Czas na zapłatę za nierozliczone zbrodnie

Świat nie przymyka oczu na nierozliczone zbrodnie, choć tym, którzy je popełnili, nie zawsze jest to na rękę. W globalny trend skutecznych żądań zwrotów zagrabionych dóbr kultury czy wypłaty zadośćuczynienia za popełnione zbrodnie mogła (i chciała – w poprzedniej kadencji rządu) wpisać się Polska, jednak proniemiecka polityka obecnego gabinetu raczej przychyla się do niemieckiej narracji, która po raz kolejny dała się usłyszeć podczas ostatniej wizyty prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera w Atenach. A jaka to narracja? Niemcy też były ofiarami nazistowskich zbrodni. Naprawdę!
Ruiny Warszawy
Ruiny Warszawy / fot. arch.

Ateńczycy nie lubią Niemców – wszystko jedno, czy na wycieczkę do antycznej Hellady przyjeżdżają starzy Niemcy, z pewnością – zwykle jako dzieci – pamiętający czasy II wojny światowej, czy na ulicach stolicy Grecji pojawia się oficjalna wizyta niemieckich władz. Przekonał się o tym Frank-Walter Steinmeier. W ostatnim tygodniu października odwiedził Grecję z oficjalną wizytą, której trzonem miały być rozmowy dotyczące tłumu nielegalnych imigrantów ciągnących do Niemiec przez greckie wyspy.

Nie zapomnieli rozkradania Aten

Niemieckie media już w dniu wizyty zauważyły, że władze w Atenach wręczyły dokument – niezapłacony rachunek za niemieckie zbrodnie – i przypomniały Steinmeierowi o odszkodowaniach, których od lat domagają się Grecy. Chodzi o 400 mld euro odszkodowania za zbrodnie, do których dochodziło w całym kraju Hellenów w czasie niemieckiej okupacji i podczas obrony Aten przed Brytyjczykami, kiedy stolica antycznego świata została nie tylko zniszczona, ale również skrupulatnie ograbiona przez przodków dzisiejszych polityków niemieckich – to łącznie cztery lata okupacji, od 1941 do 1944 roku.

Ateńczycy nie zapomnieli ani zbrodni, ani kradzieży, choć to nie w ich kraju padały rekordy rozstrzeliwania ludności cywilnej – 12 tys. ofiar wydaje się liczbą zdumiewająco małą, jeżeli porównać ją do Holokaustu czy działań Wermachtu i SS nad Wisłą.

Do dzisiaj dla greckiego rządu sprawa reparacji pozostaje nierozwiązana. Co więcej, Niemcy nie chcą w tej sprawie nawet usiąść do negocjacyjnego stołu, choć dość łaskawie potraktowali Włochów, w czasie II wojny światowej swoich sojuszników, którym pozwolili na powołanie specjalnego „Funduszu wypłat odszkodowań dla ofiar niemieckich zbrodni popełnionych we Włoszech i na Włochach w czasie II wojny światowej”, którego łączny budżet wynosi 55 mln euro. Kwotę tej samej wysokości przegłosowali później w Komisji Europejskiej, ustalając wysokość KPO dla Italii i choć nieoficjalnie nie godzą się na wiązanie obu spraw, od czasu przelewu z Brukseli rząd w Rzymie nie domaga się już reparacji wojennych.

W przypadku Grecji narrację mają jednak zupełnie inną. Jaką?

To Niemcy byli ofiarami...

Jeszcze w czasie wizyty niemieckiego prezydenta w Atenach media Alemanii zachwycały się nieprzejednanym „Nie zapłacimy!” – Steinmaiera. Polityk z Berlina wśród okrzyków „sprawiedliwość” i „odszkodowania” wyjaśniał Grekom, że „Niemcy też były ofiarami tej zbrodniczej wojny, a sprawa jest zamknięta na gruncie prawa międzynarodowego”.

Niemieckie media wyjaśniały nieustępliwość Steinmaiera retoryką opracowaną w sprawie reparacji jeszcze przez gabinet Angeli Merkel. „Ten, kto dziś jeszcze myśli o finansowych żądaniach za historyczne krzywdy, ten musi się liczyć z roszczeniami strony przeciwnej. Nie, nie powinno się wzajemnie licytować. Ale zbrodnie na Niemcach pozostają zbrodniami. Wypędzenie i zamordowanie milionów Niemców, naloty lotnicze przeciwko ludności cywilnej, maltretowanie jeńców wojennych i utrata jednej czwartej terytorium państwa – to także trudno oddać w liczbach” – brzmią argumenty strony niemieckiej (niedawno przytaczane przez „Frankfurter Allgemeine Zeitung”).
– Europejska integracja nie oznacza grubej kreski, ale nowy początek, który nie polega na stałym demonstrowaniu wyblakłych rachunków – mówią dzisiaj niemieccy politycy, dodając, że ich kraj wciąż uznaje swoją „historyczną i moralną odpowiedzialność”. Jednak i to stanowisko Niemiec należy – jak czytamy w niemieckich mediach – przemyśleć, gdyż „pozostaje ono bez echa”. Być może z ust Steinmeiera padło ostatnie „przepraszam” powiedziane Grekom.

Walka Greków o reparacje wojenne jeszcze do niedawna miała dla Polski ogromne znaczenie. Obok Italii i Polski to kolejny kraj, który domagał się wypłaty reparacji wojennych, i kolejny, który przyznawał, że zniszczenia, których Niemcy dopuścili się na Polsce i Polakach, nie mogą pozostać bez zadośćuczynienia.

Polska w 2022 roku przygotowała raport dotyczący zniszczeń wojennych dokonanych przez Niemcy – do niedawna był jednym z najważniejszych polskich dokumentów w polityce międzynarodowej. Raport przygotowany przez byłego wiceszefa polskiej dyplomacji, a dzisiaj europarlamentarzystę dokładnie i zgodnie z prawidłami księgowości wyliczył, jaka powinna być faktyczna kwota reparacji wojennych za straty wyrządzone Polsce przez Niemcy – to 1,3 bln euro. Z raportu Arkadiusza Mularczyka wynika, że straty ludności Polski to 5,2 mln osób. Kwotę utraconych wynagrodzeń z tytułu ofiar śmiertelnych oszacowano na ok. 4,3 biliona złotych. Natomiast suma strat materialnych wyniosła 797,4 miliarda złotych. Zsumowanie wszystkich cząstkowych wartości daje ogólną kwotę strat Polski w wysokości 6 bln 220 mld 609 mln złotych. To dwukrotność ówczesnego PKB Polski.

Czas sprawiedliwości

Berlin uważa jednak, że Polska część reparacji dostała (pieniądze trafiły do Moskwy), a części zrzekła się w czasach zimnej wojny, i do tematu wracać nie zamierza.

Nie zamierza tego zrobić także premier Donald Tusk, który Niemcom... przyznaje rację. – Reparacje z punktu widzenia Niemiec są zamknięte. Mają argumenty na rzecz tej tezy, więc będziemy szukać rozwiązań, które usatysfakcjonują Polskę, lecz nie w duchu konfrontacji politycznej, ale wzajemnego zrozumienia – wyjaśniał podczas lipcowego spotkania z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Polski raport o zniszczeniach wojennych od tamtej pory przestał być dokumentem, którym posługiwał się polski rząd w sprawach ewentualnych reparacji.

Uległość polskiego rządu wobec Niemiec zaskakuje, szczególnie dzisiaj, kiedy coraz częściej Europa wypłaca niemałe odszkodowania mieszkańcom swoich byłych kolonii. Za popieranie kolonializmu Belgowie dwa lata temu usunęli w Antwerpii jedyny pomnik największego belgijskiego monarchy, króla Leopolda II. Rząd Konga domagał się tego w związku ze śmiercią 10 milionów swoich obywateli w latach 1889–1908, kiedy Leopold II godził się na grabieżczą politykę belgijskich kolonialistów.

Dzisiaj za czasy niewoli rozliczenia od Wielkiej Brytanii domaga się również Zimbabwe, które zapowiada przygotowanie raportu na ten temat na wzór dokumentu, który powstał w Polsce.

– Nie możemy milczeć, gdy nasz naród nosi blizny bolesnej i okrutnej przeszłości. Nadszedł czas, abyśmy zaangażowali się w kwestię kolonialnej władzy, obiektywnie i przenikliwie, dążąc do bardzo opóźnionego, ale ważnego gestu w postaci reparacji, restauracji i bardzo potrzebnych przeprosin i pojednania – oświadczył prezydent Zimbabwe Emmerson Mnangagwa, ogłaszając rozpoczęcie procesu badania niesprawiedliwości, których doświadczali rdzenni mieszkańcy tego afrykańskiego kraju.

Dokument będzie podstawą pozwu przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym. Rekompensaty od Londynu są niemal pewne, być może nawet przed pierwszą rozprawą – Albion zapłacił już 20 mln funtów odszkodowania dla ofiar i rodzin ofiar tortur, których dopuściła się pod koniec lat 50. XX wieku w czasie powstania Mau Mau w Kenii.

Władze w Nairobi obecnie liczą wartość skradzionych przez Brytyjczyków dóbr kultury – jeżeli Londyn nie odda tego, co zabrał, będzie musiał płacić kolejne odszkodowanie. Bruksela zapowiada, że poprze żądania Kenijczyków.

Dwa lata temu Berlin przeprosił Namibijczyków za eksterminację ludów Herero i Nama – odszkodowania nie wypłacił, ale w międzynarodowym dokumencie zobowiązał się do wielomilionowych inwestycji w tym kraju, które mają poprawić gospodarkę Namibii, zaś mieszkańcom zagwarantować przynajmniej kilka tysięcy miejsc pracy.

Polska, składając pozew przeciwko Niemcom, mogłaby liczyć nie tylko na korzystne uwarunkowania polityczne, ale także na europejskich sojuszników.

CZYTAJ TAKŻE:


 

POLECANE
Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Dobra wiadomość dla pasażerów MPK we Wrocławiu. Po udanych testach do normalnej eksploatacji włączono mijankę tramwajową na ul. Przyjaźni. Zmiana ma poprawić płynność ruchu i skrócić czas oczekiwania tramwajów na jednotorowym odcinku w kierunku Kleciny.

Trump ogłasza blokadę Wenezueli. USA uderzają w tankowce z ropą z ostatniej chwili
Trump ogłasza blokadę Wenezueli. USA uderzają w tankowce z ropą

Prezydent USA Donald Trump ogłosił we wtorek blokadę objętych sankcjami tankowców, które wpływają do portów Wenezueli i wypływają z nich. Oświadczył, że reżim Nicolasa Maduro w Wenezueli to „zagraniczna organizacja terrorystyczna”.

Bez Grudnia '70 nie byłoby Solidarności. A bez Solidarności nie byłoby upadku muru berlińskiego. Obchody 55. rocznicy Czarnego Czwartku tylko u nas
"Bez Grudnia '70 nie byłoby Solidarności. A bez Solidarności nie byłoby upadku muru berlińskiego". Obchody 55. rocznicy Czarnego Czwartku

Przed pomnikiem Ofiar Grudnia 1970 roku odbyły się obchody 55. rocznicy Czarnego Czwartku - dnia, kiedy komunistyczne władze otworzyły ogień do zmierzających do pracy robotników ze Stoczni Gdynia. W uroczystościach wzięli udział prezydent Karol Nawrocki oraz przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Piotr Duda.

Beata Szydło krytykuje propozycję KE ws. aut spalinowych: „To gospodarcza katastrofa” Wiadomości
Beata Szydło krytykuje propozycję KE ws. aut spalinowych: „To gospodarcza katastrofa”

Beata Szydło na X skomentowała ostatnie doniesienia medialne o tym, że „Komisja Europejska rezygnuje z zakazu aut spalinowych od 2035 roku”. Jak podkreśliła europoseł PiS, nowe regulacje KE nadal zagrażają europejskiemu przemysłowi samochodowemu.

Tego w Volkswagenie jeszcze nie było. Koncern zamyka fabrykę w Dreźnie Wiadomości
Tego w Volkswagenie jeszcze nie było. Koncern zamyka fabrykę w Dreźnie

Z taśmy produkcyjnej fabryki Volkswagena w Dreźnie we wtorek zjechał ostatni samochód. Koncern tym samym zamknął ten zakład, co jest pierwszym takim przypadkiem dla tej firmy w Niemczech w ciągu 88 lat jej działalności. Fabryka w Dreźnie ma zostać przekształcona w centrum badań i rozwoju, skoncentrowane na półprzewodnikach, sztucznej inteligencji oraz robotyce. Połowę przestrzeni ma zająć Uniwersytet Techniczny w Dreźnie.

Chile skręca ostro w prawo. Prawicowa fala w Ameryce Łacińskiej tylko u nas
Chile skręca ostro w prawo. Prawicowa fala w Ameryce Łacińskiej

Ameryka Łacińska ma dość lewicowych eksperymentów, na dodatek prawicę w tej części świata natchnęło zwycięstwo Donalda Trumpa. W kolejnych krajach zwyciężają kandydaci konserwatywni, opowiadający się za wolnym rynkiem, rządami twardego prawa i współpracą z USA. Szczególnie symboliczny jest wynik wyborów prezydenckich w Chile: zdecydowane zwycięstwo polityka otwarcie chwalącego rządy Augusto Pinocheta.

Rząd Czech zapowiada blokadę unijnych regulacji. Nie dla ETS2 i paktu migracyjnego z ostatniej chwili
Rząd Czech zapowiada blokadę unijnych regulacji. "Nie" dla ETS2 i paktu migracyjnego

Nowy rząd Czech pod przewodnictwem premiera Andreja Babisza otwarcie kwestionuje kluczowe elementy polityki Unii Europejskiej. Gabinet, zaprzysiężony dzień wcześniej, przyjął uchwały odrzucające zarówno system handlu emisjami ETS2, jak i unijny pakt migracyjny, zapowiadając, że regulacje te nie zostaną wdrożone do czeskiego prawa.

Jarmark Warszawski pod specjalnym nadzorem. Student podejrzany o planowanie zamachu z ostatniej chwili
Jarmark Warszawski pod specjalnym nadzorem. Student podejrzany o planowanie zamachu

Organizator Jarmarku Warszawskiego, w związku z publikacjami dotyczącymi zatrzymania 19-letniego studenta, który miał planować zamach terrorystyczny, zwrócił się do firmy ochrony o zintensyfikowanie działań prewencyjnych, reagowania i informowania o wszelkich sytuacjach mogących stanowić zagrożenie dla odwiedzających jarmark.

Sondaż Politico. Kto za, a kto przeciw pomocy dla Ukrainy Wiadomości
Sondaż Politico. Kto za, a kto przeciw pomocy dla Ukrainy

Większość Niemców i Francuzów chce ograniczenia pomocy dla Ukrainy, podczas gdy Amerykanie, Brytyjczycy i Kanadyjczycy chcą ją zwiększyć lub utrzymać na obecnym poziomie - wykazał najnowszy sondaż Politico przeprowadzony w tych pięciu krajach i opublikowany we wtorek.

 GIS wydał pilny komunikat dla konsumentów z ostatniej chwili
GIS wydał pilny komunikat dla konsumentów

Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie dotyczące świeżych jaj z chowu ściółkowego, w których wykryto bakterie Salmonella spp. GIS apeluje, aby nie jeść jaj z partii 05.01.2026, zwłaszcza jeśli nie zostały odpowiednio ugotowane lub usmażone.

REKLAMA

Czas na zapłatę za nierozliczone zbrodnie

Świat nie przymyka oczu na nierozliczone zbrodnie, choć tym, którzy je popełnili, nie zawsze jest to na rękę. W globalny trend skutecznych żądań zwrotów zagrabionych dóbr kultury czy wypłaty zadośćuczynienia za popełnione zbrodnie mogła (i chciała – w poprzedniej kadencji rządu) wpisać się Polska, jednak proniemiecka polityka obecnego gabinetu raczej przychyla się do niemieckiej narracji, która po raz kolejny dała się usłyszeć podczas ostatniej wizyty prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera w Atenach. A jaka to narracja? Niemcy też były ofiarami nazistowskich zbrodni. Naprawdę!
Ruiny Warszawy
Ruiny Warszawy / fot. arch.

Ateńczycy nie lubią Niemców – wszystko jedno, czy na wycieczkę do antycznej Hellady przyjeżdżają starzy Niemcy, z pewnością – zwykle jako dzieci – pamiętający czasy II wojny światowej, czy na ulicach stolicy Grecji pojawia się oficjalna wizyta niemieckich władz. Przekonał się o tym Frank-Walter Steinmeier. W ostatnim tygodniu października odwiedził Grecję z oficjalną wizytą, której trzonem miały być rozmowy dotyczące tłumu nielegalnych imigrantów ciągnących do Niemiec przez greckie wyspy.

Nie zapomnieli rozkradania Aten

Niemieckie media już w dniu wizyty zauważyły, że władze w Atenach wręczyły dokument – niezapłacony rachunek za niemieckie zbrodnie – i przypomniały Steinmeierowi o odszkodowaniach, których od lat domagają się Grecy. Chodzi o 400 mld euro odszkodowania za zbrodnie, do których dochodziło w całym kraju Hellenów w czasie niemieckiej okupacji i podczas obrony Aten przed Brytyjczykami, kiedy stolica antycznego świata została nie tylko zniszczona, ale również skrupulatnie ograbiona przez przodków dzisiejszych polityków niemieckich – to łącznie cztery lata okupacji, od 1941 do 1944 roku.

Ateńczycy nie zapomnieli ani zbrodni, ani kradzieży, choć to nie w ich kraju padały rekordy rozstrzeliwania ludności cywilnej – 12 tys. ofiar wydaje się liczbą zdumiewająco małą, jeżeli porównać ją do Holokaustu czy działań Wermachtu i SS nad Wisłą.

Do dzisiaj dla greckiego rządu sprawa reparacji pozostaje nierozwiązana. Co więcej, Niemcy nie chcą w tej sprawie nawet usiąść do negocjacyjnego stołu, choć dość łaskawie potraktowali Włochów, w czasie II wojny światowej swoich sojuszników, którym pozwolili na powołanie specjalnego „Funduszu wypłat odszkodowań dla ofiar niemieckich zbrodni popełnionych we Włoszech i na Włochach w czasie II wojny światowej”, którego łączny budżet wynosi 55 mln euro. Kwotę tej samej wysokości przegłosowali później w Komisji Europejskiej, ustalając wysokość KPO dla Italii i choć nieoficjalnie nie godzą się na wiązanie obu spraw, od czasu przelewu z Brukseli rząd w Rzymie nie domaga się już reparacji wojennych.

W przypadku Grecji narrację mają jednak zupełnie inną. Jaką?

To Niemcy byli ofiarami...

Jeszcze w czasie wizyty niemieckiego prezydenta w Atenach media Alemanii zachwycały się nieprzejednanym „Nie zapłacimy!” – Steinmaiera. Polityk z Berlina wśród okrzyków „sprawiedliwość” i „odszkodowania” wyjaśniał Grekom, że „Niemcy też były ofiarami tej zbrodniczej wojny, a sprawa jest zamknięta na gruncie prawa międzynarodowego”.

Niemieckie media wyjaśniały nieustępliwość Steinmaiera retoryką opracowaną w sprawie reparacji jeszcze przez gabinet Angeli Merkel. „Ten, kto dziś jeszcze myśli o finansowych żądaniach za historyczne krzywdy, ten musi się liczyć z roszczeniami strony przeciwnej. Nie, nie powinno się wzajemnie licytować. Ale zbrodnie na Niemcach pozostają zbrodniami. Wypędzenie i zamordowanie milionów Niemców, naloty lotnicze przeciwko ludności cywilnej, maltretowanie jeńców wojennych i utrata jednej czwartej terytorium państwa – to także trudno oddać w liczbach” – brzmią argumenty strony niemieckiej (niedawno przytaczane przez „Frankfurter Allgemeine Zeitung”).
– Europejska integracja nie oznacza grubej kreski, ale nowy początek, który nie polega na stałym demonstrowaniu wyblakłych rachunków – mówią dzisiaj niemieccy politycy, dodając, że ich kraj wciąż uznaje swoją „historyczną i moralną odpowiedzialność”. Jednak i to stanowisko Niemiec należy – jak czytamy w niemieckich mediach – przemyśleć, gdyż „pozostaje ono bez echa”. Być może z ust Steinmeiera padło ostatnie „przepraszam” powiedziane Grekom.

Walka Greków o reparacje wojenne jeszcze do niedawna miała dla Polski ogromne znaczenie. Obok Italii i Polski to kolejny kraj, który domagał się wypłaty reparacji wojennych, i kolejny, który przyznawał, że zniszczenia, których Niemcy dopuścili się na Polsce i Polakach, nie mogą pozostać bez zadośćuczynienia.

Polska w 2022 roku przygotowała raport dotyczący zniszczeń wojennych dokonanych przez Niemcy – do niedawna był jednym z najważniejszych polskich dokumentów w polityce międzynarodowej. Raport przygotowany przez byłego wiceszefa polskiej dyplomacji, a dzisiaj europarlamentarzystę dokładnie i zgodnie z prawidłami księgowości wyliczył, jaka powinna być faktyczna kwota reparacji wojennych za straty wyrządzone Polsce przez Niemcy – to 1,3 bln euro. Z raportu Arkadiusza Mularczyka wynika, że straty ludności Polski to 5,2 mln osób. Kwotę utraconych wynagrodzeń z tytułu ofiar śmiertelnych oszacowano na ok. 4,3 biliona złotych. Natomiast suma strat materialnych wyniosła 797,4 miliarda złotych. Zsumowanie wszystkich cząstkowych wartości daje ogólną kwotę strat Polski w wysokości 6 bln 220 mld 609 mln złotych. To dwukrotność ówczesnego PKB Polski.

Czas sprawiedliwości

Berlin uważa jednak, że Polska część reparacji dostała (pieniądze trafiły do Moskwy), a części zrzekła się w czasach zimnej wojny, i do tematu wracać nie zamierza.

Nie zamierza tego zrobić także premier Donald Tusk, który Niemcom... przyznaje rację. – Reparacje z punktu widzenia Niemiec są zamknięte. Mają argumenty na rzecz tej tezy, więc będziemy szukać rozwiązań, które usatysfakcjonują Polskę, lecz nie w duchu konfrontacji politycznej, ale wzajemnego zrozumienia – wyjaśniał podczas lipcowego spotkania z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Polski raport o zniszczeniach wojennych od tamtej pory przestał być dokumentem, którym posługiwał się polski rząd w sprawach ewentualnych reparacji.

Uległość polskiego rządu wobec Niemiec zaskakuje, szczególnie dzisiaj, kiedy coraz częściej Europa wypłaca niemałe odszkodowania mieszkańcom swoich byłych kolonii. Za popieranie kolonializmu Belgowie dwa lata temu usunęli w Antwerpii jedyny pomnik największego belgijskiego monarchy, króla Leopolda II. Rząd Konga domagał się tego w związku ze śmiercią 10 milionów swoich obywateli w latach 1889–1908, kiedy Leopold II godził się na grabieżczą politykę belgijskich kolonialistów.

Dzisiaj za czasy niewoli rozliczenia od Wielkiej Brytanii domaga się również Zimbabwe, które zapowiada przygotowanie raportu na ten temat na wzór dokumentu, który powstał w Polsce.

– Nie możemy milczeć, gdy nasz naród nosi blizny bolesnej i okrutnej przeszłości. Nadszedł czas, abyśmy zaangażowali się w kwestię kolonialnej władzy, obiektywnie i przenikliwie, dążąc do bardzo opóźnionego, ale ważnego gestu w postaci reparacji, restauracji i bardzo potrzebnych przeprosin i pojednania – oświadczył prezydent Zimbabwe Emmerson Mnangagwa, ogłaszając rozpoczęcie procesu badania niesprawiedliwości, których doświadczali rdzenni mieszkańcy tego afrykańskiego kraju.

Dokument będzie podstawą pozwu przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym. Rekompensaty od Londynu są niemal pewne, być może nawet przed pierwszą rozprawą – Albion zapłacił już 20 mln funtów odszkodowania dla ofiar i rodzin ofiar tortur, których dopuściła się pod koniec lat 50. XX wieku w czasie powstania Mau Mau w Kenii.

Władze w Nairobi obecnie liczą wartość skradzionych przez Brytyjczyków dóbr kultury – jeżeli Londyn nie odda tego, co zabrał, będzie musiał płacić kolejne odszkodowanie. Bruksela zapowiada, że poprze żądania Kenijczyków.

Dwa lata temu Berlin przeprosił Namibijczyków za eksterminację ludów Herero i Nama – odszkodowania nie wypłacił, ale w międzynarodowym dokumencie zobowiązał się do wielomilionowych inwestycji w tym kraju, które mają poprawić gospodarkę Namibii, zaś mieszkańcom zagwarantować przynajmniej kilka tysięcy miejsc pracy.

Polska, składając pozew przeciwko Niemcom, mogłaby liczyć nie tylko na korzystne uwarunkowania polityczne, ale także na europejskich sojuszników.

CZYTAJ TAKŻE:



 

Polecane