostatniej chwili
Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że mamy dziś stan wojny polsko-polskiej, której Polacy nie chcą. Dlatego - jak przekonywał - potrzebny jest kandydat na prezydenta, który będzie niezależny od formacji politycznych i zakończy tę wojnę w imię interesu Polski. Dodał, że takim kandydatem jest Karol Nawrocki.

Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku z ostatniej chwili
Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku

Rok 2025 może okazać się finansowym wyzwaniem dla wielu Polaków. Jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów, aż 80% rodaków spodziewa się wzrostu rachunków i opłat. Najbardziej drastyczne podwyżki mogą dotknąć ogrzewania, a także innych podstawowych kosztów życia.

To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS z ostatniej chwili
To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS

Rozpoczęła się konwencja z udziałem m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie której ogłoszono decyzję dotyczącą poparcia bezpartyjnego kandydata na prezydenta.

Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS z ostatniej chwili
Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS

W niedzielę, w krakowskiej Hali "Sokół", Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swojego kandydata na prezydenta podczas wydarzenia określanego jako "spotkanie obywatelskie". Choć oficjalne nazwisko nie padło, według wielu doniesień medialnych to Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, ma otrzymać poparcie partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces wyłaniania kandydata był jednak burzliwy, a decyzję podjęto po długich negocjacjach.

Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat z ostatniej chwili
Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat

Synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska poinformowała, że w niedzielę niemal w całej Polsce będzie pochmurnie. Kolejne dni przyniosą stopniową poprawę pogody; będzie coraz więcej przejaśnień i rozpogodzeń, choć niewykluczone są także miejscowe, silne porywy wiatru i gołoledź.

REKLAMA

Jarosław Papis: Historia powstania w Getcie wciąż nie została odkłamana

– Powstańcy z Żydowskiego Związku Wojskowego zostali zamordowani dwukrotnie: najpierw w roku 1943, a następnie w roku 2023, kiedy zupełnie przemilczano ich życiorysy mimo znakomitej okazji do ich przypomnienia, którą stanowiła okrągła, 80. rocznica powstania – mówi Jarosław Papis, prezes fundacji „Hatikva” zajmującej się upowszechnianiem tradycji i kultury polsko-żydowskiej, w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Jarosław Papis  Jarosław Papis:  Historia powstania w Getcie wciąż nie została odkłamana
Jarosław Papis / / fot. YouTube / Telewizja Republika

- Mija rocznica organizowanej przez Państwa akcji informującej o rocznicy powstania w Getcie Warszawskim, która odbyła się przed Bramą Brandenburską w Berlinie. Kiedy patrzy Pan na ten rok w perspektywie obchodów rocznicy powstania w Getcie i świadomości roli Żydowskiego Związku Wojskowego w tym zrywie, jakie towarzyszą Panu refleksje? Czy udało się zrealizować cele, które stawiali sobie Państwo w Fundacji Hatikva?

– Nie udało się. Droga do tego, aby historia powstania w Getcie została odkłamana, jest jeszcze bardzo długa. 

– Z jakich powodów nie udało się osiągnąć zamierzonych celów?

– Pierwszy powód, którego się w ogóle nie spodziewałem, to kompletny bojkot naszej inicjatywy przez polskie rządowe instytucje. Zupełnie nie wykorzystano rocznicy do tego, pokazać trochę inne oblicze powstania w Getcie Warszawskim. Absolutnie nie wartościuję, czyja krew była ważniejsza, bo każda jest tak samo cenna, ale myślałem, że 80. rocznica to będzie taki przełomowy moment, żeby tę zakłamaną historię polsko-żydowską przedstawić we właściwym świetle.

– „Tak jak staliniści w Polsce i w Izraelu zamilczeli Żydowski Związek Wojskowy, tak chęć zniszczenia życiorysów tych ludzi przeniosła się na kolejne pokolenia i trwa. W ten sposób nikt z młodych ludzi w Polsce nie będzie znał Pawła Frenkla, dowódcy ŻZW, i jego podkomendnych. Najwięcej chłopców i dziewcząt poległo w Warszawie właśnie z ŻZW, bo bili się oni do końca” – mówił Pan w zeszłym roku. Zamilczanie roli ŻZW w powstaniu w Getcie trwa?

– Powiem więcej. Ci ludzie zostali zamordowani dwukrotnie: najpierw w roku 1943, a następnie w roku 2023, kiedy zupełnie przemilczano ich życiorysy mimo znakomitej okazji do ich przypomnienia, jaką stanowiła okrągła, 80. rocznica powstania. Jest to dla naszego środowiska ogromnie bolesne, bo wszyscy wywodzimy się z Solidarności, z podziemia niepodległościowego i sądziliśmy, że rząd Zjednoczonej Prawicy, który szumnie zapowiadał przywracanie pamięci historycznej, budowanie świadomości narodowej i realizowanie projektów patriotycznych, jest nareszcie tym, z którym współpraca będzie układała się znakomicie i z którym znajdziemy wspólny język. Pamiętam, że kiedy leciałem do Tel Awiwu i czytałem duży wywiad z nowym ministrem kultury prof. Piotrem Glińskim w „Plusie Minusie”, byłem nim zachwycony. W tej rozmowie pojawiały się dokładnie takie tezy i zapowiedzi prowadzenia takiej polityki historycznej, na które czekałem. Zupełnie nowe horyzonty i perspektywy. Przeczytałem ten wywiad chyba ze dwadzieścia razy, znam go na pamięć. 

– Te zapowiedzi nie zostały jednak zrealizowane?

– Na początku, w czasie pierwszej kadencji rządów Zjednoczonej Prawicy, jeszcze się coś działo. Później jednak nastąpiła kompletna blokada realizacji wartościowych projektów i ich odrzucanie argumentowane w sposób kuriozalny – najczęściej z powodów personalnych. A także za sprawą szukania układów ze środowiskami postkomunistycznymi i naiwnej wiary w to, że z tej współpracy wyniknie coś dobrego. Odbiło się to zresztą ministrowi kultury czkawką, kiedy przedstawiciele tych środowisk chętnie korzystali z przyznawanych im dotacji, a następnie pluli prof. Glińskiemu w twarz. Zastanawialiśmy się w naszym środowisku, dlaczego rząd solidarnościowy, niepodległościowy, nie promuje postaw tożsamych z poglądami ludzi wywodzących się z tego samego pnia ideowego i w podobny sposób patrzących na historię, chcących bronić dobrego imienia Polski. Przecież my im nic złego nie zrobiliśmy. Owszem, zdarzało się, że życzliwie krytykowaliśmy jakieś ich działania, ale różnice zdań są przecież naturalne. Dziś jednak mamy wrażenie, że chyba zadziałało tam jakieś „centralne zarządzanie” i mechanizmy podobne do tych, które występowały w Związku Sowieckim, gdzie Stalin łatwiej wybaczał błędy wrogom niż najmniejszą krytykę wśród ludzi ze swojego otoczenia.

– W 80. rocznicę powstania w Getcie mówił Pan o żołnierzach ZŻW: „To paranoja, że świat o nich zapomniał, a upamiętnienie ich życiorysów znajdziemy na kartach raportu sporządzonego przez hitlerowskiego oprawcę Jürgena Stroopa. Zbrodniarz ten pisze o tym, że bojowcy Żydowskiego Związku Wojskowego wywołali u niego podziw dla poziomu ich przygotowania do walki i uzbrojenia. To byli przedwojenni oficerowie Wojska Polskiego, szkoleni przez Polaków. Wywodzili się z Betaru. Część z nich przeszła przez Legiony Józefa Piłsudskiego i na tej formacji się wzorowali. Dwie najcięższe bitwy powstania stoczyli właśnie żołnierze ŻZW, najcięższą na placu Muranowskim przy kamienicy Muranowska 7/9”. Ci, którzy przeżyli powstanie, nie mieli łatwego losu także po wojnie.

– Wojnę przeżyło bardzo niewielu powstańców z ŻZW, to była dosłownie garsteczka ludzi. Żydzi, którzy przetrwali Holokaust i wyemigrowali po wojnie do Izraela, zostali przyjęci bardzo niechętnie przez Sabrów, czyli Żydów urodzonych w Palestynie. Byli przez nich wręcz prześladowani.

– Dlaczego?

– Z powodu niewiedzy. Palestyńscy Żydzi gardzili nimi i nie mogli zrozumieć, że „po prostu nie chwycili za broń i nie pokonali Niemców”, tylko „szli jak barany na rzeź”. Podobny stan wiedzy posiadały delegacje amerykańskie, w tym amerykańskich Żydów, które przyjeżdżały po wojnie do Ireny Sendlerowej i pytały ją, czemu w czasie wojny nie wynajęła sobie adwokata. Taki był wówczas ich poziom świadomości o tym, co działo się w okupowanej przez Hitlera Europie.

– Czy później stosunek do ocalonych z Holokaustu się zmienił?

– Zmienił się od momentu procesu Adolfa Eichmanna. Kiedy go porwano i przywieziono do Izraela, wówczas prasa i telewizja codziennie relacjonowały ten proces. Wtedy Izrael zamarł. I wtedy dopiero dotarło do tych rdzennych Izraelczyków, Żydów z tych terenów, w jakim piekle żyli Żydzi pod rządami hitlerowców, w obozach czy w gettach. 

– Narrację o powstaniu w Getcie zdominował jednak przekaz Marka Edelmana i innych członków Żydowskiej Organizacji Bojowej, czyli frakcja lewicowa. Członkowie ŻZW byli przez Edelmana określani mianem „faszystów”.

– Tak, po wojnie rządy w Izraelu objęła lewica, która kolportowała kłamstwa o ŻZW. Ta zakłamana historia o nich niestety jest powtarzana do dzisiaj. Wielu weteranów ZŻW w obawie przed wyśmiewaniem i prześladowaniami zamknęło się w sobie i nie chciało już opowiadać o tym, co przeżyli.

– Wspominał Pan jednak, że młode pokolenie Żydów interesuje się historią i dopytuje o ŻZW.

– Rzeczywiście, widać taki trend, i to cieszy. Z tego czerpiemy nadzieję po tym, jak zeszły rok tak mocno podciął nam skrzydła. Cieszy nas każdy przejaw oddolnego zainteresowania historiami chłopców i dziewcząt z ŻZW. 

– Z jakim przyjęciem spotkała się Państwa zeszłoroczna akcja informacyjna pod Bramą Brandenburską?

– Z bardzo życzliwym. Było ogromne zainteresowanie. 

– Jak będzie Pan obchodził tegoroczną rocznicę powstania w Getcie?

– Tak jak zawsze, przyjadę do Warszawy oddać hołd poległym. Moje myśli będą wtedy także z bliskimi mieszkającymi w Tel Awiwie, będę się o nich obawiał w tym wojennym czasie. Będzie mi jednak, jak zawsze, towarzyszyło hasło powstańców ŻZW: „Masada nigdy nie zginie”. I tak jak Machabeusze walczyli, tak jak walczyli powstańcy warszawscy, tak dzisiaj Izrael będzie walczył, bo mimo wszystkich krytycznych uwag dotyczących Izraela, które sam mogę wypowiadać, jest to nadal moja twierdza, moja Masada, miejsce, do którego mogę wyjechać, jeśli będzie taka potrzeba – choć mam nadzieję, że nigdy takiej potrzeby nie będzie. Dla każdego Żyda jest to bardzo ważne miejsce na świecie. Jest ono od momentu swojego powstania, od 1948 roku, zagrożone przez kraje, które mają zapisane w swoich konstytucjach, że Żydów trzeba wytępić. Żydzi są na celowniku Iranu, Hamasu, Hezbollahu. Według nich mają być zatopieni w morzu, mają zniknąć. To jest ściśle ta sama ideologia nazistowska, którą głosił Hitler. 

Kontekst: Kim jest Jarosław Papis? 

Jarosław Papis to prezes fundacji „Hatikva” zajmującej się upowszechnianiem tradycji i kultury polsko-żydowskiej

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe